Najnowsze artykuły
- ArtykułyZmiana biegu typowego życiaKsiążka_koc_kot0
- ArtykułyNagroda Bookera 2024: Rekordowa liczba kobiet na krótkiej liścieKonrad Wrzesiński6
- ArtykułySą osoby, którym dopiero zbrodnia przynosi ukojenie – Janne Aagaard o „Morderstwach nad Bałtykiem”Anna Sierant1
- ArtykułyPoznańskie święto kryminału. Nadchodzi Festiwal GrandaLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Antoni Nowakowski
3
7,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
165 przeczytało książki autora
141 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
OkoLica Strachu 11/12 (3/4) 2018
Cykl: Okolica strachu (tom 11)
7,8 z 19 ocen
57 czytelników 0 opinii
2019
OkoLica Strachu 9 (1) marzec 2018
Cykl: Okolica strachu (tom 9)
7,2 z 10 ocen
24 czytelników 0 opinii
2018
OkoLica Strachu nr 7 (3)/2017
Cykl: Okolica strachu (tom 7)
7,3 z 14 ocen
22 czytelników 3 opinie
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
OkoLica Strachu nr 7 (3)/2017 Bradley Denton
7,3
Z literackim horrorem nie miałem tyle do czynienia, abym miał wyrobione zdanie na jego temat. Nie licząc kilku pozycji Kinga i Anne Rice. Cały czas zgłębiam temat. Z samą fantastyką zderzenia miałem częste i miłe, ale furtki horroru nie otworzyłem tak szeroko, żeby tam wejść i trochę się rozejrzeć. Jednak ostatnio coraz bardziej mnie ciągnie w tamtą stronę. Chciałem zobaczyć co aktualnie w trawie piszczy i sięgnąłem po kwartalnik „OkoLica Strachu”. Byłem bardzo ciekawy co tam znajdę, ale jednocześnie miałem obawy, czy strachy jako takie potrafią mnie zaskoczyć. Okazało się, że nie taki horror straszny jak go malują, w tym sensie, że nie trzeba było się niczego obawiać.
Ten numer OLS zawiera opowiadania, wywiad z reżyserem Srdjanem Spasojeviciem i kilka tekstów publicystycznych. Trochę szkoda, że zabrakło jakichś recenzji lub omówień horrorów, które aktualnie się ukazują. Ale chyba takie jest założenie.
Leciałem po kolei. Najpierw opowiadania, potem publicystyka. Opowiadań było 9. I te, które najbardziej mi się podobały, to „Pęknięcie” Stefana Weisbrodta, „Słowiański skalp” Marty Sobieckiej i „Dom kanibali” Guya N. Smitha.
„Pęknięcie” genialne. Autorowi wystarczyła strona opisująca rodzinne śniadanie, aby naświetlić w pełni ich sytuację, napięcia i relacje wewnątrzrodzinne. Tajemnica raczej niezbyt wymyślna, ale tak napisana, że nie mogłem przestać czytać. Autor ma jakiś magiczny magnes w piórze. Koniecznie trzeba zapamiętać to nazwisko: Stefan Weisbrodt.
Natomiast „Słowiański skalp” to bardzo klimatyczne opowiadanie. Urzekło mnie swoją delikatną aurą i taką spokojną narracją. A może horror osadzający się na obopólnej miłości babci i wnuczki z rodziną, i nie przeradzający jej w jakieś wynaturzenie, tym bardziej potrafi intrygować?
„Dom Kanibali” to świetne rzemiosło w opisaniu nawiedzonego domu. Horror z krwi i kości. I gnijącego mięcha. Wciągnęło mnie na całego.
Na całkiem przyzwoitym poziomie były również „Po drugiej stronie lustra” Justyny Maciny, „Białe damy nie są głupie” Pawła Matei oraz „XX” Olafa Pajączkowskiego. Wyróżniało się zwłaszcza „Białe damy nie są głupie”; fajny pomysł, zwłaszcza w sposobie opisania relacji między bohaterami.
Natomiast pozostałe, czyli „Skidmore” Bradleya Dentona, „Dzień Gniewu” Antoniego Nowakowskiego i „Wybryk natury” Artura Jastrzębskiego można sobie darować. Niczym mnie nie porwały. Chociaż w „Dniu Gniewu” odnalazłem ciekawostkę. Przewinął się w nim Olaf Tryggvason, przedstawiony jako reżyser, a jednocześnie prorok nowej religii o nadchodzącej zagładzie. A że czytam teraz „Hardą” Elżbiety Cherezińskiej to wiem, że nazwisko to nosił autentyczny król Norwegii na przełomie tysiącleci. Ale do końca sensu obsadzenia Tryggvasona w roli nawiedzonego reżysera nie skumałem.
Za to, jeżeli chodzi o publicystykę, to łykam ją w całości. Wiele rzeczy się dowiedziałem, z wieloma się utożsamiam i wiele rzeczy mnie zaciekawiło.
Ciekawe były refleksje Olgi Kowalskiej wokół tematu zdjęć pacjentek szpitala psychiatrycznego Bethlehem z połowy XIX wieku. Zainteresowałem się.
Pasjonujące przybliżenie tematu balsamowania zwłok przez Filipa Szyszko. Czytałem z otwartą gębą.
Przemysław Zawrotny zapoznał mnie z niezwykłą osobą Alejandra Jodorowsky’ego, którego w ogóle nie znałem, a którego film „Kret” muszę obejrzeć. Jak ja mogłem w ogóle go nie znać?
Świetny tekst Tomasza Przyłuckiego na temat horroru w aktualnych spektaklach teatralnych. Teatr – groza, nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe.
Jacek Radzymiński zajął się tematem ukazywania zdjęć dzieci na nagrobkach cmentarnych. Jak również tematem zdjęć robionym osobom po ich śmierci. Pasjonujący temat i refleksja jak podejście do śmierci zmienia się z czasem.
Simon Zack wyjął mi z głowy moje myśli na temat filmu „Predator” i zgrabnie je oddał na papierze. Ten film jemu, jak i mnie, nigdy się nie znudzi.
A Krzysztof „Korsarz” Biliński wziął na tapetę inspirację horrorem w muzyce. I zrobił to po mistrzowsku. Kwintesencja szerokiej wiedzy muzycznej i literackiej. Pasja przelana na papier. Chapeau bas!
No i jest też wywiad z reżyserem „Srpskiego filmu” Srdjanem Spasojeviciem. Ciekawy gość. A film muszę obejrzeć.
Jak sama nazwa wskazuje „OkoLica Strachu”, to wszystko, co z szeroko rozumianym dreszczykiem się wiąże. Jak również twarz – oblicze (oko, lica) strachu. Bardzo fajna – pojemna – nazwa. Mam nadzieję, że czasopismo rozwinie skrzydła, bo poprowadzone jest świetnie.
https://bookbeergeek.wordpress.com/2017/11/14/okolica-strachu-7-3-wrzesien-2017/
Magazyn Histeria XLII Antoni Nowakowski
6,3
Samo wydanie "Histerii" - przydałaby się lepsza korekta, są niepoprawione błędy, światła, literówki. I nie mówię o korekcie, która wymagałaby już płatnego zlecenia, ale o przejrzeniu pliku przed udostępnieniem – duże puste miejsca, spacje przed przecinkami itp. itd. Grafiki świetne, w ogóle inicjatywa "Histerii" do angażowania rozmaitych twórców jest bardzo dobra. Szkoda, że Histeria wciąż idzie w samą prozę - może warto byłoby umieszczać recenzje książek/poezję/jakieś dodatkowe info?
Bumerang - motyw już po paru zdaniach przypomina pododcinek "Black Mirror" i jestem pewny, że podobieństwo nie jest przypadkowe. Z tym że serial (bardzo dobry swoją drogą) do czegoś prowadzi, pozostawia wątpliwości i zmusza dość brutalnie do przemyśleń, a to opowiadanie do niczego nie prowadzi. Krótkie - lubię krótkie opowiadania - ale tu to nie pomogło. Jest pomyłka ludzka i konsekwencja w śmierci, ale równie dobrze mogłoby to być przeniesione na realia operacji chirurgicznej, podczas której doszło do najzwyklejszej omyłki lekarza. Opowiadanie o tym, jak lekarz się pomylił, czy to ze zmęczenia, czy wady sprzętu. Nie rozumiem sensu tej historii, ale cóż, może jestem ignorantem.
Jack o'lantern - bardzo przyjemne opowiadanie z dobrze wplecionymi retrospekcjami - często dodawanie wspomnień i dawnych wydarzeń kuleje i jest nienaturalne, ale tu konstrukcja bardzo dobrze gra. Brakowało mi trochę motywacji psychologicznej bohaterów, zwłaszcza męskich (a już zwłaszcza, że główną postacią narracyjną był jednak winowajca, łatwo byłoby wpleść jakieś przebłyski motywacji) - akcja z przeszłości potoczyła się w tę, a nie inną stronę ot tak, ale przy krótkim opowiadaniu nie można wymagać rozwlekłej podbudowy psychologicznej. Opowiadanie jedno z lepszych w numerze.
Motel – reakcje bohaterów i ich zachowania są lekko absurdalne (albo to po prostu kwestia złego dobrania słów). Dialogi są cierpkie, sztuczne. Akcja jest odhaczaniem wydarzeń i mniej lub bardziej absurdalnymi decyzjami. Jedyną dla mnie dobrą stroną „Motelu” był ostatni akapit, choć językowo jest pełen błędów.
Polana – przez większość opowiadania bardzo dobry klimat, liczyłem na rozwinięcie wątku narkotycznego, ale pal licho. Preferuję historie skupiające się na postaci i psychice niż na sztywnych wydarzeniach, więc „Polana” szła w dobrą stronę – ale potencjał został dla mnie zmarnowany szybkim i nagłym zakończeniem bez zagłębienia się w bohatera. 4/5 opowiadania jest git, ostatnia część niestety lekko mnie rozczarowała. Widać też duży potencjał językowy, ale używany psychologiczno-deliryczny patos kontrastuje z potocznym językiem czy niezręcznymi spójnikami, więc po lekkim popracowaniu nad tym może być jeszcze lepiej.
Święć się imię twoje – najlepsze według mnie opowiadanie w całym zbiorze. Warto było „przebrnąć” do końca. Świetnie się czyta, dobre zabiegi konstrukcyjne, zakończenie na plus.