Rysownik urodzony w chorwackiej Puli. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Zagrzebiu. Od 1991 roku rysuje komiksy dla europejskich i amerykańskich wydawców. Przez niemal dziesięć lat mieszkał w Mediolanie, lecz potem wrócił do Zagrzebia.
Pierwsza historia o Barracudzie to Ennis w czystko rozrywkowym wydaniu. Jest przerysowana przemoc, sporo akcji i czarnego humoru, ale też zaskakująca warstwa "dramatyczna" z pokazaniem Fanka z perspektywy, jakieś na prawdę jeszcze nie było. No i bardzo mroczne zakończenie, które jak dla mnie powinno być finałem serii. Niestety tym finałem jest kolejna - nudna i strasznie przegadana opowieść o walce z wojskowymi. Brakuje w niej akcji, tępa i trzymającej w napięciu intrygi - jest bardzo przewidywalnie i bez większych emocji. Do tego nic nie wnoszące (poza łopatologicznym: "wojna jest zła") fragmenty fikcyjnej książki o Wietnamie. Tą drugą historię przeczytałem na siłę, męcząc się po drodze. Cały "run" Ennisa oceniam jako niezły, ale na pewno nie nadzwyczajny. Wiele z tych opowieści zlewa mi się w niewyraźną całość. Po czasie ten przygnębiający świat Punishera zaczyna męczyć. Ciężko kibicować postaci, która jest pokazana jako kompletny socjopata i którego cała egzystencja sprowadza się do samosądów. Osobiście wolę te fabuły z Punisherem, w których jest czarny humor i spora doza absurdu, łatwiej wtedy Punishera przyswoić. Gdy jest śmiertelnie poważnie to robi się też niestrawnie.
Pierwszy tom bez Ennisa i niestety spadek jakości jest ewidentny. Kompletny brak polotu u nowych scenarzystów - historie są sztampowe i bzdetne, właściwie w żadną nie sposób się zaangażować. Jedynie "Witajcie na Bayou" jest znośne, ale i tu brakuje tego charakterystycznego sznytu i pomysłowości Gartha Ennisa. Zdecydowanie najsłabszy tom całej serii MAX, na szczęście w kolejnym wraca Ennis, a potem świetny run pisze Jason Aaron.