Najnowsze artykuły
- ArtykułyPrzygotuj się na nadchodzącą jesień. Najlepsze książkowe promocje wrześniaLubimyCzytać1
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Akrobatki” Agi AntczakLubimyCzytać1
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i otrzymaj książkę „Wszyscy zakochani nocą” Mieko KawakamiLubimyCzytać1
- Artykuły„Miasteczko Salem” i „Pingwin” robią wrażenie. Adaptacja Stephena Kinga z szansami na OscaraKonrad Wrzesiński5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jefte Palo
8
6,6/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
175 przeczytało książki autora
73 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wolverine - Jason Aaron kolekcja, tom 3
Cykl: by Jason Aaron (tom 3)
7,4 z 35 ocen
57 czytelników 2 opinie
2018
Czarna Pantera: Czarna Pantera! / Zobaczyć Wakandę i umrzeć
6,5 z 30 ocen
62 czytelników 4 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Punisher Max, tom 6 Gregg Hurwitz
7,6
Skończył się run Gartha Ennisa w „Punisher Max”, ale bynajmniej nie skończyła się sama seria. Frank Castle wciąż kontynuuje swoją misję walki ze zbrodnią, a my mamy okazję czytać o jej najbardziej brutalnych i krwawych momentach, ale opisywanych już przez innych scenarzystów. Tych jest tu trzech, ale jeśli ktokolwiek myślał, że przez to treść ulegnie jakiemuś rozwodnieniu, to uspokajam – co to, to nie. Twórcy wciąż mają sporo do powiedzenia, choć nie ma też co ukrywać – czytelnicy obeznani z konwencją nie będą zaskoczeni żadnym z zamieszczonych tu opowiadań, wszystkie bowiem prezentują ten sam co zawsze mroczny świat i zaludniające go szumowiny.
Okaleczone zwłoki młodych kobiet są regularnie porzucane w jednym z małych meksykańskich miasteczek. Punisher spróbuje dowiedzieć się, kto stoi za porwaniami i morderstwami oraz zakończyć rządy terroru nieznanych sprawców. Później bohater trafi na amerykańskie odludzie, gdzie stoczy walkę z niezwykle niebezpieczną rodziną zdegenerowanych kanibali. Castle zapoluje też na otwartym morzu na trzech narkotykowych dilerów, powoli przeistaczających się z przestępczych płotek w kogoś większego. W końcu będzie musiał walczyć o życie po tym, jak do jego krwi dostanie się szybko działająca, śmiertelna trucizna.
Obracając się na łamach ponad siedemdziesięciu zeszytów w kręgu przestępczości zorganizowanej, bezwzględnej brutalności i wszelakiego zwyrodnialstwa, trudno uniknąć pewnego recyklingu pomysłów. Takowy ma miejsce w szóstym tomie „Punisher Max”. Kilka zamieszczonych tu opowiadań dotyczy znanych już kwestii, na przykład produkcji narkotyków i nieprzyjemnych konsekwencji tego biznesu dla zwykłych ludzi. Nie jest to jednak zarzut jakiegoś wielkiego kalibru, bo taki Gregg Hurwitz, który w swojej części albumu z tej tematyki korzysta, przedstawia posępną i angażującą opowieść, dobrze wpasowująca się w ogólny klimat serii.
Tematyka narkotykowa w wykonaniu Hurwitza wypada dość realistycznie, ale na łamach omawianego tomu znajdziemy też historie o nieco innym charakterze i ciężarze. „Witajcie na Bayou” to na przykład punisherowa wariacja na temat horrorów pokroju „Wrong Turn” czy „The Hills Have Eyes”. Żyjący na bagnach zdegenerowani kanibale, którzy zabijają przypadkowych turystów – przyznajmy szczerze, nie brzmi to szczególnie poważnie i wiarygodnie, dobrze jednak, że w „Punisher Max” takie scenariusze się trafiają, bo to swego rodzaju chwila oddechu od tych najbardziej przytłaczających tematów. Wciąż jest, rzecz jasna, krwawo, ale czuć tu też pewną umowność ,a konwencja nie jest aż tak poważna. Bardzo podoba mi się takie urozmaicenie.
Ciekawe okazało się spojrzenia na Franka Castle jako na planistę, a nie tylko bezwzględnego egzekutora. Tak widzimy go w dość krótkiej „Sile natury”. Bohater wywabia tu na pełne morze trójkę kryminalistów i dzięki przemyślanemu planowi odcina ich od świata. Opowieść Duane’a Swierczynskiego zasadza się na dobrym sportretowaniu charakterów pomniejszych kryminalistów. Wszyscy trzej są na dorobku i myślą, że złapali kilka srok za ogon. Ich przestępcza działalność prosperuje. Wystarczą jednak niecodzienne okoliczności i zagrożenie życia, by wyszło z nich to, co najgorsze, czyli podejrzliwość i małostkowość prowadzące ich prosto do tragedii, na co liczył Punisher.
Ilustracje na przestrzeni pięciu zamieszczonych tu opowiadań to dzieło czterech artystów. Jako że lubię realistyczną konwencję, spodobały mi się zwłaszcza prace Michela Lacombe’a. Kanadyjczyk dobrze przedstawił zarówno miejsca, w których rozgrywa się akcja, jak i samych bohaterów – duże wrażenie robi na przykład rysowanie twarzy. Pozostali nie zostają w tyle, ale prezentują nieco inne podejście. Znany fanom serii Goran Parlov wypada równie dobrze jak zawsze. Jego styl jest zdecydowanie bardziej rysunkowy, ale także okazuje się bardzo miły dla oka. Trochę większa umowność jest jednak dobrym wyborem przy portretowaniu scenariusza o rodzinie bagiennych kanibali.
Po zakończeniu kadencji Gartha Ennisa „Punisher Max” nie stracił w jakiś widoczny sposób na jakości. Prezentowane w serii opowieści wciąż są bezkompromisowe i angażujące, choć czasami widać w nich lekkie kręcenie się w kółko, zwłaszcza pod względem tematycznym . Nie jest to jednak na tę chwilę na tyle zauważalny mankament, by mógł w znaczący sposób rzutować na pozytywną ocenę całości. Widać, że nowi scenarzyści także dobrze czują postać Punishera i mają na jego temat coś do powiedzenia.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - http://zlapany.blogspot.com/2019/10/punisher-max-tom-6-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Terebka (wówczas zastępującego Szortal) - http://terebka.com/2019/07/29/punisher-max-tom-6-gregg-hurwitz-duane-swierczynski-victor-gischler-goran-parlov-i-inni/
Punisher Max, tom 6 Gregg Hurwitz
7,6
Pierwszy tom bez Ennisa i niestety spadek jakości jest ewidentny. Kompletny brak polotu u nowych scenarzystów - historie są sztampowe i bzdetne, właściwie w żadną nie sposób się zaangażować. Jedynie "Witajcie na Bayou" jest znośne, ale i tu brakuje tego charakterystycznego sznytu i pomysłowości Gartha Ennisa. Zdecydowanie najsłabszy tom całej serii MAX, na szczęście w kolejnym wraca Ennis, a potem świetny run pisze Jason Aaron.