Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książkę kupiłam bez wahania, kierując się bardzo pochlebnymi recenzjami innych czytelników portalu. Pierwszy sygnał alarmowy w mojej głowie włączył się kiedy, trzymając już książkę w ręku, zorientowałam się pod czyim patronatem została wydana. Potem zrobiłam mały research o wydawnictwie i wreszcie o samym autorze. I włos zjeżył mi się na głowie. Oto zaledwie kilka z informacji łatwo weryfikowalnych i ogólnie dostępnych w internecie: "Ireneusz Lisiak jest znany z artykułów w narodowym piśmie "Myśl Polska". Publikował tam przez kilkanaście lat. Rozpoznawalność w środowisku narodowców przyniosły mu też książki o tematyce historycznej. Co ciekawe, nie jest historykiem, ale pisarzem z publicystycznym zacięciem." "– Ten człowiek nie ma żadnego dorobku, żadnych publikacji, które pozwoliłyby mówić o nim jako o historyku. [...] To jest normalny antysemita, którego trzeba odsunąć na margines – ocenił prof. Andrzej Friszke." "W 2007 r. Ireneusz Lisiak startował w wyborach parlamentarnych jako kandydat PiS na posła z Małopolski z listy nr 6. I przepadł z kretesem, bo uzyskał najsłabszy wynik z całej listy – zaledwie 68 głosów." Mimo to postanowiłam chłodnym, obiektywnym okiem wyrobić sobie własną opinię. Niestety, po przeczytaniu pierwszych 150 stron tej książki zrobiło mi się niedobrze i już wiem, że w mojej realnej biblioteczce nie będzie dla niej miejsca. W tej wirtualnej ją zostawię, choćby po to by inni mogli przeczytać tę recenzję. "Zakłamany Holokaust" to książka szkodliwa w kontekście zarówno społecznym jak i historycznym. Pisana wybitnie dla odbiorcy masowego, zręcznie operuje chwytliwymi hasłami, demagogią i często boleśnie wręcz wybiórczą prezentacją wyrwanych z kontekstu wydarzeń czy wypowiedzi, bazując na powierzchownej tylko znajomości historii przez przeciętnego czytelnika. Przed przeczytaniem tej pozycji warto wziąć pod uwagę, iż absolutnie każdy dokument i fakt historyczny można interpretować, edytować i wypaczyć tak, aby pasował do z góry narzuconej narracji. Ponadto, bogata bibliografia dołączona do książki nie może być używana jako dowód na prawdziwość tez stawianych przez autora, co często powtarza się jako argument w recenzjach. Przeciętny czytelnik nie zada sobie przecież trudu, aby odnaleźć i przeczytać pełne wersje wymienionych źródeł w celu weryfikacji wysnutych na ich podstawie wniosków autora. Nie każdy też czytelnik posiada wystarczająco głęboką i rozbudowaną wiedzę historyczną, aby znać kontekst czy okoliczności i dostrzec w nich rzeczywiste fakty nieskażone opiniami innych. Podsumowując: nie polecam, i bardzo żałuję, że kupując tego paszkwila oddałam autorowi część z moich ciężko zarobionych pieniędzy.