Bardzo zróżnicowany zbiór opowiadań ,z wieloma mocnymi i wieloma słabszymi opowiadaniami.
Mimo wszystko bardzo lubię zbiory i zawsze chętnie po nie sięgam bo pozwalają na szybką rozrywkę z szybką historią i morałem. Szczególnie dobre gdy mało czasu by się zagłębić w powieść.
W tym przypadku najfajniejszymi opowiadaniami według mnie były:
Żegnaj, laleczko
Eviva l'arte!
Listy z Cienia
Ogólnie warto przeczytać i tyle...
Nie powiedziałbym, że ten numer jest słaby – jest inny. Tym razem redakcja postanowiła umieścić w nim teksty niejednoznaczne, podejmujące tematy trudne i wywołujące w dzisiejszych czasach sporo emocji. Dla mnie ta edycja to taka zapowiedź tego „tęczowego numeru” NF, który ma się pojawić jako reakcja na niesławne opowiadanie Jacka Komudy.
Mamy zatem teksty o sztucznych inteligencjach, które służą jako sexboty na pokładzie statku kosmicznego („W stanie nieważkości”),o obcych, wcielających się w ludzką postać i żyjących jako gejowski nauczyciel angielskiego w Chinach („Moje angielskie imię”). Mamy brutalny, dystopijny świat (prawie) bez kobiet („Baba Jagna”) oraz pokręcony Irak przyszłości, w którym wszystko jest jak dawniej – gdyby nie ten cholerny śnieg („Kahramana”). Jest też męska część załogi stacji orbitalnej, która wybiła wszystkie kobiety zespołu („Nieważność”). Są wreszcie teksty niejednoznaczne, trudne do zaklasyfikowania („Gasząc motyle” i „Nie pozwę cię...”). Nie wszystkie opowiadania spotkały się z moją aprobatą, tym nie mniej doceniam chęć zapoznania czytelnika z obrzeżami fantastyki.
O publicystyce powiem tym razem mało, bo też niewiele tekstów przypadło mi do gustu. Zainteresował przynajmniej o wiele za krótki artykuł Marty Sobieckiej o rozdwojeniu jaźni i transhumaniźmie. Poza tym zwróciłem uwagę jedynie na felieton Macieja Parowskiego o „Kapitanie Żbiku”.
Facyt: Numer taki sobie, punktujący raczej beletrystyką niż publicystyką.