Charles Lewis Grant (12 września 1942 - 15 września 2006),pisarz specjalizujący się w dark fantasy i horrorze. Pisał także pod pseudonimami z Geoffrey Marsh, Lionel Fenn, Simon Lake, Felicia Andrews i Deborah Lewis. Grant zdobył World Fantasy Award za powieść Kolekcja Nightmare Seasons, Nebula Award w 1976 roku za opowiadanie "A Crowd of Shadows", a inny Nebula Award w 1978 roku za powieść "Blask świec, Unicorn's Eye". Grant napisał 12 książek (9 powieści i trzy zbiory nowel czterech związanych z śródmiąższowe materiału). Charles L. Grant urodził się w Newark , New Jersey . Otrzymał licencjat z Trinity College w Hartford w Connecticut w 1964 roku. Uczył przez cztery lata. Następnie od 1968 - 1970 Grant służył w armii amerykańskiej, policji wojskowej w Wietnamie i otrzymał Bronze Star. Był sekretarzem Science Fiction Writers of America w latach 1973 - 1977. Miał dwoje dzieci Ian Mateusza i Emily Kathryn. Ian ma dwóch synów Payton i Logan, Emily ma syna, Aaron i córka Ella. Grant zmarł 15 września 2006 r. na atak serca.http://charlesgrant.atspace.com/
Nie jest to najsłabsza książka sygnowana Archiwum X, ale nie jest też najlepsza, ba, nie jest choćby dobra. Przynajmniej nie jest to opisany odcinek, jak w przypadku dwóch serii, ale osobny, dodatkowy kontent. Miernie opowiedziany, z wtórnymi motywami, momentami aż zęby zgrzytały, ale bywało gorzej. W moim wydaniu brakuje ostatnich 15 stron, więc nie wiem jak się zakończyło - ale podejrzewam, że ten suspens zostawia lepsze wrażenie niż oryginalne rozwiązanie historii. ;)
Kto by przypuszczał, że tak spodoba mi się książka na podstawie serialu. Z góry jestem negatywnie nastawiona, lubię czytać powieści pisane na podstawie gier, ale nie spodziewam się wodotrysków, wiem, że to raczej słabe pozycje, ale za to jakie rozrywkowe! Tymczasem "Wir" spodobał mi się bardzo, na tyle bardzo, że chcę przeczytać wszystkie części. Jestem fanką serialu, niemniej książka spodoba się także nie-fanom serialu, bo jest zwyczajnie dobra.
Ładnie napisana, styl może nie wyjątkowo wyszukany, ale neutralny, nie mam ochoty wysłać autora na kurs pisania, a to już coś. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to numery rozdziałów, np. "rozdział jeden, rozdział osiemnaście", niemniej poza ewidentnym problemem z liczebnikami porządkowymi autor nie zdenerwował mnie w żaden inny sposób.
Historia wciąga, spodoba się fanom indiańskich klimatów, rezerwatów, szamanizmu. Podoba mi się wykreowanie postaci, zwłaszcza głównych bohaterów, czytelnik, który zna serial nie musi ich sobie w żaden sposób wyobrażać, nie wiem jak układa się to w głowie kogoś, kto serialu nie zna. Dla mnie wersja książkowa moich ulubionych agentów jest jak najbardziej spójna z serialową. Dialogów jest dokładnie tyle co być powinno, nie ma przynudzających opisów przyrody niczym w "Nad Niemnem" Orzeszkowej. Szkoda, że jest tak mało "krwawych" szczegółów, ale to w sumie bardziej thriller niźli horror.
Bardzo podoba mi się to, że mimo krótkiej formy mamy kilka zwrotów akcji, sama historia nie jest głupia i wcale nie taka oczywista, naprawdę wciąga, osobiście nie mogłam się oderwać.
Już mam w kolejce kolejną historię z cyklu, bardzo polecam, miałam luźne skojarzenia ze Stephenem Kingiem, jeśli chodzi o styl i samą historię.