Niebieskie cienie na śniegu

Okładka książki Niebieskie cienie na śniegu Jolanta Knitter-Zakrzewska
Okładka książki Niebieskie cienie na śniegu
Jolanta Knitter-Zakrzewska Wydawnictwo: Novae Res literatura piękna
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2014-05-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-05-01
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379421688
Tagi:
wspomnienia wartości wzloty upadki powołanie tęsknota
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
235
88

Na półkach: ,

Zbiór opowiadań o życiu. Radościach, smutkach, przeciwnościach z jakimi trzeba się zmierzyć.
Gdyby nie tytułowe opowiadanie, które zdecydowanie odbiega od reszty ocena byłaby wyższa.

Zbiór opowiadań o życiu. Radościach, smutkach, przeciwnościach z jakimi trzeba się zmierzyć.
Gdyby nie tytułowe opowiadanie, które zdecydowanie odbiega od reszty ocena byłaby wyższa.

Pokaż mimo to

avatar
341
59

Na półkach: ,

Z tą wyjątkową książką kojarzą mi się takie pojęcia jak nostalgia, smutek, poezja, refleksja. Brak tu porywającej fabuły, ale w tym wypadku to nie wada. Pewnie lektura nie zapadnie głęboko w pamięć, ale być może pozwoli spojrzeć na własne życie z trochę innej perspektywy i docenić drobne przyjemności dnia codziennego.

Z tą wyjątkową książką kojarzą mi się takie pojęcia jak nostalgia, smutek, poezja, refleksja. Brak tu porywającej fabuły, ale w tym wypadku to nie wada. Pewnie lektura nie zapadnie głęboko w pamięć, ale być może pozwoli spojrzeć na własne życie z trochę innej perspektywy i docenić drobne przyjemności dnia codziennego.

Pokaż mimo to

avatar
2118
1379

Na półkach: , ,

"Pamięć nie jest, niestety, wykutym w kamieniu obrazem, zatrzymaną w pędzie bryłą; jest częścią człowieka, zmienia się razem z nim wolno i niepostrzeżenie."

"Trzeba mieć bogatą duszę, by do szczęścia wystarczyły niebieskie cienie na śniegu, szum wiatru, korony drzew, zapach ziemi po deszczu, ... wspomnienie czyjegoś uśmiechu... spojrzenia..."

Ta książka to zbiór wspaniałych opowiadań, długich i króciutkich, ale każde z nich jest przepojone refleksją, głęboką myślą, życiową mądrością. Każda z tych historii odnosi się do wspomnienia jednej lub kilku istotnych chwil życia ich bohaterów, które zmieniły lub wpłynęły na ich przyszłość, jednak pozostających na zawsze w pamięci, wspomnieniach. Znajdziemy tu wiele subtelnych rozważań dotyczących życia, jego priorytetów i wartości, poczucia straty, pustki po kimś, bliskości z drugą osobą, zaufania.
Mnie te opowiadania urzekły, dały okazję do przemyślenia niektórych spraw i zastanowienia się nad życiem w jego szeroko pojmowanym wymiarze.

"Pamięć nie jest, niestety, wykutym w kamieniu obrazem, zatrzymaną w pędzie bryłą; jest częścią człowieka, zmienia się razem z nim wolno i niepostrzeżenie."

"Trzeba mieć bogatą duszę, by do szczęścia wystarczyły niebieskie cienie na śniegu, szum wiatru, korony drzew, zapach ziemi po deszczu, ... wspomnienie czyjegoś uśmiechu... spojrzenia..."

Ta książka to zbiór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
1

Na półkach: ,

„Trzeba mieć bogatą duszę, by do szczęścia wystarczyły niebieskie cienie na śniegu, szum wiatru, korony drzew, zapach ziemi po deszczu (...)”

Mam przed sobą ostatnią stronę opowieści utkanych przez życie, ostatnie z opowiadań, które autorka splotła z uczuciami delikatnymi jak cień, z refleksami myśli, tych czarnych i tych jasnych, niebieskich. Patrząc na ostatnie zdanie, już wiem, że do tej książki będę jeszcze nie raz wracać. Nie tylko w jesienne, ale i zimowe wieczory, by potem w ciągu dnia przekonać się, czy widzę na śniegu niebieski cień. Dlaczego? Bo codzienność nie jest tu czymś zwykłym i nudnym, bo życie nie jest tu czymś bezsensownym, bo język jest bliski życiu a jednocześnie sporo w nim poezji, a przy tym nie ma tu fałszywego lukru, którego nie lubię i w życiu, i w przesłodzonych romansach. Bardzo polecam!

„Trzeba mieć bogatą duszę, by do szczęścia wystarczyły niebieskie cienie na śniegu, szum wiatru, korony drzew, zapach ziemi po deszczu (...)”

Mam przed sobą ostatnią stronę opowieści utkanych przez życie, ostatnie z opowiadań, które autorka splotła z uczuciami delikatnymi jak cień, z refleksami myśli, tych czarnych i tych jasnych, niebieskich. Patrząc na ostatnie zdanie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
3

Na półkach: , ,

„(...) szczęściem jest ukochanie swojej codzienności.” *

Ilu z nas kocha własną codzienność? Ilu z nas świadomie ją celebruje, poddaje refleksji, docenia? Większość (muszę się niestety do niej zaliczyć) bezustannie szuka jakiejś drugie, innej, ciekawszej rzeczywistości, która by nadała spokojnemu życiu rumieńców. Stąd zaczytywanie się w książkach, o których głośno, szukanie zapomnienia w muzyce, filmie, rozrywce, pasji. To daje nam ten jeszcze jeden wymiar w życiu, które jest często po prostu nudne. Przesiąknięta jestem lekturami, które „namawiają”, by słuchać serca. A tu nagle w moje ręce dostały się historie o życiu, które mną trochę potrząsnęły. Dlaczego? Przecież historie zawarte w „Niebieskich cieniach...” mówią o zwykłym życiu, często naznaczonym jakimś smutnym zdarzeniem, ale mówią właśnie też o czymś innym, żeby kochać własną codzienność, bo to ona jest fascynująca! Dostrzec niebieskie cienie na śniegu, a jednocześnie słuchać nie tylko serca, ale i rozsądku, bo bez niego jesteśmy trochę jak pozytywki kręcące się w rytm każdej, ładnej – melodyjki.

„(...) szczęściem jest ukochanie swojej codzienności.” *

Ilu z nas kocha własną codzienność? Ilu z nas świadomie ją celebruje, poddaje refleksji, docenia? Większość (muszę się niestety do niej zaliczyć) bezustannie szuka jakiejś drugie, innej, ciekawszej rzeczywistości, która by nadała spokojnemu życiu rumieńców. Stąd zaczytywanie się w książkach, o których głośno,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
16
12

Na półkach: ,

W opowiadaniach wydanych pod wspólnym tytułem „Niebieskie cienie...” najbardziej cenię realność postaci, zdarzeń i sposób ich opisania. Generalnie nie lubię opowiadań, a te jednak mi się podobały. Samo życie, a czytało się jak dobrą rozrywkę. Dobrą, bo niepozbawioną refleksji i myślenia.
Super została opisana „Rosiczka” (znam osobiście podobną osobowość): „Musiała się pocieszyć, a nic nie było tak skutecznym pocieszeniem, jak przytulenie, bliskość, obecność, zapach, siła ramion, zmysłowość pocałunku. Tylko to poprawiało jej humor i dawało energię do życia. Wkrótce pojawił się w jej życiu Maciek. Sypiała z nim z samotności. Rozstanie nie stanowiło problemu, ponieważ poznała Michała. Później był Daniel, Kajetan, Krzysiu, Dominik, Darek, Jacek, Grzesiu… Co się z nimi wszystkimi stało? Nie interesowało ją to. Obojętniała coraz bardziej. Żadne rozstanie już jej nie bolało. Wręcz przeciwnie. Odczuwała ulgę, uczucie wyzwolenia, jakby otwierała drzwi i wychodziła ze zbyt ciasnego pokoju na przepiękną polanę nowych możliwości. Coraz częściej patrzyła na swoją wygodę, już nie tylko na to, czy kolejny On jest dostatecznie czuły, ale przede wszystkim, jaki ma samochód, mieszkanie, dochody, do jakiej kawiarni zabierze ją w sobotę. Brała, ile chciała, a oni chętnie zabiegali o jej względy.”

Najbardziej jednak podobała mi się żonglerka słowna pomiędzy bohaterami „Pozytywki”:
„– Widzę, że jest pan profesjonalnym klaunem świetnie żonglującym kolorowymi piłeczkami słów! – Szyderstwo było silniejsze ode mnie, zamiast zakończyć rozmowę, ja brnęłam w nią coraz dalej.
– Już w dzieciństwie lubiłem cyrk – odpowiedział z drażniącą pewnością siebie – a najbardziej podobały mi się tancerki na linie. Wystarczy pociągnąć za mocno, a spadną i zrobią sobie krzywdę.
Spojrzałam na niego z niepokojem i przez chwilę ponownie dostrzegłam w jego twarzy ten okrutny rysunek wokół ust. Uśmiechnął się i wrażenie minęło niepostrzeżenie. Znowu budził moją sympatię.
– Najpiękniej wyglądają wysoko w górze, kiedy w pełni ufają osobie trzymającej linę…
Chciałam jak najszybciej zakończyć tę rozmowę, ale brakowało mi dobrej riposty. Powiedziałam więc zupełnie służbowo, że muszę wracać do pracy, za chwilę mam umówioną wizytę. Wychodząc, powiedział stanowczo:
– Do zobaczenia.”

Bardzo polecam Czytelnikom, którzy lubią czytać o życiu i czasem się nad nim zastanowić.

W opowiadaniach wydanych pod wspólnym tytułem „Niebieskie cienie...” najbardziej cenię realność postaci, zdarzeń i sposób ich opisania. Generalnie nie lubię opowiadań, a te jednak mi się podobały. Samo życie, a czytało się jak dobrą rozrywkę. Dobrą, bo niepozbawioną refleksji i myślenia.
Super została opisana „Rosiczka” (znam osobiście podobną osobowość): „Musiała się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
18
2

Na półkach: ,

Muszę szczerze przyznać, że już dawno nie czytałam równie ciekawych historii, w dodatku napisanych w sposób bezpretensjonalny i piękny. Dla mnie w tym zbiorze najbardziej wartościowa była oparta na faktach „Ucieczka z raju” – tyle ciekawostek o Nigerii, (nie byłam, ale interesuje mnie Afryka),nie dowiedziałam się z żadnego programu, które oglądam bardzo często:
„(...) ciągle słyszałem: „Tu nie ma ludzi dobrych ani złych. Tu jest Nigeria”, „Jesteśmy braćmi, ale w dżungli nie ma braci”. Samo Lagos przypominało krainę przeciętą „na pół”, w której piekło i niebo dzieliło zaledwie kilka ulic. Przepaść pomiędzy bogactwem a biedą, luksusem i ubóstwem była ogromna.
(...) Do dziś Nigeryjczycy mówią na białych „Oibu”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „człowieka, który strzela”. Zapewne tak „przywitali” ich Portugalczycy. To dosłowne znaczenie oczywiście zatarło się i teraz Oibu w potocznej świadomości znaczy tyle samo, co „white man”. W czasach postkolonialnych Oibu nie musieli już sami strzelać, wystarczyły metody manipulacji, czego przykładem było ludobójstwo w Rwandzie, dokonane przez skutecznie podburzane bojówki Hutu na plemieniu Tutsi. Europejczycy i Amerykanie świetnie wówczas zarobili na zaopatrzeniu Hutu w broń. (...)
Nigeria powinna być bogatym krajem, ma przecież ropę naftową, ale oczywiście główne zyski czerpią z tego koncerny naftowe należące do Amerykanów oraz innych krajów, wraz z niewielką grupą skorumpowanych urzędników administracji nigeryjskiej. Piękne ziemie mogłyby się stać dźwignią rolnictwa. Jednak w wielu rejonach uprawa ziemi nie jest możliwa, całe obszary są zatrute przez wycieki ropy naftowej, zabrakło jakichkolwiek zabezpieczeń, obszary te są przeżarte do cna przez biedę; (...) dzieci zatrzymują każdy przejeżdżający samochód, by sprzedać owoce, napoje lub tanie chińskie produkty podłej jakości. To wszystko miałem wkrótce zobaczyć na własne oczy, podczas wyjazdów do pracy, na trasie Lagos–Shiroro–Abudża.”

Nie przeszłam też obojętnie obok „Wysokiej Bramy” Nareszcie ktoś podkreślił, że Niemcy uciekali przed Armią Czerwoną, a nie zostali „wypędzeni” przez Polaków: „Przedtem mieszkało tu niemieckie małżeństwo, noszące nazwisko von Keller, z trzema córeczkami. Uciekli przed „wyzwalającą”, a tak naprawdę zajmującą Olsztyn, Armią Czerwoną, w kierunku Pomorza. Cały dobytek zgromadzili w piwnicy, zapewne z zamiarem powrotu po swój majątek, zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Ulice wypełnione były wozami uciekających Niemców. Niektórzy próbowali wywieźć jak najwięcej ze swojego dobytku, tworząc na wozach gigantyczną piramidę skrzyń, walizek i tobołków, a na jej szczycie, otulone czapkami, w szczelnie zapiętych płaszczykach, siedziały dzieci. (...) Wielu z nich tego nie przeżyło – na samym statku Wilhelm Gustloff zatonęło ponad osiem tysięcy ludzi, kilka tysięcy więcej osób niż na słynnym Titanicu. W ciemności słychać było krzyki ludzi, rodzice wyrzucali za burtę swoje najmniejsze dzieci, w ostatniej nadziei, że chociaż one zostaną wyłowione z lodowatej wody, że uda im się dostać do przepełnionych i nielicznych szalup.”

Wspomniałam tu tylko o dwóch opowiadaniach, które najbardziej sobie cenię, ale przyznaję, że wszystkie historie przeczytałam jednym tchem. Była to lektura nie tylko przyjemna, ale przede wszystkim – budząca refleksję, inspirująca do własnych wniosków.
Bardzo polecam tym, którzy w literaturze poszukują czegoś więcej niż tylko wartkiej akcji albo przesłodzonych love story.

Muszę szczerze przyznać, że już dawno nie czytałam równie ciekawych historii, w dodatku napisanych w sposób bezpretensjonalny i piękny. Dla mnie w tym zbiorze najbardziej wartościowa była oparta na faktach „Ucieczka z raju” – tyle ciekawostek o Nigerii, (nie byłam, ale interesuje mnie Afryka),nie dowiedziałam się z żadnego programu, które oglądam bardzo często:
„(...)...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1401
1020

Na półkach:

Proste opowiadania o prostych sprawach napisane przystępnym językiem. Mnie nie zachwyciły. Nie jestem miłośniczką tej formy literackiej więc jak już się za nia zabieram to niestety mam zawyżone wymagania. Oczekuję jakiegoś zaskoczenia, poruszenia czułych strun, zadziwienia. W tym przypadku za mało było tych odczuć. Stanowczo za mało.

Proste opowiadania o prostych sprawach napisane przystępnym językiem. Mnie nie zachwyciły. Nie jestem miłośniczką tej formy literackiej więc jak już się za nia zabieram to niestety mam zawyżone wymagania. Oczekuję jakiegoś zaskoczenia, poruszenia czułych strun, zadziwienia. W tym przypadku za mało było tych odczuć. Stanowczo za mało.

Pokaż mimo to

avatar
1662
1653

Na półkach: ,

Nie spodobała mi się okładka taka szara i smutna, przeciętna. Nie zaintrygował mnie tytuł. Nie lubię opowiadań, gdyż uważam, że trudno jest zainteresować Czytelnika krótkimi historiami, w których brak konkretnej fabuły, punktu zaczepienia dla uwagi odbiorcy, problemu, który będą mogli próbować rozwikłać wraz z bohaterem. A jednak przeczytałam „Niebieskie cienie na śniegu”, Jolanty Knitter- Zakrzewskiej, tak z czystej ciekawości. Na szczęście prawdziwe okazało się powiedzenie „nie osądzaj książki po okładce”, bowiem okazała się być całkiem interesująca, choć jak to w obyczajówkach – trochę o wszystkim i niczym. Co prawda nie jest łatwo pisać o życiu samym w sobie a jeśli już to trzeba się wykazać niebywałą wiedzą, doświadczeniem, delikatnością oraz wyczuciem, bo bez tego nie da się stworzyć pełnej przemyśleń powieści, która nie będzie nudna i przygnębiająca. Opowieści spisane przez panią Jolantę są dosyć smutne i refleksyjne, jednak posiadają wartą zauważenia zaletę, mianowicie lekkie pióro pisarki, jakim zostały spisane ludzkie losy.

Książka jest zbiorem dwunastu opowiadań, dosyć krótkich poza jednym tytułowym, które jest obszerne i było dla mnie największym rozczarowaniem – niestety. Opowieści oscylują wokół ludzkich losów, wyborów życiowych, które determinują życie bohaterów i określają to kim de facto są, a nieszczęśliwa lub niespełniona miłość jest najczęstszym tematem spisanych historii. Autorka w interesujący sposób prezentuje Czytelnikom bohaterów, którzy przeżywają rozterki, zmagają się z decyzjami, których znaczenia i konsekwencji często nie są w stanie sobie do końca uświadomić i przewidzieć . Wśród opowiadań każdy znajdzie coś dla siebie: historię mężczyzny, który wyjechał do Lagos w Nigerii do pracy, gdzie przepracował kilkanaście miesięcy nie otrzymując wynagrodzenia , a w efekcie musiał uciekać z tego niebezpiecznego kraju aby uniknąć śmierci, odkryjemy losy staruszki, która całe życie tęskniła do utraconej w młodości miłości, poznamy historię dwojga ludzi i popołudniowego kwadransu, który dla niego był poezją w prozie życia.

Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/niebieskie-cienie-na-sniegu-jolanta-knitter-zakrzewska/

Nie spodobała mi się okładka taka szara i smutna, przeciętna. Nie zaintrygował mnie tytuł. Nie lubię opowiadań, gdyż uważam, że trudno jest zainteresować Czytelnika krótkimi historiami, w których brak konkretnej fabuły, punktu zaczepienia dla uwagi odbiorcy, problemu, który będą mogli próbować rozwikłać wraz z bohaterem. A jednak przeczytałam „Niebieskie cienie na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
18
12

Na półkach: ,

„Niebieskie cienie na śniegu” to zbiór dwunastu opowiadań. Historie te są piękne, poprzetykane nitkami smutku i nostalgii, ale i uśmiechu, i nadziei. Dla mnie to najpiękniejszy zbiór opowiadań, jakie w ostatnim czasie udało mi się przeczytać, a bardzo lubię tę formę, bo stanowi esencję treści, z której wycięto dłużyzny i nudę.
Która historia była dla mnie najważniejsza? Najbardziej poruszyła mnie „Pozytywka”, ale każde z opowiadań było jak magnes, od którego nie sposób oderwać myśli. Postaram się scharakteryzować każde z nich w kilku słowach:
Ucieczka z raju – historia oparta na faktach. Mężczyzna podpisuje intratny kontrakt na pracę w Afryce, w Lagos. Jego wielki sen o malowniczym kraju i dużych pieniądzach szybko się kończy. Pracodawca nie wypłaca wynagrodzenia, prawo nie ma tutaj żadnej racji bytu, a upominając się o swoje należności można po prostu stracić życie.

Wysoka Brama – opowiadanie oparte na faktach, dotyka przedwojennej historii miasta, plebiscytu w roku 1920, II wojny światowej, jego schyłku, kiedy mnóstwo niemieckich rodzin uciekało z Olsztyna przed wkraczającą Armią Czerwoną. Historia przez pryzmat jednej konkretnej rodziny opowiada o losach miasta i mieszkańców Olsztyna, aż po dzień współczesny.

Dom za miastem – opowiadanie o młodym studencie prawa, który zamiast się uczyć wiedzie rozrywkowy tryb życia. Matka zdenerwowana jego sposobem spędzania czasu, każe mu przerwać studia i podjąć pracę opiekuna w starym dworku za miastem. Tutaj chłopak odnajduje smak zupełnie innego życia, pełnego spokoju i prostoty. Przy okazji odkrywa tajemnicę domu...

Pizzeria La Risotto – historia kobiety bardzo samotnej, mimo, że otoczonej rodziną – mężem i dwojgiem dzieci. Mąż jednak jest zajęty inną kobietą, a dorastające dzieci – swoimi sprawami. Spragniona uczucia kobieta lokuje je w kelnerze zatrudnionym w pobliskiej pizzerii. Wydaje się jej, że połączyła ich miłość od pierwszego spojrzenia, ale czy na pewno?

Promenada królowej Marysieńki – historia dwojga ludzi - widziana oczami postronnego obserwatora - którzy kochali się przez całe życie, ale różne wybory życiowe spowodowały, że nigdy nie byli razem. Spotykają się jedynie przez całe lata każdego dnia, na krótką chwilę, na Promenadzie Królowej Marysieńki w Gdyni.

Szczęście kobiety – niesamowite opowiadanie, niby króciutkie i nic się nie dzieje, a pełne głębokiego sensu. Traktuje o matce, żonie i babci. O jej życiu kobiety, które mimo upływu lat w ogóle się nie zmieniało. Wypełnione domowymi obowiązkami i chwilą rozrywki, jaką było stawianie pasjansów i picie kawy, mimo braku wielkich wydarzeń, było zawsze źródłem prawdziwego szczęścia.

Tanja, moja miłość –najbardziej romantyczne z opowiadań, przepiękny, emocjonalny obraz rozgrywający się na tle moknącego w deszczu Londynu.
Pozytywka – opowiadanie o kobiecie z pozoru silnej, wykształconej z udaną rodziną, która tak naprawdę jest zbuntowana przeciwko otaczającej ją rzeczywistości, szczególnie tej zawodowej, jest przy tym krucha i pełna słabości, a ulegając im traci wszystko, co było w jej egzystencji najcenniejsze.

Rosiczka – kobieta, która po traumatycznej miłości z młodości nie potrafi już normalnie kochać i związać się z mężczyzną. Podrywa i rzuca, a kiedy po latach znowu się zakochuje w nieodpowiednim człowieku dochodzi do zaskakującego finału.


Święta z rodziną – główny bohater w celach zarobkowych wyjeżdża do Londynu. Cały czas wypełnia mu tęsknota za rodziną, ale kiedy wraca na święta..., tutaj nie mogę dalej zdradzić, co będzie...

Niebieskie cienie na śniegu – opowiadanie o dojrzewaniu młodej dziewczyny do własnego życia, o pierwszych rozterkach uczuciowych, o miłości do człowieka, który jest pochłonięty żądzą zemsty i niczemu innemu nie jest już w stanie poświęcić swojego życia. Najbardziej wartościowa okazuje się dla bohaterki normalna, zwykła codzienność u boku kochającego ją człowieka.


Kiedy poznałem Danielę – historia małżeństwa, które po licznych kłótniach, rozstaniach, powrotach, po nieustannych „dobrych radach” ze strony najbliższych i znajomych, które tylko szkodzą. Czy w końcu dochodzi do ideału bycia razem?

„Niebieskie cienie na śniegu” to niezwykła proza, w której sporo jest poezji. Polecam tę książkę każdemu, kto w literaturze, oprócz dobrej rozrywki (autorka ma naprawdę lekkie pióro) poszukuje głębszej refleksji.

„Niebieskie cienie na śniegu” to zbiór dwunastu opowiadań. Historie te są piękne, poprzetykane nitkami smutku i nostalgii, ale i uśmiechu, i nadziei. Dla mnie to najpiękniejszy zbiór opowiadań, jakie w ostatnim czasie udało mi się przeczytać, a bardzo lubię tę formę, bo stanowi esencję treści, z której wycięto dłużyzny i nudę.
Która historia była dla mnie najważniejsza?...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    42
  • Przeczytane
    23
  • Ulubione
    9
  • Posiadam
    6
  • Kolejka - Legimi
    1
  • 2016
    1
  • Poszukuję
    1
  • Literatura "dorosła"
    1
  • E-booki
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Więcej
Jolanta Knitter-Zakrzewska Niebieskie cienie na śniegu Zobacz więcej
Jolanta Knitter-Zakrzewska Niebieskie cienie na śniegu Zobacz więcej
Jolanta Knitter-Zakrzewska Niebieskie cienie na śniegu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także