Od dziecka pragnął rysować komiksy. W wieku 19 lat przeprowadził się do Nowego Jorku, by mieć bliżej do wydawców. Drzwi do kariery otworzyło mu nowa wersja komiksu o Daredevilu. W roku 1983 wydał swój pierwszy autorski komiks Ronin. Bardzo ważnym utworem w karierze Millera jest Powrót Mrocznego Rycerza z 1986 roku, który obok Watchmenów (Strażnicy - komiks wydany przez Egmont) uważany jest za komiks przełomowy dla świata superbohaterów. W 1998 r. Miller przedstawił 300, heroiczną opowieść o Spartanach walczących w Wąwozie Termopilskim. Ponadto napisał scenariusze dla wielu znanych rysowników, byli to m. in. Bill Sienkiewicz (Electra Assassin) i Simon Bisley (Bad Boy). Miller pracuje obecnie nad scenariuszem do filmowej adaptacji swojego komiksu Batman: Year One w reżyserii Darrena Aronofsky'ego. Zdobył wiele zasłużonych nagród komiksowych, w tym kilka Nagród Eisnera.http://
Nie jestem nawet fanem Batmana. Uważam że egzystencja owego bohatera jest zbyt absurdalna, nawet na uniwersa komiksowe i zostałby odstrzelony, bądź zdemaskowany po paru swoich akcjach. Ale nie w tej jednej opowieści. Batman: Rok Pierwszy to pionierstwo komiksowe, a historia jest do bólu realistyczna. Bruce Wayne aka Batman nie jest tutaj odporny na obrażenia i zdolny do wykonywania nadludzkich uników tak, jak w większości komiksówi filmów z jego udziałem. Jest (bez negatywnego wydźwięku) po prostu przebierańcem stającym pomiędzy zbrodniarzami, a stróżami prawa. To co przesądza o wybitności tego komiksu to na pewno drugi główny bohater, którego postawił bym tu nawet wyżej od Batmana. Detektyw Gordon to kawał niezłego skurczybyka i nie wiedziałbym o tym nigdy gdyby nie Rok Pierwszy.
Od strony wizualnej to mamy tutaj arcydzieło komiksu. Ikoniczne kadry, których nie omieszkałbym ujrzeć w muzeum sztuki.
Jestem szczęśliwym posiadaczem edycji która obejmuje oryginalne szkice, scenariusz, a także wersję komiksu w jakiej był on drukowany pierwotnie. Kolorki zdecydowanie mi się podobają w tej starszej wersji.
Pierwsza połowa tego albumu to kontynuacja przygód Matta z tomu drugiego. Choć ewidentnie nie jest to udana kontynuacja. To co najwyżej średnie zakończenie runu Millera i odniosłem wrażenie jakby Miller był juz myślami gdzieś indziej, daleko od Daredevila.
Drugą połowę albumu wypełniają natomiast dodatki.
Wpierw mamy kilka historii z serii " co by było gdyby" Electra przeżyła walkę z Bullseyem albo gdyby Daredevil został członkiem SHIELD. Niestety, nie są to wciągające, ani dobre opowieści.
Na koniec albumu otrzymujemy dwie dłuższe historie stworzone przez Millera w późniejszym okresie. Są to oniryczne opowieści charakteryzujace się eksperymentami w warstwie graficznej. Zmieniony styl rysunku Franka, czy też "malarstwo" Billa Sienkiewicza w "Love and War" nie przypadło mi jednak do gustu. Doceniam, że Frank próbował czegoś nowego, ale ogólnie to nie są udane opowieści. Strasznie mnie znudziły i nie miałem nawet ochoty szczególnie wczuwać się w akcję tych opowiadań. Być może są ciekawe z punktu widzenia historii komiksu i rozwoju kariery Millera, ale mnie zupełnie nie porwały. Dostrzegam w nich element świeżości i innowacyjności ale to nie są jeszcze dobrze napisane historie. To bardziej eksperymenty.
Podsumowując, w tomie trzecim nie pozostało już niemal nic z ciekawie opowiadanej historii o Daredevillu. To zbiór różnych opowiadań Millera zebranych w jeden album, który jest raczej ciekawostką lub rzeczą dla kolekcjonerów. Do tego niemal wszystko kręci się wokół Elektry, co też jest juz trochę męczące.
Osobiście nie mam tutaj ani jednej historii do ktorej chciałbym kiedyś wrócić. Rozczarowanie.