-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać342
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2024-01-29
Pewnie z racji wieku (jestem już grubo po 50) główny bohater bardzo mi przypadł do gustu.
Książka mnie wciągnęła, podobnie jak poprzednio seria "www". Tematyka historii alternatywnych zawsze mnie fascynowała. Opis uzbrojenia i starć wojskowych stoi u Ciszewskiego na wysokim poziomie.
Nie znam się na marynarce wojennej i historii wojen morskich, więc przyjąłem opisy uzbrojenia i bitew bez żadnych zastrzeżeń.
Trochę mi brakowało wyrazistym postaci drugoplanowych - niby są, ale tak naprawdę nie odgrywają większej roli i nie są pogłębione (choćby córka Piłsudskiego czy Brzozowski). Tu warsztat autora jest moim zdaniem za słaby (nie dotyczy to tylko tej powieści).
Z przesłaniem ideologicznym książki całkowicie się zgadzam.
Pewnie z racji wieku (jestem już grubo po 50) główny bohater bardzo mi przypadł do gustu.
Książka mnie wciągnęła, podobnie jak poprzednio seria "www". Tematyka historii alternatywnych zawsze mnie fascynowała. Opis uzbrojenia i starć wojskowych stoi u Ciszewskiego na wysokim poziomie.
Nie znam się na marynarce wojennej i historii wojen morskich, więc przyjąłem opisy...
W sumie niezła powieść sensacyjna, dobrze się czyta, ale wg mnie czegoś jej brakuje. Przede wszystkim postać tytułowego kolekcjonera mnie nie przekonała. Przez całą powieść nie mogłem zrozumieć o co mu chodzi i tak pozostało do samego końca. Samo prowadzenie śledztwa też mocno fantastyczne a dedukcje głównego bohatera czasami wyciągane z kapelusza. No i jeszcze minus za zakończenie - nie lubię takich rozwiązań.
W sumie niezła powieść sensacyjna, dobrze się czyta, ale wg mnie czegoś jej brakuje. Przede wszystkim postać tytułowego kolekcjonera mnie nie przekonała. Przez całą powieść nie mogłem zrozumieć o co mu chodzi i tak pozostało do samego końca. Samo prowadzenie śledztwa też mocno fantastyczne a dedukcje głównego bohatera czasami wyciągane z kapelusza. No i jeszcze minus za...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przeczytałem po raz kolejny i nic się nie zmieniło. Nadal jest to kawał dobrej prozy. Nie ma tu rozbudowanych opisów - większość to akcja i dialogi, więc można zarzucić brak tzw. "pogłębienia postaci", ale autor potrafi kilkom zdaniami stworzyć portret bohatera, na który inni musieliby poświęcić kilka stron.
Niestety książkę czytałem po serialu, więc na jej odbiór mocno nakłada się wizja filmowa - a szkoda. Bo interpretacja Wilhemiego, choć genialna, nie jest jedyną możliwą.
Przeczytałem po raz kolejny i nic się nie zmieniło. Nadal jest to kawał dobrej prozy. Nie ma tu rozbudowanych opisów - większość to akcja i dialogi, więc można zarzucić brak tzw. "pogłębienia postaci", ale autor potrafi kilkom zdaniami stworzyć portret bohatera, na który inni musieliby poświęcić kilka stron.
Niestety książkę czytałem po serialu, więc na jej odbiór mocno...
Po latach wróciłem do tego zbioru opowiadań i jestem trochę rozczarowany. Niestety Lem też się starzeje. To co w latach 80 było dla mnie odkrywcze i niewątpliwie ciekawe, dzisiaj już takie nie jest. Również humor, wciąż na wysokim poziomie, jednak już tak nie bawi jak kiedyś.
Nadal jest to jednak zbiór warty przeczytania i szczerze każdemu polecam, szczególnie tym, którzy zaczynają przygodę z Lemem.
Po latach wróciłem do tego zbioru opowiadań i jestem trochę rozczarowany. Niestety Lem też się starzeje. To co w latach 80 było dla mnie odkrywcze i niewątpliwie ciekawe, dzisiaj już takie nie jest. Również humor, wciąż na wysokim poziomie, jednak już tak nie bawi jak kiedyś.
Nadal jest to jednak zbiór warty przeczytania i szczerze każdemu polecam, szczególnie tym, którzy...
Grzędowicza cenię i zawsze będę cenił za "Pana lodowego ogrodu". Jego zbiory opowiadań już tak do mnie nie przemawiają. W tym tomiku znajdziemy kilka opowiadań, które łączy tylko jedno: listopad. I tak się złożyło, że postanowiłem je wysłuchać właśnie w tym miesiącu i nie wiem czy dobrze zrobiłem. Bo na pewno nastrój, który zwykle człowieka ogarnia w te dni, jest w tych opowiadaniach obecny, ale to wcale nie poprawia człowiekowi humoru - wręcz przeciwnie.
Dwa opowiadania trzymają poziom: pierwsze i ostatnie, pozostałe takie sobie. Epilog natomiast jest już całkiem dołujący.
Grzędowicza cenię i zawsze będę cenił za "Pana lodowego ogrodu". Jego zbiory opowiadań już tak do mnie nie przemawiają. W tym tomiku znajdziemy kilka opowiadań, które łączy tylko jedno: listopad. I tak się złożyło, że postanowiłem je wysłuchać właśnie w tym miesiącu i nie wiem czy dobrze zrobiłem. Bo na pewno nastrój, który zwykle człowieka ogarnia w te dni, jest w tych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niestety ruska trylogia to nieudana próba stworzenia przez Jacka Piekarę dłuższej, tradycyjnej, formy zamiast opowiadań do których byliśmy przyzwyczajeni. Podobnie słaby był "Kościany galeon".
Przez dwa pierwsze tomy zastanawiałem się jak autor połączy i wyjaśni wszystkie wątki, które rozwinął.
No i "wyjaśnił". Najpierw Natasza bez powodu morduje Ludmiłę(no ten powód z utopieniem randomowego dziecka to jakiś żart). Potem sama ginie z rąk swojej najlepszej przyjaciółki (znowuż wyjaśnienie motywów Tamary jest żałosne) Wreszcie Deus ex machina pojawia się kawaleria w postaci Mariusa van Bohenwalda i zabiera Mordimera do cesarstwa, przy okazji odbierając mu pamięć.
Czyli na dobrą sprawę całego tego ruskiego wątku mogłoby nie być i moim zdaniem lepiej, żeby nie było.
Odnoszę wrażenie, że Jacek Piekara eksploatując do bólu ten świat, o czym informuje nas w posłowiu, rozmienia się coraz bardziej na drobne.
Jedyną powieścią, na którą czekam od lat, jest "Rzeźnik z Nazaretu", ale jeśli ma być to poziom ruskiej trylogii, to obawiam się, że nie ma na co czekać.
Dałem 5 gwiazdek tylko z powodu sympatii jaką czuję do Mordimera, ale ten człowiek, który występował pod tym imieniem w tych książkach, nawet nie przypomina prawdziwego sługi Świętego Oficjum.
Niestety ruska trylogia to nieudana próba stworzenia przez Jacka Piekarę dłuższej, tradycyjnej, formy zamiast opowiadań do których byliśmy przyzwyczajeni. Podobnie słaby był "Kościany galeon".
Przez dwa pierwsze tomy zastanawiałem się jak autor połączy i wyjaśni wszystkie wątki, które rozwinął.
No i "wyjaśnił". Najpierw Natasza bez powodu morduje Ludmiłę(no ten powód z...
Z każdą książką tego cyklu jest coraz słabiej. Już poprzednie pozycje nie wnosiły nic nowego do świata inkwizytorów, ale ta, jest już zupełnie miałka. To właściwie, rozdęte do objętości powieści, opowiadanie, zresztą słabe. Niczego nowego, co miałoby wpływ na historię naszego ulubionego inkwizytora, się nie dowiadujemy.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, to nie jest Mordimer, którego polubiłem. To jakiś przebieraniec, który z trudem próbuje tego prawdziwego udawać. Jedyne co pozostało z oryginału to język i poczucie humoru - i to nie do końca. Na dodatek wiemy, że nic mu nie zagraża. Chroni go plot armor, bo przecież nie mógł tu zginąć ani przestać być inkwizytorem.
Przedstawione postacie są płaskie i ich los mnie zupełnie nie obchodził, mogły żyć, mogły umrzeć - wszystko jedno. Żadna z nich nie odgrywa później jakiejkolwiek roli w życiu Mordimera.
Najgorsze zaś są fragmenty nawiązujące do bieżących wydarzeń, czyli tak zwanej "pandemii". Tu autor poszedł już zupełnie w publicystykę, słabą zresztą.
Ogólnie: lektura tej "powieści" to strata czasu i pieniędzy. Polecam tylko fanom, takim jak ja, którzy chcą mieć przeczytanie wszystkie części cyklu.
Z każdą książką tego cyklu jest coraz słabiej. Już poprzednie pozycje nie wnosiły nic nowego do świata inkwizytorów, ale ta, jest już zupełnie miałka. To właściwie, rozdęte do objętości powieści, opowiadanie, zresztą słabe. Niczego nowego, co miałoby wpływ na historię naszego ulubionego inkwizytora, się nie dowiadujemy.
więcej Pokaż mimo toJeśli chodzi o głównego bohatera, to nie jest...