Sto dni bez słońca

- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Kontrapunkty
- Wydawnictwo:
- Powergraph
- Data wydania:
- 2014-03-21
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-03-21
- Liczba stron:
- 458
- Czas czytania
- 7 godz. 38 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364384110
- Inne
To miała być zwyczajna wymiana uniwersytecka.
Lesław Srebroń trafia na Finnegany, by spędzić semestr jako wykładowca na tamtejszej uczelni. Wyspy, skryte za horyzontem, nie figurują nawet na mapach, ale dla tak ambitnego badacza to tylko kolejna inspiracja. Nie ma wątpliwości, że uda mu się wcielić w życie projekt ocalenia cywilizacji Zachodu. Nie może być inaczej, skoro za drogowskaz ma prozę wielkiego polskiego fantasty, Filipa Włócznika.
Na miejscu nie wszystko jednak wygląda tak, jak się początkowo wydaje. Gdzie przebiega granica między fikcją a rzeczywistością? Czy prawda, jaką poznajemy o nas samych, jest wiedzą obiektywną, czy tylko kolejną kreacją?
Najnowsza powieść Wita Szostaka to zjadliwa akademicka satyra, w której dostaje się zarówno pracownikom naukowym, systemowi kształcenia, jak i polskiej fantastyce (oraz zwyczajom seksualnym dzikich). Ale to także pasjonująca historia o współczesnym Don Kichocie, który nie potrafi zrezygnować ze złudzeń.
Sto dni bez słońca to powieść szalenie zabawna, strasznie smutna i niebezpiecznie inteligentna.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 636
- 584
- 143
- 18
- 13
- 9
- 9
- 7
- 6
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
Jasne, że satyra, jasne, że na środowisko akademickie, jasne, że liczne nawiązania, jasne, że (też) do Don Kichote'a - i, że główny bohater to zadufany w sobie intelektualista, odporny na argumenty niezgodne ze swoimi. To wszystko byłaby prawda o tej książce, gdyby nie zakończenie. to ono, według mnie, czyni "Sto dni bez słońca" ogromnie interesującą, tragiczną opowieścią, z rozterkami na miarę tych, które spotkać można u Dostojewskiego. Tak ją właśnie odbieram, a jeśli to na wyrost, to już nic na to nie poradzę.
Jasne, że satyra, jasne, że na środowisko akademickie, jasne, że liczne nawiązania, jasne, że (też) do Don Kichote'a - i, że główny bohater to zadufany w sobie intelektualista, odporny na argumenty niezgodne ze swoimi. To wszystko byłaby prawda o tej książce, gdyby nie zakończenie. to ono, według mnie, czyni "Sto dni bez słońca" ogromnie interesującą, tragiczną opowieścią,...
więcej Pokaż mimo to„Zapiski uczelnianego kabotyna” – taki byłby tytuł, gdyby autorem był ktoś gorszy od Szostaka, który nota bene sam jest akademickim pracownikiem nauki. Wspaniała to auto-kpina z własnego środowiska, z mega kompleksami wobec Europy w tle, napisana niepodrabialnym stylem zadufanego w sobie intelektualisty .
I tylko smutek, że w niektórych opiniach na LC Autor utożsamiany jest z narratorrem – mimo ze demonstracyjnie przesadne przerysowanie tej postaci wprost sugeruje perfidną, acz łatwą do przejrzenia, grę z czytelnikiem.
Nie przypadkiem akcja toczy się na wyjeździe stypendialnym w St. Brendan College na rzekomych irlandzkim wyspach Finneganach (skojarzenie z wyspiarskim klasykiem nie jest przypadkowe.) Samo w sobie już to zapowiada nie byle jaką intelektualną, mocno przewrotną zabawę.
Narrator to oczywiście osobnik wybitnie antypatyczny. Ot, taki „mądry głupiec”. Cierpi na nieuleczalne przekonanie o własnym geniuszu, omnipotencji, wyjątkowości, poważaniu u innych. W jego mniemaniu cały świat zajmuje się tylko nim i jego niezliczonymi, a zbawiennymi pomysłami na wszystko. Nie jest wolny od złośliwego poczucia humoru (np. wspomina „o tej polskiej solidarności na obczyźnie”). Nawet gdy się upije, racjonalizuje to sobie, jak prawdziwy naukowiec ”inicjacyjnymi rytami”.
Wszystkie kobiety w nim się zakochują lub chociaż pragną się wić z rozkoszy u jego stop (nawet pewna emerytka). Kiedy zaś kokietuje go studentka (a raczej jak się mu wydaje) , mówi jej, że ”nie jest zainteresowany tym, co ma pod spódnicą”, a w ogóle ”czasem trzeba na samym początku powiedzieć raniące +nie+, by nie rozbudzać nadziei na iluzoryczne +tak+”. Gdy zaś sam pada łupem chuci pewnej naukowej nimfomanki, wierzy że bierze udział w jej „projekcie badawczym”.
Zarazem narrator uważa się za wybitnego pisarza. „Odkryłem bowiem, że z tych skromnie zakrojonych, intymnych zapisków rozrasta mi się powoli pełnowymiarowa, epicka powieść mieszczańska. (...) Nie piszę tego jako autor, potrafię bowiem oddzielić własne emocje od obiektywnego osądu. Obiektywizm jest mi chlebem powszednim, przemierzyłem oceany obiektywizmu od brzegi do brzegu”.
Istnym majstersztykiem jest jego „praca nad grantem”, a w zasadzie tylko jej szalona wizja. „Działałem na środowisko uczonych jak katalizator, spiritus movens, którego pojawienie się rozbudza uśpione nieraz umysły. Byłem nieruchomym poruszycielem, miałem do odegrania ważną rolę”.
Ma się za najbardziej wyrafinowanego z członków St. Brendan College. „Zaśmiewając się nad krabami faszerowanymi morszczukiem, prześcigaliśmy się w kolejnych przywołaniach, z każdą kolejną kolejką potwierdzając swoją erudycję i duchową przynależność do zachodniej cywilizacji”.
„Byłem na Finneganach, gdzie zgromadziły się najwybitniejsze umysły naszej epoki. (…) Zrozumiałem z całą powagą, że tylko od nas zależy uratowanie cywilizacji Zachodu”.
W końcu megalomańsko porywa się na mały zamach stanu w mocno prowincjonalnej uczelni. „Jako dziekan wprowadziłbym nieco zapomniany i niesłusznie marginalizowany St. Brendan College na szerokie wody europejskiej i światowej myśli” – roi sobie narrator. Finał dość łatwy do przewidzenia…
A jednocześnie na sam koniec pomyślałem sobie, że przecież nie da się wykluczyć także i takiej możliwości odczytania tej książki, iż to właśnie Lesław jest jedynym normalnym człowiekiem w całym tym środowisku. Przewrotna to jednak, niejednoznaczna i mocno zapętlona rzecz, mimo pozorów prostoty ….
Ciekawi mnie tylko, jak tę książkę przyjęło środowisko Dobrosława Kota - naukowca z UJ, piszącego pod kryptonimem Wit Szostak. To moja jego 6. książka; wszystkie na bardzo wysokim poziomie, a jednocześnie każda zupełnie inna od poprzedniej. Po prostu: jeden z najlepszych dziś polskich pisarzy.
„Zapiski uczelnianego kabotyna” – taki byłby tytuł, gdyby autorem był ktoś gorszy od Szostaka, który nota bene sam jest akademickim pracownikiem nauki. Wspaniała to auto-kpina z własnego środowiska, z mega kompleksami wobec Europy w tle, napisana niepodrabialnym stylem zadufanego w sobie intelektualisty .
więcej Pokaż mimo toI tylko smutek, że w niektórych opiniach na LC Autor utożsamiany...
Nie wiem czy kiedyś śledziłam losy bardziej irytującego narratora/bohatera…
Nie wiem czy kiedyś śledziłam losy bardziej irytującego narratora/bohatera…
Pokaż mimo toProza w stylu bardzo irytującym. Nie wiem, o co chodziło autorowi, ale chyba mu to nie wyszło tak, jak planował.
Proza w stylu bardzo irytującym. Nie wiem, o co chodziło autorowi, ale chyba mu to nie wyszło tak, jak planował.
Pokaż mimo toInteligentna, dowcipna, stylistycznie wysmakowana do przesady, ale jako satyra zawodzi, bo jest zbyt wydumana i bez pazura. Ach, ten Filip Włócznik ... Zaczytywać się w nim można bez przerwy (uwaga: ironia). Jest on największym kłopotem książki, bo jest papierowy. Że ludzie uniwersytetu to gabinet osobliwości - wiadomo. Jednak koszmar afektacji, idealizmu, bezinteresownej głupoty i oderwania od rzeczywistości w jednym jest chyba bytem od dawna nieobecnym w światku akademickim (nawet wśród polonistów, chyba że w czeluściach bibliotek). Miło było kosztować tych zamaskowanych nurów w otchłani polonistycznego mózgu, lecz tylko do pewnego momentu, bo przyprawy brakło.
Inteligentna, dowcipna, stylistycznie wysmakowana do przesady, ale jako satyra zawodzi, bo jest zbyt wydumana i bez pazura. Ach, ten Filip Włócznik ... Zaczytywać się w nim można bez przerwy (uwaga: ironia). Jest on największym kłopotem książki, bo jest papierowy. Że ludzie uniwersytetu to gabinet osobliwości - wiadomo. Jednak koszmar afektacji, idealizmu, bezinteresownej...
więcej Pokaż mimo toNudna, egzaltowana, irytująca pozycja. Samozachwyt autora jest nie do udźwignięcia.
Nudna, egzaltowana, irytująca pozycja. Samozachwyt autora jest nie do udźwignięcia.
Pokaż mimo toAutorowi udało się wykreować tak irytującego bohatera, że nikt prędko Lesława nie zmieni na pozycji lidera. To sztuka. Bardzo dobry tekst.
Autorowi udało się wykreować tak irytującego bohatera, że nikt prędko Lesława nie zmieni na pozycji lidera. To sztuka. Bardzo dobry tekst.
Pokaż mimo toBoska, boska! - 10/10.
Przy lekturze "Cudzych słów" miałam momenty zachwytu, ale też momenty znużenia. W przypadku tej pozycji czułam tylko frajdę z czytania i zachwyt.
Oto poznajemy polskiego intelektualistę, który zdobywa stypendium i udaje się na fikcyjna wyspę koło Irlandii, gdzie ma wykładać o legendzie polskiej fantastyki - pisarzu Filipie Wlóczniczku. Nasz bohater, Lesław Srebroń, ma hopla na punkcie tajemniczego pisarza, więc nic dziwnego w tym, że chcę rozsławić prozę Wlóczniczka i zarazić nim umysły studentów.
Przez kilka pierwszych stron, nic nie wskazuje na to, że narrator powieści - Lesław Srebroń, interpretuje niewłaściwie zachowanie otoczenia. My, jako czytelnicy, na początku mu wierzymy, gdy stwierdza, że przez pomyłkę nie uzyskał możliwości wykładania na Oxfordzie lub Cambridge 😁Wierzymy mu również, gdy ten podejrzewa, że osiemdziesięcioletnia babcia, próbuje go uwieść, kiedy prosi o posmarowanie jej pleców maścią. W tym momencie wybuchęłam śmiechem i robiłam już tak do końca powieści😂 Po tym incydencie jednak coś zaczyna nam zgrzytać...
Po pierwszych stronach, dochodzi do nas, czytelników, że nie można ufać osądowi bohatera. Lesław to megaloman, naiwniak, ale mimo wszystko dobry człowiek. Dlatego było mi go trochę żal pod koniec powieści...
Myślę, że Filip Wlóczniczek w pewnym sensie naprawdę okazał się GENIALNYM pisarzem!!! Szalonym, co prawda, ale genialnym😂😂😂 Nie od dziś wiadomo, że geniusz idzie w parze z szaleństwem.
Ile ja się naśmialam przy tej powieści. To pozycja, do której trzeba wrócić, żeby wyłapać drobne niuanse.
Boska, boska! - 10/10.
więcej Pokaż mimo toPrzy lekturze "Cudzych słów" miałam momenty zachwytu, ale też momenty znużenia. W przypadku tej pozycji czułam tylko frajdę z czytania i zachwyt.
Oto poznajemy polskiego intelektualistę, który zdobywa stypendium i udaje się na fikcyjna wyspę koło Irlandii, gdzie ma wykładać o legendzie polskiej fantastyki - pisarzu Filipie Wlóczniczku. Nasz bohater,...
Bardzo dobra literacko, ale trochę zbyt monotonna, a bohater zanadto naiwny, aby ocenić ją bardzo wysoko.
Bardzo dobra literacko, ale trochę zbyt monotonna, a bohater zanadto naiwny, aby ocenić ją bardzo wysoko.
Pokaż mimo toNapisana, jak zwykle u tego autora, piękną literacką polszczyzną, opowieść naukowca o pobycie na gościnnych występach na zagranicznym uniwersytecie, a bardziej o tym, że megalomania i narcyzm nieuchronnie prowadzą do śmieszności. Świetna
Napisana, jak zwykle u tego autora, piękną literacką polszczyzną, opowieść naukowca o pobycie na gościnnych występach na zagranicznym uniwersytecie, a bardziej o tym, że megalomania i narcyzm nieuchronnie prowadzą do śmieszności. Świetna
Pokaż mimo to