Rocznik 1984. Mieszka w Gdańsku. Poeta, muzyk. Wydał trzy tomy wierszy: Przeprawa (2008),Eine Kleine Todesmusik (2009),Osłabić (2010) oraz dwujęzyczny polsko-angielski zbiór Powinni się nie urodzić (2011). Członek zespołu Trupa Trupa. Dwukrotnie zgłoszony do Paszportów Polityki (2009, 2010). Stypendysta Ministra Kultury (2012). Laureat nagrody Splendor Gedanensis (2011). Laureat Nagrody Artystycznej Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki (2011). Laureat Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Twórców (2009). Stypendysta Fundacji Grazella (2009). Stypendysta Miasta Gdańska (2010). Stypendysta Marszałka Województwa Pomorskiego (2011). Laureat ogólnopolskich nagród poetyckich (m.in. Władysława Broniewskiego, Witolda Gombrowicza, Złoty Środek Poezji). Czterokrotnie nominowany przez Gazetę Wyborczą do nagrody Sztorm Roku (2008, 2009, 2010, 2011). Publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym, Twórczości, Gazecie Wyborczej, Midraszu, Dzienniku, Lampie, Dwutygodniku, Fa-arcie, Kwartalniku Artystycznym i Odrze.http://www.grzegorzkwiatkowski.com
Poezja Grzegorza Kwiatkowskiego zawarta w tym tomie jest minimalistyczna, ale przekazująca obraz pełen cierpienia. Nie, nie autora. To raczej zbiór jego obserwacji, oceny, odczuwania tego, co widzi. Wiersze te nie podnoszą na duchu, wręcz przeciwnie. Powiedziałabym wręcz, że są nieszczęsliwe i bolesne, okraszone niechęcią. Mimo to warto po nie sięgnąć, bo są dobre.
"Sową" (2017) to wg opisu wydawcy domknięcie trylogii Kwiatkowskiego poświęconej Zagładzie, zapoczątkowanej zbiorem "Radości" (2013),a kontynuowanej "Spalaniem" (2015). Poprzednich tomów nie czytałem, ale ten siłą rzeczy nasunął mi skojarzenie z „Książką kostnicy” (2017) Piotra Macierzyńskiego oraz jego wcześniejszą "Antologią wierszy ss-mańskich" (I wyd. 2011, II wyd. 2016). Ciekawa ta wydawnicza symultaniczność, ale podejście do tematu obu autorów jest jednak zdecydowanie odmienne.
Kwiatkowski wprawdzie także jest oszczędny w komentarzu, ale też dużo mniej kronikarski (choć widać zarazem, że bazował na licznych źródłach). O ile Macierzyński stworzył tomy będące dość szczegółową wiwisekcją obozowego życia, to Kwiatkowski raczej zebrał zestaw obrazów bardziej wypreparowanych, oddalonych od siebie także historycznie, czasem bardziej enigmatycznych, niedoprecyzowanych. Wszystko jest też o wiele bardzo minimalistyczne a najcięższe wiersze niekiedy przeplata swoistymi antraktami: raz jest to świadectwo ocalenia („Henryk Mandelbaum”),raz niemal surrealistyczny obraz będący parabolą („Sową”). To sprawia, że tom jest dość intensywny i wielostronny, ale po ponownej lekturze mam wątpliwości czy ta lakoniczność jest w pełni uzasadniona. Z jednej strony całość spina dość czytelnie klamra tematyczna, ale w tej mnogości odniesień i głosów coś się gubi. Obraz staje się zbyt migawkowy, a kolażowy montaż i brak dłuższych utworów sprawia, że w moim odczuciu książka, mimo bardzo skromnych rozmiarów, nieco się rozpada kompozycyjnie. Szkoda, bo sam głos Kwiatkowskiego wybrzmiewa jako ważny i formalnie interesujący. Możliwe, że czytając kiedyś "Sową" razem z "Radościami" i "Spalaniem" wróci mi poczucie całości.