-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-10-18
2020-10-10
2020-09-17
'Piknik z niedźwiedziami" to moje drugie (po "Śniadaniu z kangurami") spotkanie z Billem Brysonem. Ta podróż urzekła mnie o wiele bardziej; może dlatego, że sama mam fioła na punkcie pieszego podróżowania przez świat...? Autor zręcznie przeplata własne wspomnienia ze szlaku z ciekawostkami, dzięki czemu czytelnik nie ma czasu się nudzić. Całość napisana jest przyjemnym, lekkim, czasem nawet nieco kolokwialnym językiem, w paru momentach można lekko się uśmiechnąć lub nawet szybko wypuścić powietrze nosem. Polecam tę książkę na kilka wieczorów niezłej zabawy i przygody (cóż może być lepszego niż czytanie o człowieku walczącym o przetrwanie w leśnej głuszy pod kocem z kubkiem kawusi?).
'Piknik z niedźwiedziami" to moje drugie (po "Śniadaniu z kangurami") spotkanie z Billem Brysonem. Ta podróż urzekła mnie o wiele bardziej; może dlatego, że sama mam fioła na punkcie pieszego podróżowania przez świat...? Autor zręcznie przeplata własne wspomnienia ze szlaku z ciekawostkami, dzięki czemu czytelnik nie ma czasu się nudzić. Całość napisana jest przyjemnym,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-07
Mam za sobą kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) książek i filmów o potworach, duchach i opętaniach, więc nie sądziłam, że akurat ta wywoła u mnie gęsią skórkę, niepokój i dziwne sny. Pierwsze kilkanaście rozdziałów nieco się dłuży, bohaterowie są chwilami nieco irytujący (choć z drugiej strony ciężko im się dziwić, w końcu dzielą dom z paskudnym demonem). Na pewno sięgnę po pozostałe książki z serii, jednak muszę teraz chwilę ochłonąć :D
Mam za sobą kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) książek i filmów o potworach, duchach i opętaniach, więc nie sądziłam, że akurat ta wywoła u mnie gęsią skórkę, niepokój i dziwne sny. Pierwsze kilkanaście rozdziałów nieco się dłuży, bohaterowie są chwilami nieco irytujący (choć z drugiej strony ciężko im się dziwić, w końcu dzielą dom z paskudnym demonem). Na pewno sięgnę...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-02
2020-08-18
2020-08-10
2020-08-09
2020-07-31
2020-07-20
2020-07-02
2020-05-28
2020-04-29
2020-04-21
2020-04-21
2020-04-16
Szczerze? Nie bardzo wiem, co myśleć o tej książce. Sięgnęłam po nią przez miłość do Autora ("Chemię śmierci" uwielbiam); na szczęście zostałam ostrzeżona, że "Rany kamieni" to zupełnie inna para kaloszy. "Tam się nic nie dzieje, a wszystko wyjaśnia zakończenie", powiedziała przyjaciółka. Nie okłamała mnie. Generalnie nie potrzebuję do szczęścia wartkiej akcji, tysiąca wątków i napięcia od początku do końca; od czasu do czasu lubię sięgnąć po literaturę, w której można się rozsmakować, skupiającą się na przeżyciach wewnętrznych bohaterów i rozbudowanych opisach natury (Roy Jacobsen, Alistair MacLeod, uwielbiam). Niestety, tutaj się zawiodłam. Bohaterowie są płytcy i irytujący, przez większość historii nawet nie wiadomo, o co im chodzi, bo prawie wszystkiego o przeszłości rodziny Arnauda dowiadujemy się właśnie z kilkudziesięciu ostatnich stron. Beckett serwuje nam więc opowieść, przez którą brniemy z nadzieją, że w końcu będzie lepiej, a kiedy już akcja się zaczyna, jakoś nie potrafimy się nią zachwycić (tak było w moim przypadku). Mimo wszystko historia intryguje i potrafi wciągnąć czytelnika. Odkładam "Rany kamieni" i wracam do cyklu z doktorem Hunterem.
Szczerze? Nie bardzo wiem, co myśleć o tej książce. Sięgnęłam po nią przez miłość do Autora ("Chemię śmierci" uwielbiam); na szczęście zostałam ostrzeżona, że "Rany kamieni" to zupełnie inna para kaloszy. "Tam się nic nie dzieje, a wszystko wyjaśnia zakończenie", powiedziała przyjaciółka. Nie okłamała mnie. Generalnie nie potrzebuję do szczęścia wartkiej akcji, tysiąca...
więcej Pokaż mimo to