rozwińzwiń

Beksiński - Dmochowski. Listy 1999-2003

Okładka książki Beksiński - Dmochowski. Listy 1999-2003 Zdzisław Beksiński, Piotr Dmochowski
Okładka książki Beksiński - Dmochowski. Listy 1999-2003
Zdzisław BeksińskiPiotr Dmochowski Wydawnictwo: Mawit Druk reportaż
792 str. 13 godz. 12 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Mawit Druk
Data wydania:
2017-11-07
Data 1. wyd. pol.:
2017-11-07
Liczba stron:
792
Czas czytania
13 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361443179
Tagi:
Beksiński
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Beksiński 5 Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński
Ocena 8,5
Beksiński 5 Wiesław Banach, Zdz...
Okładka książki Beksiński - Dmochowski. Listy 2004-05 Zdzisław Beksiński, Piotr Dmochowski
Ocena 7,0
Beksiński - Dm... Zdzisław Beksiński,...
Okładka książki Detoks. Zdzisław Beksiński, Norman Leto. Korespondencja, rozmowa Zdzisław Beksiński, Norman Leto, Jarosław Mikołaj Skoczeń
Ocena 7,5
Detoks. Zdzisł... Zdzisław Beksiński,...
Okładka książki Beksiński 4 Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński
Ocena 8,5
Beksiński 4 Wiesław Banach, Zdz...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
258
143

Na półkach: , , , , ,

Lektura korespondencji Piotra Dmochowskiego ze Zdzisławem Beksińskim przyniosła mi sporo satysfakcji. Ciekawa była dwubiegunowość ich relacji - dzisiaj by się na to powiedziało z angielska: "love-hate relationship". W roku 1999 panowie zakopali co prawda topór wojenny, ale nie brakuje tu momentów, w których znowu drapią się po strupach. Ciekawie czyta się o seksualnych fascynacjach Zdzisława. Szkoda za to, że nie ma tu listów napisanych tuż po śmierci Tomka - od końcówki grudnia 1999 roku przez kilka miesięcy nie ma tu ani jednego listu ani żadnych adnotacji, że w tym czasie była wymieniana jakakolwiek korespondencja. Możliwe, że pan Piotr postanowił zachować tamte listy dla siebie - jednak jeśli tak, to powinien był to na kartach tej publikacji odnotować.
Na koniec wspomnę tylko, że chętnie nawiążę kontakt z innymi fanami rodziny Beksińskich. :-)

Lektura korespondencji Piotra Dmochowskiego ze Zdzisławem Beksińskim przyniosła mi sporo satysfakcji. Ciekawa była dwubiegunowość ich relacji - dzisiaj by się na to powiedziało z angielska: "love-hate relationship". W roku 1999 panowie zakopali co prawda topór wojenny, ale nie brakuje tu momentów, w których znowu drapią się po strupach. Ciekawie czyta się o seksualnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
377

Na półkach:

Odsłuchałem dzienniki Beksińskiego niedługo po premierze – monotonne zapiski o pogodzie i dolegliwościach plus cukierkowy wstęp od dyrektora sanockiego Muzeum Historycznego, Wiesława Banacha, który mówi głównie to co wypada powiedzieć.
Ta książka wychodzi zaraz po nich, na fali zainteresowania jakie wzbudził reportaż Grzebałkowskiej – „Beksińscy. Portret Podwójny” – i film „Ostatnia rodzina”.

Fani twórczości malarza spodziewali się czegoś więcej po dziennikach, Piotr Dmochowski – fan numer jeden – także. Były marszand twierdzi, że dzięki listom jakie wymieniali możemy pełniej doświadczyć osobowości malarza, poznać jego zapatrywania, pasje, prywatnego Zdzisława. Tak jest w istocie. Malarz potrzebuje drugiego człowieka aby się otworzyć, kogoś kto sprowokuje go do wypowiedzi na tematy które normalnie zostałyby przemilczane. Dzienniki były prowadzone w nieco innym celu, nie do końca jasnym dla samego Beksińskiego, ale bliższym uporządkowaniu i odnotowaniu spraw codziennych*. Z drugiej strony otrzymaliśmy tylko fragmenty – inne partie mogą zawierać coś więcej i mieć zgoła odmiennych charakter, niestety – całości nie upubliczniono.
Na chwilę obecną, dysponując tym co mamy, jeśli chcemy lepiej poznać malarza, zatopić się w ciekawszą lekturę, to mając do wyboru „Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia” i „Listy 1999-2003”, lepiej sięgnąć po tę drugą pozycję.

Czytelnik czuje się trochę tak jakby po kryjomu przeglądał zawartość cudzej skrzynki mailowej, co i rusz trafia na informacje kompletnie nieprzeznaczone dla niego. Wydaje się to oczywiste w przypadku upublicznionej korespondencji, ale tutaj potęguje to fakt, że omawiane są sprawy kompletnie nie budzące naszych emocji. Hermetyczny świat relacji Beksiński-Dmochowski zawiera masę treści klarownych tylko do nich. Z perspektywy czytelnika nieciekawych (negocjacje co do obrazów – zabieganie o to by coś uzyskać, wymienić, kupić, przesłać – etc.**). Dmochowski usunął z tekstu obszerne fragmenty kursu komputerowego jaki serwuje mu malarz, a to co pozostawił, co daje nam wgląd w to jakie informacje były tam przekazywane, w pełni uzasadnia ten krok. Prawdę mówiąc nieumiejętność wykonania najprostszych czynności, które robi i robiło się w Windowsie intuicyjnie jest troszkę zaskakująca.

Korespondencja jest wznowiona po długim okresie milczenia. Już po śmierci małżonki malarza, która nie życzyła sobie kontynuacji znajomości z Dmochowskim. Po niespełna siedmiu miesiącach odbiera sobie życie jego syn. Beksiński zostaje sam.
Samotność deklaruje w listach wprost, bije z nich także między wierszami. Możliwość korespondencji z byłym marszandem jest dla niego substytutem bliskiej relacji, aczkolwiek nie do końca takim jakiego by sobie tego życzył. Głównie poprzez tarcia, zgrzyty i napięcia do których wolałby już nie wracać. Mimo to, wykazując kulturę, brnie dalej i stara się zachować pozytywne relacje. Jednak nie należy odbierać tego tak że został mu już tylko Dmochowski. Ma jeszcze innych korespondentów, odwiedzają go znajomi i rodzina ze strony żony, a także dalsze kuzynostwo, a on sam konsekwentnie unika zaproszeń i komunikuje że przyjmowanie gości go męczy. Jest w tym oczywista sprzeczność – po części wynika to z pozy, po części z tego że wolałby mieć nad tym pełniejszą kontrolę, tak aby nie burzyć sobie porządku dnia. Najważniejsi byli dla niego żona i syn, i to oni nadawali jego życiu głębszy sens, ożywiali codzienność, stwarzali szerszą perspektywę. Czuł się za nich odpowiedzialny, śmierć Zofii, która nie chciała się leczyć, i samobójstwo Tomasza – podcięły mu skrzydła.

Tak Dmochowski jak i Beksiński to specyficzne charaktery, w jakiś sposób magnetyczne, choć trudne. Beksiński jest grzeczny i układny, nieco konformistyczny choć w głębi duszy w pełni niezależny i wierny swoim zapatrywaniom. Ma irracjonalną niechęć do materii organicznej i niechce wyjść z udeptanych, komfortowych ścieżek – zdecydowanie nie lubi gdy ktoś burzy porządek jego mikroświata. Dmochowski jest otwarty na ludzi i dosyć niepokorny, wspomina sprawę jako mu wytoczono za pobicie oraz sytuację kiedy wysiadł z auta by dać innemu kierowcy w pysk, brak zgody na decyzję szerszego gremium i wiążące się z tym kłopoty, niby to mimochodem chwali się romansami (pod koniec listów wymienia nawet rekordową liczbę dwustu partnerek). Może sprawiać wrażenie bufona i mitomana – jest jednak bardzo charyzmatyczny, ma przyjemną aparycję, realnie kocha życie i umie się zaangażować. Oboje nie są ani przesadnie pruderyjni, ani bogobojni, myślą niezależnie i realizują swoje ambicje. To jest ciekawe zestawienie. Niekiedy grają na tę samą melodię, innym razem – a może nawet częściej – każdy rżnie swoje. Odstają od większości społeczeństwa, które nie lubi za dużo myśleć, i to ich w jakiś sposób łączy.

Z uwagi na pewne tarcia, negocjacje, fragmenty na krawędzi dobrego smaku – ta wymiana zdań nie nadaje się do publikacji. Z drugiej strony to się całkiem nieźle czyta, choć z pozycji podglądacza który przegląda zawartość cudzego komputera.

Charyzma Dmochowskiego jest realnie pociągająca. Bardzo miło się go słucha, Beksiński także jest fantastycznym rozmówcą, obaj panowie to erudyci, oczytani, z własnymi poglądami, z pasją. Barwne osobowości. Jednak niepotrzebnie wracają do zadawnionych spraw, odgrzebywanie starych konfliktów wnosi tak wielką dawkę złych emocji, że cierpią nie tylko korespondencji, cierpi też czytelnik. Dmochowski niepotrzebnie naskakuje na malarza, zbyt często stara się sprowokować adresata swoich maili do konkretnych wywodów, albo łopatologicznie prosi by napisał to czy tamto (co wypada wyjątkowo sztucznie i nienaturalnie). Korespondencja sprawia często wrażenie wymuszonej, jakby każda ze stron prowadziła ją nieco wbrew sobie. Marszand od początku wie co robi, wymienia e-maile z nadzieją wydania ich po latach jako korespondencji, jako swego rodzaju dzieła które udokumentuje jego starania i przybliży malarza przyszłym pokoleniom. A Beksiński po prostu pisze, dla przyjemności, i niewiele sobie z tego robi. On już zapisał się w historii, poprzez obrazy.

Książka jest obszerna, i choć czyta się lekko – może być męcząca (dlaczego, uzasadniam wyżej).

W korespondencji pozostawiono wszelkie błędy w interpunkcji, błędne zapisy angielskich nazw, nazwisk i inne omyłki. (Zgodnie z życzeniem Beksińskiego*** – plus dla wydawnictwa, odpada konieczność opłacenia redaktora i korekty).

* ...a także by zapełnić jakoś czas.
** Można w tym widzieć jakąś wartość historyczną, cenną dla biografa, ale sensowniej byłoby opuścić pewne fragmenty i wyjaśnić tę lukę w przypisie, z tym że to tak obszerna część wielu listów że zabieg taki faktycznie znacząco uszczupliłby publikację.
*** Z tonu tej deklaracji idzie wyczytać że nie bardzo w to wierzy, nie bardzo pewnie też widzi w tym sens, ale zakłada że Dmochowski dopnie swego.






MATERIAŁY AUDIOWIZUALNE:

Kanał Beks.pl na YouTube (https://www.youtube.com/channel/UCdmvjTYmNNpGZ7g-v5W94NA/videos). Dwa zapisy spotkań promocyjnych z 2017, na których Piotr Dmochowski bardzo ciekawie opowiada o Zdzisławie Beksińskim. Na obu mówi w zasadzie to samo, ale to przeprowadzone w EMPiKu ma lepszą jakość, a oba w kilku miejscach się dopełniają.
https://www.youtube.com/watch?v=Q_8z25U8Q4k
https://www.youtube.com/watch?v=8Oz1uURI90s&t=2728s

+

Beksiński - Dmochowski, Listy 1999 - 2003
https://www.youtube.com/watch?v=d11zmUjgrvY

+

Zmagania o Beksińskiego - wieczór autorski Piotra Dmochowskiego dzień 1
https://www.youtube.com/watch?v=lpATXROLtAM

+

Kanał Andy Teszner (sporo nagrań zrobionych za życia Beksińskiego, wywiadów, wystaw, programów):
https://www.youtube.com/channel/UCSx7r29yG8SpAjiSPUH8kxw/videos

+

Dmochowski Gallery – obrazy i grafiki nie są w dobrej rozdzielczości, ale jest ich sporo i pozwalają zapoznać się z dorobkiem artysty. Strona bardzo archaiczna.
http://beksinski.dmochowskigallery.net/index.html

+

Rok z Beksińskim
https://www.youtube.com/watch?v=uHbe00rxNa8

+

Testament Zdzisława Beksińskiego
https://www.youtube.com/watch?v=Q1k0-6ivAdg

Odsłuchałem dzienniki Beksińskiego niedługo po premierze – monotonne zapiski o pogodzie i dolegliwościach plus cukierkowy wstęp od dyrektora sanockiego Muzeum Historycznego, Wiesława Banacha, który mówi głównie to co wypada powiedzieć.
Ta książka wychodzi zaraz po nich, na fali zainteresowania jakie wzbudził reportaż Grzebałkowskiej – „Beksińscy. Portret Podwójny” – i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
14

Na półkach: , ,

Napiszę coś banalnego, ale ta książka jest dla mnie magiczna. Przynajmniej częściowo mogłem sobie wyobrazić, w jaki sposób świat postrzegał pan Zdzisław. Chciałbym być przy nim, chciałbym się z nim podzielić moimi melancholijnymi myślami. Roger Barrett i Zdzisław Beksiński to dwaj artyści, z którymi najbardziej się identyfikuję.

Napiszę coś banalnego, ale ta książka jest dla mnie magiczna. Przynajmniej częściowo mogłem sobie wyobrazić, w jaki sposób świat postrzegał pan Zdzisław. Chciałbym być przy nim, chciałbym się z nim podzielić moimi melancholijnymi myślami. Roger Barrett i Zdzisław Beksiński to dwaj artyści, z którymi najbardziej się identyfikuję.

Pokaż mimo to

avatar
217
46

Na półkach: ,

To wyjątkowa i niesamowita książka.
..już na wstępie zaznaczam, że obiektywizmu tu nie ma - Beksiński jest moim mistrzem w malarstwie od wielu, wielu lat ...
Gdy tylko wpada mi w ręce (śledzę uważnie pod tym względem nowości wydawnicze),więc o wpadaniu nie ma mowy to zamierzone i z premedytacją zaplanowane kupowanie , kolekcjonowanie momentami zakrawające na manię (!) - kolejna książka o mistrzu Beksińskim natychmiast odstawiam wszystkie inne lektury i zapadam się w świat rozmyślań mego mistrza.
Niby nic nadzwyczajnego, od wymiana korespondencji pomiędzy wielbicielem i byłym marszandem a malarzem. Ale to wszystko to podszyte jest jakimś drugim sensem i wewnętrznymi światami każdego z panów.
Sporo można wyczytać "pomiędzy wierszami" jak i w wypowiedziach wprost o każdym z panów i o ich nie łatwiej relacji trwającej wiele burzliwych lat.
Mnie lektura wcale nie łatwa pochłonęła całkowicie i pochłaniała każdego wieczora i czasami ranka, bez reszty.
Polecam każdemu kto ceni twórczość Zdzisława Beksińskiego, pomaga wiele zrozumieć,wiele odczytać na nowo. I szkoda tylko że nie wyszły tak pięknie wydane wcześniejsze tomy tej korespondencji - byłoby pięknie (!). A tak trzeba wydrukować ściągnięta ze strony pana Dmochowskiego, który ją udostępnia za darmo w pliku.
Zapraszam wszystkich wielbicieli mistrza do lektury - warto, warto, warto !!! :)

To wyjątkowa i niesamowita książka.
..już na wstępie zaznaczam, że obiektywizmu tu nie ma - Beksiński jest moim mistrzem w malarstwie od wielu, wielu lat ...
Gdy tylko wpada mi w ręce (śledzę uważnie pod tym względem nowości wydawnicze),więc o wpadaniu nie ma mowy to zamierzone i z premedytacją zaplanowane kupowanie , kolekcjonowanie momentami zakrawające na manię (!) -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
342
101

Na półkach: ,

W moje ręce wpadła kolejna książka dotycząca Zdzisława Beksińskiego. Staram się czytać wszystko co ukazuje się na rynku. Po tragicznie nudnej korespondencji Mistrza z Jerzym Lewczyńskim przyszła pora na wymianę listów między artystą a jego wieloletnim marszandem i promotorem Piotrem Dmochowskim. Miałem wcześniej nieprzyjemność czytania książki Dmochowskiego pod tytułem „Zmagania o Beksińskiego”, której czytanie było katorgą – zresztą zrecenzowałem tamte „dzieło” także na portalu lubimyczytać.pl. Czytałem także dzienniki Beksińskiego, więc mnie więcej wiedziałem czego mogę się spodziewać po listach obu panów.
Wymiana korespondencji między marszandem a malarzem to nieustanne ataki tego pierwszego i odpieranie ataków przez tego drugiego. Dmochowski wydaje się być najbardziej irytującą, złośliwą, fałszywą i małostkową osobą na świecie. W potoku swoich złośliwości zarzuca Beksińskiemu homoseksualizm, brak gustu filmowego, i setki innych zarzutów - w ogóle sugeruje, że jego sztuka jest wielka ale on sam jest maluczkim, złym i głupim człowiekiem. Często próbuje obrazić Zdzisława, a ten nie tylko nie daje się wciągnąć w gierki, nie zniżając się do poziomu marszanda ale z klasą odpowiada na każdy zarzut czy uszczypliwość. W połowie książki Dmochowski dochodzi nagle do wniosku, wczytując się w już powstałą korespondencję, że przez większość czasu naskakuje na mistrza – obiecuje poprawę – jednak nie dotrzymuje słowa. Beks nie daje się nigdy sprowokować co jeszcze bardziej rozwściecza Dmochowskiego. Dmochowski co chwile wraca do starej umowy, którą spisał z Beksińskim (kto ją przeczytał to wie że był to przekręt). Jest przy tym infantylny a jego listy czyta się jak żale rozbestwionego ośmiolatka. Wbrew temu o czym nas zapewnia, on się nie zmienił, nie uspokoił od czasów napisania „Zmagań”.
Szacunek, za odwagę dla Pana Piotra, bo sam z własnej nieprzymuszonej woli publikuje listy, które ukazują go jako człowieka chciwego, rządnego poklasku (chęć wjechania na plecach Beksińskiego do historii),zakłamanego, niezrównoważonego – który sam przyznaje, że chętnie zamordowałby tysiące wrogich mu ludzi gdyby dano mu taką możliwość, ujawnia fascynację Hitlerem a także chwali się licznymi zdradami swojej małżonki – do tego uważa wszystkich za debili – siebie stawiając za wzór cnót. No brawo.
Żona dmochowskiego sama stwierdziła ze „ma on styl agresywny i wkuwający”, oraz że jej mąż przegra w sporze z Beksińskim – że czytelnicy i historia tak go osądzi.
Recenzja tej książki to tak naprawdę krytyka Dmochowskiego, bo w tej książce to on stanowczo próbuje zdominować Mistrza, który nie stara się błyszczeć na siłę a z kolei marszand stale chce zaimponować Beksińskiemu wiedzą (będąc przy tym w wielu dziedzinach ignorantem, podczas gdy Zdzisław to człowiek renesansu – jego nieraz rzucone mimochodem uwagi ukazują ogromna wiedze na różne tematy jakie posiadał),rzuca nazwiskami, przechwala się gdzie to nie był i czego nie zobaczył.
Listy Beksińskiego to najczęściej odpieranie ataków Dmochowskiego, który wszędzie widzi zakamuflowane złośliwości Beksińskiego (wyimaginowane),lub zabawne opisy codziennych czynności – bardzo zwyczajnych – jak remont, lub wyprawy do sklepów – ale czyta się to przyjemnie. Niewiele można napisać o korespondencji Zdzisława bo czasem ma się wrażenie, że odpisuje Dmochowskiemu z grzeczności i nie do końca ma ochotę ciągnąć tę na siłę pisaną korespondencję z góry zaprojektowaną pod wydawnictwo książkowe. Wbrew temu co o swoim stylu pisania twierdzi Beksiński, jego własne myśli formułowane są bardzo jasno, w prosty sposób potrafi przekazać czasem głębokie filozoficzne przemyślenia, tak aby nawet Dmochowski potrafił je zrozumieć. Z listów malarza, wylania się nam obraz człowieka oczytanego, który mimo swojego podeszłego wieku, doskonale porusza się w świecie komputerowej techniki.
W takim razie czy książka jest dobra? Jest to bardzo dobra i wciągająca lektura. Obaj Panowie to kompletnie różni faceci – ich współpraca nie mogła wypalić.

W moje ręce wpadła kolejna książka dotycząca Zdzisława Beksińskiego. Staram się czytać wszystko co ukazuje się na rynku. Po tragicznie nudnej korespondencji Mistrza z Jerzym Lewczyńskim przyszła pora na wymianę listów między artystą a jego wieloletnim marszandem i promotorem Piotrem Dmochowskim. Miałem wcześniej nieprzyjemność czytania książki Dmochowskiego pod tytułem...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    71
  • Przeczytane
    25
  • Posiadam
    21
  • Teraz czytam
    5
  • Literatura faktu
    2
  • Beksińki
    1
  • Polskie
    1
  • 2019
    1
  • 055 Historia Sztuki
    1
  • Posiadam 📚
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Beksiński - Dmochowski. Listy 1999-2003


Podobne książki

Przeczytaj także