rozwińzwiń

Oberki do końca świata

Okładka książki Oberki do końca świata Wit Szostak
Okładka książki Oberki do końca świata
Wit Szostak Wydawnictwo: Powergraph Seria: Kontrapunkty literatura piękna
283 str. 4 godz. 43 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Kontrapunkty
Wydawnictwo:
Powergraph
Data wydania:
2014-11-28
Data 1. wyd. pol.:
2007-10-31
Liczba stron:
283
Czas czytania
4 godz. 43 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364384318
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Rafał Kosik, Radek Rak, Wit Szostak
Ocena 4,7
Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Raf...
Okładka książki Utopay. Przyszłość wystawia rachunek Wojciech Chamier-Gliszczyński, Wojciech Chmielarz, Anna Cieplak, Jacek Dukaj, Paulina Hendel, Miłosz Horodyski, Grzegorz Kasdepke, Rafał Kosik, Wojciech Kuczok, Wojtek Miłoszewski, Zygmunt Miłoszewski, Daniel Odija, Łukasz Orbitowski, Mateusz Pakuła, Andrzej Pilipiuk, Grażyna Plebanek, Michał Protasiuk, Radek Rak, Anna Rozenberg, Barbara Sadurska, Magdalena Salik, Dominika Słowik, Bartosz Szczygielski, Wit Szostak, Cezary Zbierzchowski, Jakub Żulczyk
Ocena 6,2
Utopay. Przysz... Wojciech Chamier-Gl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
403 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
223
96

Na półkach:

Realizm magiczny po polsku. Jestem oczarowany, a konstrukcja tej książki, naśladującą rytm oberków sprawia, że czytając niemalże słyszy się wykreowaną przez autora historię. Historię o przemijaniu (oj jak bardzo o przemijaniu),zawiści, miłości (pierwsza historia strasznie ściska serce),ale i przywiązaniu do tradycji. Autor wspaniale oddaje ducha polskiej wsi, a jednocześnie jest to tak uniwersalna opowieść, że mogę polecić ją po prostu wszystkim. Opowieść bardzo swojska, a jednak napisana pięknym językiem, odkrywającym ogromny kunszt warsztatowy Wita Szostaka. Kawał literatury.

Realizm magiczny po polsku. Jestem oczarowany, a konstrukcja tej książki, naśladującą rytm oberków sprawia, że czytając niemalże słyszy się wykreowaną przez autora historię. Historię o przemijaniu (oj jak bardzo o przemijaniu),zawiści, miłości (pierwsza historia strasznie ściska serce),ale i przywiązaniu do tradycji. Autor wspaniale oddaje ducha polskiej wsi, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
11
11

Na półkach: ,

Wiem, że tylko czytałem,
ale wydaje mi się, że raczej wszystkie opisane oberki słuchałem.
Wiem, że z domu nie wychodziłem,
ale wdaje mi się, że świadkiem opisanych wydarzeń byłem.
Wiem, że fizycznie nigdy oberka nie słyszałem,
ale wydaje mi się, że razem z muzykantami te najdawniejsze na bębenku grałem.
Wiem, że książkę przeczytaną zamykałem,
ale wydaje mi się, że oberka w niej nie przypilnowałem. – uciekł i lata po świecie, kto wie może do Ciebie przyleci 😊

Wiem, że tylko czytałem,
ale wydaje mi się, że raczej wszystkie opisane oberki słuchałem.
Wiem, że z domu nie wychodziłem,
ale wdaje mi się, że świadkiem opisanych wydarzeń byłem.
Wiem, że fizycznie nigdy oberka nie słyszałem,
ale wydaje mi się, że razem z muzykantami te najdawniejsze na bębenku grałem.
Wiem, że książkę przeczytaną zamykałem,
ale wydaje mi się, że oberka w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
150
143

Na półkach:

Choć temat zupełnie nie z mojego kręgu zainteresowań to jednak Wit Szostak potrafi o wszystkim napisać po mistrzowsku.
Wielkie uznanie za język, ni to proza, ni to poezja, pewnie oberek...

Choć temat zupełnie nie z mojego kręgu zainteresowań to jednak Wit Szostak potrafi o wszystkim napisać po mistrzowsku.
Wielkie uznanie za język, ni to proza, ni to poezja, pewnie oberek...

Pokaż mimo to

avatar
22
22

Na półkach:

Gdy Wit Szostak zapisuje, co mu w siedzi głowie,
czas na Plantach się dziwuje,
zapomina pobiec.

Gdy oberki znajdą przystań w głowach czytelników,
przeszłość wraca, Wicher żyje,
dobry czas magików.

Marna ze mnie poetka, ale chciałam zwrócić uwagę na rytm, na melodię, frenezję i muzyczność powieści Wita Szostaka ,,Oberki do końca świata’’. To opowieść o muzyce, o pasji, o miłości, przemijaniu w rytmie ludowych przyśpiewek i skrzypiących ludziach, którzy połączyli swoje dni ze skrzypkami, kalafonią, bębenkami z koźlej skóry i melodiami płynącymi z przydrożnych wierzb.

Przez kilkaset stron zamieszkujemy Rokiciny i ta mała wieś staje się pępkiem świata. Echa wielkiego świata docierają co prawda do drewnianej chaty Józefa Wichra i jego żony Marii, jednak to wśród własnych pierzyn i znajomych rokicińskich kapliczek przydrożnych toczy się życie bohaterów.
Pamięć narratora sięga czasów protoplasty rodu Wichrów, Macieja. To on pojawił się we wsi, przychodząc od południa i oczarowując grą na prostych skrzypkach, stał się wiejskim muzykantem. Był jeszcze Jakub Wicher, ojciec Jana, Franciszka i Józefa. Jakub był kościelnym pobliskim Kadzidle i odkąd zatrzymał czas, przestał grać na skrzypcach. Jednak po śmierci Jakuba, czas i historia upomnieli się o mieszkańców Rokicin. Jana zabrała choroba, Franciszka pochłonęła wojna i nie chciała wypluć, a Józef do końca swych dni żałował układu z Bogiem, bo Bóg bywa złośliwy i czasem wysłuchuje ludzkich błagań.
Był jeszcze Tomasz Kobiela z Prawsi, ale o nim boją się nawet szeptać. Bo Kobiela grał diabelskie oberki, miał nieziemską moc w palcach, od których skrzypki i ludzie mdleli. Wojciech Kowal z kolei przysięgał, że zabije Ksawerego Kadzidlańskiego, miejscowego dziedzica. Bo dziedzic odebrał Wojciechowy pewną Kasię i nie zapłacił za bramę przed pałacem. Dziedzica nie udało się zabić, ale Kowal i tak odebrał życie. Sobie.
Jest jeszcze Pamięć. To na niej opiera się cała historia. Pamięć o oberkach, polkach i mazurach wygrywanych na dawnych weselach; pamięć o tańcach i ludowych wierzeniach, z których wyrośliśmy i o których pamiętać nie chcemy. To książka o przywracaniu przeszłości, choć wymaga to czasu, zachodu i powracania do wichrowej chałupy, która przybliża się i oddala od zabudowań rokicińskich.
Wit Szostak napisał powieść – melodię, epitafium dla muzyki wiejskich grajków. Oddał też hołd zwykłemu życiu, zamkniętemu w cyklicznym czasie, indywidualnemu, a jednak poddającego się powszechnym regułom.

Gdy Wit Szostak zapisuje, co mu w siedzi głowie,
czas na Plantach się dziwuje,
zapomina pobiec.

Gdy oberki znajdą przystań w głowach czytelników,
przeszłość wraca, Wicher żyje,
dobry czas magików.

Marna ze mnie poetka, ale chciałam zwrócić uwagę na rytm, na melodię, frenezję i muzyczność powieści Wita Szostaka ,,Oberki do końca świata’’. To opowieść o muzyce, o pasji, o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach:

Wspaniały, autentyczny polski „realizm magiczny” autorstwa pisarza, który nie tylko - niezasłużenie - jest zbyt mało znany, ale wydaje się oceniany poniżej wartości. A niestety, czy na szczęście (?),Szostak to autor wiele wymagający od czytelnika, co dziś oznacza zamknięcie w niszy „Uwaga - trudna literatura!”.

Żaden to oczywiście „wiejski nurt”, co mogłoby kogoś zniechęcać – to raczej magiczny Myśliwski, z którym dzielę zachwyt dla przepadłej już kultury chłopskiej. Chłopskiej, bo ta „ludowa” wręcz rozkwita „zenkowo” na każdym festynie, nie tylko dlatego, że chłopów już nie ma, a jedynie producenci rolni...

Autor („Wit Szostak” to kryptonim akademika od filozofii Dobrosława Kota) swobodnie porusza się w różnorakich stylistykach. Dotychczas czytałem jego cztery książki: znakomite krzyżowe spojrzenie na filozofa-restauratora „Cudze słowa”, wspaniałą poetycką ”Zagrodę zębów”, poruszające „Poniewczasie” i ciekawy apokryf nt. niepodległej Rzeczpospolitej Krakowskiej „Dumanowski”.

Ale „Oberki…” to absolutna literacka ekstraklasa. Rzecz dzieje się w wiosce, która „wypadła z dziejów świata”, gdzie swój los wiedzie rodzina skrzypków wygrywających na weselach szalone, opętańcze, a bezkonkurencyjne oberki. I na tym tle rozwijają się opowieści - a właściwie niemal mitologiczne przypowieści - o ludzkim losie, bo to literatura najwyższych lotów, mająca także symboliczne znaczenie.

To także, a w zasadzie - przede wszystkim - pełen empatii tren nie tylko dla wiejskich muzykantów, ale generalnie dla dawnej kultury wsi polskiej, która przeminęła, a którą pamiętam z młodych lat. Ale wtedy muzyka tradycyjna była dla mnie niczym, bo liczył się Pink Floyd, Genesis, Led Zeppelin czy Deep Purple. Inna rzecz, że peerel skutecznie obrzydzał tzw. wtedy „folklor” (np. nieśmiertelnym do wyrzygu „Mazowszem”). A dziś „muzyki źródeł” słucham z rozkoszą…

W tym sensie Szostak ewokuje metafizykę wsi (głębiej niż Jan Jakub Kolski),to co było w niej najważniejsze, a co wyrażała m.in. właśnie jej muzyka. W narracji spotykamy nawracające rytmy oberka.

Słowa piosnek, które odpowiadają akcji, to gotowe przyśpiewki, tak świetnie stylizowane, że aż wydają się autentyczne (zresztą w pewnym sensie wszystko tu jest prawdziwe). Jak np. ta:

„Byli muzykami, byli, ale się skończyli.
Byli muzykami, lecz poumierali.
Nikt nie wie, jak się wołali, nikt nie wie, jak grali.
Kiedy o nich zapomnimy, komu będą grali?”.

W tej metafizyce mieści się m.in. swoisty stoicyzm dawnych mieszkańców wsi, to pewnie mocno dziś nas drażniące pogodzenie z losem. Jak czytamy o żonie bohatera: „Wie, że tak jest, a więc że tak musi być”.

Piękna to książka, poruszająca schowane gdzieś w nas nieuświadomione struny. Nb. jej zakończenie od początku wydało mi się przewidywalne, co bynajmniej nie jest wadą, bo wynika wprost z istoty tej głęboko humanistycznej opowieści, która musi być dopowiedziana do końca. Niczym ludzkie życie.

Odbieram ją szczególnie, bo jestem dopiero co po lekturze książki nieocenionego dla muzyki tradycyjnej Andrzeja Bieńkowskiego „Sprzedana muzyka” z relacjami ostatnich wiejskich muzykantów. Znikli oni już wcześniej, a jedynie dobiło ich dysko polo, przedmiot beznadziejnego uwielbienia moich rodaków. Teraz - o ironio! czy raczej: o wstydzie! – „wiejską” muzykę grają „miastowi”.

Odbicie tego procesu jest również w tej książce: „Minęły czasy nie tylko muzykantów, kończy się czas wsi, tylko ta o tym jeszcze nie wie”. „Tak snuły się po wsi szare skrawki ich dawnego życia”.

”I trzeba, by ludzie z miasta, urodzeni w wielkich blokach, przechowali oberki i polki”. Do starego juz bohatera zjeżdżają zatem z miasta jego wnuki ze swymi znajomymi, by je nagrać, przenieść w dzisiejsze czasy, zachować, przekazać. „Józef poczuł, że może nie wszystko minęło, że może da się ocalić stary świat.

Co zrozumiałe, taka jest reakcja trzeciego pokolenia, które nie znało już trudów wiejskiego życia. Wcześniej syn bohatera wyznawał mu: „Wstydzi się wsi, wstydzi się zapachu własnego domu, wstydzi się chlewu i kurnika; nie chce wiejskiej muzyki, bo ta muzyka umarła”.

A te odwiedziny wiele zmieniają: ”Niegdyś zapomniany muzykant, niepotrzebny dzisiejszej wsi i dzisiejszym weselnikom, stal się nagle postacią na powrót cenioną”.

„Sprzedana muzyka” to bardzo dobre uzupełnienie, czy może nawet ważny background, do książki Szostaka (który sam też tak muzykuje!). „Grały po wioskach bębny z żydowskich pacierzy” – czytamy u niego o fakcie podanym przez rozmówców Bieńkowskiego: po wojnie ze zwojów Tory (pisanej na koźlej skórze) robiono bębny dla wiejskich muzykantów. Jeszcze jeden smutny przejaw braku wrażliwości - aby użyć najłagodniejszego określenia….

Czytamy też o niedobrym czasie wojny, o tym, „Że Niemcy zabijają Żydów, że ich gdzieś wywożą, że zniknęli Żydzi z Przytyku i Przysuchy, że niektórzy po wioskach ich ukrywają pod podłogami, w szopach, na strychach. I słyszał, że szkoda, i słyszał, że dobrze im tak, i rożne opinie słyszał, opinie nieprzecedzone, opinie nieprzemyślane, opinie powtarzane i zwielokrotnione echem.

Jedna tylko drobna uwaga: cenię przyjętą konwencję, w której realizm jest mocno umowny, niemniej jednak słowik śpiewający we wrześniu to nie żadna magia, tylko niemożliwość ornitologiczna….

I cytaty:

„Powiedział Józefowi, że zatrzymał czas. Że zakazał historii wstępu do Rokicin. Że odtąd historia ma omijać Rokiciny szerokim łukiem, bo dość już szkód wyrządziła tej spokojnej wiosce. I tak się też stało. Od tamtej pory historia zaczęła Wichrową wioskę oszczędzać, zaczęła się jej bać i krążyła po opłotkach, nie zaglądając do domostw i uciekając przed szczekaniem rokicińskich psów.

„Wioska wypadła z dziejów świata. To były dla niej złote lata.

„I tylko czas rytuału, kolisty i powtarzalny, obracał się z cichym skrzypieniem jak młyńskie koło”.

„Znał te wioski, beznadziejnie zagubione pośród równin, zagubione w samym środku świata, pod samym środkiem nieba. I mijał je spokojnym krokiem, wędrując od gór ku morzu, wędrując bez celu i bez przyczyny. Chaty z wolna go mijały, przyglądając mu się wszystkimi oknami. Powoli obracały się do niego bokiem, tyłem i znikały za kolejnymi domami”.

„Wiedzieli, że po partyzantach nie można się spodziewać niczego dobrego. Mieszkańcy z innych wsi wystawionych na pastwę historii opowiadali o leśnych, którzy przychodzili w środku nocy, zabierali jedzenie i dobytek, tłumacząc się dobrem ojczyzny.

„Nie lubili chłopi partyzantów. Pasożytowali na chłopskiej pracy, żerowali na chłopskiej biedzie. Tropili bimber lepiej niż Niemcy, nigdy nie płacili za zrabowane mienie. W niektórych wioskach dziękowano Bogu, że co jakiś czas okupant wyłapuje leśnych rabusiów”.

„Muzykanci żyli obok swoich domów. W domach życie toczyło się własnym rytmem, tam wszystko działo się o właściwej porze. A muzykantów przy tym nie było. (…) Żyli obok swoich domów, odsypiając w nich zarwane noce. I grając po innych domach, czasem przegapiali najważniejsze. To, z czego powinno być utkane ich życie, nadal zawęźlało gesty splot, ale nie było już jego osnową.

Wspaniały, autentyczny polski „realizm magiczny” autorstwa pisarza, który nie tylko - niezasłużenie - jest zbyt mało znany, ale wydaje się oceniany poniżej wartości. A niestety, czy na szczęście (?),Szostak to autor wiele wymagający od czytelnika, co dziś oznacza zamknięcie w niszy „Uwaga - trudna literatura!”.

Żaden to oczywiście „wiejski nurt”, co mogłoby kogoś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
110
73

Na półkach:

Bardzo dobra książka, napisana w sposób dynamiczny, jakby faktycznie w tle słychać było dźwięki oberków. Sentymentalna i w jakiś sposób magiczna.

Bardzo dobra książka, napisana w sposób dynamiczny, jakby faktycznie w tle słychać było dźwięki oberków. Sentymentalna i w jakiś sposób magiczna.

Pokaż mimo to

avatar
1043
995

Na półkach: , , , ,

Powieść – hołd ludowym muzykom, dziś zapomnianym a kiedyś nawet utrzymującym się z grania, przede wszystkim na weselach. Autor, w oszczędnie zbeletryzowanej formie, opisuje około pół wieku funkcjonowania rodziny skrzypków i bębniarzy oraz jednego akordeonisty, z drobnymi retrospekcjami do czasów parę pokoleń wcześniejszych.
Tytułowe oberki (ale też mazurek i polka) nadają tytuły, ale i rytm oraz nastrój poszczególnym rozdziałom, z których wiele mogłoby być odrębnymi opowiadaniami. Wbrew nazwie dotyczą nie tylko muzyki, aczkolwiek każdy ma z nią coś wspólnego. Autor postarał się roztoczyć plastyczne obrazy tańców ludowych zarówno na weselu, jak i w polu czy w ciemnej chałupie starego skrzypka. Język jest prosty, współczesny, bez stylizacji czasowych ani regionalnych. I tym językiem, wzbogaconym o elementy muzyczne Wit Szostak opisuje świadomość mieszkańców wsi na przełomie pierwszej i drugiej połowy minionego stulecia, a szczególnie wiejskich muzyków. Tak powstaje radomski „realizm magiczny”.
Ze zdarzeń zewnętrznych historia wkracza w dzieje rodziny Wichrów wraz z wojną, partyzantką i pierwszym okresem pokoju. Widać je jednak tylko przefiltrowane przez oczy i umysł mieszkańców wsi, opisujących te wydarzenia w własnego punktu widzenia. Bez świadomości historycznej i politycznej. To duży atut. Tak samo przemiany drugiej połowy minionego stulecia są pokazane wyłącznie poprzez spostrzeżenia ludowych muzyków i członków ich rodzin. Nie ma odniesień do żadnych dat, nawet dekad. Można się tylko domyślić, że cześć ma miejsce już po upadku komuny.
Plusem jest tyko jeden wulgaryzm (szkoda, że aż tyle) - to ewenement w przypadku współczesnej prozy polskiej, nie mogącej poradzić nawet w powieściach historycznych bez aktualnych elementów schamienia języka i schlebianiu gustom najmniej wyrobionej części publiczności. Z kolei minus to używanie przez autora, zarówno w tytułach rozdziałów i w tekście kalki z korposlangowego angielskiego – „oberek od”. Pasuje to do książki o wiejskich muzykach jak kwiatek do kożucha. „Frazotwórstwo” ze współczesnych reklam niepotrzebnie zaśmieca udany język powieści.
Bardzo udana próba przypomnienia dawnej kultury wiejskiej, zniszczonej przez pozorną nowoczesność i media, przede wszystkim telewizję. I tylko szkoda, że powstała dopiero po zniknięciu ostatniego pokolenia wiejskich muzykantów, zastąpionych obecnie przez tandetne disco polo. A lektura skłania do poczytania i pooglądania, jak tańczone oberki i nie tylko.

Powieść – hołd ludowym muzykom, dziś zapomnianym a kiedyś nawet utrzymującym się z grania, przede wszystkim na weselach. Autor, w oszczędnie zbeletryzowanej formie, opisuje około pół wieku funkcjonowania rodziny skrzypków i bębniarzy oraz jednego akordeonisty, z drobnymi retrospekcjami do czasów parę pokoleń wcześniejszych.
Tytułowe oberki (ale też mazurek i polka) nadają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
7

Na półkach:

Polecam czytać w ciepłe letni dni leżąc w hamaku gdzieś na polskiej wsi....

Polecam czytać w ciepłe letni dni leżąc w hamaku gdzieś na polskiej wsi....

Pokaż mimo to

avatar
464
121

Na półkach:

Znakomita. Pokazująca nieistniejący już świat wiejskich muzykantów i wieś jakiej już chyba nigdzie nie ma... albo prawie nigdzie. I magiczna. Przypomina mi momentami 100 lat samotności Marqueza....
Piękny oberek o przemijaniu...

Znakomita. Pokazująca nieistniejący już świat wiejskich muzykantów i wieś jakiej już chyba nigdzie nie ma... albo prawie nigdzie. I magiczna. Przypomina mi momentami 100 lat samotności Marqueza....
Piękny oberek o przemijaniu...

Pokaż mimo to

avatar
867
138

Na półkach: ,

Bardzo wyjątkowa w swoim rodzaju, magiczna i chwytająca za serce.

Bardzo wyjątkowa w swoim rodzaju, magiczna i chwytająca za serce.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    722
  • Przeczytane
    475
  • Posiadam
    137
  • Ulubione
    41
  • Literatura polska
    11
  • Teraz czytam
    9
  • Literatura polska
    8
  • Fantastyka
    7
  • Chcę w prezencie
    7
  • Ebooki
    7

Cytaty

Więcej
Wit Szostak Oberki do końca świata Zobacz więcej
Wit Szostak Oberki do końca świata Zobacz więcej
Wit Szostak Oberki do końca świata Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także