-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2019-11-08
2019-09-28
2019-07-14
2019-06-23
2017-12-17
2017-12-26
I znowu porwał mnie Wołyń. Tym razem beletrystycznie. Książka przejmująca, smutna, szczera. Tym razem Wołyń jest tłem do rozważań psychologicznych. To o ludziach obciążonych traumą tragicznych przeżyć, o niemożności zapuszczenia na dobre korzeni w nowej ziemi. Nie mogło się obejść bez opisu drastycznych scen, które miały miejsce w 1943 roku na Wołyniu. Prawda historyczna, do dzisiaj bez słowa "przepraszam", prawda o ludziach, którzy cudem ocaleli z pożogi. Wzruszyła mnie książka pani Zientek. Tym bardziej, że sugeruje ona poniekąd, że jest to opowieść o niej i jej rodzinie. Jeżeli to prawda to gratulacje za odwagę bo są to wyznania bardzo osobiste. Nie każdy potrafiłby to zrobić.
I znowu porwał mnie Wołyń. Tym razem beletrystycznie. Książka przejmująca, smutna, szczera. Tym razem Wołyń jest tłem do rozważań psychologicznych. To o ludziach obciążonych traumą tragicznych przeżyć, o niemożności zapuszczenia na dobre korzeni w nowej ziemi. Nie mogło się obejść bez opisu drastycznych scen, które miały miejsce w 1943 roku na Wołyniu. Prawda historyczna,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-31
Sentymentalna podróż po Galicji Wschodniej i Bukowinie, od stacji do stacji torami kolejowymi od Krakowa po krańce Bukowiny w Suczawie i zakręt .... do Lwowa. Z palcem po mapie. Świat, którego już nie ma, chociaż nazwy i miejsca na mapie zostały. "Czytanie czasu w przestrzeni" jak pięknie nazwał to Karl Schlogel.
Na okładce wewnętrznej zamieszczono starą mapę przedstawiającą trasę kolejową przez Galicję i Bukowinę, dzięki której można śledzić miejsca opisane w książce.
Galicyjska nędza, galicyjskie piekło i galicyjskie piękno i galicyjski olimp poetów. Tygiel różnych narodów: Żydów, Rusinów, Polaków, Niemców, Ormian, Rumunów. Ale przede wszystkim Żydów, których było tutaj chyba najwięcej. Podróż pełna wzruszeń, śladami miejsc opisanych w literaturze, notatek prasowych, starych widokówek.
Z lekcji historii pamiętam wciąż powtarzane określenie: galicyjska bieda. Dzięki książce "Po Galicji" poczułam mocno to co dotychczas było tylko suchą szkolną informacją. Kocham takie klimaty, kocham podróże w czasie i dziękuję, że są tacy pasjonaci jak Martin Pollack. Dostarczają mi wielu wzruszeń i emocji. A przy okazji pomagają zrozumieć trudne do ogarnięcia zawiłości historii, przyczyny wydarzeń i zachowań ludzkich, uczucia nienawiści, uprzedzeń ale i miłości, patriotyzmu, nagłe nieodwracalne zmiany i rewolucje.
Na koniec jeszcze dowcip zaczerpnięty z książki:
Żyd: - No proszę, najpierw nas mordują, a potem studiują!
Goj: - Ale to nie są te same osoby!
Sentymentalna podróż po Galicji Wschodniej i Bukowinie, od stacji do stacji torami kolejowymi od Krakowa po krańce Bukowiny w Suczawie i zakręt .... do Lwowa. Z palcem po mapie. Świat, którego już nie ma, chociaż nazwy i miejsca na mapie zostały. "Czytanie czasu w przestrzeni" jak pięknie nazwał to Karl Schlogel.
Na okładce wewnętrznej zamieszczono starą mapę...
2017-09-28
Książkę znalazłam na półce w bibliotece. Od lat nikt do niej nie zaglądał.A w środku tej małej książeczki odkryłam prozę, której dzisiaj już chyba nikt nie pisze. Jest to saga rodzinna, wspomnienie dzieciństwa, odkrywanie rodzinnej tajemnicy. A to wszystko w klimacie jak z prozy Brunona Schulza. Nie lubię porównań do wielkiej literatury bo zazwyczaj spodziewam się po takiej książce więcej niż może dać i spotyka mnie rozczarowanie. Tym razem zgadzam się, że proza Żakiewicza przypomina stylem, językiem, klimatem geniusza z Drohobycza. To opis jakby senny świata, którego już nie ma, zniknął bezpowrotnie wraz z wybuchem II wojny światowej.Litwa pełna lasów, pól, dworków szlacheckich.To smutne ale książki tego autora znikają z bibliotek. Za chwile nikt nie będzie o nim pamiętał.
Książkę znalazłam na półce w bibliotece. Od lat nikt do niej nie zaglądał.A w środku tej małej książeczki odkryłam prozę, której dzisiaj już chyba nikt nie pisze. Jest to saga rodzinna, wspomnienie dzieciństwa, odkrywanie rodzinnej tajemnicy. A to wszystko w klimacie jak z prozy Brunona Schulza. Nie lubię porównań do wielkiej literatury bo zazwyczaj spodziewam się po...
więcej Pokaż mimo to