Autor powieści fantasy i książek dla dzieci, poszukiwacz spokoju, optymista, domator, gawędziarz, wielbiciel historii i ostrej muzyki. Oddany rodzinie i książkom. Od wielu lat próbuje zostać hobbitem.
Od 2021 roku nakładem Wydawnictwa SQN ukazały się serie: Drużyna do zadań specjalnych, Straceńcy Madsa Voortena, oraz nowości Pas Ilmarinena, Maleficjum i Karaibska odyseja.http://marcinmortka.com/
Kolejny Kociolek za mną i, na szczęście, kolejne pozytywne doświadczenie. Książkom tego cyklu bardzo dobrze robi, kiedy pojawia się więcej niż jeden punkt widzenia. W tym przypadku powieść została podzielona na części poświęcone Sarze (w narracji trzecioosobowej) i części poświęcone Edmundowi (w narracji pierwszoosobowej). Zarówno drużyna, jak i żona głównego bohatera przeżywają kolejne intrygujące przygody, a do tego wszystkiego mamy też coraz bardziej komplikującą się intrygę polityczną w tle.
Nigdy nie ukrywałem, że dla mnie największą bolączką tej serii jest sam Kociołek, więc to, że przez calą książkę nie musiałem siedzieć w jego głowie i słuchać jego biadolenia jest dla mnie sporym plusem. W tej części trochę też zmniejszyło się nasilenie gimnazjalnego humoru: mamy mniej przeklinania i mniej śmiania się z pierdów i innych takich (mniej nie znaczy jednak, że wcale).
Książka nie jest wolna od wad: jedną z nich jest powracający jak boomerang motyw tego, że nikomu nigdy nic się nie dzieje, a bohaterowie zawsze w sposób magiczny wychodzą cało z każdej opresji. Na tym etapie, po tylu częściach cyklu, myślę, że ktoś w końcu mógłby umrzeć, choćby tylko po to, by podbić stawkę.
Drugim problemem dla mnie jest zakończenie powieści. Ostateczne starcie zakończyło się bardzo nagle i w bardzo antyklimatyczny sposób. To wygląda wręcz tak, jakby autor zorientował się, że książka jest już dość długa i zdecydował, że czas skończyć, po czym zamknął wątek na jednej stronie. Nie rozwiązała się też związana z tytułowym "Szarym Płaszczem" kwestia, co też odrobinę mnie skonfundowało, ale to w sumie podobnie jak było ze "Skrzynią Pełną Dusz".
Ostatecznie "Szary Płaszcz" jest kolejną powieścią mortkową: lekką, pełną humoru, przygód i dających się lubić bohaterów (nie Ty, Kociołek, Ty nie),którzy zawsze w nieprawdopodobny sposób uciekają z opresji.
Z ciężkim sercem oceniam tak nisko, bo Mortka jest moim ulubionych autorem. Ta książka powstała lata temu, ale początek wydaje się nieodstawać od obecnych książek. Dopiero przydługi wątek miotania się między portami i banderami oraz końcówka mnie zawiodły. Książka urywa się tak, jakby powinna być część 1,5 by to wszystko spiąć ;)