-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "spontaniczność" [19]
[ + Dodaj cytat]I pomyślał: pocałuję ją. Ale ponieważ pomyślał — nie było to już spontaniczne, i zaniechał.
Myślę, że najwspanialsze wspomnienia związane są z najbardziej nieprawdopodobnymi miejscami. To dowodzi, że spontaniczność jest bardziej satysfakcjonująca niż skrupulatnie zaplanowane życie. Drobiazgowo zaplanowane cokolwiek.
(...) niestosowne postępki, nierozważne słowa wydawały się Laurze oznaką własnej oryginalności, wdziękiem jej ja, i była szczęśliwa.
Nie wolno być zbyt spontanicznym. Nie wolno biec i wołać. Trzeba się zatrzymać, zamilknąć i pomyśleć, a najlepiej zapomnieć i nic nie czuć...
Mój lęk, jak się zachować, jest błahy, coraz bardziej, nieskończenie błahy. Jeśli inny daje mi, przypadkiem czy od niechcenia numer telefonu, pod którym w tych godzinach mogę go zastać, natychmiast wpadam w szaleństwo: mam do niego zadzwonić, czy nie? (Na nic by się zdało powiedzieć sobie, że mogę zadzwonić – taki jest przecież obiektywny, racjonalny sens jego przesłania – bo nie wiem, co począć z tym właśnie przyzwoleniem). Coś, co pozornie nie wywołuje, nie wywoła konsekwencji, jest daremne. Ale ja, podmiot zakochany, dostrzegam wszystko, co nowe, wszystko, co przeszkadza, nie pod postacią faktu, lecz znaku, który należy odczytać. Z miłosnego punktu widzenia fakt jest brzemienny w skutki, dlatego że natychmiast przekształca się w znak: to znak, a nie fakt, wywołuje konsekwencje (swoim oddźwiękiem). Jeśli ten inny dał mi swój numer telefonu, czego było to znakiem? Czy była to zachęta, by skorzystać z niego natychmiast i sprawić mu przyjemność, czy tylko jakby co, w razie konieczności? Moja odpowiedź również będzie znakiem, który ten inny niechybnie zinterpretuje, rozpętując między nim a mną burzliwy przepływ obrazów. Wszystko znaczy: na skutek tej propozycji wpadam w rachunki, związuje sobie ręce obliczaniem, nie pozwalam sobie na uniesienie. Niekiedy, od usilnego rozważania „niczego” (bo tak nazwałby to świat), wyczerpuję się: wówczas staram się jakimś zrywem, niczym tonący, który odbija się stopą od morskiego dna, powrócić do decyzji spontanicznej (spontaniczność: wielkie marzenie: raj, moc, rozkosz): no dobrze, zatelefonuj sobie do niego, skoro masz taką chęć! Ale próżny to trud: czas miłosny nie pozwala zrównać impulsu i czynu, zebrać ich razem: nie jestem człowiekiem małych „acting-out”; moje szaleństwo jest uładzone, nie daje nic po sobie poznać; ja od razu boję się konsekwencji: to mój strach – moje rozważanie – jest „spontaniczne”.
Myślę, że seksualność jest atrakcyjna tylko wtedy, gdy jest naturalna i spontaniczna.
W państwach totalitarnych zawsze trudno rozróżnić rzeczy prawdziwe i pozornie spontaniczne. Komunizm specjalizował się przecież w tworzeniu iluzji.
Wszystko organizowali w sporym pośpiechu i spontanicznie, dlatego nie mieli żadnego konkretnego planu działania. Ale o to właśnie chodziło. Po co planować i niepotrzebnie się stresować, że coś pójdzie niezgodnie z harmonogramem, jeśli można iść na żywioł.
Polakami gardzi się w Niemczech. A z drugiej strony zazdrości się im romantyzmu, wrażliwości, spontaniczności i umiłowania wolności. To dla nich chyba jest najważniejsze. Ta wolność. I zaraz potem Bóg. Albo najpierw Bóg, a zaraz potem wolność.
W ostatnim czasie nauczyłam się, że nie można za dużo planować. Życie czasem pisze własny scenariusz i wcale nas nie pyta o jego akceptacje. Musimy nauczyć się żyć tym, co tu i teraz, cieszyć się z tego co mamy. Bo jakkolwiek by patrzeć, mamy dużo.