"Cmentarna szychtq" jest zbiorem kilku historii dziejących się w różnych momentach kariery Batmana. Opowieści są krótkie, zwięzłe, a przy tym dostatecznie ciekawe. Pomimo, że wątki są raczej mało rozbudowane, to i tak są satysfakcjonujące, zarówno pod względem akcji, jak i emocji. Historie raczej trzymają ten sam, dobry poziom, ponad który wychodzi zdecydowanie historia z Clayfacem. Moim zdaniem komiks warty uwagi.
Bardzo lubię postać Moon Knighta, po serialu jeszcze bardziej. Naturalnym więc jest, że sięgam po tytuły z nim związane. Niestety komiksy o Marcu Spectorze... do mnie nie trafiają. Jest to moje kolejne zmierzenie z papierową wersją przygód "Księżycowego Rycerza", niestety równie niesatysfakcjonujące co pierwsze. A szkoda, bo na akurat ten tytuł, z tą konkretnie okładką, czekałam od dawna. Miałam nawet czytać po angielsku. Nie, żeby to był jakiś problem. Niestety powiem tak - o ile cała fabuła jest spięta dosyć sensowną klamrą, o tyle tak naprawdę nudzisz się, przewracając kolejne kartki. Rysunki też nie ratują tego drogiego (bo kto to widział żeby komiksy teraz chodziło po sto dwadzieścia złotych, ja rozumiem pracę rysowników, scenarzystów, wszystko, ale to zdecydowanie za dużo jak na wytwór który nie dostarcza ci niczego prócz pięknej okładki) komiksu bo są po prostu przeciętne. Właściwie śmiało jestem skłonna powiedzieć, że są słabe. Jeśli ktoś lubi starszy styl rysowania - być może będzie zadowolony. Ja natomiast wiem że artystów Marvela stać na o wiele więcej i pokazują to chociażby serie o X-Menach, czy co niektóre tomy z serii Marvel Fresh. Jeśli ktoś lubi Moon Knighta, to po sięgnięciu po ten tytuł będzie mógł się fajnie pobawić w jego głowie ale tylko wtedy jeśli ma niskie oczekiwania lub nie ma ich wcale. Mnie nie zachwyciło.