Urodzona 29 czerwca 1978 roku w Zamościu, absolwentka międzynarodowych stosunków politycznych w Szkole Głównej Handlowej. Od zakończenia studiów nie szczędzi wysiłków, by w życiu zawodowym nie mieć nic wspólnego z ekonomią. Redaktorka i dziennikarka naukowa, ostatnio redagowała dział nauka w „Dzienniku”. Szczególnie interesuje się badaniami nad sztuczną inteligencją, rzeczywistościami wirtualnymi oraz nanotechnologią. Ciężko uzależniona od gier komputerowych, szczególnie RPG (aczkolwiek za grę wszech czasów uważa „Cywilizację IV”). Zdeklarowana fanka serii „Gothic”, a zwłaszcza trzeciej odsłony, oraz „Neverwinter Nights” i „Obliviona”. Mężatka, zamieszkała w Warszawie.http://magdalenasalik.wordpress.com/
Książka napisana pod zakończenie. Zaczyna się obiecująco, a później przez 80% książki fabuła nie idzie do przodu. Trzy wątki sprawiają wrażenie jakby każdy był z innej bajki i miały „grać na czas”. Zapewne uważniejsi czytelnicy w którymś momencie zorientują się dlaczego tak jest a zakończenie to później wyjaśni. Nie jest to zła pozycja tylko za długa.
Szczerze to niezła historia. Pani Salik ma dar budowania napięcia i świetnie lokuje punkty kulminacyjne. Pomysł i zakończenie jest mocne i w punkt. Trudno też doszukać się absurdów i luk w logice. Świetne!
Jednak nie jestem zachwycony i mam z tą książką problem bowiem, gdy przeczytałem, że "(...) spotykamy lekarkę Lény (...) (a zaraz potem, że) (...) Pielęgniarz prowadzi nas (...) zdałem sobie sprawę z tego dlaczego podczas lektury czułem dziwny dyskomfort. Mamy tu do czynienia z nadreprezentacją mówiących postaci kobiecych w stosunku do tych niemych męskich. Nierówne to i mnie raziło. To świat mówiących bab i upartych zawziętych chłopów. Dlatego czytając "Wściek" czułem, że to nie moja bajka i jest to trochę "literatura kobieca". Narracja w czasie teraźniejszym również mi nie pomagała.
W książce SF mało mnie interesowało, że ktoś kogoś kochał, przestał i dlaczego lub, że "(Chris) Dawniej bywał u nas ze swoim mężem" albo czy "zrobić ci masaż?". Kropką nad "i" takich treści była scena seksu bohatera z ledwo znaną kobietą, w toalecie pociągu, która zgadza się błyskawicznie na ten akt z początku pytając go, czy może wcześniej possać. "Gdy robi to, co zapowiedziała, podniecam się tak szybko, jakbym miał dwadzieścia lat". Jezoo... Poważnie? Co ja czytam?
Reasumując Pani Salik ma łeb do historii, pięknie maluje niedaleką przyszłość i napięcia, które mogą się tam pojawić, z wyczuciem zagęszcza atmosferę, natomiast musi się zdecydować dla kogo i o czym pisze, bo wychodzi z tego mydło i powidło. W jej wcześniejszym bardzo dobrym Płomieniu się udało i cholera szkoda, że teraz nie jest podobnie.
Moje odczucia po przeczytaniu "Wścieku" można streścić cytatem z książki "próbowaliśmy się kochać - gdy nic z tego nie wyszło, dopiliśmy wino i wtedy urwał nam się film".
3/10