Początek nowej historii. Tym razem Incognito musi połączyć siły z bohaterką krótkiej opowiastki z poprzedniego numeru by odnaleźć niebezpiecznego mordercą. Zeszyt stara się być poważniejszy i mroczniejszy od numeru pierwszego – w pewnym sensie się to udaje, kiedy bohater odwiedza miejsce bestialskiej zbrodni, a później przedwojenne kanały. Niestety większa część komiksu zostaje poświęcona stereotypowej pierwszej konfrontacji dwójki bohaterów, więc trochę psuje to klimat. Na dodatek te ich dialogi nie są specjalnie jakieś błyskotliwe czy zabawne. O głównym antagoniście na razie ciężko coś powiedzieć – pojawia się tylko na chwilę pod koniec i poza jego wyglądem oraz „hobby” niewiele wiadomo. Jeżeli chodzi o rysunki, to podobało mi się zastosowanie techniki znanej chociażby z serii „Sin City” – tj. czerwony kolor jako jedyna jaskrawa barwa w czarno-białym komiksie. Także walki są jakby lepiej przedstawiane, ale czasami miałem wrażenie, że autorzy chyba nie mają pomysłu jak zapełnić dane im strony – np. jeden rysunek wcale nie był aż tak efektowny by potrzebować aż dwóch stron. Niestety niezamierzone deformacje i brak szczegółów dalej występują. Ogólnie lepiej niż ostatnio, ale dalej nie nazwałbym tego dobrym komiksem.

Początek nowej historii. Tym razem Incognito musi połączyć siły z bohaterką krótkiej opowiastki z poprzedniego numeru by odnaleźć niebezpiecznego mordercą. Zeszyt stara się być poważniejszy i mroczniejszy od numeru pierwszego – w pewnym sensie się to udaje, kiedy bohater odwiedza miejsce bestialskiej zbrodni, a później przedwojenne kanały. Niestety większa część komiksu...