rozwińzwiń

Stara Wesoła

Okładka książki Stara Wesoła Andrzej Klimm
Okładka książki Stara Wesoła
Andrzej Klimm Wydawnictwo: DANMAR biografia, autobiografia, pamiętnik
254 str. 4 godz. 14 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
DANMAR
Data wydania:
2016-08-30
Data 1. wyd. pol.:
2016-08-30
Liczba stron:
254
Czas czytania
4 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788388776267
Średnia ocen

4,5 4,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2472
697

Na półkach:

Chyba żadna książka nie wywołała we mnie tak skrajnych wrażeń. Z jednej strony zachwyt, bo przeżyłem w Wesołej 30 lat, a i nadal jestem z nią związany. Brakowało mi więc wydawnictwa, gdzie mógłbym się dowiedzieć o różnych ciekawostkach związanych z miejscem zamieszkania i właściwie urodzenia. Właściwie, bo urodziłem się w Warszawie, ale od pierwszych dni zamieszkałem w Wesołej z rodzicami.
I tu pełen szacunek dla autora i podziw, że udało mu się zebrać masę informacji i przedstawić je w formie pewnego rodzaju – jak to sam określa – gawęd. Chylę czoła do samej ziemi. Sporo się dowiedziałem.
Owe gawędy były (nie wiem, czy wszystkie) pierwotnie publikowane w miejskiej, internetowej gazecie. I to jest przyczyna, dla której nie mogę wysoko ocenić ich zbioru w formie książki.
Doskonale rozumiem, że publikacja self-made wiąże się z tym, że będzie miała pewne braki, i na pewne niedociągnięcia można przymknąć oczy. Ale książka sprawia wrażenie na naprędce zebranych rozdziałach-gawędach i sklejonych w całość kompletnie bez żadnej pracy redakcyjnej. Autor zastrzega we wstępie, że książka nie rości sobie pretensji do jakiejkolwiek monografii i jest to oczywiste. Nie jest też efektem jakichś głębokich kwerend archiwalnych. I to też jest zrozumiałe, choć odrobina takowych kwerend by się przydała, o czym za chwilę.
Co rzuca się w oczy w pierwszej kolejności? Ilustracje. Wielkość większego znaczka pocztowego to nie najlepszy pomysł. Odniosłem wrażenie, że autor poszedł na ilość, a nie na jakość. Czasem mniej znaczy więcej. Większość ilustracji jest monochromatyczna, więc lepszym rozwiązaniem było by umieszczenie ich w większym formacie w tekście, zamiast na końcu w formie kredowej wklejki. Niektóre mapy są tak małe, że bez lupy trudno coś dokładnie zobaczyć. Nie brakuje też zdjęć, które nie mają żadnego sensownego związku z treścią książki. Mamy więc rozdział o wojskach węgierskich w Wesołej w okresie II wojny i jako ilustracje do tego tekstu zostały zamieszczone na przykład zdjęcia… kawalerii na froncie wschodnim, kawalerii pokonującej ewidentnie górski teren oraz pojazdu pancernego i węgierskich czołgów. Zdjęcia po prostu wyrwane z kontekstu. Czytelnik może dojść do wniosku, że w Wesołej lub okolicy stacjonowały węgierskie wojska pancerne i przeciwlotnicze. W tekście jednak o tym informacji nie ma.
Trochę lepiej jest w przypadku legionu gruzińskiego, ale po co beznadziejna mapka holenderskiej wyspy, gdzie Gruzini odbyli ostatnią swoją walkę?
Jako ilustracje do rozdziału o konspiracji na terenie Wesołej mamy przegląd broni, otrzymywanej w zrzutach, jak i produkowanej w Polsce. Po co? Nie do końca rozumiem.
Co do samego tekstu… W kolejnych rozdziałach nierzadko informacje się powtarzają. O ile przy publikacji w Internecie to ma sens, to w książce jako całości już nie zawsze. Częste powtórzenia po prostu drażnią.
Jako że wydawnictwo jest inicjatywą autorską, z oczywistych względów dobór informacji jest subiektywny. Zaskakuje jednak, jak wielu informacji tam brakuje. O ile współcześnie bez sensu było by pisać o konkretnych sklepach, bo tu profil handlu może się zmieniać nawet kilka razy w roku, to w latach ’60-’80 ubiegłego wieku sklepy były często prowadzone przez tych samych ludzi, z tym samym asortymentem przez kilkanaście, a i czasem kilkadziesiąt lat. Tak więc, kiedy ktoś mówił, że idzie do sklepu Wiśniewskiej czy Kowalskiej, każdy mieszkaniec Wesołej wiedział, o co chodzi. Nie ma ani słowa o wesołowskiej aptece prowadzonej latami przez jednego farmaceutę. Praktycznie nie ma nic o szkole podstawowej im. St. Staszica. A to duży, okazały budynek. Jego historia na pewno była by ciekawa dla zainteresowanych historią Wesołej.
Nie ma nic o zwykłym życiu szarych mieszkańców, a myślę, że trochę ciekawostek można by wymienić. Chociażby fakt, że z terenu wojskowego poligonu, na początku lat siedemdziesiątych, wożono piasek na budowy w Warszawie. W dwóch wykopach na owym poligonie zebrała się woda i było to naturalne kąpielisko dla dzieciaków, które często były podwożone w lesie przez kierowców wywrotek. Dla dzieciaków to była niesamowita frajda.
Zabrakło mi informacji, kiedy teren osiedla wojskowego został udostępniony cywilom. Dobrze pamiętam, że jako dzieciak chodziłem do kolegów ze szkoły i na tamtejszy plac zabaw. Nie było już wtedy strażnicy przy wejściu.
Wesoła nigdy nie miała swojego kina, ale od pewnego czasu kino zorganizowano w klubie „Kościuszkowiec” na terenie jednostki wojskowej, dostępne również dla cywilów. O tym też ani słowa.
W rozdzialikach o znanych ludziach zamieszkujących Wesołą zaskakujące dla mnie było nie umieszczenie informacji, że w Wesołej miał swój dom kapitan Baranowski, słynny żeglarz. Nie ma żadnej informacji o kawiarni „Relaks”, która działała przez lata niedaleko stacji, a która spłonęła z bliżej mi nieznanych przyczyn. Nie ma ani słowa o skomunikowaniu „dzielnic” Wesołej z Warszawą, poza oczywiście tematem linii kolejowej, a przecież to właśnie było główną przyczyną zróżnicowanego rozwoju poszczególnych części administracyjnej Wesołej. Trzy „dzielnice”: Stara Miłosna, Zielona/Grzybowa i Wesoła „właściwa” bardzo długo nie miały ze sobą żadnego połączenia komunikacyjnego, a miały z Warszawą, co rzutowało na to, że długo rozwijały się praktycznie niezależnie. Można by wymieniać jeszcze długo, czego w tekście zabrakło.
Doszukałem się też dwóch nieścisłości, ale to już naprawdę detal.
Cóż jeszcze? W książce nie ma żadnego, choćby orientacyjnego planu Wesołej. A myślę, że dostęp do takich planów nie wymagałby jakiejś skomplikowanej kwerendy. Różnice pomiędzy „dzielnicami” Wesołej w latach – powiedzmy siedemdziesiątych XX, a terenem w XXI wieku to różnica ogromna. Czytelnikowi nie znającemu rejonu raczej trudno będzie się zorientować w topografii i historii rozwoju poszczególnych części Wesołej.
I na koniec wreszcie: zabrakło indeksu osobowego i geograficznego, co przy takiej publikacji wg mnie jest konieczne, nawet jeśli nie ma ona aspiracji do monografii.
Podsumowując… Jeszcze raz wyrazy szacunku i podziwu dla autora, ale książka jako wydawnictwo rozczarowuje.

Chyba żadna książka nie wywołała we mnie tak skrajnych wrażeń. Z jednej strony zachwyt, bo przeżyłem w Wesołej 30 lat, a i nadal jestem z nią związany. Brakowało mi więc wydawnictwa, gdzie mógłbym się dowiedzieć o różnych ciekawostkach związanych z miejscem zamieszkania i właściwie urodzenia. Właściwie, bo urodziłem się w Warszawie, ale od pierwszych dni zamieszkałem w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
291
255

Na półkach:

Czy znacie historię swojej najbliższej okolicy? Dla mnie taką jest Warszawa i uważam, że jej dzieje są bardzo interesujące. Dzisiaj mam dla Was recenzję książki o jej najmłodszej dzielnicy, a mianowicie Wesołej.

Znajdziemy tu mnóstwo ciekawych informacji - wyobrażam sobie, jak wiele trudu kosztowało autora zebranie ich wszystkich. Mimo to jednak czegoś mi tutaj zabrakło. Wydaje mi się, że autor starał się zadowolić wszystkich mieszkańców Wesołej - a więc i tych z Groszówki, i tych ze Starej Miłosnej, i pozostałych... Najwięcej miejsca poświęcone jest jednak centrum Wesołej i tych okolic bliżej linii kolejowej - autor wyraźnie upodobał sobie ten wycinek dzielnicy i to daje się wyczuć. Nie byłoby to oczywiście nic złego, bo przecież historia tej okolicy również jest ciekawa, ja jednak jestem trochę rozczarowana tym, że pominięto część dziejów Starej Miłosnej. Nie znajdziemy tu bowiem nawet wzmianki o słynnej wśród mieszkańców tego osiedla karczmie "Szafa Gra" czy też o tym, że w dwudziestoleciu międzywojennym działało to uzdrowisko "Nasza Chata". Dobrze chociaż, że nie zapomniano o lotnisku szybowcowym, które kiedyś tu nieźle prosperowało, bo to bardzo ciekawy wycinek historii.

Jak więc widać, nie jest to książka idealna, jednak też nie można powiedzieć o niej, że jest zła! Czy nie interesujące są bowiem informacje o bunkrach budowanych przez Niemców w Wesołej podczas obu wojen światowych (dodać należy, że one nadal stoją sobie w lesie),tzw. Przedmoście Warszawy? Dla mnie szczególnie intrygujące okazały się właśnie fragmenty dotyczące II wojny światowej. Jak się dowiedziałam, zajęcie terenów Wesołej przez Niemców obyło się bez większych walk i było tu, jak na wojnę, dość spokojnie. Często jednak okazywało się, że to tylko spokój pozorny, bowiem na terenie obecnej dzielnicy działała V kompania AK, której członkowie urządzali magazyny broni, organizowano także tajne nauczanie - tu należy zwrócić uwagę na postać Janiny Piejkowej. Wojenne zniszczenia nie ominęły jednak Wesołej, ponieważ dokonali ich Niemcy w 1944 roku, wycofując się przed Sowietami, kierującymi się w stronę Pragi.

Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że właśnie w Wesołej w latach 60. mieszkała Magdalena Zawadzka (którą znamy jako Basię z "Przygód pana Michała"),a ostatnie lata życia spędził Stanisław Broniewski "Orsza" (dowódca akcji pod Arsenałem). Jak widać, można się z tej książki dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy. Przyznam się jednak, że czytałam ją bardzo długo, po kawałeczku. Wszystkiemu winny jest język rodem z Wikipedii - beznamiętny i zbyt rzeczowy. Przydałoby się trochę więcej luzu - a wiem, że autor jak chce, to potrafi, czego przykładem jest rozdział "Pułkownik".

Przydałoby się także dać jakąś współczesną mapkę (i zaznaczyć miejsca, o których mowa!) i poprawić jakość zdjęć - niektóre składają się głównie z pikseli. Te można by spokojnie pomniejszyć, a powiększyć te dobrej jakości, bo są bardzo malutkie. Z tego, co widzę, to autor sam nad wszystkim główkował - wiecie, self-publishing - i wyszło mu naprawdę fajnie, oprócz właśnie tych zdjęć (plus czasem zdarzały się błędy interpunkcyjne). Ale na to można już machnąć ręką, bo nikomu nie płacono przecież za korektę i z tego już względu wiadomo, że nie musi być idealnie.

https://arnikaczyta.blogspot.com/2019/01/andrzej-klimm-stara-wesoa.html

Czy znacie historię swojej najbliższej okolicy? Dla mnie taką jest Warszawa i uważam, że jej dzieje są bardzo interesujące. Dzisiaj mam dla Was recenzję książki o jej najmłodszej dzielnicy, a mianowicie Wesołej.

Znajdziemy tu mnóstwo ciekawych informacji - wyobrażam sobie, jak wiele trudu kosztowało autora zebranie ich wszystkich. Mimo to jednak czegoś mi tutaj zabrakło....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4
  • Chcę przeczytać
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Stara Wesoła


Podobne książki

Przeczytaj także