Śmierć i życie wielkich miast Ameryki
- Kategoria:
- nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
- Seria:
- Fundamenty
- Tytuł oryginału:
- The Death and Life of Great American Cities
- Wydawnictwo:
- Centrum Architektury
- Data wydania:
- 2014-11-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-11-19
- Liczba stron:
- 476
- Czas czytania
- 7 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788393771639
- Tłumacz:
- Łukasz Mojsak
- Tagi:
- architektura urbanistyka modernizm Nowy Jork Stany Zjednoczone Centrum Architektury
Jane Jacobs była dziennikarką (redaktorką magazynu „Architectural Forum”),pasjonatką architektury i miejskiego życia, a jednocześnie oburzoną obywatelką Nowego Jorku, która na własnej skórze odczuwała skutki arogancji i megalomanii władz miasta, urbanistów i deweloperów. Wskutek ich decyzji jej ukochana dzielnica Greenwich Village miała zostać przecięta autostradą Lower Manhattan Expressway, setki budynków wyburzone, a ich mieszkańcy przesiedleni. Jane pomogła zablokować szkodliwą inwestycję, a jej wysiłki na rzecz powstrzymania budowy tras przelotowych przez Manhattan i zachowania lokalnego charakteru dzielnic dały impuls do rozwoju miejskiego aktywizmu i przyczyniły się do zakończenia wszechwładzy Roberta Mosesa – urzędnika miejskiego, który zgromadził ogromne wpływy, pozwalające mu kształtować przestrzeń Nowego Jorku według własnego uznania.
Z gniewu i zaangażowania Jane Jacobs zrodziła się gniewna i zaangażowana książka – „Śmierć i życie wielkich miast Ameryki”. Moses zareagował na książkę alergicznie:
„zwracam książkę, którą mi przysłałeś. Pomijając fakt, że jest napisana bez namysłu, jest również paszkwilem… Spróbuj sprzedać ten szmelc komuś innemu. Z poważaniem, Robert Moses.”
Opublikowany w 1961 roku tekst okazał się jednym z najważniejszych dzieł o architekturze i mieście, które opublikowano w XX wieku. Ukazało się już po francusku, niemiecku, hiszpańsku, czesku, hebrajsku, turecku i w innych językach. Dziś zapraszamy do lektury pierwszego polskiego wydania klasycznej książki.
Polskie wydanie poprzedzone jest wstępem wieloletniego współpracownika i wydawcy książek Jane Jacobs – Jasona Epsteina oraz posłowiem napisanym przez socjologa Kacpra Pobłockiego. Okładkę i szatę graficzną zaprojektował Kuba Sowiński (Biuro Szeryfy).
KSIĄŻKA I JEJ KONTEKST
W latach 50. miasta USA stały na skraju katastrofy – biała klasa średnia wynosiła się na przedmieścia, pozostawiając śródmieścia biedocie żyjącej w cieniu wspaniałych wieżowców. Metropolie dusiły się od samochodów, drobny handel i życie kulturalne obumierały, dramatycznie rosła przestępczość, a segregacja rasowa była na porządku dziennym. Jane Jacobs postanowiła zbadać przyczyny tych „miejskich plag” i zaproponować recepty na wyjście z kryzysu: przywrócenie życia ulicom, odrodzenie przedsiębiorczości i życia społecznego, zapewnienie bezpieczeństwa, tanich i dobrych mieszkań, właściwej równowagi między potrzebami kierowców i innych uczestników ruchu. Jej marzeniem było miasto, które dzięki wewnętrznej sile może samo się regenerować i stawiać czoła kryzysom.
Książka była pierwszą głośną salwą w wojnie z modernistyczną urbanistyką, z dominacją blokowisk i centrów handlowych, parkingów i tras szybkiego ruchu. To żarliwa polemika z ideami Le Corbusiera czy koncepcją miasta ogrodu, z wszechwładnymi urzędnikami i wielkimi deweloperami; to wołanie do architektów i urbanistów o zdrowy rozsądek i powrót na ziemię, bliżej realnych problemów. Oprócz błyskotliwych obserwacji z Nowego Jorku (słynna scena „ulicznego baletu na Hudson Street”),Bostonu, Filadelfii, Pittsburgha, San Francisco czy Los Angeles, autorka przedstawia konkretne rozwiązania sprzyjające naturalnemu i harmonijnemu rozwojowi miast i ich mieszkańców. To książka o „degeneracji i regeneracji miast”.
Jane Jacobs: „Ta książka to atak na obowiązujące metody planowania i przebudowywania miast. (…) To właśnie z miast urbanistyka powinna czerpać naukę i w odniesieniu do nich formułować i weryfikować swoje założenia. Jednak praktycy i nauczyciele tej dyscypliny (jeśli można ją tak nazwać) nie biorą pod uwagę wniosków płynących z realnych sukcesów i porażek, nie zastanawiają się, dlaczego zmiana na lepsze przychodzi czasem zupełnie nieoczekiwanie. Ich myślenie o wielkim mieście rządzi się natomiast zasadami wyprowadzonymi z obserwacji działania i wyglądu miasteczek, przedmieść, sanatoriów dla gruźlików, terenów wystawowych i miast marzeń – wszystkiego oprócz prawdziwych miast.”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 570
- 115
- 51
- 27
- 15
- 13
- 6
- 5
- 4
- 3
Cytaty
Jeśli nie uda się nam ograniczyć samochodów, my, Amerykanie, nie będziemy już przynajmniej musieli roztrząsać zagadki, która od tysiącleci n...
RozwińBardzo łatwo osiągnąć prywatność, jeśli polega ona na wolności od bycia oglądanym przez okna. Wystarczy zaciągnąć rolety lub zasłonić żaluzj...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Kupiłam w 2020r., zaczęłam czytać w 2022r. , skończyłam w 2024r. (były dość liczne przerwy). O ile na początku chłonęłam każdą stronę, tak później tezy autorki się powtarzały i moje zaangażowanie spadło. Traktuję tą pozycję jako subiektywną opinię danej osoby (nie zgadzam się z autorką np. w kwestii parków).Miałam momentami wrażenie, że ta książka powstała chwilę po powrocie z Ratusza i konfrontacji z RM ;) - tyle tu emocji.
Kupiłam w 2020r., zaczęłam czytać w 2022r. , skończyłam w 2024r. (były dość liczne przerwy). O ile na początku chłonęłam każdą stronę, tak później tezy autorki się powtarzały i moje zaangażowanie spadło. Traktuję tą pozycję jako subiektywną opinię danej osoby (nie zgadzam się z autorką np. w kwestii parków).Miałam momentami wrażenie, że ta książka powstała chwilę po...
więcej Pokaż mimo toSięgnęłam po tę książkę skuszona fakultetem z psychologii miejsca na moich studiach.
Na pewno mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Jane Jacobs pokazuje nam zupełnie inne podejście do urbanistyki, na przykładzie dużych miast Ameryki, ale czytając nieustannie przenosiłam omawiane elementy na miasta które znam. Musze przyznać, że na tle problemów z jakimi borykają się wielkie miasta w USA, nasze, europejskie, nie wydają się być aż tak bezosobowe. Nie mogę się doczekać kiedy wyjdę na spacer po Warszawie i zacznę baczniej przyglądać się różnym rozwiązaniom architektonicznym i oceniać czy jest to rozwiązanie sprzyjające różnorodności i funkcjonalności miasta.
Sięgnęłam po tę książkę skuszona fakultetem z psychologii miejsca na moich studiach.
więcej Pokaż mimo toNa pewno mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Jane Jacobs pokazuje nam zupełnie inne podejście do urbanistyki, na przykładzie dużych miast Ameryki, ale czytając nieustannie przenosiłam omawiane elementy na miasta które znam. Musze przyznać, że na tle problemów z jakimi borykają się...
Czarująca pozycja nawet dla czytelników, którzy nie mieli nigdy za wiele wspólnego z urbanistyką - rekomenduję ją mocno każdej osobie otwartej na świat i dążącej do lepszego zrozumienia go. Żeby wynieść z niej dużą wartość, nie potrzeba specjalistycznej wiedzy, a jedynie odrobiny skupienia - Jane Jacobs pisze bardzo przystępnie, po ludzku, ze swoistym szacunkiem dla przeciętnego odbiorcy, co jest niejako paralelne z jej wizją przystępnych, ludzkich, pełnych szacunku miast. Autorka otwiera oczy na zagadnienia, nad którymi zwyczajny człowiek być może nigdy się nie zastanawia; pozwala spojrzeć na miasta i rządzące nimi mechanizmy w nowy, fascynujący sposób. Co najbardziej urzekło mnie w jej wnikliwych, oryginalnych, ale nie oryginalnych dla samej oryginalności przemyśleniach, to ciągłe wychodzenie poza dziedzinę ścisłej urbanistyki. Jane Jacobs rozumiała miasto nie tylko jako miasto samo w sobie (ulice, obiekty, ludzie i samochody oraz proste zależności między nimi),ale jako twór połączony, złożony i przenikający się z wieloma innymi dziedzinami życia: psychologią, ekonomią, rodziną, tolerancją i nietolerancją, biznesem, przyrodą, architekturą; po prostu połączone ze światem - a tak i tylko tak na miasto powinno się patrzeć, jeśli chce się je uczynić lepszym miejscem do życia. To zresztą być może główna nauka, jaką z tej książki wyciągnę, podsumowana w olśniewającym finalnym rozdziale, pokazującym związki między urbanistyką a rozwojem nauki jako takiej. Myślę, że to wartość bezwzględna, nieczuła na to, czy z rozwiązaniami autorki w konkretnych sprawach się zgadzamy, czy nie (ja się głównie zgadzałem, to znaczy zostawałem przekonywany argumentacją, bo sam nie jestem wielkim myślicielem urbanistyki, oględnie mówiąc).
Można się obawiać, na ile książka o gigantycznych amerykańskich miastach z 1961 roku będzie zrozumiała i aktualna dla Europejczyka w roku 2018. Jest zrozumiała i aktualna w zadziwiającym stopniu. Oczywiście są zagadnienia lub spojrzenia nieco przestarzałe (rzadko) albo ekskluzywnie amerykańskie (częściej),ale jest też mnóstwo obszarów absolutnie uniwersalnych, co wynika właśnie poniekąd z szerokiego, głęboko humanistycznego spojrzenia autorki na miasto.
Naprawdę warto dać temu szansę w ramach poszerzania horyzontów, a mamy tu do czynienia przecież z bardzo ważnym w życiu większości ludzi horyzontem. Mimo że ta większość ludzi, jak sądzę, w tym również do niedawna ja, bierze miasto niejako za pewnik, nie podejrzewając nawet, jak skomplikowane mechanizmy i złożone funkcje muszą się ze sobą splatać, by ten pewnik mógł istnieć i działać. I warto, i przyjemnie to odkryć.
8.0/10
Czarująca pozycja nawet dla czytelników, którzy nie mieli nigdy za wiele wspólnego z urbanistyką - rekomenduję ją mocno każdej osobie otwartej na świat i dążącej do lepszego zrozumienia go. Żeby wynieść z niej dużą wartość, nie potrzeba specjalistycznej wiedzy, a jedynie odrobiny skupienia - Jane Jacobs pisze bardzo przystępnie, po ludzku, ze swoistym szacunkiem dla...
więcej Pokaż mimo toPodobno mało kto czytał „Miasta Ameryki” Jane Jacobs, choć wielu się na nie powołuje. Jak na Biblię. Na samym LC jest w tej chwili 55 osób, które deklarują, że książkę przeczytały – czy to mało czy dużo? Podobno Jacobs jest też uhonorowana tytułem babci hipsterów. No jeżeli namysł nad przyjaznym dla użytkowników miastem zarezerwowany jest dla hipsterów, to już nie pozostaje nic innego jak zostać hipsterem. Przerażonych tą myślą uspokajam jednak, że nie ma takiej konieczności.
Mamy więc do czynienia z Hipsterską Biblią Miejską (w skrócie HBM),a to tylko jedno z możliwych szuflad, do których można wrzucić to wiekopomne dzieło. Bo nie chodzi tu tylko o to, żeby czytelnik zrozumiał jak funkcjonuje miasto, ale pokazanie mechanizmów samodzielnego, pozbawionego egoizmu myślenia z pewną niezbędną dawką idealizmu, bez którego ta planeta byłaby jedynie smętną skałą zaludnioną przez pożałowania godne istoty.
Nie mając uniwersyteckiego wykształcenia nie tylko w dziedzinie architektury czy urbanistyki, ale i ekonomii i finansów, Jacobs pracowicie i wszechstronnie rozłożyła wielkomiejską przestrzeń niemal do ostatniej śrubki, oglądając wszystko dokładnie i próbując złożyć na nowo, ale tak, żeby przestrzeń ta zadziałała, stała się ciałem. To książka, w której trajektoria ruchu pieszych to kwestia na tyle istotna, że można jej poświęcić cały rozdział. Od podstaw i w pionierskim stylu, żmudną pracą stworzyła własną doktrynę miejską, bez animuszu, nazwy i być może świadomości, że jest to w ogóle jakaś doktryna. Treść i forma, mimo upływu czasu oraz lokalności geograficznej i czasowej (Stany Zjednoczone z lat. 60 ubiegłego wieku) oraz mimo nieuchronnych zmian związanych z rozwojem technologii i zwyczajów, nadal imponują.
Pewien radykalizm Jacobs krytykującej modernistyczne miasta w duchu Le Corbusiera oraz miasta-ogrody wymyślone przez Ebenezera Howarda, których wiejska sielskość to koszmar wielkomiejskiego mieszczucha, zanika w dalszych rozważaniach, przekształcając się w pragmatyzm. Jeżeli czegoś nauczyłam się z tej książki to właśnie tego, w jaki konkretnie sposób dogmatyzm szkodzi mieszkańcom miast.
Choć Jacobs wskazuje na pewne uniwersalne zasady stanowiące punkt wyjścia na drodze do przyjaznego miasta, nie ukrywa, że niektóre rozwiązania, które sprawdziły się w jednym mieście, niekoniecznie będą równie korzystne dla innego miasta, a nawet mogą mu zaszkodzić. Miasto to twór dynamiczny, podlegający nieustannym zmianom, a rzeczą ludzi, których zadaniem jest dbanie o prawidłowe funkcjonowanie przestrzeni miejskiej, jest ciągłe kwestionowanie utartych schematów, poszukiwanie nowych, często niestandardowych rozwiązań i myśleniu o mieście jako tworze jednocześnie społecznym, politycznym, finansowym i komunikacyjnym. Miasto powinno być też różnorodne, zabójstwem dla miasta jest monotonia.
Brzmi utopijnie, niestety, i patrząc obecnie chociażby na Nowy Jork, a przede wszystkim Manhattan, którego radykalne zmiany skłoniły Jacobs do zajęcia się miejskim aktywizmem i napisania HBM-u, nietrudno dojść do smutnego wniosku, że jej nauki poszły na marne, a do starych problemów doszły nowe. Zabójcze ceny w centrach, masowe skupywanie całych kwartałów pod wynajem krótkoterminowy przez fundusze, oazy dla superbogaczy, grodzone osiedla (polska specjalność, ale amerykańska też coraz bardziej) – biedna Jane przewraca się w grobie.
Jacobs myśli strategicznie; poszukując rozwiązania jakiegoś problemu, w pierwszej kolejności proponuje zbadanie, jak ono funkcjonuje w obrębie pojedynczej ulicy, następnie kwartału ulic, dalej danej dzielnicy, a w ostateczności w obrębie miasta jako całości. Rozwiązanie, które świetnie się sprawdza z punktu widzenia ulicy, może być fatalne w skutkach dla całej dzielnicy, albo odwrotnie, coś co brzmi rewelacyjnie dla danej dzielnicy, może zaszkodzić pozostałym dzielnicom, a w rezultacie całemu miastu. Weźmy chociażby odwieczną bolączkę - ruch samochodowy; obecnie temat alarmujący wobec zanieczyszczenia środowiska i kończących się zasobów. Jacobs nie jest przeciwniczką samochodów i zwolenniczką przymuszenia wszystkich do pieszych wędrówek (obecnie pisałaby pewnie również o rowerach),co nie zmienia faktu, że samochody nie powinny wykańczać pieszych (i rowerzystów),a ich używanie powinno ulec racjonalizacji. Warunkiem jednak ograniczenia ruchu samochodowego jest świetna komunikacja miejska, przy czym należy zachować następująca kolejność: najpierw powstaje świetna komunikacja miejska, dopiero potem ogranicza się ruch samochodowy. To przykład obrazujący myślenie o mieście jako całości.
Wspomnę, że w Polsce, w której tyle mówi się o nie-ładzie przestrzennym, rozlanych, dysfunkcjonalnych dzielnicach i powszechnej brzydocie, brakuje analizy na miarę dzieła Jane Jacobs. Z pewnością nie są to książki Filipa Springera, który jedynie opisuje zastaną rzeczywistość, niepodejmując przesadnego wysiłku w zrozumienie, dlaczego tak właściwie jest. Nie miałoby to w sumie znaczenia, w końcu to reporter z deadlinem, a nie aktywista miejski, który kupił dom w miejscu, gdzie ma przebiegać autostrada (przypadek Jacobs),gdyby nie ferowanie wyroków ze wskazaniem winnych. Ignorancja i próżność każą mu chyba kwitować, że Polacy nie uczą się estetyki na plastyce w szkołach, stąd tak brzydko i krzywo. Estetyczna dzicz, pozbawiona kultury wyższej w stylu zachodnim, nie rozumie i nie chce, żeby było pięknie.
Do tej pory, pod wpływem Springera, miałam takie oto spojrzenie na ten temat, ale człowiek całe życie się uczy, i teraz z kolei, pod wpływem Jacobs widzę i dociera do mnie banalny zdawałoby się fakt, że rzeczywistość jest złożona. Polacy są skazani według Springera na estetyczną zagładę, co akurat jest prawie prawdą, ale nie tylko z powodu braku edukacji w szkole i w domu oraz braku gustu, ale z kilku jeszcze istotnych zjawisk, na które niekoniecznie przeciętny Polak, a nawet władze gminy lub państwa, mają wpływ. Można więc tak jak Jacobs, zakasać rękawy i nie zadowalając się płytkimi wyjaśnieniami, podjąć ciężką pracę w celu gruntownego zrozumienia, dlaczego miasto jest dysfunkcjonalne. To warunek konieczny do ustalenia, jakie działania należy podjąć. Wymaga to jednak zajęcia się tak „niewdzięcznymi tematami” jak finanse, ekonomia, prawo i polityka, i to często w ujęciu historycznym. Ostatnio tego rodzaju wysiłek, ale bez przesady, zauważyłam w książce „Chaos Warszawa. Porządki przestrzenne polskiego kapitalizmu” Joanny Kusiak. Na polską Jane Jacobs trzeba będzie jednak jeszcze poczekać (nie jest wykluczone, że nie doczekać).
Skoro mało kto „Śmierć i życie” czyta, zaryzykuję ujawnienie treści - rąbka zapoznanej wiedzy i zacytuję podstawowe wnioski, do jakich doszła Jacobs, analizując miasta Ameryki (co oczywiście w żaden sposób nie zastąpi lektury samej książki).
„Aby umożliwić kształtowanie bujnej różnorodności na miejskich ulicach i w dzielnicach, należy spełnić cztery warunki:
1) Dzielnica (możliwie jak najwięcej składających się na nią części) musi spełniać więcej niż jedną podstawową funkcję, a najlepiej więcej niż dwie. Zapewni to obecność ludzi wychodzących na zewnątrz o różnych porach dniach z różnych powodów, korzystających z bogatej wspólnej infrastruktury. /To krytyka strefowania charakterystycznego dla modernistycznych miast amerykańskich, w których osobno grupowano mieszkalnictwo, handel i przemysł, i co w rezultacie doprowadziło do powstania miejskich pustyni ożywających tylko przez krótkie chwile w ciągu dnia./
2) Większość kwartałów musi mieć krótkie boki. Oznacza to, że ulice muszą się często krzyżować i stwarzać możliwość skręcenia za róg.
3) W dzielnicy muszą sąsiadować ze sobą budynki w różnym wieku i stanie, w tym odpowiednio dużo budynków starych. Różnorodność ta zabezpiecza miejsce dla mieszkańców o różnych dochodach. Mieszanka musi być dość gęsta.
4) Potrzebne jest odpowiednio wysokie zagęszczenie ludzi – niezależnie od tego, co ich sprowadza. Dotyczy to również gęstości zaludnienia.”
Podobno mało kto czytał „Miasta Ameryki” Jane Jacobs, choć wielu się na nie powołuje. Jak na Biblię. Na samym LC jest w tej chwili 55 osób, które deklarują, że książkę przeczytały – czy to mało czy dużo? Podobno Jacobs jest też uhonorowana tytułem babci hipsterów. No jeżeli namysł nad przyjaznym dla użytkowników miastem zarezerwowany jest dla hipsterów, to już nie pozostaje...
więcej Pokaż mimo toJak wybrać lokalizację mieszkania (własnego lub na wynajem)? Czy sugerować się tylko tym, co mówi nam nasze przeczucie, czy może warto spojrzeć z punktu widzenia osób zajmujących się tkanką miasta przez całe życie ? Jeśli ktoś poważnie myśli o zakupie mieszkania to jest to pozycja obowiązkowa.
Jak wybrać lokalizację mieszkania (własnego lub na wynajem)? Czy sugerować się tylko tym, co mówi nam nasze przeczucie, czy może warto spojrzeć z punktu widzenia osób zajmujących się tkanką miasta przez całe życie ? Jeśli ktoś poważnie myśli o zakupie mieszkania to jest to pozycja obowiązkowa.
Pokaż mimo tobiblia zrównoważonego rozwoju
biblia zrównoważonego rozwoju
Pokaż mimo toObowiązkowa pozycja dla studentów arch.
Obowiązkowa pozycja dla studentów arch.
Pokaż mimo toŚmierć i życie wielkich miast Ameryki jest od lat lekturą obowiązkową wszystkich studentów architektury. Intencje takiego wyboru są bardzo zrozumiałe: autorka, w toku swojego wywodu, bardzo skutecznie podkreśla to, co dla tej profesji wydaje się najważniejsze – służenie ludziom, a nie wyabstrahowanym pojęciom i teoriom. Jacobs za cel postawiła sobie sprowadzenie artystycznych dusz projektantów do poziomu przeciętnego mieszkańca, dla którego ulice są codziennością, a bezpieczeństwo na nich to priorytet.
Śmierć i życie wielkich miast Ameryki jest od lat lekturą obowiązkową wszystkich studentów architektury. Intencje takiego wyboru są bardzo zrozumiałe: autorka, w toku swojego wywodu, bardzo skutecznie podkreśla to, co dla tej profesji wydaje się najważniejsze – służenie ludziom, a nie wyabstrahowanym pojęciom i teoriom. Jacobs za cel postawiła sobie sprowadzenie...
więcej Pokaż mimo tozdecydowanie TAK! Książka powstała pod koniec lat 60. Wciąż jest obecna w dyskusjach urbanistów, a także aktywistów zajmujących się przestrzenią miejską. Trudno uwierzyć, że dopiero teraz (2014) wydano tę książę w języku polskim. No cóż... Na świecie modernistyczne osiedla uznano za zgubne dla tkanki miast oraz społeczeństwa i zaczęto je niszczyć na początku lat 70-tych. W naszym kraju dopiero zaczynano je budować z pełnym rozmachem....
Jakoś tak się składa, że ze wszystkich książek o architekturze i/lub urbanistyce najbardziej cenię sobie te napisane przez nieurbanistów i niearchitektów. Właśnie Jane Jacobs uświadomiła mi dlaczego. Zasada jest prosta. Za dużo sztuki i wzniosłych idei - za mało patrzenia z ludzkiej, zwyczajnej perspektywy + leczenie skutków, a nie przyczyn (widać tutaj zero wniosków z postępu medycyny).
Polecam każdemu, kto posiada minimalną wiedzę na temat historii urbanistyki i architektury. W szczególności studentom i to na samym początku projektowej edukacji.
zdecydowanie TAK! Książka powstała pod koniec lat 60. Wciąż jest obecna w dyskusjach urbanistów, a także aktywistów zajmujących się przestrzenią miejską. Trudno uwierzyć, że dopiero teraz (2014) wydano tę książę w języku polskim. No cóż... Na świecie modernistyczne osiedla uznano za zgubne dla tkanki miast oraz społeczeństwa i zaczęto je niszczyć na początku lat 70-tych. W...
więcej Pokaż mimo toCzytałam długo, ponieważ jest to pozycja pełna miejsca na przemyślenia. Zainteresowałam się nią po obejrzeniu filmu i taką kolejność polecam, ponieważ po poznaniu jej historii, jej przemyślenia nabierają nowego wymiaru.
Czytałam długo, ponieważ jest to pozycja pełna miejsca na przemyślenia. Zainteresowałam się nią po obejrzeniu filmu i taką kolejność polecam, ponieważ po poznaniu jej historii, jej przemyślenia nabierają nowego wymiaru.
Pokaż mimo to