Fakt. Tak było naprawdę

Okładka książki Fakt. Tak było naprawdę Grzegorz Jankowski
Okładka książki Fakt. Tak było naprawdę
Grzegorz Jankowski Wydawnictwo: The Facto reportaż
250 str. 4 godz. 10 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
The Facto
Data wydania:
2016-05-25
Data 1. wyd. pol.:
2016-05-25
Liczba stron:
250
Czas czytania
4 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361808879
Tagi:
Fakt afery polityka tabloid
Średnia ocen

4,8 4,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,8 / 10
33 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
246
104

Na półkach: ,

Ciężko uwierzyć ale wcześniej nie miałem pojęcia kim jest Grzegorz Jankowski. Gdzieś być może mi twarz migneła ale nie zapamiętałem. Szkoda bo facet ma ogromne wyczucie nastrojów społecznych, nie w sensie populista ale "swój chłop". Taki trochę Stanowski starszego pokolenia. Polubiłem i będę oglądał w Polsacie bo ciekaw jestem gdzie mnie ta sympatia zaprowadzi.
Polecam!

Ciężko uwierzyć ale wcześniej nie miałem pojęcia kim jest Grzegorz Jankowski. Gdzieś być może mi twarz migneła ale nie zapamiętałem. Szkoda bo facet ma ogromne wyczucie nastrojów społecznych, nie w sensie populista ale "swój chłop". Taki trochę Stanowski starszego pokolenia. Polubiłem i będę oglądał w Polsacie bo ciekaw jestem gdzie mnie ta sympatia zaprowadzi....

więcej Pokaż mimo to

avatar
3655
41

Na półkach:

Nie polecam. Zwyczajnie. Bełkot, bełkot i jeszcze raz bełkot przeplatany z samouwielbieniem. Zwyczajem dziennikarza, który z kilku konkretnych zdań musi wypełnić wielgachną rozkładówkę w swojej gazecie autor wypełnia kolejne strony. Wreszcie odkrywa Amerykę jakieś pięćset lat po Kolumbie i przywłaszcza sobie palmę pierwszeństwa. To aluzja do zrobienia z "Faktu" pierwszej bulwarówki. Zupełnie zapomniał, że taką pierwszą gazetą był "Super Express" zarówno pod względem formatu, koloru i treści. O narcyzmie autora (głównym wątku książki) pisali inni czytelnicy LC. Nie warto już więcej się nad tym rozwodzić.
Ocena jeszcze niższa za przekonanie iż czytelnicy książek to ludzie o niewysokim poziomie IQ.

Nie polecam. Zwyczajnie. Bełkot, bełkot i jeszcze raz bełkot przeplatany z samouwielbieniem. Zwyczajem dziennikarza, który z kilku konkretnych zdań musi wypełnić wielgachną rozkładówkę w swojej gazecie autor wypełnia kolejne strony. Wreszcie odkrywa Amerykę jakieś pięćset lat po Kolumbie i przywłaszcza sobie palmę pierwszeństwa. To aluzja do zrobienia z "Faktu"...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1321
1035

Na półkach: ,

Faktycznie zła pozycja.

Normalnie po przeczytaniu złej książki staram się wyciągać jakieś pozytywne wnioski. Na myśl przychodzi mi Zygmunt Kałużyński, który zalecał wręcz oglądanie złych filmów, bo one miały pomóc później w większym docenianiu filmów wybitnych lub dobrych. Tak też rzecz ma się z literaturą. Po takim „Szczygle” czy „Shantaram” czytanie Ferrante, Mariasa czy Tokarczuk (nie mówiąc o klasyce) uwzniośla litery stawiane przez tych pisarzy. Jednak człowiek kieruje się różnymi zachciankami. Pech chciał, że zainteresowałem się książką byłego redaktora gazety codziennej, której tytuł nie współgrał z treścią. Będę uczciwy: poza zwykłą, prostą i banalną ciekawością nic innego nie skłoniło mnie, abym wziął do ręki tę pozycję. Pan Grzegorz Jankowski musiał zadać sobie niebywały wręcz trud, żeby spłodzić 210 stron pisanych dużą czcionką z dużą ilością „bieli” na stronie. To co mnie zaskoczyło, że było nie było redaktor naczelny gazety nie jest w stanie używać w treści swojej książki zdań podrzędnie złożonych. Momentami czułem się jak w „Bliskich spotkaniach trzeciego stopnia” tj. z inną cywilizacją, gdzie jej przedstawiciel (Pan Jankowski) prezentował swój punkt widzenia nie skażony myślą, wątpliwością oraz żadnymi argumentami poza własnym widzimisię. To doprawdy zdumiewające spotkać taki (rzadki?) okaz na swojej drodze. Uderza również stosunek Pana Redaktora do swoich czytelników, których określa w najlepszym przypadku jako nierozgarniętych lub pozbawionych chęci poznania, dociekania czy (uwaga!) zrozumienia treści. Trudno „Fakt. Tak było naprawdę” uznać za książkę non-fiction. Trudno w ogóle uznać to za książkę. Jeżeli ktoś cierpi na zaparcia to ta pozycja będzie świetnym medykamentem.

Faktycznie zła pozycja.

Normalnie po przeczytaniu złej książki staram się wyciągać jakieś pozytywne wnioski. Na myśl przychodzi mi Zygmunt Kałużyński, który zalecał wręcz oglądanie złych filmów, bo one miały pomóc później w większym docenianiu filmów wybitnych lub dobrych. Tak też rzecz ma się z literaturą. Po takim „Szczygle” czy „Shantaram” czytanie Ferrante, Mariasa czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
85
4

Na półkach: ,

Dobra książka, łatwo się czyta - idealna na podróż. Oczywiście napisana jest innym, lepszym stylem niż sama gazeta Fakt, której język jest prosty i subiektywny. Nota bene nie mam zastrzeżeń do gazety, spełnia ona bardzo pożyteczną rolę pokazując w dosadny sposób uroki systemu demokratycznego. Wracając do książki - nie znajdziemy w niej zbyt wielu pikantnych szczegółów, ukazuje ona raczej światopogląd autora w oparciu o wydarzenia z czasu kiedy był naczelnym gazety Fakt.

Wszystkie osoby z którymi dyskutowałem o książce wyrażały się o niej pozytywnie. Podejrzewam jednak, że nie zbierze ona wśród krytyków zbyt wielu pozytywnych ocen jako że ludzie kreujący się na inteligentów zrobią wszystko by książka związana z 'obrzydliwym' Faktem miała pejoratywne opinie rodzaju 'zbiera mi się na wymioty'.

Dobra książka, łatwo się czyta - idealna na podróż. Oczywiście napisana jest innym, lepszym stylem niż sama gazeta Fakt, której język jest prosty i subiektywny. Nota bene nie mam zastrzeżeń do gazety, spełnia ona bardzo pożyteczną rolę pokazując w dosadny sposób uroki systemu demokratycznego. Wracając do książki - nie znajdziemy w niej zbyt wielu pikantnych szczegółów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
293
277

Na półkach:

ODRUCH WYMIOTNY
Czego się spodziewałam po książce byłego redaktora naczelnego „Faktu”? Wyznania grzechów? Przyznania się do winy? Oczywiście, że nie. Nie posądzajcie mnie o taką naiwność. Łudziłam się jednak, że znajdę w niej przynajmniej homeopatyczną dawkę szczerości. Na szczęście autor już w pierwszych słowach pozbawił mnie złudzeń. „Nie będę się z nikim rozliczał. Nie manipulowałem ludźmi, a moi czytelnicy nie mieli i nie mają żadnych niskich instynktów”. Znaczy – dalej już będzie tylko cudownie, o cudownej gazecie. I może byłoby, gdyby autor nie popełnił podstawowego błędu. Pomylił czytelników. Napisał tę książkę tak, jakby jej odbiorcami mieli być czytelnicy „Faktu”, którzy gotowi są uwierzyć nawet w wieloryba w Wiśle. Tymczasem ludzie czytający książki, to trochę inny gatunek. Chronicznie nie cierpią, kiedy ktoś ich próbuje zrobić w balona. Przepraszam za ten kolokwializm, ale jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Grzegorz Jankowski co chwila próbuje wmówić czytelnikowi, że białe jest czarne, a czarne jest białe, jakby zupełnie sobie nie zdawał sprawy, że jego manipulacja jest widoczna gołym okiem, nie potrzeba do tego lupy.
Nie wierzę mu jak psu, który zarzeka się, że nie zeżarł kiełbasy, choć kawałek jeszcze mu zwisa z pyska, kiedy chełpi się, że „Fakt” powstał z troski o zwykłych ludzi, „dla naszego wspólnego dobra”, miał stawać po stronie mas i dawać głos sierotom po Balcerowiczu, ludziom „skrzywdzonym, bez pieniędzy, bez szans”.
Nie daję się nabrać, że autor wzrusza się listami dzieci do świętego Mikołaja, proszącymi o „buty zimowe, bo te po braciszku już się rozpadły”, „o zdrowie dla taty, bo nie mamy na lek”. Dlaczego? Bo zaraz dalej komentuje, że dla tych dzieci „smak pomarańczy czy bananów jest większą egzotyką, niż dla nas, dzieci PRL”. Halo, autorze, zejdź na ziemię. W PRLu nie znaliśmy smaku pomarańczy i bananów, bo ich w sklepach nie było. Dziś te „dobra” są dostępne w największej głuszy. Jeśli znajdziesz chociaż jedną rodzinę, której nie stać, aby kupić dziecku banana za złotówkę, żeby poznało jego smak, to ja takiej rodzinie ufunduję cały kontener owoców.
Szczytów hipokryzji sięgają też wyjaśnienia autora, dlaczego tak często uciekano się w „Fakcie” do prowokacji. Oczywiście wyłącznie po to, żeby „obnażyć obłudę władzy”. Tak jakby gazeta bulwarowa w ogóle nie była przedsięwzięciem komercyjnym, którego głównym celem jest przecież przynoszenie zysków. Dlatego też, według autora, zamieszczenie zdjęcia premiera Tuska w samych majtkach podyktowane było „nie tylko dobrem społecznym (…) powód był też taki: nasi czytelnicy chcieli je oglądać”. Gdyby pan naczelny na tym zakończył wyjaśnienia, może bym uwierzyła, że wreszcie zdobył się na szczerość. Ale nic z tego, autor idzie dalej i łopatologicznie wmawia czytelnikowi dlaczego ludziom to było potrzebne – „bo chcieli widzieć w politykach zwykłych ludzi, takich samych jak oni”. No niestety, panie autorze, nie ma takiej opcji. Gdyby stanął pan przede mną tak, jak Bóg pana stworzył, nie zobaczyłabym w panu człowieka takiego samego jak ja (i bynajmniej nie chodzi o szczegóły anatomiczne).
Grzegorz Jankowski, zapewne nieświadomie, drażni tą książką czytelnika w jeszcze jeden sposób – próbując przedstawić siebie jako kryształowo czystego człowieka („protekcja? – ja nie wchodzę w takie sprawy”, korzystanie z przywilejów władzy? - to nie ja) i dając sobie w związku z tym prawo do udzielania rad na czym polega bycie elitą w demokratycznym państwie. Przywołana anegdota o angielskiej rodzinie królewskiej, która w czasie II wojny światowej, tak jak wszyscy obywatele jadła jajko na śniadanie tylko raz w tygodniu, może i miałaby swój wydźwięk w kontekście naszych polityków jadających ośmiorniczki, gdyby wcześniej na tychże polityków autor z zupełnie nieukrywaną pogardą nie wylał aż tak głębokiego wiadra pomyj.
I tu dochodzimy do sedna. I znowu Grzegorz Jankowski osiągnął efekt chyba niezamierzony. Jego pogarda dla polityków odbiła się czytelnikowi czkawką i zamieniła w pogardę dla autora. Wylewając pomyje na polityków autor nie zdawał chyba sobie sprawy, że pomyje cuchną, a im więcej się ich wylewa, tym bardziej powodują odruch wymiotny.
Czy perspektywa womitowania zniechęci was do przeczytania tej książki? Nie sądzę. Przeczytacie i tak, doskonale wiedząc, że następnego dnia obudzicie się z kacem. Ale może przynajmniej nie dacie się nabrać na piękne słowa. Autor przecież nie po to aż tak głęboko włożył kij w mrowisko, żeby wstrząsnąć naszymi sumieniami i demaskować mechanizmy rządzące polityką. Jak myślicie, o co chodziło?
Zgadliście.
Więcej na moim blogu www.czytacz.pl

ODRUCH WYMIOTNY
Czego się spodziewałam po książce byłego redaktora naczelnego „Faktu”? Wyznania grzechów? Przyznania się do winy? Oczywiście, że nie. Nie posądzajcie mnie o taką naiwność. Łudziłam się jednak, że znajdę w niej przynajmniej homeopatyczną dawkę szczerości. Na szczęście autor już w pierwszych słowach pozbawił mnie złudzeń. „Nie będę się z nikim rozliczał. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
43
4

Na półkach:

Cytując opis "Z tego co ujawnia można zbudować polskie House of Cards. To kawał mięsistej prawdy o Polsce."

Tiaa... ktoś kto pisze takie rzeczy cóż..., wielka, wielka szkoda, że to wszystko nie trafiło do książki, w której owszem, można zaleźć coś ciekawego (czytało się ją naprawdę dobrze i szybko),jednak zamiast przereklamowanej pikanterii, którą jesteśmy kuszeni na każdym kroku, odbiorca dostaje zgrabnie przedstawioną historię pewnego tworu.

Opis publikacji do bani, ale dla autora wielki plus za fajny przekaz.
Mówią, że nie ocenia się książki po okładce, hmm po opisie też nie.

Cytując opis "Z tego co ujawnia można zbudować polskie House of Cards. To kawał mięsistej prawdy o Polsce."

Tiaa... ktoś kto pisze takie rzeczy cóż..., wielka, wielka szkoda, że to wszystko nie trafiło do książki, w której owszem, można zaleźć coś ciekawego (czytało się ją naprawdę dobrze i szybko),jednak zamiast przereklamowanej pikanterii, którą jesteśmy kuszeni na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
356
53

Na półkach: , , ,

Fakt. Autoportret narcyza.
Tak w rzeczywisości powinien brzmieć tytuł tej krótkiej, zgrabnie napisanej książeczki Grzegorza Jankowskiego. Sięgnałem po nią tylko dlatego, że pojawiła się w mediach informacja, że sąd nakazał wycofanie jej ze sprzedaży. W sumie nie wiem dlaczego… Żadna to strata dla polskiego czytelnika. Świat medialny, polityczny od treści w niej zawartych ani nie runie, ani się nie zmieni. Pan Grzegorz przez całą książkę stara się czytelnikowi uświadomić jaką to wspaniałą pracę wykonał szefując przez 11 lat najlepiej sprzedającej się polskiej gazecie, najwiekszęj polskiej bulwarówce. W swym zamozachwycie osiąga wyżyny. Ma poczucie wykonania wielkiego dzieła zmiany Polski, wykonania jakiejś wielkiej misji, która poruszyła polski światek polityczno-medialny, a wręcz wywróciła ją do góry nogami i nadała mu nowy kształt. Twierdzi, że podniósł wrażliwość społeczeństwa na krzywdę, ból i cierpienie (np. publikując zdjęcia ofiar wypadków). Muszę mieć jakieś problemy z pamięcią, bo Fakt, który miewałem w ręku (z racji pracy zawodowej) nigdy taką gazetą mi się nie jawił. A też moja wiedza na temat tego jak powstawała ta gazeta stanowi raczej zaprzeczenie tego czym tak bardzo chełpi się autor.
Niby pojawia się też refleksja na temat popełnianych błędów, ale wszystko wydaje się być usprawiedliwiane hasłem: cel uświęca środki. Jak chociażby omyłkowe opublikowanie zdjęcia człowieka z informacją, że to pedofil. Cóż… Zdarza się. To cena walki o bezpieczeństwo dzieci. Takich przykładów jest jeszcze kilka. Szkoda je wymieniać.
Podstawowe pytanie jakie mi się nasuwa po lekturze tej ksiązki brzmi: Dla kogo Pan ją napisał panie Grzegorzu? Dla kolegów z branży? Na pewno nie. Dla czytelników Faktu? Być może. Ale czy oni na pewno sięgną po nią? Czy ta wiedza (o ile można to wiedzą nazwać) na cokolwiek im się przyda? Wydawać by się mogło, że autor celuje nieco wyżej - w czytelnika, który nie sięgnie nigdy po "Fakt" czy "Super Express". Problem jest tylko taki, że poziom naiwności formułowanych tez, sposób ich przedstawienia swoich racji i argumentów budzi raczej uśmiech, a może nawet zgryz zażenowania. To może dla siebie? To chyba najbardziej prawdopodobne. Bo to taka laurka. Oto ja Grzegorz Wspaniały stworzyłem "Fakt". Patrzcie jaki jestem wielki!
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć jak taki światek wyglada niech lepiej sięgnie po ksiązki Tomasza Potkaja i Piotra Mieśnika. Nie są to może też zbyt wybitne pozycje, ale na pewno dużo bardziej prawdziwe.

Fakt. Autoportret narcyza.
Tak w rzeczywisości powinien brzmieć tytuł tej krótkiej, zgrabnie napisanej książeczki Grzegorza Jankowskiego. Sięgnałem po nią tylko dlatego, że pojawiła się w mediach informacja, że sąd nakazał wycofanie jej ze sprzedaży. W sumie nie wiem dlaczego… Żadna to strata dla polskiego czytelnika. Świat medialny, polityczny od treści w niej zawartych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
231
72

Na półkach: , ,

Przeczytałem, gdy zobaczyłem, że sąd nakazał wycofanie książki z dystrybucji ze względu na naruszenie dóbr osobistych jednego z polityków opisanych przez pana Jankowskiego.

O ile treść nie porywa, wiadomo, "Fakt" to nie jest górnolotne dziennikarstwo, to jednak sam autor sprawia wrażenie inteligentnego i znającego się na rzeczy.

Na jakimś blogu wyczytałem, że to polskie "House of Cards". Dajcie spokój albo zabrońcie takim ludziom pisać na blogach.

Przeczytałem, gdy zobaczyłem, że sąd nakazał wycofanie książki z dystrybucji ze względu na naruszenie dóbr osobistych jednego z polityków opisanych przez pana Jankowskiego.

O ile treść nie porywa, wiadomo, "Fakt" to nie jest górnolotne dziennikarstwo, to jednak sam autor sprawia wrażenie inteligentnego i znającego się na rzeczy.

Na jakimś blogu wyczytałem, że to polskie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    39
  • Chcę przeczytać
    12
  • Posiadam
    9
  • Ebook
    1
  • 2016
    1
  • 2016
    1
  • Kasia ma
    1
  • 2023
    1
  • Uczę się jak robić parówki i politykę
    1
  • Mój
    1

Cytaty

Więcej
Grzegorz Jankowski Fakt. Tak było naprawdę Zobacz więcej
Grzegorz Jankowski Fakt. Tak było naprawdę Zobacz więcej
Grzegorz Jankowski Fakt. Tak było naprawdę Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także