Cytaty z tagiem "dorastanie" [212]
[ + Dodaj cytat]Lecz to nie jej ojciec dostrzegł pierwszy, że dziecko wyrosło na kobietę. Na ogół ojcowie rzadko to widzą. Ta zmiana jest zbyt subtelna, by mierzyć ją datami. A najrzadziej dostrzega ją sama dziewczyna.

Dorastanie oznacza, że uczysz się, jak wątpić i błądzić, a potem znajdować drogowskaz prawdy.

Bo gdy znasz kogoś tak długo, gdy z nim dorastasz, za bardzo (...) się odsłaniasz (...) Stajesz się zbyt podatny na ciosy. Ja wiem wszystko o nim, on wie wszystko o mnie. Nie da się wtedy tak naprawdę kochać tej drugiej osoby. To znaczy, jasne, kochasz ją, jest częścią ciebie, częścią twojego serca. Ale nie potrafisz być z nią tak, jak byś chciał. Kochać, jak kochankowie powinni (...) Gdyby naprawdę mi na nim zależało, zostawiłabym go dawno temu, żeby mógł coś zrobić ze swoim życiem.

Zmieniłam się z latami. Tak to bywa z ludźmi.
Nie stoimy w miejscu. Ewoluujemy w reakcji na ból.

Dorastanie jest jak wojna: nikt nie wychodzi z tego nietknięty.

Zdolność krytycznej oceny to coś strasznego. Kiedy miałem jedenaście lat, nie było złych filmów, tylko filmy, których nie chciałem oglądać, nie było złego jedzenia, tylko brukselka i kapusta, i nie było złych książek: każda, która czytałem, wydawała się świetna.

A szmaragd pokazałam ci dopiero, gdy już siedzieliśmy na moście; z nogami w powietrzu, z rękami w kieszeniach. Wziąłeś go ode mnie i trzymałeś w zaciśniętej dłoni. Powiedziałeś, że to nic specjalnego, stłuczka z tych wszystkich butelek, które twój ojciec przepił. Przykleił je do ściany, żeby pamiętać, jak wiele ich było. No i żeby się wstydzić. Powiedziałeś, że to chyba właśnie znaczy patrzeć przez dno butelki. Ale powiedziałeś to mrużąc oczy, z tym swoim krzywym, złośliwym uśmiechem, więc nikt ci nie wierzył. Kolejno braliśmy kamień. Gdy się patrzyło przez niego w słonce, wszystko wyglądało inaczej. Cała wieś była zielona, jakby budynki i drogi zostały zalane wodą. Ludzie dryfowali, zanurzeni w tym blasku jak wielkie, nieme ryby. I wszystko było zamglone, zupełnie inne. Jasne, ten dzień i wszystkie jego odcienie, nic więcej nie było ważne. Twoje odbicie rozmyte przez szkło, to miejsce, słońce.

Jakie to straszne (...), że prześladują nas zjawy naszych dzieci z czasów, kiedy były małe. Nie mają pojęcia, że ich dorastanie oznacza dla rodziców niepowetowaną stratę. A gdyby się o tym dowiedziały, byłyby wsciekłe.

A potem ławki pod sklepem i starzy, zmęczeni mężczyźni. Wchodziliśmy między nich jak w zboże, zbieraliśmy puste butelki i żaden z nich nie zwrócił na nas uwagi, falowali w jakimś tajemnym rytmie, jak kłosy na wietrze falowały ich ciężkie głowy, przysypiali, wygrzewając się w słońcu".

Oszukujesz sama siebie, jeśli myślisz, że nie musisz dorosnąć.
