Po pięciu latach zafundowała Elizabeth Kelly czytelniczkom powtórkę z gwiazdkowej rozrywki, czyli po żonie zakontraktowanej na około-bożenarodzeniowy sezon 2015, tutaj, czyli w roku 2020 samotny ojciec wynajmuje na święta nianię z sąsiedztwa. I znowu, gdyby nie fajny dzieciak, być może wymyślony przez jego tatusia status tymczasowości gorącego seksu uprawianego przez niego z nianią synka, nie przerodziłby się w coś więcej.

No cóż, jeśli co roku o tej samej porze można siadać przed telewizorem i przeżywać ciągle te same przygody Kevina, dlaczegoż mieć za złe pisarce przypominanie co pewien czas niewiele różniących się między sobą wariantów bajeczki o kopciuszku. Może jeślibym odczekała nie powiem pięć lat, ale przynajmniej rok, historia seksownej niani i jej napalonego pracodawcy nie robiłaby wrażenia tak beznadziejnej wtórności w każdym elemencie prowadzenia fabuły, charakterystyki postaci oraz środków stylistycznych kreujących klimat. Krótko mówiąc, to co w „The Christmas Wife” wydało mi się niemal trafieniem w dziesiątkę, w „The Christmas Nanny” okazało się raczej niewypałem.

Po pięciu latach zafundowała Elizabeth Kelly czytelniczkom powtórkę z gwiazdkowej rozrywki, czyli po żonie zakontraktowanej na około-bożenarodzeniowy sezon 2015, tutaj, czyli w roku 2020 samotny ojciec wynajmuje na święta nianię z sąsiedztwa. I znowu, gdyby nie fajny dzieciak, być może wymyślony przez jego tatusia status tymczasowości gorącego seksu uprawianego przez niego...