Czytając, niektóre opinie miałam lekkie obawy przed kupieniem tej książki, ale jednak skusiłam się i nie żałuję. Kupiłam tę książkę nastoletniej córce, a przeczytałam ją sobie i ośmioletniemu synowi, który uwielbia Harrego Pottera, Opowieści z Narnii, Percy Jacksona. Cudownie, że ktoś w końcu pomyślał o naszej słowiańskiej mitologii, przy okazji lektury sprawdzaliśmy w zasobach Internetu jak poszczególne istoty były kiedyś przedstawiane. Przymierzam się do zakupu kolejnej części. Serdecznie polecam.
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po książki dla dzieci, a jeżeli mają w sobie elementy fantastyczne to już w ogóle. Tego typu książki napisane są bardzo lekkim językiem, luźno, aby czerpać z niej jak najwięcej przyjemności. Można się rozluźnić, oderwać od rzeczywistego świata, odprężyć się.
Mysia wieża opowiada historię Hanki i Igora, którzy przypadkowo spotykają się na wakacjach nad jeziorem Gopło. Tata Igora jest archeologiem i niedaleko prowadzi wykopaliska, także dzieci bardzo często tam przebywają i mają okazję obserwować ich pracę. Nie to jednak jest głównąatrakcją ich wakacji. Dzieci mają do wykonania pewne trudne i magiczne zadanie. Mianowicie zła Dragomira pragnie przywrócić do życia swojego męża Popiela i przejąć władzę nad światem. Hanka i Igor oczywiście nie mogą do tego dopuścić.
Książka choć całkiem fajnie napisana, była według mnie dość za bardzo przegadana. Przez większość część niewiele się dzieje. Dzieci jeżdżą z miejsca na miejsce i niewiele z tego wynika. Mogłoby to wszystko toczyć się odrobinę szybciej. Dopiero ostatnie rozdziały mnie zaciekawiły i mocniej przyciągnęły do historii. Zdaję sobie jednak sprawę, że to książka dla dzieci, więc też oceniam ją łagodniej i podejrzewam że dzieciom właśnie się spodoba. Dla mnie jednak było to troszeczkę za mało.