Nawet nie silę się na obiektywizm oceny - książka trafiła idealnie w mój gust. Florencki mikrokosmos pełen dziwaków, szemranych interesów i odrealnionych miejsc umyka zupełnie sztampie kojarzonej z kryminałami. Śledztwo prowadzone przez sierżanta Guarnaccię to zaledwie pretekst, by wejść głębiej w trzewia miasta. A także Włoch - kraju doświadczającego polityczno-społecznej gorączki na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Z drugiej strony - nie musicie mi wierzyć - czytałem tę powieść, siedząc na balkonie z widokiem na kopułę Santa Maria del Fiore. Moje całkowite wiernopoddaństwo urokom Florencji nie pozwala na trzeźwy osąd tej powieści. ;)
Strasznie opornie czytało mi się tę stosunkowo krótką powieść. Trudno mi się było połapać w aktywnościach każdego ze śledczych, a pourywana narracja mi w tym nie pomagała. Miałam też wrażenie, że książka została niewprawnie przetłumaczona. Niby rozumiem zamysł autorki: nakreślenie panoramy życia codziennego w powojennej Florencji, zderzenie ze sobą obyczajowości angielskiej i włoskiej, solidna porcja problematyki społecznej... Lubię kryminały wychodzące poza schemat samej zagadki, nie przeszkadza mi powolna akcja, ale tutaj nie dostałam ani wciągającej intrygi, ani też niczego innego, co mogłoby mnie porwać.