Urodziłam się w Łodzi, tu mieszkam i pewnie tak zostanie, bo lubię swoje miasto. Z wykształcenia jestem historykiem, ukończyłam Wydział filozoficzno-historyczny na Uniwersytecie Łódzkim. Miałam prowadzić prace badawcze, ale aż takim pasjonatem historii nie byłam, by zdecydować się na przesiadywanie w zakurzonych archiwach. Myślałam o muzeum, ale czekając na etat zaczęłam pracować w szkole. Nauczanie historii miało być zajęciem jedynie przejściowym, ale praca z młodzieżą wciągnęła mnie tak bardzo, że zmieniłam wcześniejsze plany. Przepracowałam z młodzieżą prawie 30 lat. Nie powiem, miałam momenty zwątpienia. Stąd studia dziennikarskie, które podjęłam, by wyrwać się ze szkoły w wielki świat. Wróciłam bardzo szybko, bo wielki świat okazał się być właśnie tu, wśród młodych ludzi. Kontakt z nimi był tym, czego potrzebowałam. Wielość spraw i problemów, z którymi się stykałam, sprawiła, że wszystko inne wydawało się nudne i łatwe do przewidzenia. Z młodzieżą nigdy niczego nie dało się przewidzieć. Potrzebę pisania realizowałam w sposób najprostszy z możliwych – wymyślałam bajki dla moich małych córek. Szansa zaprezentowania ich większemu gronu pojawiła się we właściwej chwili, jakby na zamówienie. Były lata osiemdziesiąte, gdy natknęłam się w łódzkiej prasie na ogłoszenie o ogólnopolskim konkursie na bajkę dla dzieci. Zdobyłam się na odwagę, by spisać te, które już wymyśliłam, zapakować do koperty i wysłać. Zrobiłam to głównie z ciekawości, by sprawdzić, czy ktoś zauważy, jakie są piękne. I co? Oczywiście, wygrałam ten konkurs. I od tego momentu wszystko się zaczęło. Przez kilka kolejnych lat bajki ukazywały się w czasopiśmie dla dzieci, a ja nabierałam odwagi, by napisać coś większego, prawdziwą powieść. Pierwszą była „O melba”, która od razu stała się Książką Roku. Otrzymałam za nią I nagrodę IBbY; nagrodę, którą otrzymują wybitni twórcy książek dla dzieci i młodzieży. Dla mnie, debiutującej na tym polu, był to prawdziwy zaszczyt. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się 3 grudnia 2002 roku w warszawskim Klubie Księgarza na Rynku Starego Miasta. Podczas tego wieczoru nagrody za całokształt twórczości odbierali też - pan Edmund Niziurski, autor książek, na których się wychowałam i Józef Wilkoń, malarz i grafik, którego ilustracje fascynowały mnie nie mniej niż czytana treść. To było ogromne przeżycie, stać u boku ludzi, którzy byli dla mnie legendą i odbierać nagrodę z rąk ministra kultury. Od tej pory moje życie na stałe zostało związane z pisaniem. To praca, polegająca głównie na notowaniu tego, co dzieje się wokół. Lubię obserwować i słuchać ludzi. W zasadzie niewiele muszę zmyślać. Napisałam już kilka powieści i wiele opowiadań. Piszę zarówno dla dzieci, jak i dla młodzieży i, oczywiście, dla dorosłych. Gdy ktoś mnie pyta, dla kogo pisze się najlepiej, nie umiem odpowiedzieć. Każdą książkę pisze się inaczej. Pisanie to tylko pozornie obcowanie sam na sam z kartą papieru, czy ekranem laptopa. W rzeczywistości daje nieograniczone możliwości kontaktowania się z ludźmi, których w inny sposób nigdy bym nie poznała. Spotkania z Czytelnikami z całej Polski, to nie tylko przyjemność, ale i ogromna dawka energii, która pozwala mi tworzyć kolejne niesamowite fabuły. Lubię historię. Lubię zwiedzać zabytki. Lubię aurę tajemniczości; rzeczy niezwykłe, sprawy nie do końca wyjaśnione. No i uwielbiam czytać. Zapraszam do lektury moich książek i do rozmów o nich. Pozdrawiam serdecznie, Grażyna Bąkiewicz
Jest to jedna z ciekawszych serii dla dzieci nawiązująca do historii Polski. Autorka w przystępny sposób prezentuje losy wyróżniających się osobowości, które odegrały istotną rolę w dziejach naszego państwa.
W tej części zwiedzimy czasy Kopernika. Dowiemy się, kto rządził państwem polskim, jak żyło się jej obywatelom oraz poznamy życie wybitnego astronoma i jego bliskich. Wydawać by się mogło, że to zbiór nudnych faktów. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze miejscem akcji jest nowoczesna szkoła, gdzie uczniowie posiadają wyjątkowe zdolności, potrafią zatrzymać czas, przyspieszać swoje poruszanie czy określać miejsce pobytu swoich towarzyszy.
Po drugie przenosimy się do niezwykłe szkoły ns lekcję historii. Sam chciałbym doświadczyć takiej edukacji. Nauczyciel wyznacza zadanie swoim podopiecznym, a uczniowie przenoszą się w czasie i próbują odnaleźć odpowiedź na nurtujące ich pytanie. Podczas tej wyprawy przeżywają niesamowite przygody. Na dodatek muszą zadbać, aby nie zmienić bieg historii. Co wyniknie z takiej wyprawy? Czy wszyscy uczniowie postępują w dobrej wierze? Mogę tylko zdradzić, że niewłaściwe zachowanie w przeszłości można dostać srogi mandat. Zapraszam wszystkich do tej lektury.
To nasza (moja i 8letniego syna) pierwsza książka z cyklu "Ale historia!"
I widzę, że nie będzie ostatnia
Ja z historią całe lata szkolne miałam nieszczególnie po drodze. Dlatego w dorosłym życiu powoli szukam czegoś, co uchroni od tego mojego syna, jeśli (jak ja) trafi mu się średni_a nauczyciel_ka tego przedmiotu
I tak trafiliśmy na ten cykl. Forma bardzo fajna: klasa z przyszłości podróżuje w czasie na lekcjach historii i odkrywa tajemnice sławnych osób
U Kopernika sprawdzają czy... oszukiwał i splagiatował heliocentryczny model Układu Słonecznego
Przy okazji, super pod kątem omawiania i oswajania różnych problemów wśród dzieci szkolnych!