Urodzony w Hiszpanii artysta jest od lat związany z amerykańskim rynkiem komiksowym. Jego najsłynniejszą pracą dla Marvela jest dwunastozeszytowa mini-seria "Avengers: Na zawsze", ale jego rysunki można także znaleźć na planszach "Fantastic Four", "Inhumans", "Ultimate Comics: Avengers" czy "X-Men". Ostatnio zajął się przygodami Kapitana Ameryki do scenaiuszy Ricka Remendera.
Postać Feniksa w uniwersum X-Men jest ciekawa, choć nie miałem z nią za często do czynienia. Wiem kim jest, jaką rolę pełni w całym uniwersum i dlaczego upatrzył sobie Jean Grey. To ciekawy byt, o monstrualnej sile, potrafiącej pożerać całe planety. Jednak Jean ma przyjaciół, kochanków, ludzi na których jej zależy. I dla nich jest gotowa walczyć, choć nie zawsze jej się to udaje. Czasem ognisty byt przejmuje kontrolę, a wtedy na planecie rozpętuje się prawdziwa pożoga. Tym razem jednak X-Men mają szansę ją powstrzymać w zarodku, ale nie będzie to łatwe.
Zaletą tego komiksu jest to, że nie trzeba znać szczegółowo wydarzeń z ostatnich serii o X-Menach. Wystarczy ogólna wiedza o uczniach Xaviera i ich losach, aby połapać się w całej przygodzie. Co prawda lepiej być na bieżąco, jednak wiadomo jak to bywa. Wychodzi tego tyle, że czasem coś się przegapi. Tutaj historia stanowi zamkniętą całość, dzięki czemu łatwo się połapać w jej zawiłościach. Na Ziemi ma miejsce seria dziwacznych anomalii z udziałem mutantów, jednak Cerebro nie umie ich do końca sklasyfikować. Rozpoczynają się więc poszukiwania źródła problemu i tak oto X-Men natrafiają na ślad Feniksa. Boskiego bytu, który jakimś cudem powrócił na Błękitną Planetę. Pytanie tylko - Po co?
Co prawda odpowiedź nasuwa się sama, a okładka bardzo dużo zdradza, jednak komiks czyta się całkiem przyjemnie. Nie ma mowy tutaj o jakimkolwiek zaskoczeniu, zaś wszystkie zwroty fabularne są łatwe do przewidzenia, szczególnie dla fana serii. Jednak nie odbiera to przyjemności płynącej z lektury. Może nie jest to nic wyszukanego, ale jak lekkie, niedzielne popołudnie z X-Men nada się idealnie.
(Stara) Jean Grey powraca zza grobu
Mroczna Phoenix i Jean Grey stanowią nie tylko jedną z najbardziej rozpoznawalnych komiksowych par, ale przede wszystkim jeden z najważniejszych i najsłynniejszych (jeśli nie najważniejszy i najsłynniejszy) z xmenowych motywów. Ta pierwsza jest kosmiczną mocą, której niemal nic nie umie się przeciwstawić. Ta druga to jej nosicielka, która przez nią straciła życie. A potem powracała raz za razem, by znów ginąć, wracać jako klon, a ostatnio – w Marvel Now – jako własna wersja z przeszłości. Ostatni jednak raz prawdziwa dorosła i żywa Jean Grey gościła na stronach przygód mutantów w 2004 roku w pisanych przez Morrisona New X-Men, a teraz powraca. i robi to w dobrym stylu, chociaż ten mini event Phoenix: Zmartwychwstanie. Powrót Jean Grey nie jest do końca spełniony.
Hudson, Nowy Jork. Dwójka nastolatków znajduje zakrwawioną dziewczynę, która wygląda na martwą, ale nagle wraca… do życia? Być może. Nim to się jednak może wyjaśnić, na miejscu pojawia się druga dziewczyna – rudowłosa i potrafiąca latać. Dwie godziny później na miejscu zdarzenia zjawiają się też X-Men, żeby zbadać sprawę. Jak się okazuje, dzieci, krwawiące choć pozbawione urazów, znaleziono w stanie katatonii, unoszące się nad ziemią. Nie mają w sobie mutancich zdolności, ale na miejscu Cerebro wyczuło moc, jakiej nie było nigdy wcześniej. Moc, która w dziwny sposób wpływa na Rachel. Kiedy udaje się odnaleźć trzy tropy w różnych częściach świata, X-Men dzielą się na drużyny, które mają je zbadać, nieświadomi tego, co czeka ich na miejscu… Czyżby Jean Grey wróciła? Wszystko na to wskazuje. Ale jak tego możliwe? I co ze sobą niesie?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/12/phoenix-zmartwychwstanie-powrot-jean.html