Książka, z której około dziesięcioletnie dziecko dowiedziało się - i uwierzyło - że masturbacja jest grzechem śmiertelnym

To jedyna kwestia zapamiętana przeze mnie z książki. I jeszcze ten wspaniały, dosadny synonim: samogwałt.

Brr, mój egzemplarz już dawno nie istnieje. Przetrwał kolejne kilkanaście lat na półce i... poległ. Nie była to smierć naturalna i - przyznaję się bez bicia - to ja jestem za to odpowiedzialna. Nie niszczę książek, ale w tym przypadku sumienie nie pozwoliło mi oddawać tego szkodliwego tworu do antykwariatu.

Nie wiem, ile egzemplarzy pozostało przy życiu , ale serdecznie nie polecam. Nikomu. A zwłaszcza dzieciom, mogącym wyobrażać sobie potem wieczne potępienie i nieskończone męki w ogniu piekielnym jako karę za dotykanie własnego ciała.

Książka, z której około dziesięcioletnie dziecko dowiedziało się - i uwierzyło - że masturbacja jest grzechem śmiertelnym

To jedyna kwestia zapamiętana przeze mnie z książki. I jeszcze ten wspaniały, dosadny synonim: samogwałt.

Brr, mój egzemplarz już dawno nie istnieje. Przetrwał kolejne kilkanaście lat na półce i... poległ. Nie była to smierć naturalna i - przyznaję...