Prezent

Okładka książki Prezent Hanna Fleszar
Okładka książki Prezent
Hanna Fleszar Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2017-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-01
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380833852
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
73
68

Na półkach: ,

Budowa wymarzonego domu może wydawać się pięknym doświadczeniem. Przecież wystarczy kupić projekt domu, ogarnąć trochę dokumentacji, znaleźć ekipę budowlaną, a potem wybrać kolory ścian i kupić meble. Nic prostszego! Ale czy aby na pewno? Hanna Fleszar nie przypuszczała, że będzie musiała zapłacić tak wysoką cenę za to marzenie.

Temat budowy domu nie jest mi obcy, gdyż sama od kilku lat toczę nieustającą walkę o własne gniazdko. Dokładnie takie jak wykreowało mi się w głowie pewien czas temu. Od momentu powstawania projektu do czasu obecnego naniosłam sporo zmian we wnętrzu, a że większość prac wykończeniowych wykonuję własnymi rękami, to nie komplikuję życia ekipom budowlanym, choć nie ukrywam, że ukończenie budowy przeciąga się w czasie. Jednak teraz efekt we wnętrzach jest dokładnie taki, jaki zamierzyłam.

Autorka książki „Prezent” wraz z Mężem miała podobny plan, a nawet jeszcze bardziej ambitny, gdyż postanowili cały budynek postawić sami, własnymi siłami. A to nie lada test, ponieważ nie jest to dom murowany klasycznym technikami, tylko o konstrukcji szkieletowej, ekologiczny i energooszczędny. Dom tak zwany pasywny. Mimo, że mieszkamy w czasach, gdzie wszystko jest możliwe, nadal powstaje mało domów w tej technologii, więc małżeństwo miało spore wyzwanie.

Początki budowy były piękne. Mąż informatyk, biegły w rysunkach technicznych, cyferkach i komputerach wyrysował cały budynek, co do milimetra. Plany powędrowały do firmy architektonicznej na przerysowanie i zatwierdzenie. „Wystarczyło” ogarnąć biurokrację i można było zacząć inwestycję, która w ciągu dwóch lat miała być ukończona. Żona (w książce nie występują żadne imiona tylko postacie jak żona, mąż, córka, mama itp.) podekscytowana początkiem budowy zaczęła nawet uprawiać ogródek z kwiatami i warzywami, by po przeprowadzce mieć własne plony. Jednak nic nie jest takie piękne, jak się wydaje. Z czasem wszystko zaczęło się komplikować co sprawiło nieoczekiwane splot wydarzeń. Pewnych dramatów nie można przewidzieć, jednak te mogą mocno namieszać w życiu, wcale nie zmieniając go na lepsze. Autorka musiała jednak walczyć o własne marzenia. Nawet jeśli poświęciła dosłownie wszystko, co w życiu miała najlepsze.

„- A wiesz, straciłam wiarę. Tyle się modliłam i nic. Zero pomocy.
To znaczy wiem, że Bóg jest, ale go nie obchodzę.
Albo jest sadystą, patrz tylko, jak cierpię, i nie chce pomóc,
bo przecież może - jest wszechmogący.”

„Prezent” nie jest zwykłą powieścią o marzeniach, to dziennik budowy połączony z wydarzeniami z życia autorki, których doświadczyła podczas tego czasu. Można by rzec, że to raczej pamiętnik z krótkimi wspomnieniami z danego dnia, gdzie głównym tematem jest budowa. Książka nie należy do grubych, a „działy” są króciutkie i łatwo przyswajalne. Nie możemy tu za bardzo pisać o stylu, bo to pierwsza książki Fleszar, a treść jest raczej prosta i treściwa. Jednak bez trudu odczuwamy wszystkie emocje, które targają kobietą, radość, nadzieje, smutek, żal, złość czy bezsilność.

Ciekawa okładka, choć mogłaby być bardziej odwzorująca fabułę, i intrygujący opis od razu skłoniły mnie do sięgnięcia po książkę, a tym bardziej, że tematyka budowlana jest mi bliska. Jednak nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Fabuła mnie zaskoczyła i jednocześnie utwierdziła w przekonaniu, że osoby chcące się budować, muszą mieć silną wolę i wiele cierpliwości. Bo rzadko kiedy wszystko idzie zgodnie z planem. Pozycję tą polecam przede wszystkim czytelnikom, którzy są w trakcie takiej inwestycji lub dopiero będą stawać przed podobnym zadaniem. Ta książka trochę przygotuje potencjalnych właścicieli nowego lokalu do tego, wymagającego zaangażowania, marzenia.

Budowa wymarzonego domu może wydawać się pięknym doświadczeniem. Przecież wystarczy kupić projekt domu, ogarnąć trochę dokumentacji, znaleźć ekipę budowlaną, a potem wybrać kolory ścian i kupić meble. Nic prostszego! Ale czy aby na pewno? Hanna Fleszar nie przypuszczała, że będzie musiała zapłacić tak wysoką cenę za to marzenie.

Temat budowy domu nie jest mi obcy, gdyż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

"Prezent" przeczytałam już kilka tygodni temu i celowo wstrzymałam się z napisaniem recenzji od razu. Czekałam, aż książka się mi w głowie "uleży". Nie lubię wydawać opinii o czymś co przeczytałam tak od razu, na świeżo. Potrzebuję czasu, żeby potwierdzić lub zaprzeczyć moim pierwszym wrażeniom. W tym przypadku, książka nadal nie jest mi obojętna. Działa. Początek trochę mnie zniechęcił i nie byłam pewna, po kilkudziesięciu stronach, czy czytać dalej. Jednak weszłam w ten obcy mi temat architektoniczno-budowlany i bardzo się z tego cieszę :) Największym atutem książki jest jej szczerość. Uważam, że autorka wykazała się ogromną odwagą pisząc taki dziennik i mimo osobistej tragedii kontynuowała i zdecydowała się na wydanie swoich zapisków. Gdzieś w opiniach przeczytałam, że wszędzie tak gdzie jest temat śmierci są emocje, ja się z tym nie zgodzę. Czytałam wiele pozycji książkowych gdzie ten temat był w taki sposób napisany, że nie wywołał we mnie żadnych emocji. Tu są te emocje i one są PRAWDZIWE! Książkę polecam. Minus za okładkę, coś mi w niej nie pasuje...

"Prezent" przeczytałam już kilka tygodni temu i celowo wstrzymałam się z napisaniem recenzji od razu. Czekałam, aż książka się mi w głowie "uleży". Nie lubię wydawać opinii o czymś co przeczytałam tak od razu, na świeżo. Potrzebuję czasu, żeby potwierdzić lub zaprzeczyć moim pierwszym wrażeniom. W tym przypadku, książka nadal nie jest mi obojętna. Działa. Początek trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
1

Na półkach: ,

Marzenie potrafi stać się brzemieniem... Wspólny cel, celem za wszelką cenę. Radość potrafi zmienić się w chłodną rozpacz w ułamku sekundy. Właśnie to przeczytałam na stronach książki. Książka nie oddaje emocji trzymanych na wodzy - bo autorka mogłaby się rozpaść. Ja bym się rozpadła :( Na kartkach codzienności widać miłość, czułość, a potem już tylko zimny bezemocjonalny smutek.

Marzenie potrafi stać się brzemieniem... Wspólny cel, celem za wszelką cenę. Radość potrafi zmienić się w chłodną rozpacz w ułamku sekundy. Właśnie to przeczytałam na stronach książki. Książka nie oddaje emocji trzymanych na wodzy - bo autorka mogłaby się rozpaść. Ja bym się rozpadła :( Na kartkach codzienności widać miłość, czułość, a potem już tylko zimny bezemocjonalny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
966
881

Na półkach: , , ,

Ludzie marzą o własnych domach. Bez wątpienia jest to czasochłonne oraz kosztowne marzenie. Dlatego tym bardziej, jeśli inwestor się na tym zna, woli stawiać wszystko na własną rękę. Odchodzą wtedy koszty robocizny, które nie ukrywajmy, wcale nie są małe. Czasem jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak wysoką cenę możemy zapłacić za nasze własne pragnienia.

Hanna wraz z mężem marzyli, by mieszkać we własnym domu. To mąż poświęcił wiele czasu, by go samemu zaprojektować. Wiele godzin zagłębiał się w internecie, by nabyć w tym celu odpowiednią wiedzę. Zaczęło się, papierkowe sprawy, które mogą trwać wieczność (wiem z własnego doświadczenia) i w końcu ruszenie z budową. Maż starał się robić wszystko dokładnie, a to właśnie żona czasami traciła cierpliwość.

"Od początku byłam "poganiaczem" i to mnie zawsze zależało, żeby już, żeby szybciej."

Niewątpliwie postawienie własnego domu to nie jest prosta sprawa. Mówi się, że jak się weźmie projektanta to niczym nie powinniśmy się martwić, bo to na jego głowie leży załatwianie całej papierkowej roboty. Tylko co zrobić jak trafi się na takiego, który po części wiele spraw "olewa"? Użeranie się z takimi ludźmi jest denerwujące i wyczerpujące, uwierzcie mi, bo sama ten temat przerabiałam. Człowiek myśli, że wszystko idzie we właściwym kierunku, a tu nagle, tu coś nie pasuje, tam coś nie gra i człowieka szlak trafia. Wykańcza się psychicznie.

Nasza bohaterka starała sobie jakoś dzielnie radzić z tym wszystkim, wspólnie z mężem. Aż nagle jedna wiadomość zaskoczyła ich wszystkich, w niedługim czasie przynosząc cierpienie. Świat wali się jej na głowę, nie ma już na nic siły, ma wszystkiego dość. Wydaje się, że nie ukończy budowy domu, bo jak ma sobie poradzić sama? Nie zna się na tym, a mimo wszystko, jakoś osiąga swój cel. Choć nie raz ma pod górkę.

"Wszystko jest po coś, jak ogólnie wiadomo. I mam nadzieję, że i to cierpienie ma sens, którego ja na razie nie widzę."

Marzenia, któż z nas ich nie posiada? To dzięki nim chce się nam żyć, mamy motywację do osiągnięcia wyznaczonych sobie celów. Dążymy do tego, by to marzenie stało się realne. Tylko nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak wiele może kosztować to nas wyrzeczeń, nerwów i poświęceń. Hanna Fleszar przeżyła to na własnej skórze i teraz dzieli się z nami swoimi przeżyciami.

Prezent to nie tylko dziennik budowy, to prawdziwa historia kobiety, której jednego dnia świat zawalił się na głowę, opuściło ją szczęście, a mimo wszystko musiała wciąż brnąć do przodu. To książka, w której bohaterka dąży do realizacji swojego marzenia, tylko jaką przyjdzie jej za to zapłacić cenę? Czy zatem wszystkie marzenia są warte realizacji? Zachęcam do przeczytania.


www.czytaninka.blogspot.com

Ludzie marzą o własnych domach. Bez wątpienia jest to czasochłonne oraz kosztowne marzenie. Dlatego tym bardziej, jeśli inwestor się na tym zna, woli stawiać wszystko na własną rękę. Odchodzą wtedy koszty robocizny, które nie ukrywajmy, wcale nie są małe. Czasem jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak wysoką cenę możemy zapłacić za nasze własne pragnienia.

Hanna wraz z mężem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1514
1210

Na półkach: , , , , ,

Zabierając się za lekturę Prezentu do końca nie wiedziałam, na co się piszę. Opis intrygował, bo nie zdradzał za wiele.
Początek zapowiadał dość zabawną historię, pisaną nieco z przymrużeniem oka, gdzie niejednokrotnie można było się uśmiechnąć nad czytanymi akapitami. Jednak im dalej, tym „zabawa” zaczęła stopniowo zanikać, by ustąpić miejsca bardzo refleksyjnym momentom.


Prezent Hanny Fleszar to w dużej mierze dziennik budowy. Krok po kroku czytelnik poznaje plany budowlane, wyobrażenia autorki o nowym lokum i etapy budowy – od wylania fundamentów po prace wykończeniowe. (Przyznam szczerze, po przeczytaniu omawianej książki wiem jedno – nigdy nie zdecyduje się na budowę władnego gniazdka, część „fachowców” mogłaby tego nie przeżyć :D ).
Dużo w książce jest terminologii stricte budowlanej, ale i ogrodniczej, w końcu Hanna Flesza z wykształcenia jest inżynierem ogrodnictwa, co dla części odbiorców może być niezrozumiałe (chyba że ma się w domu lub pobliży chodzącą encyklopedię budowlaną w postaci męża, wtedy szybko można dopytać :) )


Poza poznawaniem „od podszewki” świata fachowców, budowlańców, autorka przybliża czytelnikowi nieco zarys relacji rodzinnych. Ona, mąż oraz dwójka dzieci, szwagrowie, teściowie itd. Całokształt jest bardzo pobieżny… Między małżonkami ów relacje, ciepłe, są dużo lepiej ukazane niż w odniesieniu do reszty rodziny, pomimo iż wiele sytuacji między małżonkami dotyczy budowy domu.


Historia, jaką autorka dzieli się z czytelnikiem w Prezencie, zaskakuje. Choć pierwsze wrażenie zapowiada lekką i zabawną opowieść, to w chwili, gdy okazuje się, że wcale tak różowo nie będzie, wciąga czytelnika, jeszcze bardziej trzymając w niepewności i dając tę przestrzeń, by uparcie wierzyć, że wcale nie skończy się ona tak, jak zaczyna się rysować… w czarnych barwach…
Autorka pokazuje, że pomimo trudnych chwil pełnych smutku i rozpaczy, posiadając zmagazynowaną gdzieś we własnym wnętrzu determinacją, można sprawić, by marzenia i plany się ziściły, pomimo zwątpienia i bólu rozrywającego serce.


Zastanawiałam się nad tym, jak tytuł ma się do tego, co spisane jest na kartach tej książki. Odpowiedź zawarta jest właśnie w tekście, a zakończenie dobitnie stawia kropkę nad „i”.


Podsumowując: Prezent Hanny Fleszar to z jednej strony dziennik budowy, z drugiej zaś historia o spełnianiu marzeń i życiu, które zaskakuje… czasem w najgorszy sposób, jaki można sobie wyobrazić. I choć droga do ich spełnienia i życiowe zakręty potrafią człowieka niejednokrotnie rzucić na kolana… trzeba umieć znaleźć w sobie siłę, by się podnieść i iść do przodu…

Zabierając się za lekturę Prezentu do końca nie wiedziałam, na co się piszę. Opis intrygował, bo nie zdradzał za wiele.
Początek zapowiadał dość zabawną historię, pisaną nieco z przymrużeniem oka, gdzie niejednokrotnie można było się uśmiechnąć nad czytanymi akapitami. Jednak im dalej, tym „zabawa” zaczęła stopniowo zanikać, by ustąpić miejsca bardzo refleksyjnym momentom....

więcej Pokaż mimo to

avatar
354
303

Na półkach:

Hanna Fleszar to z zawodu inżynier ogrodnictwa, co jest szczególnie widoczne w omawianej lekturze. Obecnie pracuje jako administrator biura w firmie programistycznej.

"Prezent" to dziennik o pracach nad budową domu, ale i relacja z życia samej autorki, która mimo utraty kogoś bliskiego nadal walczy o swoje marzenie.

Nie jest to typowa powieść, którą można recenzować pod względem stylu, kreacji bohaterów czy języka. Jest to dojrzała opowieść o tragedii, ale i o determinacji. O wielkim pragnieniu, by zamieszkać w wymarzonym domu.

Hanna Fleszar opisuje krok po kroku próby swojej rodziny, starania jakie włożyli w budowę. Niestety przez to większość słownictwa jest typowe dla branży budowlanej, przez co zwykłemu czytelnikowi ciężko jest zgłębić temat. Co rusz musiałam posiłkować się internetowym słownikiem, by znaleźć znaczenie co poniektórych określeń. Tak samo rzecz ma się ze slangiem ogrodniczym.

Natomiast nieszczęście, które spada na rodzinę niespodziewanie, burząc idealny porządek jest umniejszone. Autorka na pewno włożyła w powieść wiele serca, jednak nie widać go na tych kartkach. Choć momentami miałam ochotę się po prostu rozpłakać, widząc ogrom cierpienia, to jednak przez większość czasu historia opisywana jest z przymrużeniem oka, bez emocji, jakby była to opowieść, która spotyka kogoś innego, nie samą autorkę.

Jednak jest to w pełni do zaakceptowania, ponieważ gdy traci się kogoś, to tak jakby traciło się część siebie. Stajemy się wypruci z emocji, wszystko dookoła przestaje mieć znaczenie. Podejrzewam, że rana w sercu autorki jeszcze się nie zagoiła, dlatego jak najbardziej podziwiam fakt, że zdołała się z nami tym podzielić. Największy jednak ukłon za ukończenie dzieła, które rozpoczęła wraz z bliską osobą, by ona, jej dzieci i przyszłe pokolenia mogły w pełni korzystać z tego projektu, ale i również w ramach hołdu i podziękowań w stronę osoby, która włożyła w tą pracę najwięcej serca.


Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com

Hanna Fleszar to z zawodu inżynier ogrodnictwa, co jest szczególnie widoczne w omawianej lekturze. Obecnie pracuje jako administrator biura w firmie programistycznej.

"Prezent" to dziennik o pracach nad budową domu, ale i relacja z życia samej autorki, która mimo utraty kogoś bliskiego nadal walczy o swoje marzenie.

Nie jest to typowa powieść, którą można recenzować pod...

więcej Pokaż mimo to

avatar
117
105

Na półkach: ,

Każda relacja wymaga zaangażowania. Budujemy, trwamy i oczekujemy. Tworzymy swoją domową przestrzeń, w której gości ciepło i wzajemne zrozumienie. Nabieramy powietrza i żyjemy w idylli, lecz śmierć nie zapomina. Świadomie przekracza próg domu, który miał być marzeniem, lecz teraz stał się jednym-stał się smutnym pożegnaniem...

Marzyła o domu z ogródkiem. Marzyła o pięknym ogrodzie i ciepłym spojrzeniu męża. Spojrzeniu, które zawsze okazywało zrozumienie. Marzenia kosztują. To marzenie kosztowało zbyt wiele...

Dziennik budowy. Pokazała dziennik budowy od innej strony. Pokazała kawałek prawdziwej historii, która z dnia na dzień rzeczywiście nabiera innego obrotu. Hanna Fleszar zaprosiła mnie do swojego życia, bez wątpienia przyznaję, że była to budowlana podróż nasączona walką o życie.

Zwykła rodzina. Poznałam typową rodzinę. Czteroosobowa, zwykła drużyna, która trwa w zgiełku codziennych życiowych zmagań. Budują relacje rodzinne, które lawirują od śmiechu aż do łez. Hanna Fleszar stawia mały mur, który z zupełnie odciął mnie od tej ciepłej rodziny. Poznałam ich historię, lecz znaczny brak imion w treści utrudnia nawiązanie relacji. Mąż był Mężem. Córka jest Córką. Syn jest Synem. Bliscy i dalecy jednocześnie. Autorka szczerze i otwarcie pokazała swoje relacje, aczkolwiek relacje te okazały się dla mnie zbyt spłaszczone.

Budujemy. Autorka zabiera na plac budowy. Sam pomysł na pokazanie życiowego rejestru wydarzeń okazał się dla mnie czymś innym. Od podstaw Fleszar wykłada, jak przebiegała budowa domu, ile wysiłku oraz determinacji kosztują swoje cztery ściany. Nie ukrywam, mimo że Hanna Fleszar dołożyła wszystkich starań, by przestawić centymetr po centymetrze relację ze swojego życia, wewnętrznie czuję lekki niedosyt.

Dopingowałam. Z dnia na dzień poznając zwierzenia Fleszar, miałam chęć odłożyć książkę. Przytłoczona budowlaną stroną dziennika, popadałam w czytelniczy marazm. Do momentu! Cała otoczka, w której lawirowałam, pęka, gdy autorka cichym, spokojnym tonem opisuje swoje zmagania z chorobą najbliższej osoby. Każdym słowem celuje w czuły punk. Otwarcie, bez melancholii odlicza ostatnie oddechy, zmusza do refleksji i pokazuje, że życie najbardziej boli, gdy wypowiada jedne słowo-żegnaj... Dopingowała. Wierzyłam. Miałam nadzieję.

Technicznie. Styl autorki, nie wywarł na mnie żadnej ekscytacji. Znaczny brak emocji okazał się dla mnie przeszkodą. Poznałam, lecz nie do końca doświadczyłam fakty, które autorka przelała na papier. Równoważnie rozłożone dialogi w stosunku do opisów utrzymują spójność całej historii. Autorka nie spłyca wątku, który ciągnie od początku do końca! Sumiennie trwa w budowlanym chaosie, który potrzebuje odpowiedniego czytelnika. Czytelnika, któremu nie przeszkadza bieganie od architekta do brudzenia w budowlanym błocie. Mam dylemat. Z pełnym szacunkiem do przeżyć autorki, ale nie znalazłam w tej publikacji nic nowego. Nie znalazłam nic oprócz chwili refleksji, która zawsze pojawia się tam, gdzie gości śmierć...

Każda relacja wymaga zaangażowania. Budujemy, trwamy i oczekujemy. Tworzymy swoją domową przestrzeń, w której gości ciepło i wzajemne zrozumienie. Nabieramy powietrza i żyjemy w idylli, lecz śmierć nie zapomina. Świadomie przekracza próg domu, który miał być marzeniem, lecz teraz stał się jednym-stał się smutnym pożegnaniem...

Marzyła o domu z ogródkiem. Marzyła o pięknym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
7

Na półkach:

Książka wzruszająca i ogólnie godna polecenia. Duży minus jak dla mnie za męczące opisy budowy domu.Prawie zwatpilam i już miałam odlozyc :-) ale cieszę się, że doczytałam

Książka wzruszająca i ogólnie godna polecenia. Duży minus jak dla mnie za męczące opisy budowy domu.Prawie zwatpilam i już miałam odlozyc :-) ale cieszę się, że doczytałam

Pokaż mimo to

avatar
433
186

Na półkach: , ,

Trudna książka. Akcja zaczyna się w połowie książki, po 130 stronie Ciężka sytuacja, trudne tematy: choroby, straty zobowiązań, miłości, pieniędzy wiary, Boga, przyjaźni... Książka z przesłaniem, prawdziwa historia.

Trudna książka. Akcja zaczyna się w połowie książki, po 130 stronie Ciężka sytuacja, trudne tematy: choroby, straty zobowiązań, miłości, pieniędzy wiary, Boga, przyjaźni... Książka z przesłaniem, prawdziwa historia.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    30
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    11
  • Teraz czytam
    1
  • Biografie, autobiografie, pamiętniki
    1
  • Z MAŁŻEŃSTWO
    1
  • Biblioteczka domowa III
    1
  • 2018
    1
  • 2020
    1
  • Moi mali książęta :)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Prezent


Podobne książki

Przeczytaj także