Kontynuacja historii z poprzedniego numeru. Alicja i Incognito zyskują nowego sojusznika w walce z Baronem. Na dodatek na gangstera poluje również banda Kozła.

Ten zeszyt zamiast polowania na artefakt serwuje czytelnikowi polowanie na Barona. Niestety zwrot akcji z ostatniego zeszytu zostaje szybko zamieciony pod dywan, a potem następuje zaskakująco łatwe śledztwo. Także tożsamość nowej postaci najprawdopodobniej jest dość oczywista, ale możliwe, że to mylny trop. O wiele bardziej podobało mi się podejście Alicji – brutalny atak przy pomocy nowych znajomych. Wyszło naprawdę spektakularnie.

Nie do końca jestem przekonany co do ujawnionej tajemnicy. Wydaje mi się to strasznie naciągane i trochę oklepane. Z drugiej strony ostatnie strony sugerują także inne wyjaśnienie – ten smaczek w moich oczach wypada na plus.
Warto też wspomnieć o dwóch ostatnich stronach zapowiadających nowego przeciwnika. Podoba mi się, że nie ujawniono jego twarzy, a podkreślono, że jest on wręcz doskonale przygotowany do pokonania bohatera.

Jeśli chodzi o rysunki, to najlepiej wypadają tu sceny akcji – jak już wspominałem wyglądają zaskakująco dobrze. Szczególnie wypada przy tym wykorzystanie piosenki „Born to be Wild”, która dobrze wkomponowują się w kadry. Szkoda, że niestety we wszystkich bardziej spokojnych momentach wychodzi na wierzch pewna niestaranność.

Zeszyt ten podobał mi się bardziej od poprzedniego, ale dalej nie jest to moim zdaniem rozrywka zbyt wysokich lotów.

Kontynuacja historii z poprzedniego numeru. Alicja i Incognito zyskują nowego sojusznika w walce z Baronem. Na dodatek na gangstera poluje również banda Kozła.

Ten zeszyt zamiast polowania na artefakt serwuje czytelnikowi polowanie na Barona. Niestety zwrot akcji z ostatniego zeszytu zostaje szybko zamieciony pod dywan, a potem następuje zaskakująco łatwe śledztwo. Także...