rozwińzwiń

Ninefox Gambit

Okładka książki Ninefox Gambit Yoon Ha Lee
Okładka książki Ninefox Gambit
Yoon Ha Lee Wydawnictwo: Solaris Books Cykl: Mechanizmy Imperium (tom 1) fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Mechanizmy Imperium (tom 1)
Wydawnictwo:
Solaris Books
Data wydania:
2016-06-14
Data 1. wydania:
2016-06-14
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781781084496
Inne
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1602
376

Na półkach: ,

Cheris jest kelskim oficerem, jest młoda, ale wiedza matematyczna i nieszablonowe myślenie pozwala jej odnieść spektakularne zwycięstwo w jednej z potyczek. Zwraca tym na siebie uwagę dowództwa, a to postanawia ją nagrodzić. Nie jest to jednak „nagroda”, a raczej wyrafinowana kara. Ma znaleźć sposób na opanowanie niezdobytej dotąd Twierdzy Rozrzuconych Igieł. I znów nieszablonowe myślenie i śmiałość pewna sprawia, że jej pomysł zostaje zaakceptowany, co – bynajmniej – spokoju i przyszłości świetlanej jej nie rokuje. Cheris obejmie dowództwo w tej misji, a jej doradcą i duchowym wsparciem będzie Garah Jedao Shkan. Dosłownie „Duchowym” bo to generał, który odnosił zawsze spektakularne zwycięstwa, dopóki – blisko 300 lat temu – nie wybił swoich oficerów. Uznano go za nieobliczalnego szaleńca, ale był zbyt cenny, żeby go uśmiercić. Został jedynie zamrożony, a obecna technika pozwala na wskrzeszanie jego ducha – kiedy trzeba dokonać czegoś niemożliwego.
Opracowanie strategii nie jest jedyną jej bolączką, musi rozgryźć Jedao, żeby się przekonać czy naprawdę jest szalony, czy ma jakiś ukryty cel. Na ile może mu zaufać i czy będzie jej sprzymierzeńcem. Do tego załoga, która z mieszanymi uczuciami podchodzi do misji, do tego, że będzie mini dowodzić Cheris – na czas operacji mianowana generałem. Czy wystarczy jej opanowania i doświadczenia, żeby wzbudzić należny szacunek
Ciekawa, czysto militarna fabuła, osadzona w bardzo futurystycznym SF. Nie jest w żadnym razie odkrywcza: mamy wojnę, potencjalny spisek, krnąbrnego i nieobliczalnego weterana, oficera, który – choć błyskotliwy – musi jeszcze nabrać doświadczenia i zweryfikować priorytety wpajane mu od lat najmłodszych.
I jak do SF przyczepiać się trudno, to do samej formy już tak. Yoon Ha Lee tworzy świat skrajnie egzotyczny, nazewnictwo, rodzaje broni, nazwy frakcji, a nawet nazwiska postaci jak i prawa jakie tym światem kierują są zbyt... egzotyczne właśnie. Oczywiście nie każdy bohater Smith się musi nazywać, jak i nie każda broń karabinem, ale „zgnilec kaledański, trupie szkło”? Fabula z ciekawej robi się monotonna, nawet tajemniczość Jadeo w niej ginie. Odnoszę wrażenie, że taka kreatywność wyszła zdecydowanie przed szereg, szczególnie, że to co dowiadujemy się o świecie, cywilizacji, sposobie życia, miejscu nawet, jest nadal tajemniczo egzotyczne. Nie jest to książka „matematyczna”, choć na niej autor opiera całe uniwersum, nie jest to space opera, bo fabuła jest poważniejsza, ale nie jest to też objawienie jakieś. Dobre rzemiosło, które – paradoksalnie – w pamięci zostanie nie za treść, a za formę, choć na krótko.

Cheris jest kelskim oficerem, jest młoda, ale wiedza matematyczna i nieszablonowe myślenie pozwala jej odnieść spektakularne zwycięstwo w jednej z potyczek. Zwraca tym na siebie uwagę dowództwa, a to postanawia ją nagrodzić. Nie jest to jednak „nagroda”, a raczej wyrafinowana kara. Ma znaleźć sposób na opanowanie niezdobytej dotąd Twierdzy Rozrzuconych Igieł. I znów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
118
52

Na półkach: ,

Sięgając po tę pozycję byłem zaintrygowany debiutem roku i zapewnieniem połączenia Czasu apokalipsy z Żołnierzami kosmosu. Boże czego to nie wymyślą, żeby sprzedać książkę.

Pomimo bycia fanem tego gatunku jestem niezmiernie zdegustowany tą pozycją. Przerost formy nad treścią i jeszcze raz przerost formy nad treścią. Tysiące absurdalnych epitetów opisujących nazwy formacji wojskowych czy statków kosmicznych, które zajęły chyba z dziesięć procent całości. Książka miała być pełna akcji a zamiast tego mamy monologi/dialogi, które mogłyby uśpić nawet największego ogiera w czasie rui jego wybranki.

A najgorsze w tym wszystkim było to, że już od połowy książki można było przewidzieć jej zakończenie.

Sięgając po tę pozycję byłem zaintrygowany debiutem roku i zapewnieniem połączenia Czasu apokalipsy z Żołnierzami kosmosu. Boże czego to nie wymyślą, żeby sprzedać książkę.

Pomimo bycia fanem tego gatunku jestem niezmiernie zdegustowany tą pozycją. Przerost formy nad treścią i jeszcze raz przerost formy nad treścią. Tysiące absurdalnych epitetów opisujących nazwy formacji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2303
2125

Na półkach: , , ,

Pew pew w kosmosie. Militarystyczne, batalistyczne, polakierowane hard sf; choć bardzo porządnie wymyślone i napisane, to jednak - podobnie jak w większości tego gatunku - jednostajne i dość nużące. A przecież da radę napisać military space operę, która jest czymś więcej - vide Kawaleria Kosmosu, Wieczna Wojna, Bill, Gra Endera itd. Oczywiście nie musi to być od razu arcydzieło, ale wspominam o tym, że to nie zarzut wobec gatunku per se, a wobec wtórności utworu w ramach tego właśnie gatunku; owego "czegoś wiecej", co nadałoby nowego wymiaru lub warstwy, tu właśnie zabrakło, choć jako przygodówka sprawdza się.

Pew pew w kosmosie. Militarystyczne, batalistyczne, polakierowane hard sf; choć bardzo porządnie wymyślone i napisane, to jednak - podobnie jak w większości tego gatunku - jednostajne i dość nużące. A przecież da radę napisać military space operę, która jest czymś więcej - vide Kawaleria Kosmosu, Wieczna Wojna, Bill, Gra Endera itd. Oczywiście nie musi to być od razu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Gambit Lisa
Yoon Ha Lee

Też macie czasem tak, że do pewnych gatunków musicie dorosnąć? Dla mnie takim gatunkiem było właśnie hard sci-fi. Za dzieciaka nie mogłem przebrnąć przez długie na całe strony opisy pełne technicznego słownictwa, nauki (łącznie z pseudo nauką i teoretyką),wymyślnych, nic nie mówiących nazw jak i zawiłej fabuły, gdzie pokonujemy kolejne granice absurdu za pomocą „rozwiązań” technologicznych nie odróżnych od magii. Teraz jednakże, gdy już się postarzałem od ostatniego czasu, gdy sięgałem po książki tego rodzaju mogę śmiało powiedzieć, iż gatunek ten należy do jednego z moich ulubionych.
O Gambicie Lisa można powiedzieć wiele, naprawdę wiele. Książka ta będąca pierwszą częścią trylogii Maszynerii Imperium jako jedyna została przetłumaczona na język polski przez wydawnictwo MAG. Zrealizowana w formie serii „Uczta Wyobraźni”, co oznacza, iż raczej nigdy nie nadejdą przekłady reszty uniwersum. Smutna żaba.
Skupmy się jednak na pozytywach, a jest ich dużo. Gambit lisa wygrał, aż trzy najważniejsze (jeśli dobrze pamiętam) nagrody gdy mowa o sci-fi.
- Arthur C. Clarke Award w 2017 r.
- Nebula w 2016 r.
- Hugo w 2017 r.
Czy książka faktycznie na nie zasługuje? Moim zdanie tak. Chociażby ja zdaje się rozumiem wszystkie „za” jakie przeważyły, iż na powieść tą spłynęły takie honory. Dlatego też do nich przejdźmy.
Gambit Lisa wprowadza nas w daleką przyszłość, gdzie ludzkość stała się imperium kosmicznym jakie działa na zasadzie totalitaryzmu autorytarnego. Społeczność podzielona jest na 7 kast (w książce mamy przedstawione 6 jako tworzące imperium, gdyż jedna z nich wyłamała się z zdradziła ideę reszty). Ludzie płodzeni są w sztucznych łonach, naturalne porody nie istnieją, wszechobecne jest działania propagandy obligujące ludzi do pracy, służby w wojsku, aparacie kontroli, policji i władzy, a mieszkańcy tej cywilizacji słyną chociażby z rytualnych, systematycznych tortur i mordów zdrajców ze swoich szeregów, które dyktowane są kalendarzem. Czym jest kalendarz?
W świecie przedstawionym przez Yoon Ha Lee rządzi matematyka i geometria. Wszystko opracowane jest przez obliczenia czasowe, które mają wpływ na wszystko. Na działanie broni, jej skuteczność, życie mieszkańców, trwałość materiałów, ich dobrobyt psychiczny. Np. odziały piechoty ułożone w specjalną formację niewrażliwe są na broń energetyczną i kinetyczną, która znika w czasoprzestrzeni nim, ich trafi, a oni sami wytwarzają pole entropii jaka postarza o miliony lat na sekundę wszystko dookoła nich przez co idą oni jak kombajn przez zboże mordując tysiące wrogów. Mamy też miecze zbudowane z twardego światła długie na setki metrów, które wyświetlają na sobie kąt, czas i siłę z jaką należy uderzać. Wytresowany (specjalnie nie pisze wyszkolony) żołnierz może nim ścinać całe armie jednym ciosem. Dodatkowo piechota (należąca do kasty Kelów) ma wszyty w siebie instynkt formacyjny. Jest to zakodowana dyscyplina, iż żołnierze ci nigdy nie mogą się poddać, wycofać, przestraszyć, zawsze walczą do samego końca i czynić mogą rzeczy sprzeczne z sobą samym. Oni nie mają władania nad sobą. Włada nimi instynkt sterowany przez dowódców. Jako ostatnią ciekawostką dodam, iż wszystko co jest odstępstwem od oficjalnego kalendarza (choćby czas różnił się o ułamki sekund) jest całkowitą herezją, a heretycy muszą umrzeć za wszelką cenę. Taka wojna pomiędzy imperium, a heretykami toczy się już setki lat. (na pewno powyżej 400 lat).
Główną bohaterką jest kapitan Kel Cheris (to drugie to jej imię). Walczy razem ze swoją kompanią przeciw heretykom i odnosi zwycięstwo w bitwie, lecz zhańbia się stosując nieortodoksyjne taktyki. (czyli niezgodne z kalendarzem). Dowództwo daje jej wybór. Śmierć albo wykonanie dla nich tajnego zadania. Owa misja polega na odbiciu z rąk innowierców olbrzymiej kosmicznej Twierdzy Rozrzuconych Igieł. Przełożeni wynoszą ją do rangi generała i pozwalają wybrać coś co ją wspomoże. Ona powstania postawić kartę na generała Szuosem Jedao (to drugie to jego imię. Pierwsze to kasta, do której należy). Jest to geniusz taktyki jaki stał się nieśmiertelny i nieumarły za sprawą działań rządu, gdy wojskowy ten zabił własną ręką, z własnego pistoletu całą swoją załogę okrętu, wszystkich ludzi. Jedao wpuszczony zostanie (niczym duch, którym trochę jest) do umysłu Cheris i razem dostawszy flotyllę kosmiczną i armię oblegają oni Twierdzę.
Fabuła obfituje we wszystko… niemalże. Mamy ciężkie i miażdżące w stratach walki piechoty, łajdactwo i zdradziectwo żołnierzy, dowództwa, brudne zagrywki polityków, skomplikowane i rzeźniczo wręcz mordercze uzbrojenie, wspomnienia z przeszłości bohaterów, konflikt charakterów, ciężkie relacje ludzi zmuszonych działać razem oraz niebywale wartką i metodyczne, chłodno wręcz wykalkulowaną narrację z licznymi zwrotami akcji. Jest też seks heh. Chyba zawsze lesbijski albo gejowski…
Uważam, iż Gambit Lisa jest niebywale potężną wręcz pozycją na rynku hard sci-fi. Książka ma wysoki próg wejścia, to trzeba szczerze powiedzieć i może ona odstraszać z początku, lecz trzeba to przeżyć, gdyż całokształt powieści wszystko jest wstanie wynagrodzić.
Krótka piłka z mojej strony.
9/10
Pozdrawiam

Gambit Lisa
Yoon Ha Lee

Też macie czasem tak, że do pewnych gatunków musicie dorosnąć? Dla mnie takim gatunkiem było właśnie hard sci-fi. Za dzieciaka nie mogłem przebrnąć przez długie na całe strony opisy pełne technicznego słownictwa, nauki (łącznie z pseudo nauką i teoretyką),wymyślnych, nic nie mówiących nazw jak i zawiłej fabuły, gdzie pokonujemy kolejne granice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
7

Na półkach:

Nie potrafię napisać tak wnikliwej recenzji tej książki jakbym chciał, ale jedno muszę na początku podkreślić: jak na Ucztę Wyobraźni przystało, książka ta zdecydowanie odstaje od przeciętnej literatury SF.

Zapewne nie zrozumiałem do końca wszystkich konceptów, które matematyk i pisarz F&SF Yoon Ha Lee umieścił w jej fabule, bo część z nich stanowi bezpośrednią implementację przekonania, że matematyczne równania nie tylko precyzyjnie opisują rzeczywistość, ale też mogą ją kształtować. Nie widzę świata poprzez równania. Zacznę więc od łatwiejszej części. "Gambit lisa" to w zasadzie powieść reprezentująca militarne science fiction i opisująca akcję pacyfikacji buntu w kosmicznej twierdzy, kształtującej porządek rzeczywistości w części Imperium zwanego Heksarchatem, jako że tworzy je sześć, zapewne postludzkich, społeczności o odmiennych specjalizacjach. Łączy je wspólny cel, jakim jest oczywiście trwanie i ekspansja struktur władzy.
Podstawą funkcjonowania reżimu imperium jest najwyższy kalendarz, systematyzujący czas i utrzymujący rzeczywistość w pożądanym kształcie, umożliwiającym funkcjonowanie kosmicznych technologii transportowych, cybernetycznych i militarnych. Każde odchylenie od perfekcji kalendarza stanowi herezję pośrednio odkształcającą rzeczywistość i powodującą zaburzenia w funkcjonowaniu imperialnych technologii, broni, sieci informatycznych a nawet w biologii i genotypach mieszkańców imperium. Większe odchylenia mogą wywoływać fizyczne zmiany w rzeczywistości. Autor nie podaje żadnych wyjaśnień zasad funkcjonowania nauki i techniki imperialnej, rzucając czytelniczki i czytelników głęboko w próżnię niezrozumiałości i nakazując im domyślanie się wszystkiego z dalszej treści książki. Z pewnością nie ułatwia to lektury, ale równocześnie sprawia wielką frajdę obcowania z utworem naprawdę oryginalnym. Wysoki próg wejścia widoczny jest od początku pierwszego rozdziału, w którym główna (podówczas) bohaterka imieniem Cheris, dowodzi swoją jednostką w bitwie na powierzchni planety. Autor bezkompromisowo sypie dziesiątkami neologizmów o nieekstrapolowalnych z naszej rzeczywistości znaczeniach, opisując makabryczne skutki użycia przyszłych broni oraz technologii wojskowych i niczego nie objaśnia. Nie będę ukrywał, że przyszło mi do głowy, że robi tak, gdyż nie jest w stanie podać sensownych objaśnień i bardzo sprytnie je omija. Nie przeszkadzało mi to jednak w zachwyceniu się książką od jej pierwszych stron i byłem nawet nieco rozczarowany, że kolejne rozdziały nie były równie wymagające. "Gambit lisa" przypomina pod tym względem najlepsze dokonania Jacka Dukaja z "Innych pieśni", chociaż świat wykreowany przez Yoon Ha Lee nie jest chyba aż tak głęboko przemyślany (może lepiej będzie zweryfikować tę opinię w kolejnych tomach). Autor doskonale wykorzystuje stworzone przez siebie, niezwykłe tło do opowiedzenia skomplikowanej historii drugiej głównej postaci, dawnego buntownika i genialnego stratega, generała Jedao, którego symbolem jest demoniczny lis o dziewięciu ogonach. W ramach kary za dokonaną masakrę Jedao zredukowano do zapisu osobowości, wszczepianego w razie potrzeby w umysły dowódców wojskowych, otrzymujących niemal niewykonalne zadania. Tak trudne zadanie i tak nietypowe wsparcie otrzymuje Cheris, co rodzi serię wielopłaszczyznowych konfliktów pomiędzy sprzecznymi lojalnościami, celami, możliwościami a nawet płciami obojga głównych postaci, zamieszkujących ten sam umysł. Współpraca, konflikty, przenikanie się osobowości i wspomnień między Cheris i jej lisim cieniem są ciekawie i wiarygodnie opisane, chociaż mam wrażenie, że przez ich wyeksponowanie cierpi nieco dynamika samego konfliktu militarnego, który drepce w miejscu przez znaczną część fabuły. Czytelniczki i czytelnicy otrzymują jednak w zamian inne dramatyczne wydarzenia, w których rozstrzygną się losy dwójki bohaterów.

Nagrody jakie otrzymała ta książka uważam za w pełni zasłużone. Yoon Ha Lee nie tylko wniósł coś nowego do zatęchłych schematów gatunku, ale też zrobił to w znakomitym stylu, nie zapominając przy tym również o rozrywkowych walorach fabuły i wykorzystując swoje specyficzne poczucie humoru, chociaż bez porównania przekładu z oryginałem nie mam pewności, na ile ten ostatni sukces jest zasługą tłumacza. Niektóre użyte przez niego neologizmy budzą ciekawe polskie skojarzenia, jak np. odbywane w książce rytualnie obrzędy kalendarne zwane "pamiętnicami". Do radosnych rozrywek utrzymujących imperialny kalendarz należą też okresowe obrzędy rytualnego torturowania heretyków...

PS1. Zaczynam nabierać ochoty, żeby zacząć czytać od początku i poszukać wszystkiego co mi umknęło za pierwszym razem.

PS2. Ani słowem nie odniosłem się do tytułu recenzji. Chyba najlepiej będzie jak każdy samodzielnie sprawdzi w ostatnich rozdziałach co to takiego.

Nie potrafię napisać tak wnikliwej recenzji tej książki jakbym chciał, ale jedno muszę na początku podkreślić: jak na Ucztę Wyobraźni przystało, książka ta zdecydowanie odstaje od przeciętnej literatury SF.

Zapewne nie zrozumiałem do końca wszystkich konceptów, które matematyk i pisarz F&SF Yoon Ha Lee umieścił w jej fabule, bo część z nich stanowi bezpośrednią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
174
6

Na półkach:

Wiele nieoczywistych zwrotów akcji, przyzwoicie napisane postacie główne i ich psychologia. Dla lubiących Dukajowe rzucanie w "świat znaczeń" na głęboką wodę i rozgryzanie słów z (często brutalnego, bezlitosnego) kontekstu, poza tym przyjemnie świeża, koreańska estetyka symboli, frakcji i ich ideologii.
Mniejszy minus to jak dla mnie jednostronność militarystyczna, trudno tu o wyjście poza wojskowe operacje.
Większy minus to "matemagia", która jest ciekawa do rozgryzania i wyobrażania, ale trochę rozczarowuje po zdaniu sobie sprawy, że to tylko zręczny mix słownictwa matematycznego, który w sumie tylko dodaje ciężkości gatunkowej twardego sci-fi, ale ostatecznie wcale nim nie jest.

Wiele nieoczywistych zwrotów akcji, przyzwoicie napisane postacie główne i ich psychologia. Dla lubiących Dukajowe rzucanie w "świat znaczeń" na głęboką wodę i rozgryzanie słów z (często brutalnego, bezlitosnego) kontekstu, poza tym przyjemnie świeża, koreańska estetyka symboli, frakcji i ich ideologii.
Mniejszy minus to jak dla mnie jednostronność militarystyczna, trudno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1083
66

Na półkach:

Bardzo specyficzna książka. Mocno azjatycka, takie mam wrażenie dzięki opisom sformalizowanej władzy, społeczeństwa, sposobu prowadzenia wojny. Ciężkie SF, przy którym się raczej nie odpocznie.

Bardzo specyficzna książka. Mocno azjatycka, takie mam wrażenie dzięki opisom sformalizowanej władzy, społeczeństwa, sposobu prowadzenia wojny. Ciężkie SF, przy którym się raczej nie odpocznie.

Pokaż mimo to

avatar
70
42

Na półkach:

Wymeczylem się ale dotrwałem do końca. Batalistyczne Hard SF. Od początku autor zasypuje czytelnika niezrozumiałymi hasłami i niespójną historią. Trup pada setkami, wymieniane w tym celu są tylko rodzaje i egzotyczne nazwy broni. Pomieszanie z poplątaniem.
Dlaczego nie przerwałem po trzech rozdziałach? Nie czyta się tego źle, ciągle co rozdział ma się nadzieję na wyrównanie poziomu i wyjaśnienia zagadek. Zagadki to przede wszystkim złożony system władzy i porządku społecznego (raczej nie porządku z uwagi na wieczną wojnę).
Polecam darować sobie zmaganie z tą pozycją.

Wymeczylem się ale dotrwałem do końca. Batalistyczne Hard SF. Od początku autor zasypuje czytelnika niezrozumiałymi hasłami i niespójną historią. Trup pada setkami, wymieniane w tym celu są tylko rodzaje i egzotyczne nazwy broni. Pomieszanie z poplątaniem.
Dlaczego nie przerwałem po trzech rozdziałach? Nie czyta się tego źle, ciągle co rozdział ma się nadzieję na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
204

Na półkach: ,

To książka science fiction taka, jakich ciągle mi brakuje. U nas w podobny sposób totalnego konstruowania świata i fabuły bawi się tylko Jacek Dukaj. Od pierwszych stron wpadamy w środek wydarzeń i realiów obcych, niezrozumiałych, które musimy poznać intuicyjnie, rozszyfrować znaczenia słów, reguły w jakich wpisana jest akcja, jakie decydują o następstwie zdarzeń. Mamy bowiem do czynienia z jakąś odległą przyszłością, bądź nawet alternatywną rzeczywistością, w której matematyka, a w zasadzie geometria kształtuje przestrzeń, ciągi zdarzeń, wpływa na procesy fizyczne i psychiczne. W tym świecie dostajemy fabułę powieści wojennej, a zatem formacje wojsk lądowych czy statków kosmicznych wpływają na możliwości prowadzenia walki, stopień skuteczności broni, jakby feng shui posunięto do granicy szaleństwa, a jego oddziaływanie było całkowicie namacalne. W tym świecie nawet kalendarz jest normą regulującą fizyczne aspekty świata i oto mamy wojnę z kalendarską herezją, z jakąś odmiennością matematycznego i geometrycznego uformowania społeczeństwa.
Totalność podporządkowania fabuły pomysłowi, na którym oparto książkę budzi podziw i jest widoczna w każdym niemal aspekcie powieści. Słowotwórstwo, udanie przełożone przez tłumacza, przypisywanie nowych znaczeń istniejącym słowom, opis wojny i efektów używanych broni, sposób prowadzenia narracji, wszystko wynika z założeń będących podstawą kreowanego świata.
A sama fabuła zaczyna się od obrazu kobiety, dowódcy która w bitwie stosuje taktykę na granicy herezji, odbiegającą od przyjętych i narzuconych matematycznych i geometrycznych reguł, w efekcie pomimo odniesienia sukcesu przełożeni odsuwają ją od dotychczasowych podwładnych. Jednak zamiast popaść w niełaskę zostaje wybrana do dowodzenia misją wojskową mającą stłumić bunt, ową kalendarską herezję która ogarnęła jedną z kosmicznych twierdz. A potem zaczyna się koncert pomysłów świeżych i fascynujących, prowadzących do nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Książka to pierwszy tom i będzie trzeba czekać na ciąg dalszy. Ale już jest to jedna z najlepszych odsłon science fiction, która ukazała się u nas przez ostatnie kilka lat.

To książka science fiction taka, jakich ciągle mi brakuje. U nas w podobny sposób totalnego konstruowania świata i fabuły bawi się tylko Jacek Dukaj. Od pierwszych stron wpadamy w środek wydarzeń i realiów obcych, niezrozumiałych, które musimy poznać intuicyjnie, rozszyfrować znaczenia słów, reguły w jakich wpisana jest akcja, jakie decydują o następstwie zdarzeń. Mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
372
8

Na półkach:

Dawno nie czytałem tak dobrego SF. Ciekawie zbudowany świat oparty na matematyce, kalendarzach z odrobiną koreańskiego folkloru. Świat gdzie równania matematyczne mogą zmienić rzeczywistość, kształt formacji militarnych definiuje ich zdolności bojowe a zmiana ilości dni w kalendarzu jest uznawana za herezję.
Początek jest dosyć trudny bo autor zasypuje nas dziwnym słownictwem ale po 2-3 rozdziałach już wszystko się układa w spójną całość.
Warto się zagłębić w świat herezji kalendarskich, zgnilców, młockarni progowych i Heksarchatu. Próg wejścia jest dosyć wysoki ale ten wysiłek się opłaci.
Polecam bardzo mocno! I nie mogę się doczekać kolejnej części.

Dawno nie czytałem tak dobrego SF. Ciekawie zbudowany świat oparty na matematyce, kalendarzach z odrobiną koreańskiego folkloru. Świat gdzie równania matematyczne mogą zmienić rzeczywistość, kształt formacji militarnych definiuje ich zdolności bojowe a zmiana ilości dni w kalendarzu jest uznawana za herezję.
Początek jest dosyć trudny bo autor zasypuje nas dziwnym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    288
  • Przeczytane
    76
  • Posiadam
    46
  • Uczta Wyobraźni
    10
  • 2023
    6
  • 2024
    6
  • Fantastyka
    6
  • Sci-Fi
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Uczta wyobraźni
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ninefox Gambit


Podobne książki

Przeczytaj także