W Radiu Gdańsk słucham powiesci Anny Sakowicz, w której wątkiem jest Biblia Gunetberga. Zainteresowałem się więc tym tematem. To, że w Pelplinie jest ta drogocenna księga wiedziałem, ale skąd się tam wzięła i jakie były jej losy, nie miałem pojęcia. Książka ks. Liedtke trafiła do mnie przypadkiem. Sięgnąłem do niej z wielką nadzieją, na uzupłenienie informacji i nie zawiodłem się. Mimo, że jest to publikacja naukowa, z dużą ilością przypisów nie powinniśmy się negatywnie nastawiać. Czyta się ją bardzo dobrze, nie jest nudna, a historia biblii jest naprawdę zajmująca. Widać, że ksiądz Liedtke był prawdziwym bibliofilem. Postanowienie po zakończeniu czytania - jadę do Pelplina zwiedzić tamtejsze muzeum, wszak to rzut beretem :)

W Radiu Gdańsk słucham powiesci Anny Sakowicz, w której wątkiem jest Biblia Gunetberga. Zainteresowałem się więc tym tematem. To, że w Pelplinie jest ta drogocenna księga wiedziałem, ale skąd się tam wzięła i jakie były jej losy, nie miałem pojęcia. Książka ks. Liedtke trafiła do mnie przypadkiem. Sięgnąłem do niej z wielką nadzieją, na uzupłenienie informacji i nie...