rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" autorstwa Lucy Worsley to fascynująca biografia jednej z najbardziej znanych autorek powieści kryminalnych na świecie. Worsley przybliża czytelnikom życie i twórczość Agathy Christie, wnikliwie analizując jej postać oraz wpływ na literaturę.

Książka wyróżnia się szczegółowością i bogactwem informacji. Autorka przedstawia Christie nie tylko jako pisarkę, ale również jako kobietę o wielu twarzach – córkę, żonę, matkę, a także osobę zmagającą się z własnymi demonami i trudnościami. Naprawdę jestem pod wrażeniem researchu Lucy Worsley. W książce znajdziemy aż 1181 przypisów podających liczne źródła, z których czerpała pisząc tę biografię.

Ważnym elementem książki jest również analiza twórczości Christie. Worsley pokazuje, jak jej osobiste doświadczenia, w tym podróże i fascynacja archeologią, wpływały na jej powieści. Autorka również podkreśla rolę Christie jako pionierki w literaturze kryminalnej, która zrewolucjonizowała gatunek i stworzyła postacie, takie jak Hercules Poirot i Miss Marple, które stały się ikonami popkultury.

Styl pisarski Worsley jest przystępny i angażujący. Pomimo obfitości faktów i szczegółów, książka nie nuży i czyta się ją z dużym zainteresowaniem. Worsley potrafi zręcznie balansować między narracją biograficzną a analizą literacką, co sprawia, że biografia jest zarówno pouczająca, jak i wciągająca. To portret nie tylko wielkiej pisarki, ale również nieuchwytnej kobiety, która, mimo swojego publicznego sukcesu, pozostała zagadką dla wielu swoich czytelników.

Jestem ogromnym fanem Christie i czytałem wiele książek innych autorów dotyczących życia i twórczości Agathy. W tym oczywiście jej własną autobiografię, opis podróży na wykopaliska czy listy z podróży po Imperium brytyjskim. Czy dzięki biografii Lucy Worsley dowiedziałem się czegoś nowego? Nie, ale kompletnie nie jest to minus. Ja po prostu czytałem tyle o Christie, że już nic mnie nie zaskoczy i znam jej życiorys i twórczość na pamięć. Od siebie mogę dodać, że to naprawdę dobra pozycja wśród innych biografii Agathy i stawiam ją wysoko. Mimo, że nic nowego się nie dowiedziałem, czytało mi się ją rewelacyjnie.

Ale żeby nie było tak kolorowo, jest rzecz, która mi się bardzo nie podoba, a mianowicie spoilery! Jestem wyczulony na tym punkcie i bardzo nie podoba mi się, kiedy w biografiach autorów są spoilerowane fabuły i zakończenia książek. Tym bardziej w kryminałach, gdzie spoiler odnośnie zabójcy, motywu i sposobu psuje całą zabawę i odbiór historii. Lucy Worsley niestety często odnosiła się do książek Christie zdradzając szczegóły. Czasami, były to drobne wzmianki, które nie zdradzały za dużo, a czasami poważne, które zdradzały wszystko. Szkoda, bo w większości te spoilery nie były potrzebne i nic nie wnosiły do biografii.

Lista książek, które zostały zaspoilerowane i warto je znać zanim przeczyta się biografię Lucy Worsley (pomijam tytuły, gdzie odniesienia były drobne i nie mają wpływu na odbiór, skupiam się tylko na tych poważnych, które mogą zepsuć zabawę przed przeczytaniem książki Christie):
- Tajemnicza historia w Styles
- Zabójstwo Rogera Ackroyda
- Morderstwo w Mezopotamii
- A.B.C
- Zło czai się wszędzie
- Noc w bibliotece
- I nie było już nikogo
- Niedziela na wsi
- Po pogrzebie
- Dom zbrodni
- Zwierciadło pęka w odłamków stos
- Próba niewinności
- Noc i ciemność

"Agatha Christie. Nieuchwytna kobieta" autorstwa Lucy Worsley to fascynująca biografia jednej z najbardziej znanych autorek powieści kryminalnych na świecie. Worsley przybliża czytelnikom życie i twórczość Agathy Christie, wnikliwie analizując jej postać oraz wpływ na literaturę.

Książka wyróżnia się szczegółowością i bogactwem informacji. Autorka przedstawia Christie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Modlitwa za Nieśmiałe Korony Drzew" to kolejna wspaniała opowieść cyklu “Mnich i Robot” autorstwa Becky Chambers, która zabiera czytelnika w podróż do fantastycznego świata pełnego tajemnic i przygód. To literacki klejnot, który zachwyca swoją subtelną głębią, pięknem emocji i odwagą w poruszaniu najbardziej uniwersalnych tematów ludzkiego doświadczenia. Autorka po raz kolejny, buduje fascynujący wszechświat, w którym przemyka nie tylko magia technologii, ale także magia ludzkich relacji i emocji. Jest to historia o odwadze, miłości, odkrywaniu siebie i o tym, co oznacza być naprawdę żywym.

Podążając śladami bohaterów, czytelnik zostaje zanurzony w świat pełen różnorodnych istot i cywilizacji, które wzbudzają jego wyobraźnię i zapraszają do refleksji nad własnym miejscem we wszechświecie. Chambers doskonale balansuje między opisami kosmicznych krajobrazów a introspekcyjnymi momentami, w których bohaterowie zmierzają się ze swoimi najgłębszymi przekonaniami i lękami.

Jednym z najbardziej poruszających wątków książki jest eksploracja tematu tożsamości i akceptacji samego siebie. Chambers wnikliwie bada, jakie znaczenie mają relacje międzyludzkie w procesie kształtowania tożsamości i jak ważne jest zaakceptowanie siebie takimi, jakimi jesteśmy. To głębokie przesłanie przemyca się przez całą narrację, czyniąc ją nie tylko pasjonującą przygodą, ale również inspirującą medytacją nad sensem ludzkiego istnienia.

Nie sposób nie wspomnieć o pięknie języka używanego przez autorkę. Jej proza jest płynna i malownicza, prowadząc czytelnika przez labirynty emocji i refleksji. Dialogi są pełne życia, a opisy krajobrazów i technologii zachwycają swoją oryginalnością i wyobraźnią. Chambers doskonale operuje słowem, tworząc atmosferę, która wciąga czytelnika od pierwszej strony i nie pozwala mu oderwać się aż do ostatniego zdania.

Podsumowując, "Modlitwa za nieśmiałe korony drzew" to fascynująca podróż przez kosmos, ale także przez ludzkie serca i umysły. To książka, która porusza, inspiruje i zachwyca swoją głębią oraz pięknem. Dla tych, którzy szukają zarówno emocjonującej przygody, jak i mądrej refleksji nad życiem i miłością, ta powieść jest niezbędną lekturą. Becky Chambers udowadnia, że literatura science fiction może dotykać najważniejszych aspektów ludzkiego doświadczenia i pozostawiać czytelnika z wrażeniem, że przemierzył nie tylko kosmiczne odległości, ale również własne wnętrze. Lektura cyklu “Mnich i Robot” była dla mnie niesamowitym przeżyciem i zmusiła do wielu refleksji. Wiem, że opinie na temat książek Chambers są podzielone. Uważam, że warto po nie sięgnąć i wyrobić sobie własne zdanie. Mam wrażenie, że są to książki, których treść każdy zinterpretuje na swój własny sposób.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

"Modlitwa za Nieśmiałe Korony Drzew" to kolejna wspaniała opowieść cyklu “Mnich i Robot” autorstwa Becky Chambers, która zabiera czytelnika w podróż do fantastycznego świata pełnego tajemnic i przygód. To literacki klejnot, który zachwyca swoją subtelną głębią, pięknem emocji i odwagą w poruszaniu najbardziej uniwersalnych tematów ludzkiego doświadczenia. Autorka po raz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Psalm dla Zbudowanych w Dziczy" Becky Chambers to książka, która wyróżnia się spośród innych literackich dzieł ze względu na swoją niezwykłą głębię, poetyzm oraz unikalny sposób ukazania relacji jednostki z przyrodą i duchowością. Autorka sprawia, że słowa przenikają czytelnika do głębi duszy, poruszając tematy istotne i uniwersalne dla każdego człowieka. Przekazane przez nią emocje i myśli wnoszą czytelnika na zupełnie nowy poziom zrozumienia siebie samego i otaczającego świata.

Jednym z największych atutów tej książki jest jej zdolność do inspirowania i budzenia w czytelniku głębokich uczuć. Poprzez opisy przyrody i poruszane tematy, autorka zachęca do refleksji nad kondycją ludzkiego ducha, jego relacją z otoczeniem oraz sposobem, w jaki może odnaleźć się w dziczy życia. Ta książka jest jak duchowy przewodnik, który pomaga odnaleźć spokój i harmonię w zgiełku codzienności.

Bardzo podoba mi się to w jaki sposób Chambers eksploruje tematykę relacji międzyludzkich, zrównoważonego rozwoju oraz harmonijnego współżycia z przyrodą. Bohaterowie stają w obliczu różnorodnych wyzwań, zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, co sprawia, że czytelnik nieustannie towarzyszy im w ich podróży ku samopoznaniu i zrozumieniu otaczającego ich świata.

Język użyty w tej książce jest poetycki i pełen głębi, co sprawia, że czytelnik z łatwością wchodzi w świat opisywanych wydarzeń i doznaje emocji bohaterów. Chambers potrafi zaskoczyć swoim mistrzostwem w kreowaniu dialogów oraz wyjątkowym talentem do ukazywania różnorodności ludzkich doświadczeń i punktów widzenia.

"Psalm dla Zbudowanych w Dziczy" to zdecydowanie lektura dla tych, którzy poszukują głębszego znaczenia w swoim życiu, którzy pragną odnaleźć spokój i ukojenie. To książka, która zostaje w pamięci czytelnika na długo po zakończeniu lektury. Autorka kieruje nasze myśli ku najbardziej fundamentalnym pytaniom o istnienie i sens życia, a jednocześnie ofiaruje nam poczucie siły i nadziei. Było to niesamowite doświadczenie literackie, które zostanie ze mną na długo.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

"Psalm dla Zbudowanych w Dziczy" Becky Chambers to książka, która wyróżnia się spośród innych literackich dzieł ze względu na swoją niezwykłą głębię, poetyzm oraz unikalny sposób ukazania relacji jednostki z przyrodą i duchowością. Autorka sprawia, że słowa przenikają czytelnika do głębi duszy, poruszając tematy istotne i uniwersalne dla każdego człowieka. Przekazane przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Cień spoza czasu” autorstwa Giny Valrís to dwunasty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Moją pierwszą przeczytaną częścią tego cyklu było "Widmo nad Innsmouth" właśnie tej autorki. Do tej pory jest to jedna z moich ulubionych historii i bardzo często do niej wracam, więc tym bardziej byłem ciekaw czym autorka nas zaskoczy. A zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i ranking moich ulubieńców ma groźną konkurencję.

Komiksowe gry paragrafowe niezbyt przypadły mi do gustu, ale te “książkowe” jak najbardziej. Bardzo często po nie sięgam i razem ze znajomymi uwielbiam w nie grać podczas spotkań. Te inspirowane twórczością H.P. Lovecrafta zdecydowanie są najlepsze i nawet osoby, które Lovecrafta nie czytały są zachwycone.

W tej części wcielasz się w postać profesora ekonomii politycznej Nathaniela Wingate'a Peasleye'a wykładającego na Uniwersytecie Miskatonic. Nagły atak amnezji zabrał ci pięć lat życia. Kiedy odzyskałeś pamięć, zaczęły nękać cię koszmary i niezrozumiała wiedza, co skłania cię do poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące utraconego czasu. Czy twoje wizje były rzeczywistością? Co działo się przez te pięć lat? Zaczynasz swoją podróż po prawdę i odpowiedzi.

Na pewno mocną stroną tej części jest fakt, że zawiera aż 147 paragrafów, co czyni ją jedną z dłuższych w serii. Oznacza to o wiele więcej ścieżek i dróg do odkrywania historii. Dodatkowo autorka wprowadziła ciekawy system “wizji”, których zasady zostały opisane na samym początku gry. W niektórych poprzednich częściach pojawiały się już przeróżne mechaniki urozmaicające rozgrywkę, ale Giny Valrís wprowadziła zupełnie coś nowego.

Książka jak zwykle została przepięknie wydana i napisana. Pióro autorki idealnie wpasowuje się w narrację Lovecrafta. Podczas czytania nie raz towarzyszyło mi uczucie niepokoju i grozy. Całość dopełniają przerażające ilustracje, a także bestiariusz postaci, który znajdziecie na końcu książki. Trzymając produkt finalny w rękach można od razu zobaczyć ile pracy wydawnictwo Black Monk włożyło w tę serię, a wiadomo, że w przypadku gier paragrafowych “opakowanie” również gra wielką rolę.

Cóż mogę innego zrobić, niż polecić tę część wszystkim osobom, które z grami paragrafowymi miały już styczność i tym bardziej osobom, dla których byłoby to pierwsze spotkanie z taką formą rozrywki. Jest to świetna zabawa na wiele razy, ponieważ zawiera sporo możliwych dróg do obrania w celu rozwiązania tajemnic. Seria jak dla mnie jest świetna i naprawdę cieszę się, że opowiadania Lovecrafta dostały drugie życie, mam nadzieję, że osoby które jeszcze nie poznały twórczości autora zostaną zachęceni, aby po nią sięgnąć.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Cień spoza czasu” autorstwa Giny Valrís to dwunasty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Moją pierwszą przeczytaną częścią tego cyklu było "Widmo nad Innsmouth" właśnie tej autorki. Do tej pory jest to jedna z moich ulubionych historii i bardzo często do niej wracam, więc tym bardziej byłem ciekaw czym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Pies w domu” Barbary Sieradzan to, jak sama nazwa wskazuje, poradnik dla wszystkich właścicieli psów i osób, które dopiero planują adopcję, bądź zakup pieska. Myślę, że jest to bardzo przydatna pozycja, z której wiele informacji mogą wyciągnąć osoby początkujące w temacie opieki nad zwierzakiem.

Barbara Sieradzan jest autorką wielu poradników i opracowań o psach i kotach. Od ponad dwudziestu lat wiąże swoją pracę zawodową i zainteresowania ze zwierzętami. Jest specjalistką z zakresu ich behawiorystyki. Była redaktorką czołowych miesięczników “Mój Pies” i “Kocie Sprawy”.

Całość podzielona jest na kilkanaście rozdziałów, z których dowiemy się trochę o historii ewolucji psów, psim języku, rozwoju psa, psich zajęciach, psich zawodach i chorobach. Poznamy też rady dotyczące wyboru psa, oraz porady kiedy coś idzie nie tak.

Szczerze Wam powiem, że nie wyobrażam sobie życia bez psów. Sam jestem właścicielem Shih-Tzu i Maltańczyka. Swoją pasję do zwierząt spełniam również w życiu zawodowym. Pracuję w klinice weterynaryjnej i codziennie mam kontakt z domowymi zwierzętami. Uwielbiam dokształcać się w temacie zwierząt domowych, więc czytałem już kilka tego typu poradników. Czy wyciągnąłem z tej pozycji coś nowego? Oczywiście, że tak, ale myślę, że trzeba tu powiedzieć, że to tylko podstawy podstaw i osoby szukające w tej książce jakiejś rozszerzonej wiedzy, lub zaznajomione z tematem mogą być zawiedzione. Tak jak wspomniałem na początku, są to raczej porady dla laików i osób, które zastanawiają się nad przygarnięciem pupila.

Bardzo podoba mi się to w jaki sposób autorka kładzie nacisk na świadomą i przemyślaną decyzję w podjęciu się opieki nad psem. Pies to nie zabawka, a z doświadczenia niestety wiem, że wiele osób tak je traktuje. Do naszej kliniki trafia wiele zwierząt odebranych nieodpowiedzialnym właścicielom, niekiedy w tragicznym stanie. Jest to naprawdę smutny i przerażający widok. Dlatego uważam, że każdy powinien przed podjęciem decyzji o opiece nad zwierzakiem przeczytać tego typu książkę. Osoby, które będą wiedzieć jaka jest to odpowiedzialna decyzja i z czym jako przyszli opiekunowie będą musieli się mierzyć, nie podejmą pochopnej decyzji.

Podsumowując to całkiem dobry poradnik, zahaczający o najważniejsze podstawy. Wierzę, że może wnieść wiele dobrego i ludzie, którzy go przeczytają postarają się zapewnić swoim psom miłość i jak najlepsze warunki. A to najważniejsze.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Pies w domu” Barbary Sieradzan to, jak sama nazwa wskazuje, poradnik dla wszystkich właścicieli psów i osób, które dopiero planują adopcję, bądź zakup pieska. Myślę, że jest to bardzo przydatna pozycja, z której wiele informacji mogą wyciągnąć osoby początkujące w temacie opieki nad zwierzakiem.

Barbara Sieradzan jest autorką wielu poradników i opracowań o psach i kotach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Fuuj, ohyda!” Dana Marshalla to świetna pozycja dla wszystkich rodziców i ciekawskich dzieci. Dzięki niej można zobaczyć jak obrzydliwy bywa nasz wszechświat. Poznamy w niej wiele faktów na temat Ziemi, ludzi, zwierząt, nauki i kosmosu. Co więcej, każde dziecko będzie mogło samo ocenić w skali od 1 do 5 poziom obrzydliwości, a nawet wykonać pod opieką rodzica własne eksperymenty.

Dan Marshall jest projektantem, pisarzem i ilustratorem. Przez ponad 20 lat pracował dla wielu znanych firm i klientów, aktualnie prowadzi własną agencję “Studio Marshall”. Pomysły na książki zrodziły się z jego pasji do projektowania graficznego i wizualnego przekazywania informacji. W Polsce ukazały się do tej pory dwie książki autora.

Nie od dziś wiadomo, że dzieci uczą się najwięcej przez zabawę, a że często ciągnie ich do obrzydliwych rzeczy, wkładają ręce we wszystko i uwielbiają się brudzić jest to pozycja idealna. Jestem pewien, że informacje i ilustracje zawarte w książce zainteresują zarówno Was jak i Wasze pociechy. A nauka stanie się przyjemnością, a nie kolejnym nudnym obowiązkiem.

Naszym przewodnikiem po książce jest Slajmon - istota, która uwielbia wszystko co obrzydliwe, zgniłe i odrażające. Razem z nim odbywamy podróż po pięciu różnych kategoriach, mianowicie Ziemia, Ludzie, Zwierzęta, Kosmos i Nauka.Slajmon przedstawia nam przeróżne fascynujące informacje i przypadki, które sam ocenia w skali 1 do 5. Ale, żeby nie było nudno autor przewidział interakcję dla dzieci. Wiadomo, że każdy inaczej odbiera otaczający nas świat i dla każdego dziecka coś innego będzie bardziej lub mniej obrzydliwe. Dzięki ohydomierzowi mogą sami decydować ile punktów przyznać dla danej ciekawostki. Co podoba mi się najbardziej to zdecydowanie wiele pouczających eksperymentów, dzięki którym dzieci mogą wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce. Będziecie mieć możliwość stworzenia własnego śluzu, woreczka trawiennego, wyhodować pleśń (fuj), czy wywołać erupcję wulkanu.

Podsumowując, jest to zdecydowanie pozycja warta uwagi i ucieleśnia powiedzenie, że człowiek każdego dnia uczy się czegoś nowego. Dzięki tej książce na pewno wasze dziecko, jak i Wy posiądziecie ciekawą i obrzydliwą wiedzę na temat świata, który Nas otacza. Jestem bardzo ciekawy poprzedniej książki autora wydanej w Polsce “Nie do wiary!” i na pewno kiedyś po nią sięgnę. Omawianą tu pozycję przekazuję dalej mojej młodszej siostrze. Myślę, że pozycja jej się spodoba. Ja ze swojej strony bardzo polecam.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Fuuj, ohyda!” Dana Marshalla to świetna pozycja dla wszystkich rodziców i ciekawskich dzieci. Dzięki niej można zobaczyć jak obrzydliwy bywa nasz wszechświat. Poznamy w niej wiele faktów na temat Ziemi, ludzi, zwierząt, nauki i kosmosu. Co więcej, każde dziecko będzie mogło samo ocenić w skali od 1 do 5 poziom obrzydliwości, a nawet wykonać pod opieką rodzica własne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kino lat 80 i 90 miało swój specyficzny klimat. Kiedy myślę o filmach z tamtego okresu od razu przed oczami stają mi wszyscy ci muskularni, wielcy faceci i akcja pędząca na łeb na szyję. Kto z was nie zna takich klasyków jak “Terminator”, “Szklana pułapka”, “Predator”, czy “Komando”? Nick de Semlyen w tej książce zabiera nas w podróż za kulisy tych kultowych filmów, jak i przedstawia nam największych aktorów tej przecudownej ery Hollywood.

Autor książki to londyński dziennikarz filmowy, redaktor magazynu “Empire”, czyli jednego z największych magazynów filmowych na świecie. Doskonale wie o czym pisze, a także posiada dojścia do poufnych informacji. Oprócz własnych wywiadów z gwiazdami, scenarzystami, producentami i reżyserami, przy okazji cytuje szereg innych dziennikarzy medialnych i recenzentów filmowych, dzięki czemu możemy poznać różnorodne opinie i zupełnie inne punkty widzenia. Efektem tego jest wszechstronna relacja kultowego kina akcji lat 80 i 90.

Bardzo podobało mi się to, że autor nie próbował ukrywać negatywnych zachowań aktorów takich jak Sylvester Stallone, Arnold Schwarzenegger, Jean-Claude Van Damme, Chuck Norris i wiele innych. Autor przedstawił ich w ludzkiej formie, ze wszystkimi słabościami i ujawnia szokujące informacje, które wcześniej nigdy nie ujrzały światła dziennego. Bardzo łatwo w tego typu książkach zatracić się i ukazywać przekłamaną, cukierkową prawdę. Ten okres Hollywood wcale taki nie był i poza jasnymi stronami, autor pokazuje nam też negatywny wpływ przemysłu filmowego tamtych lat.

“Bohaterowie ostatniej akcji” to fascynująca historia, która oferuje nam mnóstwo ciekawostek, anegdot i plotek. Całość jest naprawdę wciągająca, interesująca, a momentami zabawna. Polubiłem pióro i humor autora, więc tym bardziej polecam tę pozycję. Jestem młody i niestety nie mogę powiedzieć, że dorastałem razem z tymi filmami, o których mowa w książce. Nie zmienia to faktu, że wszystkie nadrobiłem i mam wielki sentyment do filmów z tamtego okresu. Książka sprawiła, że mam ochotę obejrzeć je jeszcze raz, a to zdecydowanie dobrze o niej świadczy. Myślę, że jest to idealna pozycja dla wszystkich fanów kina akcji lat 80 i 90.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Kino lat 80 i 90 miało swój specyficzny klimat. Kiedy myślę o filmach z tamtego okresu od razu przed oczami stają mi wszyscy ci muskularni, wielcy faceci i akcja pędząca na łeb na szyję. Kto z was nie zna takich klasyków jak “Terminator”, “Szklana pułapka”, “Predator”, czy “Komando”? Nick de Semlyen w tej książce zabiera nas w podróż za kulisy tych kultowych filmów, jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Coś na progu” autorstwa Leandro Pinto to już jedenasty tom serii Choose Cthulhu. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem tych gier paragrafowych. Idealnie wpasowały się w mój gust i jestem ich fanem od samego początku. Trudno mi uwierzyć, że seria tak szybko się rozrosła. Dopiero co czytałem trzecią część “Widmo nad Innsmouth”, od której zacząłem swoją przygodę. Potem sięgałem po kolejne tytuły jak tylko wychodziły, a w trakcie wróciłem też do pierwszego i drugiego tomu, żeby być na bieżąco. Każda następna część sprawiała mi wielką radość i zapewniała wyśmienitą rozrywkę. Jako fan H.P. Lovecrafta nie mogłem przejść obok tej serii obojętnie, a możliwość ponownego zanurzenia się w dobrze mi znane historie, choć w nieco zmienionej formie, to czysta przyjemność. Znajomość oryginału w niczym nie umniejsza frajdy z gry, więc fani autora nie muszą się niczego obawiać.

W tej części wcielamy się w postać Daniela Uptona, który jest architektem, ilustratorem makabrycznych książek, jak i fanem groteski. Dan rok po ślubie postanawia przenieść się z Bostonu do swojego rodzinnego miasta Arkham. Jego życie rodzinne, jak i zawodowe wydaje się być perfekcyjne. Nic nie zakłóca Danowi spokoju, do czasu, aż odwiedza go zaniepokojony ojciec jego przyjaciela z młodości Edwarda Derbego, który ma nietypową prośbę. Za wszelką cenę chce, aby Daniel odwiódł swojego przyjaciela od decyzji małżeństwa z Asenath Waite, która cieszy się złą sławą w mieście. Tutaj stajemy przed pierwszym wyborem czy podejmiemy się tego zadania, czy też nie. Nasze wybory mają duży wpływ na przebieg historii i tylko od nas zależy jak się potoczą losy głównego bohatera.

Cóż mogę powiedzieć, to kolejna świetna, wciągająca, klimatyczna i dobrze napisana historia. Autor genialnie buduje napięcie powodując u nas uczucie niepokoju i ciarki na plecach. Cała mechanika gry jest także bez zarzutu. Sam “zagrałem” w tę część kilka razy, za każdym razem dochodząc do innego zakończenia. Nawet raz udało mi się przetestować ją ze znajomymi, których również zaraziłem tą serią. Uwielbiamy wspólnie czytać poszczególne paragrafy i debatować nad wyborem dalszej drogi. Ostatnio nawet tymi grami zainteresował się mój brat, który raczej za czytaniem nie przepada, więc coś w tej serii musi być.

Mi nie pozostaje nic innego, jak tylko polecać dalej wszystkim tę serię. Pamiętajcie, że to gra, która zapewni wam zabawę na wiele razy, gdyż historia zawiera wiele dróg do wybrania. Jest to także świetna forma rozrywki dla większego grona. Sami spróbujcie zagrać ze swoimi znajomymi lub rodziną podejmując wspólne decyzje.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Coś na progu” autorstwa Leandro Pinto to już jedenasty tom serii Choose Cthulhu. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem tych gier paragrafowych. Idealnie wpasowały się w mój gust i jestem ich fanem od samego początku. Trudno mi uwierzyć, że seria tak szybko się rozrosła. Dopiero co czytałem trzecią część “Widmo nad Innsmouth”, od której zacząłem swoją przygodę. Potem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Paris. Autobiografia”

Myślę, że nazwisko Hilton jest znane wszystkim. A zwłaszcza ludziom, którzy dobrze pamiętają początek XXI wieku. Wtedy właśnie Paris Hilton wywierała ogromny wpływ na popkulturę. Mówi się, że Paris zapoczątkowała zawód influencera i coś w tym jest. Jej twarz była wszędzie, media nie przestawały o niej pisać. Niestety w większości były to nieprzychylne artykuły. Ostatecznie opinia publiczna i media wyrządziły jej wielką krzywdę i wykreowały stereotypowy wizerunek Paris, a mianowicie rozpuszczonej, głupiej dziedziczki fortuny. Powiem szczerze, że ja sam miałem o niej takie zdanie do momentu obejrzenia filmu “Prawdziwa historia Paris Hilton” i przeczytania tej książki. Okazuję się, że jest ona kimś więcej niż sztucznie wykreowaną postacią, znaną tylko jako dziedziczka fortuny swojej rodziny.

Czytelnicy mogą się spodziewać, że wspomnienia Paris Hilton będą pełne różowych sukienek, diamentów, porad dotyczących mody, znanych nazwisk i wystawnych przyjęć. Nie daj się zwieść pięknej różowej okładce. Ta książka porusza także poważne i mroczne tematy, w tym walkę z ADHD, gwałt, traumatyczne doświadczenia Paris w CEDU i zespół stresu pourazowego. W tej książce Paris rozlicza się ze swoją mroczną przeszłością, a także zmienia kompletnie swój stereotypowy wizerunek, który wiele ludzi nadal powiela.

Przede wszystkim, tym co wyróżnia wspomnienia Hilton, jest sposób, w jaki konstruuje swoją historię. W prologu książki Hilton szczegółowo opisuje swoje doświadczenia z ADHD i jak to wpłynęło na jej życie. To tłumaczy nam również czemu Paris bardzo często przeskakuję z tematu na temat i łączy przeszłość z teraźniejszością. Wiem niestety, że dla wielu osób taki chaos będzie minusem, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Sam mam stwierdzone spektrum ADHD, więc jestem w stanie to zrozumieć, a nawet się z tym stylem utożsamić.

Jestem pod wrażeniem jak otwarcie Paris mówi o swoim życiu, swoich błędach, przykrych doświadczeniach, wykorzystaniu seksualnym. Wiele z tym tematów nie jest łatwych do dzielenia się nawet ze swoimi bliskimi, a co dopiero z całym światem. W swoich wspomnieniach Hilton otwarcie przeciwstawia się z góry przyjętym wyobrażeniom na jej temat i pisze z niezwykłą pewnością siebie, obnażając się przed czytelnikiem i stawiając siebie w zupełnie innym świetle. Myślę, że książka ta może pomóc wielu ludziom, którzy zmagali lub nadal zmagają się z podobnymi problemami.

Ze swojej strony polecam wspomnienia Paris. Jest to naprawdę dobry i interesujący tekst. Czasami jest mrocznie, ale znajdziecie tu także dużo dawki humoru, który do mnie trafił. Przede wszystkim polecam przeczytać tę książkę osobom, które nadal postrzegają Paris jako stereotypową rozpuszczoną dziewczynkę, która poza dużym nazwiskiem nic nie osiągnęła. Przekonacie się jak bardzo się mylicie.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Paris. Autobiografia”

Myślę, że nazwisko Hilton jest znane wszystkim. A zwłaszcza ludziom, którzy dobrze pamiętają początek XXI wieku. Wtedy właśnie Paris Hilton wywierała ogromny wpływ na popkulturę. Mówi się, że Paris zapoczątkowała zawód influencera i coś w tym jest. Jej twarz była wszędzie, media nie przestawały o niej pisać. Niestety w większości były to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai

O autorce było głośno w Polsce 3 lata temu za sprawą powieści “Wierzyliśmy jak nikt”. Czyli książki, która była nominowana do nagrody Pulitzera i National Book Award. Słyszałem o niej wiele dobrego, niestety jeszcze jej nie czytałem. Kiedy nadarzyła się okazja do przeczytania i zrecenzowania nowej książki Rebekkii Makkai byłem bardzo ciekawy i nie wahałem się ani chwili. Powiem szczerze, że zostałem oczarowany przez autorkę, jej stylem, konstrukcją powieści, wielowątkową narracją. Książka została zaklasyfikowana jako kryminał, tak by się też mogło wydawać po samym opisie, ale zdecydowanie jest to coś więcej. Rebecca Makkai pod płaszczykiem kryminału opowiada ważną historię o sile, prawach i sytuacji kobiet.

Bodie Kane to odnosząca sukcesy twórczyni podcastów, która wraca do liceum Granby’ego, czyli elitarnej szkoły z internatem w New Hampshire, aby przez dwa tygodnie prowadzić kilka kursów. Bodie jako nastolatka spędziła tam kilka niezręcznych i przygnębiających lat.
Powrót nie jest tak prosty, jak się wydaje. Tragedie rodzinne i morderstwo jej byłej współlokatorki, Thalii Keith w ostatniej klasie, szybko stają się otwartymi ranami. Za śmierć Thalii skazano szkolnego trenera lekkoatletyki Omara Evansa. Sprawa tak naprawdę nigdy nie została zamknięta i nadal jest przedmiotem wielu dyskusji w Internecie. Wiele osób twierdzi, że trener jest niewinny, a prawdziwy morderca nadal pozostaje na wolności. Jedna z uczennic w ramach kursu postanawia nagrać podcast dotyczący tej sprawy. Bodie Kane ponownie zostaje w nią wciągnięta i wkrótce zaczyna mieć obsesję na punkcie czasu spędzonego w Liceum Granby’ego, a także czegoś, co prześladuje ją od dawna, a co może być kluczem do ustalenia prawdziwego mordercy Thalii.

To mroczna i czasami niewygodna opowieść o morderstwie, rasizmie, mizoginii, wykorzystaniu seksualnym, żalu, przywilejach i byciu wyrzutkiem. Rebecca Makkai stawia przed czytelnikiem wiele pytań i porusza ważne kwestie. Jest to także powieść o transformacji kobiety, która rozlicza się ze swoją przeszłością, jednocześnie próbując odnaleźć się w burzliwej teraźniejszości. Ciekawa jest również forma narracji, ponieważ Bodie Kane kieruje swoje słowa do Pana Blocha, nauczyciela muzyki, który uczył w Granbym. Daje nam to ciekawy efekt, jakbyśmy czytali czyjś list, lub pamiętnik, którego nie jesteśmy adresatami. Chyba do tej pory nie spotkałem się z takim zabiegiem, ale podobało mi się to. Uważam, że jest to bardzo dobra i ważna książka, a niesamowite i sprawne pióro Rebekki Makkai stawia tę pozycję wysoko w rankingu. Na pewno sięgnę po “Wierzyliśmy jak nikt” i każdą następną książkę autorki. Jestem ciekawy czym jeszcze nas może zaskoczyć.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Mam do pana kilka pytań” Rebecca Makkai

O autorce było głośno w Polsce 3 lata temu za sprawą powieści “Wierzyliśmy jak nikt”. Czyli książki, która była nominowana do nagrody Pulitzera i National Book Award. Słyszałem o niej wiele dobrego, niestety jeszcze jej nie czytałem. Kiedy nadarzyła się okazja do przeczytania i zrecenzowania nowej książki Rebekkii Makkai byłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Diddly Squat. Tylko krowa zdania nie zmienia” Jeremy Clarkson

Jeremy Clarkson to postać, której chyba nie trzeba przedstawiać. Ja znam go głównie z programu Top Gear i brytyjskiej wersji Milionerów. Wiem również, że jest autorem wielu książek, które również zostały wydane w Polsce. Do tej pory przeczytałem tylko dwie o perypetiach autora na farmie Diddly Squat. Obydwie części to zbiory felietonów Jeremiego, które wcześniej były publikowane na łamach brytyjskiego pisma Sunday Times. Pierwsza część podobała mi się, więc wiedziałem już czego mogę się spodziewać po tej i nie zawiodłem się. To kolejne zabawne historie z życia farmera, jak i wiele trafnych spostrzeżeń dotyczących problemów, z którymi musi się mierzyć rolnik w Wielkiej Brytanii. Od siebie mogę dodać, że tak naprawdę te sytuacje i problemy można śmiało porównać do tego co dzieję się w Polsce.

Jeremy Clarkson ma bardzo cięty język i jego wypowiedzi mogą wzbudzać kontrowersje. Sam niekiedy nie mogłem się zgodzić z autorem i uświadamiałem sobie, że na kilka kwestii mamy oddzielne poglądy. Ale mimo tego wszystkiego, nie mogę odmówić autorowi, że ma rację w wielu aspektach, a kontrowersyjny sposób w jaki to wszystko przedstawia ma w sobie jakiś klimat, który zdaję mi się jest charakterystyczny dla tego autora. Zawsze doceniam ludzi, którzy mają swoje własne i odmienne zdanie od większości i nie boją się go głosić. Oczywiście tylko wtedy, kiedy robią to w kulturalny sposób i można z takimi ludźmi prowadzić merytoryczną rozmowę. Wydaję mi się, że Jeremy Clarkson jest właśnie taką osobą.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Autor ma niesamowity dar przekazywania czytelnikom swoich porażek i niepowodzeń w zabawny sposób. Z zainteresowaniem czytałem perypetie Jeremiego na farmie. Po lekturze nasuwa mi się jeden wniosek. Clarkson jest po prostu niezdarą i myślę, że sam zdaje sobie z tego sprawę. Tylko on potrafi wjechać w jedyny słup elektryczny znajdujący się na wielohektarowym polu, czy kilkadziesiąt razy próbować wjechać tyłem do szopy z marnym skutkiem. Mimo wielu niepowodzeń autorowi nie brak nowych pomysłów na rozwinięcie biznesu, które z uporem stara się zrealizować. Niestety często na drodze do sukcesu staje mu polityka państwa, niszczycielska siła natury w postaci chwastów i szkodników, a nawet jego sąsiedzi.

Myślę, że warto jest sięgnąć po obydwie części. Momentami można się pośmiać, a momentami Jeremy zmusza nas do wielu refleksji. Wiedziałem, że farmerzy mierzą się z wieloma problemami, ale nie spodziewałem się, że jest aż tak źle.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Diddly Squat. Tylko krowa zdania nie zmienia” Jeremy Clarkson

Jeremy Clarkson to postać, której chyba nie trzeba przedstawiać. Ja znam go głównie z programu Top Gear i brytyjskiej wersji Milionerów. Wiem również, że jest autorem wielu książek, które również zostały wydane w Polsce. Do tej pory przeczytałem tylko dwie o perypetiach autora na farmie Diddly Squat. Obydwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Nawiedziciel mroku” Leandro Pinto

Jest to już dziesiąty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Nadal nie mogę uwierzyć, jak bardzo ta seria się rozwinęła. Dopiero co czytałem 3 część, od której zaczęła się moja przygoda z tymi grami paragrafowymi. Potem nadrobiłem, 1 i 2 część. Uwielbiam tę serię i za każdym razem świetnie się bawię. Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny tom. W przygotowaniu już są kolejne dwa. Napisane zostały przez autorów dobrze nam znanych z poprzednich części, także wiem, że się nie zawiodę. Co do “Nawiedziciela mroku” muszę przyznać, że ta część również mi się podobała. Jest jedną z dłuższych i oferuje aż 145 paragrafów. W jednym z nich możemy poznać nawet samego H.P. Lovecrafta.

W tej historii wcielamy się w Roberta Blake’a, twórcę powieści i opowiadań grozy. Robert od zawsze wierzył, że jego przeznaczeniem jest napisanie najlepszej powieść grozy na świecie. Dzięki temu pragnieniu przemierzył cały świat w poszukiwaniu inspiracji. Podczas swojej podróży udało mu się zajrzeć do przeklętego woluminu “De Vermis Mysteriis”, autorstwa mistyka i nekromanty z trzynastego wieku, Ludwiga Prinna. W sierpniu 1934 roku odwiedził samotnego bibliofila mieszkającego w Providence, lecz ta historia skończyła się tragicznie. Mimo upływu czasu wspomnienia o tym wydarzeniu wracają do Roberta w postaci koszmarów nocnych. Szukając rozgrzeszenia dla duszy, postanowił on wrócić do miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło.

Za każdym razem jestem pełen podziwu jak wydawnictwo Black Monk dba o każdy wizualny szczegół. Cała seria jest pięknie wydana, w twardej oprawie z niesamowitymi i klimatycznymi ilustracjami. Na końcu każdej części znajdziemy Bestiariusz z najważniejszymi istotami i postaciami z gry. Według mnie to jedna z lepszych części z serii, niezwykle klimatyczna i pochłaniająca. Mimo, że znam opowiadanie, na podstawie którego powstała ta gra, to nie raz byłem zaskoczony możliwościami wyboru i różnymi drogami, które można było wybrać. Sam motyw ambitnego pisarza, tragicznego wydarzenia z przeszłości i powrót w to samo miejsce po czasie jest genialny. A, że to my sterujemy bohaterem dodaje tej opowieści drugie dno i angażuje nas w całość jeszcze bardziej.

Polecam tę część wszystkim osobom, które z grami paragrafowymi miały już styczność i tym bardziej osobom, dla których byłoby to pierwsze spotkanie z taką formą rozrywki. Aby zacząć grę nie trzeba posiadać żadnego doświadczenia, ani tym bardziej znać oryginalnego opowiadania Lovecrafta, chociaż oczywiście polecam się z nim zapoznać, bo po Lovecrafta zawsze warto sięgnąć. Jest to świetna zabawa na wiele razy, ponieważ zawiera sporo możliwych dróg do rozwiązania tajemnic. Ja szczerze uwielbiam wracać do poprzednich części i za każdym razem odkrywam coś nowego.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Nawiedziciel mroku” Leandro Pinto

Jest to już dziesiąty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Nadal nie mogę uwierzyć, jak bardzo ta seria się rozwinęła. Dopiero co czytałem 3 część, od której zaczęła się moja przygoda z tymi grami paragrafowymi. Potem nadrobiłem, 1 i 2 część. Uwielbiam tę serię i za każdym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Percepcja. Początek" Piotr Łosiński

Od czasu do czasu mam ochotę przeczytać jakąś książkę z gatunku fantasy, czy science fiction. Doceniam pomysły autorów, tym bardziej jeżeli potrafią nas czymś nadal zaskoczyć, kiedy myślimy, że już wszystko było. Trzeba się naprawdę postarać, żeby fabuła nie okazała się wtórna. Okładka książki mnie przyciągnęła, a opis bardzo zainteresował. Dlatego z chęcią po nią sięgnąłem. Mogę już powiedzieć na wstępie, że fabuła zawiera pewne utarte schematy charakterystyczne dla tego gatunki, ale mimo to autorowi udało się wprowadzić trochę świeżości i własnych pomysłów do całości. Więc ode mnie duży plus.

Uzdolnieni to ludzie obdarowani boską cząstką. Artem, przedstawiciel tego gatunku, od najmłodszych lat przejawiał zdolności mentalne. Wskutek wydania go przez jednego ze znajomych zostaje osadzony w specjalnym więzieniu dla podobnych sobie jednostek. Wiele lat temu zdecydował się opuścić rodzinę, aby ją chronić, od tamtego czasu do teraz pozostawał w ukryciu. Artem cały czas zastanawia się dlaczego przyjaciel go wydał i jaki miał w tym cel. Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie będzie musiał uciec z więzienia. W przeciwnym wypadku stanie się obiektem brutalnych eksperymentów, mających na celu eksterminację całego gatunku. Postanawia zaryzykować życie i wraz z kilkoma innymi osadzonymi rozpoczyna rebelię. Przy pomocy swoich zdolności, bunt zatacza coraz szersze kręgi i prowadzi do szokujących odkryć.

Co podoba mi się najbardziej w tej książce to to, że elementy fantastyczne, moc percepcji itp. jak dla mnie zeszło na drugi plan. Oczywiście to nadal ważna część tej historii, ale to relacje międzyludzkie, portrety psychologiczne postaci, ich motywacje i emocje wzięły górę i sprawiły, że uważam całość za dobrze dopracowaną. Autor bardzo sprawnie prowadził akcję i nie pozwolił, żeby czytelnik w którymkolwiek momencie się nudził. To dobra opowieść o miłości do rodziny, o próbie ucieczki i przetrwaniu. O niesprawiedliwości świata, bezustannej walce o wolność i roli małych grup wykluczonych przez władzę, w tym przypadku uzdolnionych. Podobało mi się przedstawienie przez autora takiej woli walki o życie i uświadomienie nam do czego zdolny jest człowiek w sytuacji zagrożenia. Jestem ciekawy co autor jeszcze ma w zanadrzu i czym nas zaskoczy, ponieważ to dopiero początek….

Jeżeli szukacie krótkiej i przyjemnej historii science fiction, która poza elementami fantastycznymi ma drugie dno to polecam.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

"Percepcja. Początek" Piotr Łosiński

Od czasu do czasu mam ochotę przeczytać jakąś książkę z gatunku fantasy, czy science fiction. Doceniam pomysły autorów, tym bardziej jeżeli potrafią nas czymś nadal zaskoczyć, kiedy myślimy, że już wszystko było. Trzeba się naprawdę postarać, żeby fabuła nie okazała się wtórna. Okładka książki mnie przyciągnęła, a opis bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Szepczący w ciemności” Giny Valris

Jest to dziewiąty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Przerobiłem już kilka poprzednich części i za każdym razem była to świetna przygoda. Spod pióra autorki w serii ukazały się wcześniej "Widmo nad Innsmouth" i “Bezimienne miasto”. Widmo do tej pory to jedna z moich ulubionych części, więc tym bardziej byłem ciekawy co Giny Valris przygotowała tym razem. Opowiadanie, na podstawie którego powstała ta gra paragrafowa jest mi znane, a mimo wszystko autorka potrafiła mnie nie raz zaskoczyć. Czułem, że poznaję historię na nowo i nie potrafiłem przewidzieć co się wydarzy.

W tej historii wcielasz się w postać Alberta N. Wilmartha, profesora specjalizującego się amerykańskim folklorem. Jesteś głęboko przekonany, że dla lokalnych mitów i legend da się zawsze znaleźć naukowe wyjaśnienie. Dzięki twojemu podejściu zdobyłeś rozgłos i przydomek “nieprzyjemnego erudyty”. Podczas przerwy przed początkiem semestru na Uniwersytecie Miskatonic nadrabiasz zaległości w lekturze lokalnej prasy i korespondencji. Dowiadujesz się, że region Vermontu pogrążyły straszliwe powodzie, a mieszkańcy opowiadają o dziwnych ciałach unoszących się na wezbranych wodach. Nie wierzysz w te historie, ale twoją uwagę przyciąga list od jednego ze współpracowników z Uniwersytetu, który prosi cię o zbadanie związku lokalnych legend ze szczątkami wyłowionymi z rzeki. Zaczynasz się zastanawiać czy wziąć udział w tej sprawie, czy dać sobie spokój. Tak zaczyna się twoja historia, której los zależy od twoich wyborów.

Ta część okazała się niezwykle klimatyczna, pełna sprzeczności, niedopowiedzeń, od początku czuć było napięcie, nie wiedziałem co jest prawdą, a co nie. Nie wiedziałem komu mogę zaufać. Historia niesamowicie mnie pochłonęła i zapewniła mi długą rozrywkę. Co najważniejsze do takich gier paragrafowych można wracać i za każdym razem wybrać inną drogę, a jest ich sporo. To najdłuższa część z tych, które do tej pory czytałem. Prawie 150 paragrafów daje nam bardziej rozbudowane drogi od niektórych zawartych w poprzednich grach z serii. Do mechaniki gry nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystkie możliwe ścieżki do obrania i każda decyzja czytelnika ładnie klei się z całością, nie pozostawiając żadnych dziur fabularnych.

Za każdym razem jestem pełen podziwu jak wydawnictwo Black Monk dba o każdy wizualny szczegół. Cała seria jest pięknie wydana, w twardej oprawie z niesamowitymi i klimatycznymi ilustracjami. Na końcu każdej części znajdziemy Bestiariusz z najważniejszymi istotami i postaciami z gry.

Polecam tę część wszystkim osobom, które z grami paragrafowymi miały już styczność i tym bardziej osobom, dla których byłoby to pierwsze spotkanie z taką formą rozrywki. Znajomość oryginalnego opowiadania nie jest konieczna, więc nie musicie się obawiać, że historia byłaby niezrozumiała. Mam nadzieję, że dzięki tej serii dużo czytelników z chęcią sięgnie po opowiadania H.P. Lovecrafta bo naprawdę warto.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Szepczący w ciemności” Giny Valris

Jest to dziewiąty tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Przerobiłem już kilka poprzednich części i za każdym razem była to świetna przygoda. Spod pióra autorki w serii ukazały się wcześniej "Widmo nad Innsmouth" i “Bezimienne miasto”. Widmo do tej pory to jedna z moich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rzeźnia Wyszków” Marek Czestkowski

Uwielbiam satyrę, groteskę i czarną komedię. Żeby stworzyć coś inteligentnego i zabawnego to trzeba być mistrzem obserwacji społeczeństwa i tego co dzieję się w naszym kraju dookoła nas. Uważam, że Marek Czestkowski bardzo dobrze poradził sobie z tym zadaniem i napisał świetną satyrę społeczno-polityczną przepełnioną czarnym humorem i elementami gore, gdzie absurd goni absurd.

Wyszków to niewielka miejscowość w województwie mazowieckim, która dzień przed Wielkanocą zostaje otoczona kordonem sanitarnym. Miasto opanowała zaraza niewiadomego pochodzenia, a mieszkańcy są zmuszeni do pozostania w domu. Oczywiście wielu osobom się to nie spodobało, no bo jak to tak można nie poświęcić wielkanocnych jajek?
Wobec narastającego zagrożenia naprędce zostaje powołana Rada Chłopskiego Rozumu, w której skład wchodzą: skorumpowany doktor wyznaczony na stanowisko eksperta do walki z epidemią KOWID, atrakcyjna sprzedawczyni ze spożywczaka z ambicjami dziennikarskimi i burmistrz miasta. Podczas konferencji prasowej dochodzi do zamachu przeprowadzonego przez katolicką terrorystkę. Zaczyna się wojna pomiędzy władzą, kościołem i zwolennikami danej strony sporu.

Przede wszystkim podchodząc do książek tego typu trzeba mieć otwarty umysł. Gatunek ten z założenia w karykaturalny sposób ośmiesza i piętnuje ukazane w nim zjawiska i poglądy. A tutaj oberwało się wszystkim. W książce zostało przedstawionych wiele tematów takich jak foliarstwo, ruch pro-life, religijny ekstremizm, skorumpowana władza, sojusz tronu z ołtarzem, nepotyzm, korupcja i wiele wiele innych. To naprawdę mocna strona tej książki, autor w inteligenty i zabawny sposób przedstawił absurdy wielu grup społecznych i politycznych nie skupiając się na jakiejś konkretnej. Uważam, że przez taki zabieg raczej nikt nie powinien poczuć się urażony treścią, ale wiem, że niektórzy na pewno poczują się nią dotknięci i nie odbiorą jej tak jak ja.

Autor zastosował tutaj pewną symbolikę, Wyszków to tak naprawdę Polska, urząd i burmistrz to politycy, senatorzy i prezydent. Natomiast ksiądz symbolizuję całą chrześcijańską społeczność. Niby jest śmiesznie, ale trochę przeraża mnie, że takie absurdy i postępowanie władzy, kościoła i obywateli to tak naprawdę nasza codzienna polska rzeczywistość. Marek Czestkowski przemycił w książce wiele błyskotliwych przemyśleń i niedorzecznych cytatów z wypowiedzi osób dobrze nam znanych, podczas czytania nieraz to wyłapiecie i będziecie wiedzieć o kogo chodzi.

To jedna z lepszych satyr społeczno-politycznych jaką czytałem. Świetny humor, który wpasował się idealnie w mój gust. Napisana lekkim i zarazem ciętym językiem. Podziwiam autora, że nie boi się poruszać pewnych tematów i wprost wytyka absurdy, głupotę i problemy, z którymi musimy się mierzyć. Polecam wszystkim, którzy mają dystans do siebie i otaczającego świata, a także lubią pośmiać się z własnej rzeczywistości, w której przyszło nam żyć. Mi nie pozostaje nic innego, jak tylko sięgnąć po poprzednią książkę autora „Knurowiec”. Liczę na kolejną dawkę dobrego i inteligentnego humoru.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Rzeźnia Wyszków” Marek Czestkowski

Uwielbiam satyrę, groteskę i czarną komedię. Żeby stworzyć coś inteligentnego i zabawnego to trzeba być mistrzem obserwacji społeczeństwa i tego co dzieję się w naszym kraju dookoła nas. Uważam, że Marek Czestkowski bardzo dobrze poradził sobie z tym zadaniem i napisał świetną satyrę społeczno-polityczną przepełnioną czarnym humorem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„48 godzin” Alex Walendziuk

Pod koniec czytania myślałem, że będzie to moja pierwsza ocena 1/10 w tym roku. Ostatecznie po krótkim zastanowieniu dałem 3/10.

Książkę zobaczyłem w nowościach na Legimi, tytuł i okładka mnie przyciągnęły. Patrzę dalej, kategoria „thriller, sensacja, horror”, czytam opis. Dodaję na półkę, zaczynam czytać. I wtedy nastąpiło zderzenie z rzeczywistością.

Grupa nastolatków zostaje porwana i uwięziona w Szkole. Wita ich głos osoby, która mianuje się Dyrektorem. Nastolatkowie będą walczyć o przetrwanie w 13 śmiertelnych i niebezpiecznych zadaniach. Mogą również skończyć grę szybciej odnajdując i zabijając ukrytego wśród nich zdrajcę, który współpracuję z Dyrektorem.

Brzmi dobrze, pomyślałem sobie, że będzie to lekki kryminał młodzieżowy. Miałem właśnie na coś takiego ochotę. Lubię motyw grupki ludzi odciętych od świata, gdzie po kolei ktoś umiera. Niestety okazało się, że jest to zdecydowanie bardziej fantastyka, osadzona w świecie gdzie istnieją potwory i pół-potwory. Wszyscy nastolatkowie z grupy byli właśnie pół-potworami i mieli jakieś magiczne moce. Co prawda w opisie jest zdanie „Każdy z grupy ma supermoc, każdy ma swoje przemyślenia i obawy”, jednak nie sądziłem, że to tak dosłownie napisane, tym bardziej, że książka została przypisana do kategorii, która sugerowała coś zupełnie innego. To po prostu był zawód moich oczekiwań, więc „pogodziłem” się z tym i czytałem dalej nadal ciekawy tej historii.

Ale no po prostu nie. To było napisane na poziomie słabego fanfiku z Wattpada. Miałem wrażenie, że pisała to jeszcze niedojrzała nastolatka/niedojrzały nastolatek. No niestety często było tak żenująco, że aż śmiesznie. Cała historia jest pełna błędów i dziur logicznych. Autorka była strasznie niekonsekwentna w tym co pisała, np. jedna osoba z grupy miała zakaz używania słowa „tak”, bo inaczej miała zginąć przez truciznę. Nie liczyłem dokładnie, ale co najmniej kilka razy użyła tego słowa i nic. Żeby było jeszcze bardziej niedorzecznie kilka zdań później po tym jak padło zakazane słowo, postać ta w myślach mówiła, że musi się pilnować i nie użyć tego słowa bo zginie. Serio? Ja wiem, to są takie głupoty, ale książka właśnie opierała się na takich nierealnych błahostkach. Wszystko było odrealnione, nie wyjaśnione w żaden logiczny sposób, autorka coś wymyślała i po prostu tak było, bo tak. Przedstawione też zostały totalne bzdury medyczne. Jeżeli bierze się za temat, którego się nie zna to wypadałoby przeprowadzić jakikolwiek research. Szczerze nawet nie chce mi się już dalej wymieniać rzeczy, do których mógłbym się przyczepić.

Ale, żeby nie było, podwyższyłem tę ocenę, bo mimo wszystko czytało się ją szybko i sprawnie, czekałem na rozwiązanie tej historii i podobał mi się ogólny pomysł. Szkoda, że po prostu nie wyszło z wykonaniem. Ja ogólnie nie polecam, ale jeżeli szukacie czegoś co czasami doprowadzi was do śmiechu i przymkniecie oko na wszystkie niedorzeczne aspekty, to będzie to nawet ciekawa i przyjemna historia na dwa razy.

„48 godzin” Alex Walendziuk

Pod koniec czytania myślałem, że będzie to moja pierwsza ocena 1/10 w tym roku. Ostatecznie po krótkim zastanowieniu dałem 3/10.

Książkę zobaczyłem w nowościach na Legimi, tytuł i okładka mnie przyciągnęły. Patrzę dalej, kategoria „thriller, sensacja, horror”, czytam opis. Dodaję na półkę, zaczynam czytać. I wtedy nastąpiło zderzenie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Aby dźwięk lutni rodził drzewa” Kamil Czyż

Czy czasami wydaje wam się, że wszystko po co sięgacie jest powszechne i trudno znaleźć wam coś wyróżniającego się swoją treścią i formą? Ja ostatnio miałem taki stan, z którego wyciągnęła mnie książka właśnie ta książka. Jest to naprawdę coś innego, intrygującego, zmuszającego do zastanowienia się nad własnym życiem, analizą przeszłości i myślach o przyszłości.

Już po samym tytule książki możemy spodziewać się, że może to być coś wyjątkowego. Gdy poczytamy trochę o Kamilu Czyżu, dowiemy się, że jest autorem poezji w języku polskim i angielskim, a jego wiersze ukazały się w Stanach Zjednoczonych i Australii. To pozwoliło mi wyobrazić sobie czego mogę oczekiwać od tej książki. I dokładnie to dostałem, a mianowicie piękną i poetycką opowieść.

“Aby dźwięk lutni rodził drzewa” to opowieść o ludziach, rodzinie, pokoleniach, o wydarzeniach z przeszłości, które kształtują nas i wpływają na naszą przyszłość. Książka zabiera nas w magiczną podróż pomiędzy wycinkami czasu i miejsc z dziejów jednej rodziny. Każdy rozdział przedstawia losy bohaterów tej książki, niekoniecznie w kolejności chronologicznej. Na początku takie skoki w czasie, miejscach i postaciach mogą wprawić nas w stan zagubienia, ale tak naprawdę z każdą kolejną stroną obraz członków rodziny klaruje nam się coraz bardziej.

W zagmatwanych losach bohaterów każdy może odnaleźć cząstkę siebie. Mimo, że każdy z nas jest inny, to tak naprawdę często mierzymy się z takimi samymi problemami i popełniamy te same błędy. To naprawdę piękne, kiedy możemy się utożsamiać z czytaną przez siebie historią. Niekiedy przypominając sobie dobre chwile, a niekiedy ponownie przeżywać przykre wydarzenia z przeszłości.

To co najbardziej mnie zachwyciło, to poetycki styl autora. Przez książkę się po prostu płynie. To cudowna uczta literacka, która zaskakuje nas coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, szczególnie osobom, które szukają czegoś przyjemnego i niespiesznego.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

“Aby dźwięk lutni rodził drzewa” Kamil Czyż

Czy czasami wydaje wam się, że wszystko po co sięgacie jest powszechne i trudno znaleźć wam coś wyróżniającego się swoją treścią i formą? Ja ostatnio miałem taki stan, z którego wyciągnęła mnie książka właśnie ta książka. Jest to naprawdę coś innego, intrygującego, zmuszającego do zastanowienia się nad własnym życiem, analizą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Święto” Jane D. Pine

Jest to już ósmy tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. To było moje piąte spotkanie z grą paragrafową. Wcześniej czytałem z tej serii część trzecią „Widmo nad Innsmouth”, część piątą „Zgroza w Dunwich”, część szóstą „Sny w domu Wiedźmy” i część siódmą “Kolor z Innego Wszechświata”. Muszę przyznać, że polubiłem tę serię, przy każdej grze miło spędziłem czas. Uwielbiam H.P. Lovecrafta, ale opowiadania, na podstawie którego powstała ta część niestety jeszcze nie przeczytałem. Było to moje pierwsze zetknięcie się z tą historią. Jeżeli lubicie mroczniejszą wersję zimowych i świątecznych historii, to może być coś dla was, ponieważ akcja toczy się w świąteczną grudniową noc.

W tej części wcielamy się dwudziestotrzyletniego absolwenta studiów humanistycznych na Uniwersytecie Miskatonic, którego rodzice poprosili o pojechanie do miasteczka Kingsport, z którego pochodzi rodzina. Naszym zadaniem będzie wzięcie udziału w starożytnej rodzinnej ceremonii, czyli Święcie Zimy. Teraz święto to nazywa się Bożym Narodzeniem, jednak celebrowano je już na długo przed istnieniem Betlejem. Twój ród odprawia “święto” niezmiennie od wieków, raz na 100 lat składając ofiarę.

Historia zawarta w tej grze paragrafowej mi się spodobała. Wejście w świat i historię stworzone przez Lovecrafta to naprawdę niesamowite przeżycie. Tak jak wcześniej wspomniałem, nie znałem kompletnie tej historii, więc poznawałem ją dopiero podczas czytania. Całość jest bardzo klimatyczna i dobrze poprowadzona. Szczególnie sceny na cmentarzu sprawiły, że serce zabiło mi szybciej i ogarnęło mnie uczucie niepokoju. W tej części nie zbieraliśmy żadnych dodatkowych punktów, jak było to w niektórych z poprzednich grach z tej serii. Natomiast czasami mieliśmy możliwość wybrania przedmiotów, lub też przedmiot jakiś otrzymywaliśmy. Od posiadanych przedmiotów zależały nasze dalsze losy i ścieżki, które mogliśmy obrać. W tej części pojawia się także słynny Necronomicon, czyli fikcyjna księga, kryjąca w sobie wiele tajemnic, przewijająca się w historiach Lovecrafta. Jedną z nich można poznać czytając tę grę paragrafową.

Cieszę się, że ta seria powstała. Jest to gratka dla fanów Lovecrafta, możemy poznać znane nam historie przedstawione w trochę inny sposób. Seria może również zachęcić osoby, które do tej pory nie miały styczności z Lovecraftem, a naprawdę warto poznać twórczość autora. Wydawnictwo Black Monk wykonuje świetną pracę przy wydawaniu tej serii, dbając o każdy najmniejszy szczegół wizualny. W środku znajdziecie klimatyczne ilustracje, a także bestiariusz, dzięki któremu poznacie najważniejszych bohaterów z opowiadań Lovecrafta.

Polecam tę część wszystkim osobom, które z grami paragrafowymi miały już styczność i tym bardziej osobom, dla których byłoby to pierwsze spotkanie z taką formą rozrywki. Jest to świetna zabawa na wiele razy, ponieważ zawiera sporo możliwych dróg do rozwiązania tajemnic. Seria jak dla mnie jest świetna i naprawdę cieszę się, że opowiadania Lovecrafta dostały drugie życie, mam nadzieję, że osoby które jeszcze nie poznały twórczości autora zostaną zachęceni, aby po nią sięgnąć.

Książkę otrzymałem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Święto” Jane D. Pine

Jest to już ósmy tom serii Choose Cthulhu, w której zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. To było moje piąte spotkanie z grą paragrafową. Wcześniej czytałem z tej serii część trzecią „Widmo nad Innsmouth”, część piątą „Zgroza w Dunwich”, część szóstą „Sny w domu Wiedźmy” i część siódmą “Kolor z Innego Wszechświata”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Opowieści Baśniomistrza: Tajemnice Dziwnolasu” Oliver McNeil

Moja przygoda z grami paragrafowymi rozpoczęła się od komiksów, które zbytnio nie przypadły mi do gustu. Potem zacząłem sięgać po “książkowe” gry paragrafowe z serii “Choose Cthulhu” od wydawnictwa Black Monk, w których zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Taka forma spodobała mi się o wiele bardziej od komiksów. Opowieści Baśniomistrza to natomiast moje pierwsze spotkanie z drużynową grą paragrafową. Muszę przyznać, że było bardzo udane. Wszystkie osoby, które grały ze mną, również podzielają moją opinię, że to pozycja godna uwagi. Warto też zaznaczyć, że nie jest to taka standardowa gra paragrafowa. Zawiera również elementy planszówek, jak i gier RPG. Według mnie to połączenie różnych form wyszło świetnie.

Rozgrywkę zaczynamy od stworzenia przez wszystkich graczy postaci, którymi wyruszycie na szlak przygody. Do wyboru mamy 14 różnych klas. Każda postać posiada różny zestaw statystyk i zdolności specjalnych. Zasady wyboru klas są dowolne, możecie je wylosować, czy po prostu wybrać taką, która wam najbardziej odpowiada. Wszystkie wartości cech postaci, jej niezwykłe zdolności specjalne i przedmioty zapisujemy w Dzienniku, który jest dostępny na końcu książki, jak i na stronie wydawnictwa w plikach do pobrania.

Następnie gracze wybierają jedną z 11 gotowych przygód. Każda przygoda zawiera cel gry, obszary startowe i obowiązkowe na mapie, zasady specjalne i określoną liczbę rund. Wybór przygody również jest dowolny, wybieracie przygodę, którą chcecie rozegrać, lub losujecie ją za pomocą Kart Przygód, które są dostępne do pobrania i wydrukowania na stronie wydawnictwa Black Monk. Ja preferuję w tej kwestii postawić na karty, wprowadza to większą losowość.

Kiedy przygoda zostanie wybrana Baśniomistrz lub Baśniomistrzyni umieszcza na mapie numery obszarów obowiązkowych, a następnie pozostałe numery obszarów tworząc unikalną mapę. Można również pominąć ten krok i użyć mapy przygotowanej z myślą o konkretnej przygodzie. Puste mapy znajdziemy na końcu książki, wypełnione mapy dla każdej przygody można pobrać i wydrukować ze strony internetowej wydawnictwa. Możliwość tworzenia własnej mapy to naprawdę fajna opcja, która sprawia, że każda rozgrywka tej samej przygody, może przebiegać w zupełnie różny sposób. Zwiększa to regrywalność gry, a to jest bardzo ważne.

No i to w zasadzie tyle z przygotowania do gry. Możemy wkroczyć do Dziwnolasu i zacząć niesamowitą przygodę. Poruszając się po mapie mamy możliwość odwiedzenia 50 obszarów, czyli przepięknie ilustrowanych paragrafów. Każdy paragraf przedstawia jakieś wydarzenie, a następnie daje nam możliwość wyboru kilku opcji, od których będzie zależeć dalszy los rozgrywki. W niektórych obszarach czeka na nas niespodzianka w postaci nagrody, którą możemy wylosować na specjalnie przygotowanej do tego stronie książki, lub zdać się na karty dostępne na stronie wydawnictwa. Baśniomistrz lub Baśniomistrzyni może taki paragraf po prostu przeczytać, ale o wiele ciekawszą opcją jest zeskanowanie kodu QR i wysłuchania tekstu przy akompaniamencie nastrojowej muzyki, odpowiedniej do każdego obszaru. To jest jedna z mocniejszych stron tej gry. Daje nam to możliwość “wejścia” do świata Dziwnolasu i zwiększa odczucia doznawane podczas rozgrywki.

Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką wykonało wydawnictwo Black Monk. Piękne, duże wydanie, z wieloma ilustracjami wykonanymi przez Nicka Vaimina, do tego 50 różnych ścieżek dźwiękowych, wprowadzających gracza w odpowiedni nastrój. Cieszę się, że gra została dopracowana pod każdym względem. Od zasad i mechaniki rozgrywki, po takie detale jak strona dla graczy nieposiadających kości K4. Żeby zagrać w Tajemnice Dziwnolasu, tak naprawdę potrzebujecie tylko tej książki. Oczywiście można grę urozmaicić kartami i materiałami dodatkowymi, które są dostępne na stronie wydawnictwa do pobrania, ale nie jest to konieczne. To sprawia, że nie potrzebujecie miliona drogich dodatków takich jak np. figurki, żeby móc cieszyć się rozgrywką. Uważam, że cena gry jest adekwatna do pracy jaką wydawnictwo w nią włożyło.

Bardzo polecam tę grę wszystkim, osobom, które z tego typu grami miały już styczność, jak i totalnym laikom. Zasady gry nie są skomplikowane i każdy się w nich odnajdzie. Co najważniejsze, nie jest to gra na jeden, czy kilka razy. Regrywalność jest duża, więc grą można się cieszyć przez bardzo długi czas. Tytuł ten zapewni wam sporo zróżnicowanych rozgrywek.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

“Opowieści Baśniomistrza: Tajemnice Dziwnolasu” Oliver McNeil

Moja przygoda z grami paragrafowymi rozpoczęła się od komiksów, które zbytnio nie przypadły mi do gustu. Potem zacząłem sięgać po “książkowe” gry paragrafowe z serii “Choose Cthulhu” od wydawnictwa Black Monk, w których zmierzamy się z historiami znanymi nam z opowiadań H.P. Lovecrafta. Taka forma spodobała mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Szczurze harce” Bartosz Matkowski

Jest rok 1916, środek pierwszej wojny światowej, trwa bitwa pod Verdun. Niemieccy żołnierze, pod wpływem rozkazu majora Matthiasa, nacierają na francuskie pozycje. Błąd w ocenie sytuacji sprawia, że oddział grzęźnie w błocie ziemi niczyjej i zostaje zdziesiątkowany przez obrońców. Batalion wycofuje się z pierwszej linii okopów, gdy niebo spowija gęsta chmura dymu, która przybiera kształt złowrogiego Czarnego Szczura. Wkrótce kadrę dowódczą dotyka szaleństwo, a francuska kontrofensywa powoli się zbliża.

Muszę przyznać, że opis książki mnie zaciekawił, mimo to, podchodziłem do niej z wielkimi obawami. Zastanawiałem się czy łączenie I wojny światowej z paranormalnymi wątkami to dobry pomysł. Na szczęście już na początku moje obawy zostały rozwiane. Autor świetnie sobie poradził z tym tematem. Same wydarzenia z bitwy po Verdun, jak i okopowe życie żołnierzy, budziło już grozę. Wątek gęstej chmury, szczurów i szaleństwa żołnierzy, tylko dopełnił całości. Jestem zadowolony, że autor wszystko wyważył i nie wyszedł z tego tani, sztampowy horror, a pozycja godna uwagi.

Jak wiemy samo widmo wojny jest przerażające. Bartosz Matkowski genialnie oddał duszny klimat życia w okopach, jak i psychikę żołnierzy wystawionych na pierwszy front. Ich wiarę, ambicję, przekonania, jak i momenty zwątpienia o co tak naprawdę toczy się walka. Jestem pod wrażeniem stylu autora, z lekkością opisuje wszystkie te okropne wydarzenia. Jest w tym tak autentyczny i bezpośredni, że wszedłem w tę historię całym sobą, przeżywając momenty grozy razem z głównymi bohaterami.

Wątek nadprzyrodzony, którego tak się obawiałem, został przeprowadzony przez autora z wielkim wyczuciem. Matkowski sprawnie prowadził nas w coraz głębszą otchłań obłędu. To jest właśnie w tej książce najlepsze, że nie ocieka zbędnym okrucieństwem, a krew nie przelewa się litrami. Autor postawił na inne zabiegi, żeby wywołać u czytelnika niepokój i przerażenie. Ta książka to idealny przykład, że czasami mniej znaczy więcej.

Jest to świetny debiut, wywołujący wiele emocji, uczucie niepokoju. Wydarzenia przedstawione w książce są naprawdę przerażające. Bardzo polecam tę pozycję, na pewno sięgnę po kolejne książki autora, kiedy tylko zostaną wydane.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

„Szczurze harce” Bartosz Matkowski

Jest rok 1916, środek pierwszej wojny światowej, trwa bitwa pod Verdun. Niemieccy żołnierze, pod wpływem rozkazu majora Matthiasa, nacierają na francuskie pozycje. Błąd w ocenie sytuacji sprawia, że oddział grzęźnie w błocie ziemi niczyjej i zostaje zdziesiątkowany przez obrońców. Batalion wycofuje się z pierwszej linii okopów, gdy niebo...

więcej Pokaż mimo to