Jesteśmy społecznością, która kocha książki

W niewielkim miasteczku Purity w stanie Maine dzieje się niewiele. Jest jednak jedna rzecz, która sprawia, że to miasto jest wyjątkowe – piątka byłych agentów CIA, którzy przeprowadzili się tutaj po przejściu na emeryturę. Jedną z nich jest Maggie Bird. Odeszła z pracy po misji, która skończyła się tragicznie i długo szukała swojego miejsca na ziemi. W końcu odnalazła je na farmie w Purity. Jednak nie na długo. Pewnego dnia dowiaduje się, że szukała jej młoda kobieta, która wypytywała o jej ostatnią operację w CIA. Następnego dnia zwłoki dziewczyny ktoś podrzuca pod dom Maggie. Kobieta, nie chce mówić miejscowej policji o swojej przeszłości, dlatego postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zwraca się o pomoc do przyjaciół – byłych agentów. I tak powoli odkrywamy przeszłość Maggie, ruszamy w podróż przez pół świata, tropimy innych byłych agentów. Dzieje się tu dużo, historia wciąga od samego początku. Miałam pewne obawy przez czytaniem „Wybrzeża szpiegów”… Bywa tak, że autor, który już jeden cykl pisze, ma ochotę od niego odpocząć i zaczyna kolejny. Niestety, często nie jest on tak dobry jak poprzedni. Mnie „Chirurg” nie porwał i długo zastanawiałam się czy będę czytała całą serię „Rizzoli/Isles”, w przypadku „Wybrzeża szpiegów” nie mam żadnych wątpliwości – jak tylko ukaże się kontynuacja, od razu ją czytam 😉 Wiem, że to kryminał, ale nic nie mogę poradzić, że główni bohaterowie i ich dialogi często wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Bardzo ich polubiłam, a wiecie, że w moim przypadku to wystarczy, żeby książka mi się podobała. Jestem ciekawa, jaką sprawę będą rozwiązywać, czy agencja znowu będzie ich szukać? W tym tomie mamy kilka podpowiedzi, czego możemy się spodziewać i wydaje mi się, że cała historia ma duży potencjał. Ja bardzo książkę polecam, zarówno dla fanów autorki, jak i dla tych, którzy jeszcze jej książek nie znają. Więcej recenzji na profilu https://www.instagram.com/sczytalim/