Białoruś. Miłość i marazm

Okładka książki Białoruś. Miłość i marazm Hanna Kondratiuk
Okładka książki Białoruś. Miłość i marazm
Hanna Kondratiuk Wydawnictwo: Fundacja Sąsiedzi reportaż
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Fundacja Sąsiedzi
Data wydania:
2013-10-10
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-10
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393437399
Tagi:
Białoruś Europa wschodnia
Średnia ocen

5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Nie tylko reżim



436 9 63

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
52 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
112
37

Na półkach:

Zbiór paru historii nie mających żadnych między sobą powiązań. Krótko i nużąco nic dodać nic ująć.

Zbiór paru historii nie mających żadnych między sobą powiązań. Krótko i nużąco nic dodać nic ująć.

Pokaż mimo to

avatar
3769
950

Na półkach: , ,

Książka Kondratiuk jest jak kartki z podróży przedstawiająca prozaiczność Białoruskiej prowincji. Szarość to kolor dominujący zarówno w postaci biało-czarnych nieszczególnie wyraźnych fotografii, jak i nakreślonego kolorytu i białoruskiej mentalności. Niestety, brak rozważań na temat społeczności, kultury czyni tekst jedynie płytkim tabloidalnym opisem miejsc, niewyraźnym nakreśleniem spotkanych postaci. Tekst poszarpany.
 
W ujęciu tematycznym jest to lektura powierzchowna, a językowym, stylistycznym na poziomie brudnopisu. Nie odczułam fascynacji tematem, krajem, który Autorka przemierzała i to podobno w towarzystwie doktor Leny Głogowskiej z Katedry Kultury Białoruskiej Uniwersytetu w Białymstoku. Z pewnością jest duża wiedza i zamiłowanie, bo Kondratiuk parokrotnie odwiedziła Białoruś przed zdecydowaniem się na wydanie książki, ale nie ma tego zaangażowania w treści. Możliwe, że gubi się to wszystko przez sposób tworzonych zapisków. 
Poza tym treść rzuca światło na kraj sprzed lat, bo dotyka przedziału 1999-2013.Tym bardziej szkoda, że jest tak uboga w informacje oraz relacje. Ogólnie, tyle ile wiedziałam, tyle wiem na temat Białorusinów.

Książka Kondratiuk jest jak kartki z podróży przedstawiająca prozaiczność Białoruskiej prowincji. Szarość to kolor dominujący zarówno w postaci biało-czarnych nieszczególnie wyraźnych fotografii, jak i nakreślonego kolorytu i białoruskiej mentalności. Niestety, brak rozważań na temat społeczności, kultury czyni tekst jedynie płytkim tabloidalnym opisem miejsc, niewyraźnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
239
225

Na półkach: , ,

Przyjemny zbiór krótkich opowieści z wyjazdu na Białoruś. Po przeczytaniu opinii na temat książki oczekiwałem jakiegoś gniotu, choć bardzo mnie dziwiły takie oceny przy osobie dość mocno związanej z Białorusią.
Jak dla mnie książka nie niesie jakiegoś ogólnego przesłania, i taki też zapewne był cel. To portret Białorusi na podstawie losowych miejsc, spisany na przełomie wieków. Przyjemnie okraszona zdjęciami i historyjkami, do których nikt z nas dziś już nie miałby dostępu, dlatego podwójnie warto sięgnąć i zobaczyć jaka ta Białoruś była 20 lat temu. Polecam.

Przyjemny zbiór krótkich opowieści z wyjazdu na Białoruś. Po przeczytaniu opinii na temat książki oczekiwałem jakiegoś gniotu, choć bardzo mnie dziwiły takie oceny przy osobie dość mocno związanej z Białorusią.
Jak dla mnie książka nie niesie jakiegoś ogólnego przesłania, i taki też zapewne był cel. To portret Białorusi na podstawie losowych miejsc, spisany na przełomie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
51
23

Na półkach:

Książka przez przypadek trafiła do domowej biblioteczki, dlatego też nie doznałam żadnego finansowego zawodu, wynikającego z faktu, że książka jest po prostu średnia. Lektura jej przywodziła mi na myśl, czytanie spisanego na kolanie pamiętnika z podróży. Bardzo powierzchowne podejście do tematu. W sumie to nie wiem jaki cel miała spełniać - być przewodnikiem, pokazać stłamszonych Białorusinów, zafascynować dzikim krajem? Nie żałuję, że ją przeczytałam, ale na pewno sięgnę po inną pozycję w celu bliższego poznania Białorusi.

Książka przez przypadek trafiła do domowej biblioteczki, dlatego też nie doznałam żadnego finansowego zawodu, wynikającego z faktu, że książka jest po prostu średnia. Lektura jej przywodziła mi na myśl, czytanie spisanego na kolanie pamiętnika z podróży. Bardzo powierzchowne podejście do tematu. W sumie to nie wiem jaki cel miała spełniać - być przewodnikiem, pokazać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1265
137

Na półkach: , , ,

Choć czułam, że autorka przemierza Białoruś z prawdziwą pasją, a wiedzę o regionie posiada rozległą, jej reportaże mnie nie rozpaliły. Może dlatego, że są bardzo krótkie, może z powodu ich niejasnego umiejscowienia w czasie i mojej obawy o aktualność zawartych w nich spostrzeżeń? Polubiłam Hannę Kondratiuk za jej charakter, poczucie humoru i łatwość nawiązywania kontaktów, ale nie za pisarskie umiejętności. Tekst pozbawiony jest lekkości i za dużo w nim „wycieczkowej narracji”, która potrafi zepsuć mi lekturę niejednego reportażu. Dobrze, że książka jest zilustrowana fotografiami, ale szkoda, że nie przebrano ich bardziej selektywnie, a w niektórych przypadkach nie zdecydowano się na kolor – kiedy czytam o cudownie kuriozalnym pomniku sportowca, żałuję, że zamiast niebieskiego torsu i szmaragdowych spodenek, widzę tylko szaroburą sylwetkę.

Cała recenzja: http://opetaniczytaniem.pl/recenzje/bialorus-milosc-i-marazm-hanna-kondriatuk-fundacja-sasiedzi-2013.html

Choć czułam, że autorka przemierza Białoruś z prawdziwą pasją, a wiedzę o regionie posiada rozległą, jej reportaże mnie nie rozpaliły. Może dlatego, że są bardzo krótkie, może z powodu ich niejasnego umiejscowienia w czasie i mojej obawy o aktualność zawartych w nich spostrzeżeń? Polubiłam Hannę Kondratiuk za jej charakter, poczucie humoru i łatwość nawiązywania kontaktów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
225
178

Na półkach: ,

Są takie książki, które przypominają zbiory pocztówek. Słowa, niczym migawka fotograficzna, zatrzymują czas i zamykają na papierze momenty, historie, doznania. Taka jest właśnie pozycja autorstwa Hanny Kondratiuk „Białoruś. Miłość i marazm”. To zbiór opowiadań publikowanych przez autorkę, w latach 1999-2002, na łamach Tygodnika Białorusinów w Polsce „Niwa”. Autorka dotarła do wielu zupełnie zapomnianych miejsc, z dala do Mińska, do ludzi nieznanych lub, zgodnie z oficjalną linią reżimu, wymazanych z pamięci. I mimo, że Białoruś to nie tylko Łukaszenka, jego cień kładzie się ciężarem na wszystkim i wszystkich.

CAŁOŚĆ: http://ksiazkisaniebezpieczne.blogspot.com/2013/12/biaorus-miosc-i-marazm.html

Są takie książki, które przypominają zbiory pocztówek. Słowa, niczym migawka fotograficzna, zatrzymują czas i zamykają na papierze momenty, historie, doznania. Taka jest właśnie pozycja autorstwa Hanny Kondratiuk „Białoruś. Miłość i marazm”. To zbiór opowiadań publikowanych przez autorkę, w latach 1999-2002, na łamach Tygodnika Białorusinów w Polsce „Niwa”. Autorka dotarła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
203
65

Na półkach: , ,

Kraje, o których się nie mówi, a być może nawet nie myśli. Z przytłumioną tożsamością, z własnym, ale prawie nieużywanym językiem. Kraje, w których biedę i smutek zamalowuje się niebieską farbą. Taka jest Białoruś. Zepchnięta na margines i nieruchoma. Zatrzymana w przeszłości, a jednak cicho i boleśnie przemijająca. Jej rozpad kontrastuje z dziwną żywotnością. Bo przecież tam nadal wszystko trwa. Przekazuje nam o tym Hanna Kondratiuk. W sposób wyrywkowy, może lekko chaotyczny, ale przy tym wiarygodny, maluje ona obraz starej i współczesnej Białorusi. Tej prawdziwej. Z ludźmi i kulturą, z poszanowaniem dla nauki, religii, własnej narodowości. Ale również Białorusi ciężkiej, zniechęconej.

Trudno pisać o tej książce. Autorka relacjonuje wizyty w małych białoruskich mieścinach, opisuje spotkania i rozmowy zarówno z miejscowymi artystami, jak i ze zwykłymi, przygodnymi ludźmi. Opisuje zabytki, muzea i cerkwie, wplatając w swoje opowieści sporo historii. Przez wszystko to przebija się okrutna bieda, zacofanie, skłonność do alkoholu, ale również chęć do pracy, prostolinijność i jakaś dobroć. Relację przecinają czarno-białe fotografie (niektóre bardzo sugestywne). Sama książka składa się z krótkich rozdziałów (każdy o czym/kim innym),dzięki czemu uzyskujemy szerszą perspektywę. Należy pamiętać, że nie jest to przewodnik po Białorusi. Autorka podtyka nam pod nos opisany wnikliwie i dokładnie, a jednak wyselekcjonowany ułamek świata, który jest od nas "o rzut beretem". Dowiemy się tyle, ile zdołamy odczytać i odczuć, a wiadomo nie od dziś, że największa prawda zawsze tkwi gdzieś między wierszami.

Przyznam, że podobała mi się ta książka, choć nie jest to reportaż, który preferuję. Zabrakło mi w niej jakiegoś takiego odbioru osobistego, zabrakło stasiukowej metafizyki. Chociaż w sumie chyba taki powinien być dobry reportaż. Zarzut mam tylko do tej "miłości" z tytułu, której tutaj jakby nie zaobserwowałam. Marazm nadrabia za wszystko.

Kraje, o których się nie mówi, a być może nawet nie myśli. Z przytłumioną tożsamością, z własnym, ale prawie nieużywanym językiem. Kraje, w których biedę i smutek zamalowuje się niebieską farbą. Taka jest Białoruś. Zepchnięta na margines i nieruchoma. Zatrzymana w przeszłości, a jednak cicho i boleśnie przemijająca. Jej rozpad kontrastuje z dziwną żywotnością. Bo przecież...

więcej Pokaż mimo to

avatar
191
29

Na półkach: , ,

Chciałem się czegoś dowiedzieć o Białorusi. Niestety autorka skacze po tematach. Żadna miejscowość, ani żadna osoba nie jest przedstawiona szerzej niż powierzchownie. Do tego całość pokazana została w krzywym zwierciadle teraźniejszości sprzed 12-15 lat. Chcę jak najszybciej o tej książce zapomnieć.

Chciałem się czegoś dowiedzieć o Białorusi. Niestety autorka skacze po tematach. Żadna miejscowość, ani żadna osoba nie jest przedstawiona szerzej niż powierzchownie. Do tego całość pokazana została w krzywym zwierciadle teraźniejszości sprzed 12-15 lat. Chcę jak najszybciej o tej książce zapomnieć.

Pokaż mimo to

avatar
119
74

Na półkach: ,

autorce udało się przenieść czytelnika to Białorusi.

autorce udało się przenieść czytelnika to Białorusi.

Pokaż mimo to

avatar
247
179

Na półkach:

Mało porywająca lektura. Spodziewałem się więcej niż tylko powierzchownej relacji z krótkiej wizyty u naszych wschodnich, egzotycznych sąsiadów.

Mało porywająca lektura. Spodziewałem się więcej niż tylko powierzchownej relacji z krótkiej wizyty u naszych wschodnich, egzotycznych sąsiadów.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    67
  • Chcę przeczytać
    55
  • Posiadam
    21
  • Reportaż
    3
  • 2014
    2
  • Polskie
    1
  • Wygrane w konkursach
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Reportaże
    1
  • 2015
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Białoruś. Miłość i marazm


Podobne książki

Przeczytaj także