Deliryczny Nowy Jork. Retroaktywny manifest dla Manhattanu
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- Delirious New York. A Retroactive Manifesto for Manhattan
- Wydawnictwo:
- Karakter
- Data wydania:
- 2013-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-10-16
- Data 1. wydania:
- 1994-01-01
- Liczba stron:
- 360
- Czas czytania
- 6 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362376391
- Tłumacz:
- Dariusz Żukowski
- Tagi:
- architektura Nowy Jork USA Dariusz Żukowski
- Inne
Fascynująca opowieść o tym, jak architektura ucieleśnia nasze sny, pragnienia, marzenia. Nowy Jork, laboratorium nowoczesności, gdzie wszystko jest możliwe: kulisty budynek o wysokości dwustu metrów, perony i bocznice kolejowe w podziemiach wieżowca, dżungla pełna lwów w środku metropolii.
Miasto, które oszołomiło Dalego i Gaudiego, pokonało Le Corbusiera („Wykopali mnie. Trzasnęli drzwiami. Ale ja w głębi ducha wiem, że mam rację. Mam rację. Mam rację”.) doczekało się własnej biografii autorstwa jednego z najwybitniejszych współczesnych architektów. Rem Koolhaas na kilkuset bogato ilustrowanych stronach śledzi rozwój Manhattanu od 1623 roku, kiedy założyli tam kolonię pierwsi flamandzcy osadnicy, przez wiek dziewiętnasty, w którym wytyczono obowiązującą do dziś siatkę ulic, po dwudzieste stulecie – okres gwałtownej rozbudowy i ścierania się konkurujących wizji rozwoju metropolii. Deliryczny Nowy Jork jest portretem najbardziej fascynującego miasta świata, w którego architekturze to, co fantastyczne i surrealne, współistnieje z wytworami chłodnej kalkulacji i matematycznej precyzji.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
2028 utopii
W porównaniu do historycznego uroku pokrętnych średniowiecznych alejek ściśniętych murami budynków, pokrojony prostopadłymi ulicami i przecznicami Manhattan może się nam, zepsutym Europejczykom, wydawać nieco ponury. Jednak właśnie w tej Siatce przyjętej w 1811 roku, która podzieliła wyspę na 2028 kwartałów determinując jej przyszłość, należy szukać istoty purytańskiej pożądliwości nowojorczyków. Wymyślona jeszcze w XIX wieku filozofia określiła charakter Manhattanu po dzień po dzień dzisiejszy i nie dała mu żadnych możliwości zmian. Manhattanizm jako program stał się występkiem przeciw naturze, przeciw rzeczywistości; pragnął życia w świecie stworzonym od początku do końca przez człowieka, a więc wewnątrz fantazji. Dla Nabokova byłby zatem powieścią idealną. Dla Rema Koolhaasa stał się idealnym tematem książki.
Eksperyment Manhattan, według autora, jest jedynym takim triumfem irracjonalizmu w historii, projektem fantastycznym, w którym rolę boga pełni Wieżowiec. Idea ta, sprawdzona wpierw na Coney Island (opisana w fascynującym rozdziale o lunaparku),jeszcze w fazie embrionalnej została przeszczepiona na wyspę i tam zakiełkowała pnącymi się do nieba budynkami. Każdy z 2028 kwartałów miał stać się odrębnym rajem, każdy gmach oddzielnym, niezależnym od swoich sąsiadów światem. Po jakimś czasie budowle zmieniłyby się w swoje własne pomniki zastygające w czasie. Lecz aby pulsujące życie miasta nie rozsadziło ich od środka, postanowiono dokonać architektonicznego odpowiednika lobotomii: przecięto połączenie między powierzchownością wieżowców a ich wnętrzem. Fasady nie zmieniały się; oczom przechodniów ukazywał się cały czas ten sam widok: brązowe mury, setki okien, wbijające się w niebo prostopadłościany. To co najważniejsze miało miejsce w środku, jak choćby projekt „Rzymskich Ogrodów Murraya” Henry’ego Erskina remodelujący wnętrze istniejącego budynku: realistyczna rekonstrukcja rzymskiej rezydencji na podstawie odlewów i wiernych kopii [..] wyposażenia domostw pławiącego się w wielkich luksusach ludu starożytnego świata, jakim byli Rzymianie okresu cesarstwa.
Kiedy okazało się, że największym problemem wyspy stało się wzrastające zagęszczenie budynków, architekci zebrali się, aby temu zaradzić. Zdawszy sobie sprawę, iż racjonalne rozwiązanie równoznaczne byłoby z zagładą filozofii manhattanizmu, postanowili, że jedyną przyszłością miasta będzie ciągłe posuwanie się naprzód, niekończący się postęp. W tym celu należy jeszcze bardziej oderwać się od rzeczywistości, zbudować lepsze sztuczne raje, piętro po piętrze wypełnić je wspaniałymi światami dla nowego człowieka – człowieka dążącego do perfekcji: Rozkoszna morska bryza, imponujący widok i dwadzieścia pięter z mieszkaniami dla członków sprawiają, że Downtown Club to idealny dom dla mężczyzn wolnych od obowiązków rodzinnych i pragnących korzystać z najnowszych osiągnięć w dziedzinie zwiększania komfortu życia. W budynku Radio City Music Hall, gdzie radości nigdy dość, znany showman Roxy wpada na pomysł, aby podczas przedstawienia na scenie o szerokości miejskiego kwartału przy pomocy nowoczesnej techniki zaprezentować widzom najprawdziwszy zachód słońca, a właściwie jego ucieleśnienie bardziej realne od pierwowzoru. Jednak w dniu premiery widzowie oddaleni o sześćdziesiąt metrów od sceny nie widzą grymasów na twarzach komediantów, którzy grają tak samo jak przed laty, a spektakl wypadł przygnębiająco słabo – zupełnie zagubił się wśród wielkich triumfów architektury i mechaniki. Wydaje się, że manhattanizm może obejść się bez ludzi.
„Deliryczny Nowy Jork” jest trudną lekturą, ponieważ łączy w sobie cechy biografii i traktatu filozoficznego. Uzbrojeni w wyobraźnię przedzieramy się przez imitujące nowojorskie kwartały rozdziały, co chwilę przystając, żeby zadrzeć głowę – czasami wracamy po własnych śladach ćwicząc umiejętności twórczego czytania. Lecz prędzej czy później zmęczenie weźmie górę i książka wyląduje na półce; właśnie wtedy zdarzy się coś ciekawego: tekst zacznie żyć w naszych głowach. Po paru dniach porozrzucane myśli ukryte wcześniej za plątaniną zdań ułożą się w rozpoznawalny wzór, a naszym oczom ukaże się niesamowity widok.
Rafał Łukasik
Oceny
Książka na półkach
- 857
- 268
- 142
- 41
- 28
- 22
- 8
- 6
- 6
- 5
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Deliryczny Nowy Jork. Retroaktywny manifest dla Manhattanu
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Recenzowana książka stanowi ciekawe zjawisko: jej autor, słynny architekt holenderski, napisał manifest post-factum dla niebosiężnych wizji nowojorskich budowniczych! Manifesty były popularne w sztuce końca XIX oraz początku XX wieku i objaśniały ludziom, co dopiero zostanie stworzone. A tu do praktyki dorobiono teorię po wielu latach. Lecz jakaż wspaniała jest ta teoria..!
Zacznę od ważnej uwagi: nie jest to historia urbanistyki Nowego Jorku. Wiele rzeczy zostało nieuwzględnionych lub pominiętych. Zamiast tego książka skupia się na paru obszarach, głównie Manhattanie i Coney Island. Dotyczy czasów, gdy tworzono głównie wieżowce w stylu Art Deco, a nie szklane prostopadłościany, którym początek dał Mies van der Rohe. Nie poświęcono w niej miejsca słynnym, wielkoskalowym i bardzo kontrowersyjnym reformom Roberta Mosesa i polemizowaniu z nimi przez Jane Jacobs.
Autor nie pisze w kierunku chronologicznym, lecz raczej rozprawia o kolejnych obszarach. Zaczyna od organizowanych na Coney Island wesołych miasteczkach, by potem skierować uwagę ku szeregowi wieżowców, poświęcając każdej budowli osobne akapity zapełnione garścią głębokich uwag i rzucając światło na trudno dostrzegalne czynniki. Na sam koniec opisano wizyty Salvadora Dalego i Le Corbusiera w Nowym Jorku oraz to, co z nich (nie) wyszło. Zarazem twórca dostrzega w owych wesołych miasteczkach zaczątki bujnego kapitalistycznego systemu dostarczania rozrywki, który nie spocznie i będzie się rozwijał wszerz i wzdłuż – hen wysoko, aż ku niebu!
Oprócz nakreślenia historii obiektów czasem już nieistniejących Koolhaas wspomina niezrealizowane wizje. Możemy ujrzeć projekt wieżowca autorstwa Gaudiego (który wygląda, że nigdy nie był tworzony z myślą o realizacji – była to raczej wizualizacja, która deweloper chciał zaprezentować w celach autopromocji) oraz o zatrważającym projekcie „specyficznej Wenecji” Corbetta. W owej „Wenecji” miejsce wód zajęłyby drogi wypełnione samochodami i parkingi. Dla pieszych przewidziano specjalne platformy na pierwszych piętrach wieżowców. Celem architekta było odciążenie ruchu. Trzeba przyznać, że w swej wizji poszedł dużo dalej niż Moses…
Miasta to nie tylko budowle; są one tworzone przez ludzi dla ludzi. Nie umknęło to autorowi. „Deliryczny Nowy Jork” to nie tylko książka techniczna, dużo uwagi poświęcono w niej kwestiom społecznym (choć ludzie są tu głównie rozpatrywani jako klienci). Wydaje mi się, że podejście Koolhaasa stanowiło inspirację dla Grzegorza Piątka.
Książkę kończy opis wizyt Dalego i Le Corbusiera w Nowym Jorku. Ta część może zdać się nieco mniej zrozumiała wielu czytelnikom, ale wydaje mi, że autor chciał powiedzieć, iż Nowy Jork był na tyle dziwnym i sztucznym miastem, że prowokacje Dalego nie robiły na nikim wrażenia. Zaś Le Corbusier, gwiazda i samozwańczy mesjasz architektury snuł wizje „naprawy” miasta. Z jego pomysłów zrodził się gmach ONZ. Zbiegło się to z końcem projektowania wieżowców w dawnym stylu.
Koolhaas wspaniale operuje piórem – jego dzieło doskonale się czyta, choć wymaga skupienia. Trzeba mocno zaprząc do pomocy wyobraźnię, by ujrzeć oczyma umysłu opisywane obszary. Z tego powodu lektura ta nie będzie każdemu odpowiadać, podobnie jak fakt, że traktuje ona tylko o części dziejów nie tak dużego fragmentu miasta. Jednak gorąco ją polecam miłośnikom architektury i urbanistyki oraz Nowego Jorku!
Recenzowana książka stanowi ciekawe zjawisko: jej autor, słynny architekt holenderski, napisał manifest post-factum dla niebosiężnych wizji nowojorskich budowniczych! Manifesty były popularne w sztuce końca XIX oraz początku XX wieku i objaśniały ludziom, co dopiero zostanie stworzone. A tu do praktyki dorobiono teorię po wielu latach. Lecz jakaż wspaniała jest ta...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiby bardzo ciekawa, jednak za bardzo filozoficzna a za mało konkretna, by zainteresować większość przeciętnych czytelników
Niby bardzo ciekawa, jednak za bardzo filozoficzna a za mało konkretna, by zainteresować większość przeciętnych czytelników
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNajbardziej podobała mi się pierwsza część książki o Coney Island, opowieści o balach przebierańców, szaleństwie i sztuczności jaka panowała na Manhattanie. Książka emanuje symboliką. Czasami szła mi bardzo topornie, szczególnie w rozdziale o powstawaniu wszystkich wieżowców.
Najbardziej podobała mi się pierwsza część książki o Coney Island, opowieści o balach przebierańców, szaleństwie i sztuczności jaka panowała na Manhattanie. Książka emanuje symboliką. Czasami szła mi bardzo topornie, szczególnie w rozdziale o powstawaniu wszystkich wieżowców.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak ja się napaliłem na tę książkę... jak ja się najarałem... na podstawie recenzji. I nietety zawiodłem się. Pozostał niedosyt.
Historię powstania Nowego Jorku warto poznać. Dlatego czytajcie, ale się nie jarajcie 😉
Jak ja się napaliłem na tę książkę... jak ja się najarałem... na podstawie recenzji. I nietety zawiodłem się. Pozostał niedosyt.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistorię powstania Nowego Jorku warto poznać. Dlatego czytajcie, ale się nie jarajcie 😉
Nowy Jork został sportretowany w ciekawy sposób - książka z założenia poświęcona architekturze -niezwykle trafnie dostrzega tło społeczne, które jest podstawą realizowanych na przestrzeni lat wizji. Tak, to jest prawdziwy ,,manifest dla Manhattanu". Marzenia o rzeczach niezwykłych padające na podatny grunt do wznoszenia ,,mentalnych konstrukcji", gdzie nic nie szokuje, stanowią fascynujące miejsce na zalążek ukazywania architektonicznych możliwości.
Lektura jest bardzo wciągająca, a nastrój Nowego Jorku udziela się jego twórcom pozwalając na niezwykle odważne wizje. W książce spodobał mi się język, forma wypowiedzi - ciekawe nazewnictwo dla zachodzących procesów, wraz z towarzyszącymi opisami pozwala ująć to co już znamy w całkiem nowy, zdefiniowany i wyjaśniony sposób. Ciekawy jest też układ graficzny - zarówno czytelny podział na rozdziały i podrozdziały jak i bogactwo rycin, zdjęć i map wraz z wyjaśnieniami. Zdecydowanie wzbogaciłam, a przede wszystkim usystematyzowałam swoją wiedzę na temat miasta moich marzeń.
Nowy Jork został sportretowany w ciekawy sposób - książka z założenia poświęcona architekturze -niezwykle trafnie dostrzega tło społeczne, które jest podstawą realizowanych na przestrzeni lat wizji. Tak, to jest prawdziwy ,,manifest dla Manhattanu". Marzenia o rzeczach niezwykłych padające na podatny grunt do wznoszenia ,,mentalnych konstrukcji", gdzie nic nie szokuje,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Deliryczny Nowy Jork" to obowiązkowa pozycja dla fanów architektury u progu XX wieku. To hołd złożony nowatorskim wizjom tworzenia struktur miasta, gdzie tylko "niebo jest limitem". Mam wrażenie, że przysłowie "Do odważnych świat należy" narodziło się właśnie TAM, w NYC. Innowacyjne choć na pewno i kontrowersyjne rozwiązania (chociażby propozycja odciążenia ruchu według Corbetta, który z NY chciał zrobić nowoczesną Wenecję) to clue zarówno zamysłów architektonicznych jak i samej książki.
Lubię lekturę, która popycha mnie do dalszych poszukiwań, która ciekawi i każe rozszerzać horyzonty. "Deliryczny..." spełnia te kryteria, a plusem jest niezwykle estetyczna szata graficzna książki - prosta w formie, można rzec, że nawet oszczędna.
"Deliryczny Nowy Jork" to obowiązkowa pozycja dla fanów architektury u progu XX wieku. To hołd złożony nowatorskim wizjom tworzenia struktur miasta, gdzie tylko "niebo jest limitem". Mam wrażenie, że przysłowie "Do odważnych świat należy" narodziło się właśnie TAM, w NYC. Innowacyjne choć na pewno i kontrowersyjne rozwiązania (chociażby propozycja odciążenia ruchu według...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toArchitektoniczno-urbanistyczna historia NY. Zawiera dużo ciekawych informacji, opisów i spostrzeżeń. Nie czyta się jej jednak zbyt lekko, nie ze względu na specjalistyczne słownictwo, a raczej trochę pretensjonalny (wg mnie),przeintelektualizowany sposób pisania. Mimo to jest ciekawa i zdecydowanie warta przeczytania. Polecałabym osobom, która mają przynajmniej ogólne pojęcie o historii architektury/urbanistyki.
Architektoniczno-urbanistyczna historia NY. Zawiera dużo ciekawych informacji, opisów i spostrzeżeń. Nie czyta się jej jednak zbyt lekko, nie ze względu na specjalistyczne słownictwo, a raczej trochę pretensjonalny (wg mnie),przeintelektualizowany sposób pisania. Mimo to jest ciekawa i zdecydowanie warta przeczytania. Polecałabym osobom, która mają przynajmniej ogólne...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiesamowita! Przede wszystkim dlatego, że przeczy ogólnemu przeświadczeniu, że książki architektów są wyłącznie dla architektów. Ta książka to pozbawiona pseudo-architektoniczno-ideowego bełkotu, wciągająca opowieść o tym, skąd w ogóle wziął się Nowy Jork taki, jakim go widzimy dziś. Mistrzostwo pióra ( u architektów rzadko spotykane - znam problem z autopsji ) poparte niezliczoną ilością ciekawostek i historii tak surrealistycznych, że zaskoczyły nawet Salvadora Dali.
Jeśli chcesz dowiedzieć się, kto kupił Manhattan za 24 dolary, co w środku miasta robi "syntetyczny Dywan Arkadyjski", jak wyglądała pierwsza na świecie prezentacja windy, co spowodowało "masowe wniebowstąpienie", jak żyje się w mieście karłów, jak wziąć udział w wycieczce na Księżyc, co ma lobotomia do The Rockettes i jedzenia ostryg w rękawicach bokserskich, jakim cudem rosyjscy architekci dopłynęli do USA nie opuszczając basenu, jest to książka dla ciebie.
Pytanie tylko, co na to Le Corbusier? Eh... Who cares?
Podsumowując: "niezmienny Luna Park byłby anomalią". Nuda to grzech!
Panie Koolhaas, jaka szkoda, że nie ma pana więcej po polsku!
P.S. Książkę warto przejrzeć dla samych ilustracji i archiwalnych zdjęć, map, rysunków. Robią wrażenie!
Opinia o książce opublikowana na blogu
https://laskultury.blogspot.com/2019/06/deliryczny-nowy-jork.html
Niesamowita! Przede wszystkim dlatego, że przeczy ogólnemu przeświadczeniu, że książki architektów są wyłącznie dla architektów. Ta książka to pozbawiona pseudo-architektoniczno-ideowego bełkotu, wciągająca opowieść o tym, skąd w ogóle wziął się Nowy Jork taki, jakim go widzimy dziś. Mistrzostwo pióra ( u architektów rzadko spotykane - znam problem z autopsji ) poparte...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo tozaskakująco fascynująca
zaskakująco fascynująca
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNapiszę dość krótko, ze względu na to, że mam dość mieszane uczucia co do tej pozycji.
Dość gruba księga, zbiór bardzo ciekawych informacji dotyczących NYC, ale mnie było dość ciężko dobrnąć do końca. Momentami była dla mnie dość niezrozumiała, nie ze względu na język, ale raczej styl. Na pewno jeszcze do niej wrócę, może wtedy odkryję coś, czego nie udało mi się odkryć za pierwszym razem.
Napiszę dość krótko, ze względu na to, że mam dość mieszane uczucia co do tej pozycji.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDość gruba księga, zbiór bardzo ciekawych informacji dotyczących NYC, ale mnie było dość ciężko dobrnąć do końca. Momentami była dla mnie dość niezrozumiała, nie ze względu na język, ale raczej styl. Na pewno jeszcze do niej wrócę, może wtedy odkryję coś, czego nie udało mi się odkryć za...