-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-09-02
2016-07-26
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Alicja w dalszym ciągu walczy z zombi. Idzie jej coraz lepiej, już nie musi ukrywać się przed swoją przyjaciółką Kat.
Jednak zaczyna słyszeć głosy potworów. W lustrze widzi siebie i jednocześnie osobę, która nią nie jest.
Sprawy z Colem się sypią. Ich związek zostaje wystawiony na próbę.
Oboje nieustannie cierpią.
Choroba Kat się pogłębia, nie wiadomo ile czasu jej zostało.
Na Ali czyhają nie tylko zombi, ale także zła i niebezpieczna organizacja, na której czele stoi pan K.
"Wyje jak bóbr", tak mogę określić emocję, które towarzyszą mi przy tej książce.
Wzruszyła mnie miłość Ali i Cola. To jak on się o nią troszczy, ich wspólne cierpienie.
No ludzie! Nigdy nie płakałam nad książką, a tutaj? Potrzebuje tony chusteczek!
Bronx i Reeve, Szron i Kat tak samo doprowadzają mnie do szału. Ci chłopcy są naprawdę niesamowici! A dziewczyny potrafią dogryźć.
Fabuła jest lepsza niż w pierwszej części. Akcja nie ma końca, ciągle sie coś dzieje. Nie można się nudzić. No.. w końcu przesiedziałam cały dzień pochłonięta w lekturze.
Gena Showalter stworzyła naprawdę cudowne, niesamowite i wzruszające dzieło.
Teksty bohaterów są kosmicznie genialne! Jednocześnie płaczę ze wzruszenia, jak i z rozbawienia.
Autorko! Jesteś geniuszem!
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Alicja w dalszym ciągu walczy z zombi. Idzie jej coraz lepiej, już nie musi ukrywać się przed swoją przyjaciółką Kat.
Jednak zaczyna słyszeć głosy potworów. W lustrze widzi siebie i jednocześnie osobę, która nią nie jest.
Sprawy z Colem się sypią. Ich związek zostaje wystawiony na próbę.
Oboje nieustannie...
2016-07-26
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Alicja jest zwykłą 16-latką, która żyje szczęśliwie z rodziną, chodzi na imprezy, do domu wraca późną nocą. HA! No już. Chciałaby!
Śmiem twierdzić, że Alicja pochodziła z patologicznej rodziny.
Ojciec alkoholik z obsesją, która prześladuje go od lat.
Matka, która się go boi.
Młodsza siostra, która jest tą "ulubioną".
I Alicja, Alicja, o której nikt nie pamięta. Nie pamiętają nawet o jej urodzinach!
Alicja żyje w pewnym stopniu w "więzieniu". Nie może wychodzić po zmroku, ojciec zamyka ją i siostrę w piwnicy przed potworami.
No po prostu życie jak z bajki i najskrytszych marzeń!
Jednak mimo wszystko Ali kocha swoją rodzinę.
Podczas jej urodzin, jej życie wywróci się o 360 stopni, a w jej życiu zajdą wielkie zmiany. Na jej drodze pojawi się tajemniczy chłopak Col, przewodniczący jeszcze bardziej tajemniczej grupy oraz niesamowita przyjaciółka Kat.
Zombi - przenikające ludzi zombie, które zjadają ich dusze? To one mają jakieś nadnaturalne, super moce? Autorka może i chciała stworzyć wyjątkowe zombie, ale grubo przesadziła.
Zombi muszą być odrażające, gnijące, śmierdzące, bezmózgie. Mają robić totalną masakrę. Krew, latające części ciała, kanibalstwo (w końcu kiedyś byli ludźmi). No po prostu muszą być fajerwerki!
A co zrobiła Gena Showalter Nudne ducho-stwory...
Żartowałam! Gena kompletnie "rozwaliła system"! Bardzo fajnie wykreowała zombiaki. Odwaliła kawał dobrej roboty! Jej potwory wyróżniają się i pozostaną na długo w pamięci czytelnika.
Nie są tylko bezmózgie, cuchnące i gnijące, ale także niewidzialne, dla zwykłych śmiertelników.
Kobieto jesteś cudowna i uwielbiam twoje pomysły!
Nie lubię filmów i książek o zombie, ale Ty..Ty zmieniłaś moje poglądy na historie z udziałem zombie!
Akcja książki rozwija się powoli, jednak jest to świetnym zabiegiem. Mogę czytać i delektować się historią, w której nie ma chaosu. Nie chciałam dojść do końca książki. Dobrze, że są kolejne części i mogę się nimi nasycić.
W książce powoli rośnie napięcie, wszystko dzieje się w swoim czasie.
Fabuła jest troszkę przewidywalna, jednak nie jest to jakaś straszna tragedia.
Zdecydowanie książka zagości na mojej półce, jako jedna z ulubionych, a pomyśleć, że nie chciałam jej przeczytać..
Z początku myślałam, że będzie to książka na motywie "Alicji w Krainie Czarów". Tak, tak, tytuł mnie zmylił. Wyobrażałam sobie Alicję,która wpada do nory i znajduje się w świecie zombie. I tak! Myliłam się i to grubo się myliłam.
Uwielbiam bohaterów, których wykreowała Gena.
Chłopcy tacy...niegrzeczni.
Dziewczyny takie...z pazurem.
Związek Kat i Szrona jest przeuroczy i mega zabawny!
Ali i Col również świetnie do siebie pasują.
Autorka pokazała siłę przyjaźni, jak również miłości i dzięki temu książka jest świetna.
Bohaterowie może są trochę "idealni", jednak jakoś strasznie mi to nie przeszkadzało, jakąś tam wadę można w nich znaleźć. Mogło być zawsze gorzej.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Alicja jest zwykłą 16-latką, która żyje szczęśliwie z rodziną, chodzi na imprezy, do domu wraca późną nocą. HA! No już. Chciałaby!
Śmiem twierdzić, że Alicja pochodziła z patologicznej rodziny.
Ojciec alkoholik z obsesją, która prześladuje go od lat.
Matka, która się go boi.
Młodsza siostra, która jest tą...
2017-07-27
Ta książka jest po prostu fenomenalna! Te wszystkie kłamstwa, tajemnice, intrygi, problemy psychiczne, to zrobiło tak wielką emocjonalną bombę, że ja wysiadłam podczas czytania. Chłonęłam tę książkę jak gąbka wodę.
Z jednej strony chciałam ją wyrzucić, bo emocje mnie rozsadzały, z drugiej chciałam czytać ją i poznawać dalszy przebieg wydarzeń, a z trzeciej nie chciałam jej czytać, bo im bliżej końca, tym bardziej ogarniał mnie smutek, że książka mi się skończy.
Odpłynęłam razem z biegiem wydarzeń, nie byłam w stanie się oderwać od książki. Fabuła jest przecudowna! Autorka stworzyła rewelacyjną historię, która na długo zapadnie mi w pamięć. Wykreowała bohaterów o wyraźnie zarysowanych i zróżnicowanych charakterach. Problemy zostały bardzo dobrze nakreślone. Zatopiłam się w świecie przez nią przedstawionym i przepadłam. Jestem zachwycona lekturą i takie książki mogę dostawać codziennie. Książka rozłożyła mnie na łopatki.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić was do sięgnięcia po Bad Mommy. Gwarantuję wam, że będziecie dobrze bawić się podczas czytania i pochłoniecie ją wyjątkowo szybko.
Więcej na: http://www.bookparadise.pl/2017/07/bad-mommy-za-mama-tarryn-fisher.html
Ta książka jest po prostu fenomenalna! Te wszystkie kłamstwa, tajemnice, intrygi, problemy psychiczne, to zrobiło tak wielką emocjonalną bombę, że ja wysiadłam podczas czytania. Chłonęłam tę książkę jak gąbka wodę.
Z jednej strony chciałam ją wyrzucić, bo emocje mnie rozsadzały, z drugiej chciałam czytać ją i poznawać dalszy przebieg wydarzeń, a z trzeciej nie chciałam jej...
2016-07-26
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Ilu osobom historia kojarzy się z czymś nudnym? Dla ilu jest ona jedynie przedmiotem, na który trzeba wykuć, zdać, a później zapomnieć?
Dla mnie tak było, aż przypadkiem natknęłam się na książkę "Bajki, które zdarzyły się naprawdę" Anny Moczulskiej.
Książka jest zbiorem opowiadań o różnych- sławnych lub niesławnych- parach w historii polski. Opisane przez autorkę historie czyta się nie tylko z wielkim zainteresowaniem, ale także z wzruszeniem, a ilu z nas wzrusza się na historii?
Jak sama autorka pisze na wstępie, do tematu podchodzi z pewnym dystansem. Historie opisane w książce mają dużo wspólnego z prawdą, a jeszcze więcej z umiejętnością opisania tej prawdy.
Książka podzielona jest na pięć tematycznych części, czyli tytuły bajek, a są to kolejno: Kopciuszek, Śpiąca królewna, Księżniczka na ziarnku grochu, Piękna i Bestia, Królewna Śnieżka.
Anna Moczulska w każdej ze swoich historii odnalazła podobieństwo do oryginalnych bajek... i wyszło cudo.
Rzadko zdarza mi się czytać książki historyczne, bo po trzech latach z rozszerzoną historią mam po prostu dość. Książkę Moczulskiej kupiłam za 12 złotych i skoro już ją miałam to pomyślałam "Czemu by nie spróbować?". Nie wiedziałam za bardzo czego mam się spodziewać i trudno mi było zainteresować, zaciekawić się już na wtępie.
A później zaczęła się faktyczna książka. Fantastyczna. Historie księżniczek, które brzmiały całkiem jak bajki, które tak uwielbiam.
Pierwsza część, czyli "Kopciuszek" opowiada między innymi historię Katarzyny I, którą w szkole byłam czysto zafascynowana. Ilu z was wie jednak kto to była Zofia Chotek? Powiem wam, że pierwszy raz popłakałam się na "lekcji" historii.
W dalszych częściach poznajemy historię takich kobiet jak: Lady Jane Grey...
Jedna z moich ulubionych, ukochanych historii, czyli bajka o nieszczęśliwej miłości Elizy Radziwiłłówny i księcia Wilhelma!
..., Barbary Radziwiłłówny, Joanny Szalonej, Sydonii von Borck.
Kilka z tych historii szczególnie zapadło mi w pamięć. Jedną z najlepszych napisanych w tej książce historii, jest opowieść o Elżbiecie Rakuszance. Czytając ją, niemalże czułam, jakbym osobiście znała królową.
Anna Moczulska ma lekkie pióro, swobodny sposób wysławiania się, potrafi zainteresować tym, co pisze. W jej książek nie znajdziecie nic "udowodnionego naukowo", znajdziecie tam "szukałam", "czytałam", "dotarłam"- historie opisane są tak wiarygodnie i pięknie głównie dlatego, że czytelnik ma świadomość, że powstają z pasji.
W sercu książki, w samym środku znajdziecie również zbiór zdjęć i obrazów bohaterek książek autorki, wraz z świetnym komentarzem.
Książkę "Bajki, które zdarzyły się naprawdę" polecam każdemu bez wyjątku. A dla osób, które pomyślą "nie czytam, to na pewno nudne" mam jedno słowo: nie taka historia straszna!
Książka jest po prostu cudowna. Przeczytanie jej zajęło mi w sumie jakiś dzień, bo jest to to jedna z tych książek, podczas czytania których człowiek po prostu w nie wsiąka.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Ilu osobom historia kojarzy się z czymś nudnym? Dla ilu jest ona jedynie przedmiotem, na który trzeba wykuć, zdać, a później zapomnieć?
Dla mnie tak było, aż przypadkiem natknęłam się na książkę "Bajki, które zdarzyły się naprawdę" Anny Moczulskiej.
Książka jest zbiorem opowiadań o różnych- sławnych lub...
2018-06-05
Polecam "Baśnie osobliwe" każdemu, kto tęskni za opowieściami z odrobiną magii i tajemnicy. Zapewniam, że będziecie się świetnie bawić, niezależnie od wieku, a tym bardziej od znajomości "Osobliwego domu pani Peregrine". Riggs stworzył cudowny świat, do którego mam nadzieję w najbliższym czasie wrócić.
Więcej na:
http://www.bookparadise.pl/2017/09/basnie-osobliwe-ransom-riggs.html#more
Polecam "Baśnie osobliwe" każdemu, kto tęskni za opowieściami z odrobiną magii i tajemnicy. Zapewniam, że będziecie się świetnie bawić, niezależnie od wieku, a tym bardziej od znajomości "Osobliwego domu pani Peregrine". Riggs stworzył cudowny świat, do którego mam nadzieję w najbliższym czasie wrócić.
Więcej...
2017-01-15
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
"Był sobie pies", jest książką wyjątkową, niezwykłą i niepowtarzalną. Oczarowała mnie już od samego początku swoją fabułą oraz głównym bohaterem, który jest niesfornym psiakiem.
Bailey, urodził się w dziupli, z której został zabrany ze swoją rodzinom, po czym trafił do Zagrody. Spędził tam trochę czasu, a następnie stracił życie. Wydawałoby się, że to koniec jego historii, a jednak to był początek jego przygód. Narodził się na nowo, kolejnych kilkanaście razy. Z każdym nowym życiem stawał się mądrzejszy i trafiał do nowych właścicieli. Los płatał mu figle, jednak wiedział, że stworzony jest do wypełnienia swojej misji. Jego cel był określony, chociaż nie wiedział, jaki on jest.
Od przybłędy, po wiernego przyjaciela.
Nie ma słów, które mogłyby określić tę książkę. Jej wspaniałość jest nie do opisania. To co się tutaj dzieje przerasta mnie i ciężko jest mi wyrazić i obrać w słowa wszystkie emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania.
Czytanie książek, w których występują zwierzęta jest dla mnie bardzo trudnym przeżyciem. Kiedy po nie sięgam, wiem, że będę ryczeć. Zawsze tak było. I dlatego też, sięgając po "Był sobie pies", nastawiłam się na potok łez. Wydawałoby się, że takie nastawienie pomoże mi w przebrnięciu przez całą historię, ale tak nie było. Było bardzo, bardzo "źle", emocje wypłynęły ze mnie strumieniem, a ja wyłam i wyłam.
Każde nowe życie Baileya, przynosiło ze sobą coraz więcej emocji. Były łzy radości oraz smutku. Śmiałam się i płakałam. A wszystko w tej jednej, z pozoru zwyczajnej książce.
Życie Baileya nie do końca jest usłane różami. Autor pokazał prawdziwe oblicze psów i to, co mogą czuć. Ich myśli i naturalne zachowania są przedstawione w tak genialny sposób, że czasami ma się wrażenie, jakby czytało się o życiu człowieka.
Czytając, poznajemy różne oblicza psiego życia, zróżnicowanie charakterów, odbiór ludzkich emocji, hierarchię, pragnienia i marzenia, bo zwierzęta też je mają. Ale nie tylko spotykamy tutaj zachowania zwierzęce. W. Bruce Cameron pokazał prawdziwe oblicze ludzi, tych, którzy posiadają głowę i dbają o mniejszych przyjaciół, a także tę część głupią, bezmyślną i dbającą tylko o swoje dobro i majątek, tych, którzy z zimną krwią potrafią uśpić zwierzę, tylko dlatego, że jest złe, okaleczone. Ogromnie bolało mnie serce, gdy musiałam o tym czytać, bo to wszystko spotyka się w codziennym życiu. Ludzie "niszczą" zwierzęta i ich psychikę, uczą walczyć. Jest to okropne, nienawidzę takich ludzi! I cieszę się, że autor mocno i stanowczo pokazał codzienność.
" - Nie ma złych psów, Bobby. Są tylko źli ludzie. Tu potrzeba miłości.
- Czasami psy są zepsute w środku, Seniora. I nic nie jest w stanie ich już naprawić. "
Kolejnym ogromnym plusem tej książki, jest pokazanie dwóch obliczy schronisk dla zwierząt.
Mamy tutaj dwa. Te, w których ludzie poświęcają wszystko co mają, aby zapewnić dobry byt czteronożnym przyjaciołom i chociaż nie mają dobrych warunków, starają się dać im to, co najlepsze. Nie interesują ich pieniądze, a dobro zwierząt.
I te, które patrzą na pieniądze i nie przekraczanie funduszy oraz dostępnego miejsca w schronisku. Te cholerna schroniska, które bez namysłu usypiają psy, bo są "groźne i zepsute", okaleczone i nienadające się do niczego. Te, którym ciężko wyłożyć odrobinę więcej funduszy na potrzebujące zwierzaki, tylko dlatego, że im tak się podoba. Bestialstwo.
I wiecie co? Jestem za tym pierwszym schroniskiem! Co z tego, że nie do końca jest tam idealnie? Ważne, że zwierzęta mają zapewnioną opiekę, leki i jedzenie. Taka prawda.
Jestem wściekła i jednocześnie wdzięczna autorowi za pokazanie tego wszystkie. Bo to prawda, tak jest w codziennym życiu. Nieprawdopodobne? A jednak. Znam to z własnego doświadczenia.
Uważam, że "Był sobie pies", jest przewspaniałą książką, obok której nie można przejść obojętnie. Jest to niedopuszczalne. Wiem, że wielu z was boi się, że będzie przy niej płakać, cierpieć i przeżywać wszystko dziesięciokrotnie mocniej, bo głównym bohaterem jest pies. I wiecie, co ja wam powiem? Nie bójcie się! Nie ma czego się bać. Łzy nie są złe, łzy tutaj są dobre. Poznacie wartościową, piękną historię oraz miłość, głęboką miłość, która jest w każdym zwierzęciu. Zobaczycie więź między człowiekiem i psem, wpadniecie w wir pomerdanego świata. Wasze serca rozbiją się na kawałeczki, otworzycie je na świat, staniecie się jeszcze bardziej empatycznymi ludźmi i zaczniecie patrzeć inaczej na otaczającą was naturę.
Nie zastanawiajcie się, sięgnijcie, a nie będziecie żałować.
A po lekturze? Po lekturze zachęcam was do obejrzenia filmu, który wyjdzie już w lutym.
Otwórzcie serca i szerzcie dobro, bo w każdym człowieku są dwa wilki, ten dobry oraz zły i zawsze wygrywa ten, którego karmimy.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
"Był sobie pies", jest książką wyjątkową, niezwykłą i niepowtarzalną. Oczarowała mnie już od samego początku swoją fabułą oraz głównym bohaterem, który jest niesfornym psiakiem.
Bailey, urodził się w dziupli, z której został zabrany ze swoją rodzinom, po czym trafił do Zagrody. Spędził tam trochę czasu, a...
2017-03-09
"Płacz nic nie daje; lepiej wziąć się w garść i stawić czoła temu, co przynosi życie."
Przeszłość, to okropieństwo, które lubi prześladować.
Los uwielbiam zmieniać bieg wydarzeń.
Ale silna wola walki jest w stanie przezwyciężyć wszystko.
Tajemnice, mroczna przeszłość, nowe życie i miłość. To wszystko znajdziesz w tej książce.
Kirsty Moseley stała się jedną z moich ulubionych autorek w momencie, gdy przeczytałam "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Nie lubię słodkich książek, a ta, chociaż taka jest, to oczarowała mnie swoim wnętrzem. W piórze Kirsty jest coś magicznego, co przyciąga mnie. Po jej książki sięgam ślepo, bo wiem, że spodobają się mi.
Bardzo polubiłam w pierwszym tomie ciekawą fabułę i poruszane tematy. Była to lekka i przyjemna książka, dlatego też, gdy sięgałam po "Chłopak, który chciał zacząć od nowa", oczekiwałam tego samego. A jednak został zaskoczona i to bardzo przyjemnie. Obie książki ogromnie różnią się od siebie, a ta jest jeszcze lepsza niż jej poprzedniczka!
"Chłopak, który chciał zacząć od nowa" oczarował mnie od samego początku. Tym razem autorka postawiła na mroczną i tajemniczą przeszłość, połączoną z nutką słodyczy, i wyszło jej to genialnie. Główny bohater niedawno wyszedł z poprawczaka i pragnie rozpocząć od nowa swoje życie, które i tak jest już zmarnowane. Postanawia znaleźć uczciwą pracę, poukładać wszystkie sprawy. Jednak jest pewien dwóch rzeczy. Nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi z przeszłości i nie planuje wiązać się z nikim. Związki go nie interesują. Ale gdy tylko przekracza próg więzienia, przeszłość nadciąga, a dodatkowo pojawia się piękna, rudowłosa dziewczyna, która od razu go oczarowała. I tak właśnie wszystkie plany poszły z dymem.
"Ellie była moim życiem; bez niej nie miało ono sensu. Zrobiłem to, co nakazywał mi honor; zwróciłem jej wolność, żeby na mnie nie czekała, tylko żyła swobodnie, ale wiedziałem, że gdy tylko mnie wypuszczą, uczynię wszystko, żeby zdobyć ją od nowa. Musieliśmy być razem, byliśmy sobie przecież pisani."
Jamie jest dwudziesto-jedno letnim przestępcą, który słusznie, czy też nie, trafił za kratki. Spędził tam osiem lat i w końcu wyszedł na wolność. Jest chłopakiem sympatycznym, miłym, poukładanym, opanowanym i wie, czego chce. Zawsze dba o swoje sprawy. Kiedy poznał Ellie, jego życie zmieniło się w przeciągu kilku godzin. Ta dziewczyna oczarowała jego, a jedna noc przemieniła się w dni pełne namiętności i zauroczenia. Jednak jest kilka sporych problemów. Ona nie chce z nikim wiązać się, pragnie tylko przyjaźni, dzięki której obie strony mają korzyści, a dodatkowo przeszłość Jamiego koliduje z jego planami.
Bardzo polubiłam głównego bohaterka. Ten chłopak jest wyjątkowo inteligentny i jest niesłusznie oceniany, zresztą jest to na porządku dziennym. Jego pomysłowość, zawziętość i troska wywarły na mnie ogromne wrażenie. Chłopak ma wielkie serce, które okazuje nawet tym, którym nie powinien. Jego pogląd na świat jest zdecydowanie interesujący i to bardzo spodobało się mi. On potrafi pomóc nawet tym, którzy na to nie zasługują. Dla dobra drugiej osoby jest w stanie zrezygnować z własnego szczęścia.
Ellie niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem. Pragnie zmian i wolności, której jej brakowało. Zawsze była grzeczną dziewczynką, która słuchała rodziców, ale na tej jednej imprezie coś w niej pękło i postanowiła zaszaleć. Jedna przygoda sprowadziła do niej przyjaciela, który wywarł na niej ogromne wrażenie.
Jako główna bohaterka zaskakiwała mnie swoją otwartością, charakterem i pozytywnym podejściem do życia. Na szczęście nie jest kolejną, która już od samego początku mnie irytuje. Bardzo ją polubiłam. Jej upartość i zawziętość są genialne! Dla miłość jest w stanie poświęcić wszystko i nie ocenia pochopnie. Zawsze stara się poznać człowieka, a dopiero później wyrabia sobie na temat niego opinię. Nie wstydzi się swoich znajomych, nie przejmuje się zdaniem innych, robi swoje. Jest zakręconą i zwariowaną dziewiętnastolatką.
Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, a emocje nie opuszczały nawet na moment. Nie potrafiłam rozstać się z nią, bowiem ogromnie wciągnęła mnie cała fabuła. Podczas czytania wiele się dzieje, ale rozpoczęte na początku sprawy nie dają spokoju i tylko czekałam, aż w końcu nastąpi zwrot i wszystko potoczy się w innym kierunku. Autorka bardzo dobrze zbudowała napięcie i chociaż chciałam poznać rozwiązania wielu spraw, to Kirsty Moseley dodawała kolejne i z niecierpliwością czekałam na rozwój wydarzeń.
Mroczna przeszłość głównego bohatera zaszokowała mnie, a każda jego akcja wywierała na mnie ogromną falę emocji. Obawiałam się o niego, czekałam na szczęśliwe zakończenie. Niebezpieczeństwo daje mocnego kopa i bije ze stron książki.
Zmiany, jakie próbuje wprowadzić w swoje życie Jamie oraz jego tajemnicza i mroczna przeszłość są strzałem w dziesiątkę. Snułam swoje domysły, ale to, co dostałam mocno mnie zadziwiło, zszokowało, obrzydziło i sprawiło, że jeszcze bardziej polubiłam głównego bohatera książki, a książkę pokochałam!
Ogromnym plusem jest zakończenie, które wbiło mnie w fotel. To poświęcenie i cały obrót sprawy! WOW, po prostu wielkie WOW! Jestem ogromnie nakręcona na dorwanie kolejnego tomu, bo wiem, że to będzie coś wspaniałego.
Z całego serca polecam "Chłopaka, który chciał zacząć od nowa". Gwarantuję wam, że oczaruje was. Wyjątkowa, niebanalna fabuła oraz niesamowici bohaterowie i akcja książki są ogromnym szokiem dla czytelnika. Koniecznie sięgnijcie po książkę!
[SPOILER]
I cóż, jedyne do czego mogę przyczepić się, to błędy zrobione przez tłumacza/korektora (?). Na dwóch stronach znalazłam bowiem dwa błędy mocno rzucające się w oczy, bo to błędy w wydarzeniach. Oczywiście nie oceniam przez nie książki.
Na stronie 58 jest namiętna scena i Ellie odrywa folię z opakowania z prezerwatywami i podaje jedną Jamiemu, a za chwilę pisze, że Jamie gmera przy opakowaniu prezerwatyw i próbuje je rozerwać, żeby wyciągnąć prezerwatywę. No i niestety to jest spory błąd, bo w końcu kto otworzył opakowanie?
Na stronie 78 natomiast Ellie i Jamie rozmawiają o książce "Gra o tron". Jamie mówi, że czytał książki, ale nie oglądał serialu, bo w poprawczaku nie było to możliwe, po czym stwierdza, że serial jest super.
Cytuję " - Mało oglądam telewizję - wyznałem, wzruszając ramionami. - A ty, co lubisz oglądać?
- Filmy. Grę o tron albo Synów Anarchii. Podobają ci się? (dodatkowo Gra o tron oraz Synowie Anarchii to serial, a nie film").
Pokręciłem głową.
- Czytałem Grę o tron, ale jej nie widziałem. Serial jest super."
"Płacz nic nie daje; lepiej wziąć się w garść i stawić czoła temu, co przynosi życie."
Przeszłość, to okropieństwo, które lubi prześladować.
Los uwielbiam zmieniać bieg wydarzeń.
Ale silna wola walki jest w stanie przezwyciężyć wszystko.
Tajemnice, mroczna przeszłość, nowe życie i miłość. To wszystko znajdziesz w tej książce.
Kirsty Moseley stała się jedną z moich...
2016-07-26
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Amber jest dziewczyną, którą w dzieciństwie skrzywdził ojciec. Pozostawił w jej psychice wiele blizn. Oparcie znajdowała zawsze u swojego brata, a od ośmiu lat u jego przyjaciela Liama.
Wszystko zaczęło się niepozornie, od jednego pocieszenia. Od tamtej chwili każdą noc spędzają razem w swoich objęciach, stało się to już ich rytuałem.
Liam zachowuje się za dnia jak skończony dupek, w głowie ma tylko dziewczyny i jednorazowe numerki, a w nocy zamienia się w kochającego chłopaka, który ma ciepłe serce. Amber nigdy nie mogła pojąć, dlaczego tak się zachowuje.
Wszystkie spotkania odbywają się potajemnie. Liam każdej nocy zakrada się przez okno do Amber, zachowując ostrożność przed jej bratem, który urwałby mu za to głowę.
Książka jest przecudowna! Mam chęć ją czytać i czytać i jeszcze raz czytać!
Kirsty Moseley stworzyła przepiękną historię, która ocieka emocjami oraz przezabawnymi tekstami.
Uśmiałam się podczas czytania, a ludzie w autobusie patrzyli się jak na wariatkę.
Jest to lekka lektura, którą się dosłownie pochłania. Chyba nawet dostałam tasiemca książkowego przez nią. I takie właśnie książki uwielbiam! Przezabawne, z wątkiem miłosnym, opiekuńczym chłopakiem, który potrafi się zmienić dla tej jedynej i jednocześnie z historią, która potrafi zawrócić w głowie.
Autorka zabiera nas w świat, w którym stacjonuje nienawiść, agresja, złość, smutek, ale również radość, szczęście, przyjaźń oraz miłość. Z pewnością jest to historia, która na długo zapada w pamięć i do której można wracać wielokrotnie.
Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, widać że autorka włożyła wiele trudu i serca w swoją książkę. Każdy ma mocny i charakterystyczny charakter, którym wyróżnia się wśród całej reszty. Nikt z nich nie jest idealny, sztuczny. Ich wady są mocno nakreślone.
Jednak książka również ma swoje wady. Jest momentami bardzo przewidywalna, a przynajmniej mi się tak zdaje (może wynika to z dużej ilości przeczytanych książek?).
Zdecydowanie cała historia nabrała uroku, dzięki przecudownemu słówku "Aniołku", które Liam miał zwyczaj mawiać do Amber. Czyż to nie jest słodkie? Ten chłopak jest tak bardzo opiekuńczy, przez co podczas czytania idzie dostać motylków.
Książkę oceniam na ogromy plus, a to dzieło ląduje na stałe na moim regale.
Bardzo, ale to bardzo ciężko mi się czytało książkę pod względem pisowni. Wydawnictwo nie zrobiło korekty, zdecydowanie jej zabrakło. W książce jest masa błędów, które poważnie rażą w oczy.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Amber jest dziewczyną, którą w dzieciństwie skrzywdził ojciec. Pozostawił w jej psychice wiele blizn. Oparcie znajdowała zawsze u swojego brata, a od ośmiu lat u jego przyjaciela Liama.
Wszystko zaczęło się niepozornie, od jednego pocieszenia. Od tamtej chwili każdą noc spędzają razem w swoich objęciach, stało...
2017-10-20
Książka, którą napisała Corinne Michaels, jest po prostu obłędna. Wszystko co w niej przedstawione zachwyca, łamie serce i trzeba poczuć to na własnej skórze. Nie brakuje emocji, dobrej zabawy, bólu. Książka nie jest typowym romansem, ma głębie, piękną historię i z całego serca polecam ją wszystkim. Z całą pewnością Was zachwyci.
Więcej na: http://www.bookparadise.pl/2017/10/consolation-corinne-michaels.html
Książka, którą napisała Corinne Michaels, jest po prostu obłędna. Wszystko co w niej przedstawione zachwyca, łamie serce i trzeba poczuć to na własnej skórze. Nie brakuje emocji, dobrej zabawy, bólu. Książka nie jest typowym romansem, ma głębie, piękną historię i z całego serca polecam ją wszystkim. Z całą pewnością Was zachwyci.
Więcej na:...
2016-09-29
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
" Szczęśliwe, normalne życie toczyło się szczęśliwie i normalnie w świecie, który nie był normalny ani szczęśliwy . Jeśli sobie to uświadomisz i doświadczysz czegoś, co jasno to potwierdzi, nigdy już nie zdołasz o tym zapomnieć. Tak jak nie zapomina się twarzy. Albo imienia. I bez względu na to, kiedy cię to spotka, gdy raz pojmiesz tę prawdę, nigdy już cię nie opuści."
A gdyby tak... przez całe życie być niewidocznym?
A gdyby tak... nikt nas nie zauważał?
A gdyby tak... nagle wszystko się zmieniło?
I gdyby w naszym życiu wybuchła bomba, która spowodowałaby chaos?
I gdyby tak... pojawił się ktoś, kto by nas zauważył?
Sydney jest dziewczyną, która przez całe życie żyje w cieniu swojego przystojnego brata. Nigdy nie zwracano na nią uwagi, nie była obdarzona urodą, inteligencją, wdziękiem.
Ze swoim bratem bardzo dobrze się dogadywała, do momentu aż nie poszedł do liceum. Wówczas wszystko się zmieniło, już nie spędzali ze sobą czasu, a Peyton popadał w coraz to nowsze kłopoty.
Przez wyczyny brata ucierpiała opinia o niej, ludzie unikali jej, mieli ją tylko za siostrę złego chłopaka, chociaż ona nic nie zrobiła.
Kiedy spotyka Layle, między nimi powstaje nić przyjaźni. Sydney czuję, że może się jej zwierzyć, bo nie ocenia ona jej pod pryzmatem wyczynów brata i zostaje wciągnięta do nowego świata "paczki Layli".
"Słuchając jej, znów nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta rozmowa jest jak galop stada dzikich koni, które mijają mnie, wzbijając chmurę pyłu."
Layla jest niesamowitą i zwariowaną dziewczyną. Jej pogląd na świat jest nietypowy, inny od wszystkich, jakie do tej pory poznałam. Jak na swój wiek jest wyjątkowo mądra. Ma swój styl bycia,zasady, których przestrzega i nie przejmuje się opinią innych. Jest szczera do bólu i nie owija w bawełnę, zawsze mówi to, co myśli.
Obie dziewczyny są świetnymi osobami. Ich styl bycia i przyjaźń tworzą bombę. Potrafią wywołać uśmiech na twarzy. I chociaż z pozoru wydaję się, że różnią się od siebie, to tak naprawdę są podobne. Obie czują się w swoim życiu w pewnym stopniu odrzucone i mają wrażenie, że ich starsze rodzeństwo od zawsze było ważniejsze.
" - Naprawdę chodziliście ze sobą?
- W mych młodych latach, gdy "zbyt zielona była w oceanie ludzi".
- Nie wydaje się taki zły.
- Bo nie jest zły. Ale ma przerośnięte ego i pozbawiony kontroli stanowi zagrożenie społeczne. Próbowałam tylko spełnić swój obywatelski obowiązek."
I jest jeszcze Mac, przystojny brat Layli, który nie zdaje sobie sprawy ze swojej urody. Nie interesuje go zabawa z dziewczynami, ich wykorzystywanie, zabieranie na imprezy. Jest mądrym nastolatkiem, który woli skonstruować jakiś wynalazek, pomóc rodzicom w pizzerii, pouczyć się. Nigdy nie wykorzystywał swojej urody. Uwielbia się zdrowo odżywiać, nie popada w nałogi. Jest ciepłą postacią, która od razu wzbudza sympatię.
Książka jest głównie przemyśleniami Sydney. Dziewczyna opowiada o swoim życiu, przedstawia swoje myśli. Czytając, czujemy się, jakbyśmy siedzieli w jej głowie, a nawet nią byli. Widzimy świat jej oczami. Czujemy emocje, które jej towarzyszą w różnych życiowych momentach, tych trudnych i szczęśliwych.
Sposób, w jaki autorka przedstawiła książkę jest niesamowity. Wgryzamy się w książkę, a ona w nas i nie możemy wyrwać się z jej cudownych szponów. Dosłownie się ją pochłania.
I kiedy próbujemy się oderwać od niej, ona nie chce puścić, a jeśli uda się od niej oderwać, to w naszych głowach pozostaje książkowy świat i nieustannie myślimy "Co się teraz wydarzy?".
" - Grasz na bandżo?!
- Tak cię to dziwi, jakbym robiła operację mózgu albo kastrowała słonie."
Książkę czyta się lekko i przyjemnie i mimo tego, że wydaje się być zwykłą, prostą młodzieżówką o fabule takiej samej, jak setka innych, to przekazuje mnóstwo mądrości. Pokazuje siłę miłości rodzinnej i jej nadmiar, przyjaźń, prawdziwą przyjaźń, która nie polega na majątku, jaki posiada druga osoba. Przyjaźń, która jest zróżnicowana i ma w sobie mnóstwo charakterów.
A fabuła? Fabuła nie jest zwyczajna. I chociaż tak się wydaje, to jest zupełnie inna. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, podczas czytania młodzieżówki. Autorka przedstawiła nam świat, w którym nastolatkowie mają poukładane wszystko w głowach, a ich życie nie kręci wkoło imprez.
Bohaterowie są fantastyczni, dobrze wykreowani i każdy jest inny. Irv dobrze zbudowany, o dobrym sercu, Eric z wysokim ego, które maleje, kiedy przebywa ze swoją paczką, Layla zwariowana, mająca swój świat, Mac wyjątkowy, utalentowany i spokojny, Sydney trochę wyobcowana i zamknięta w sobie, jednak otwierająca się, kiedy przebywa wśród przyjaciół.
Nastolatkowie, którzy nie są tacy jak pozostali. Potrafią się bawić, wykorzystując otoczenie, nie w głowach im komputery, telefony, oni wolą spędzać czas ze sobą. Zamiast robić głupoty, wolą wybrać się do lasu, poćwiczyć, śpiewać, grać.
Ale jest także Ames, odpychający przyjaciel Paytona, brata Sydney, który się do niej przystawia. Ale jego musicie sami poznać i zobaczyć jak dobrze został wykreowany.
I oczywiście jest wątek miłosny, który został delikatnie nakreślony. Jest taką miłością nastolatków, która nie jest burzliwa, a uczucie stopniowo rośnie i nie jest to główny temat powieści. Tak naprawdę powstaje on dopiero za połową książki i dzięki temu książka nabiera klimatu.
Sarah Dessen pokazała, że nastolatkowie nie muszą być zadufani w sobie, że oprócz świata wirtualnego, istnieje także ten za oknem. Oficjalnie zagościła na mojej półce, jako ulubiona autorka książek młodzieżowych, zaraz po Kirsty Moseley. Zdecydowanie z chęcią sięgnę po inne jej powieści.
" - Ja wcale nie interweniuję - broniła się mama.
- Oczywiście, że nie - wtórował jej Ames.
Rany, ale wazelina - pomyślałam."
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
" Szczęśliwe, normalne życie toczyło się szczęśliwie i normalnie w świecie, który nie był normalny ani szczęśliwy . Jeśli sobie to uświadomisz i doświadczysz czegoś, co jasno to potwierdzi, nigdy już nie zdołasz o tym zapomnieć. Tak jak nie zapomina się twarzy. Albo imienia. I bez względu na to, kiedy cię to...
2019-09-02
Z twórczością Karoliny Klimkiewicz jestem od samego początku. Poznaję jej możliwości i zdecydowanie doceniam twórczość. Tym razem przyszedł czas na zupełnie coś nowego. Autorka postanowiła napisać powieść przeznaczoną dla młodzieży i muszę przyznać, że wyszło jej to bardzo dobrze.
Przede wszystkim podoba mi się pomysł na fabułę, który nie jest oklepany. Jest w nim nutka tajemniczości, dreszczyk grozy i emocji. Zaletą jest również kreacja bohaterów w tym całym świecie. Postaci są naturalne, nie ma w nich sztucznego idealizmu, borykają się z problemami. Takie właśnie książki lubię, bo nigdy nie jest idealnie w życiu.
Sporym plusem powieści jest unikalność bohaterów. Każdy z nich ma wyraźnie nakreślony charakter, nie zlewają się ze sobą. Taki zabieg sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy byli w realnym świecie.
Oczywiście Zola to postać, która skradła moje serce. Przeżywałam z nią jej trudne sytuacje, współczułam oraz kibicowałam z całych sił. Szkoda mi było Zoli, bo jako nastolatka czuła się trochę jak wyrzutek, żadnych przyjaźni, miłości, po prostu okropne życie! A wszystko dlatego, że jej przeszłość jest smutna i niesprawiedliwa. Przede wszystkim jednak paskudne było to, że biedna dziewczyna nie mogła być nigdy sobą, zawsze odgrywała jakąś rolę.
W całą historię bardzo mocno się wkręciłam, a nie zdarza mi się to często. Przeżywałam wszystko, każdą sytuację. Jestem bardzo dumna z Karoliny Klimkiewicz, że jako polska autorka potrafiła napisać tak świetną książkę, która zdecydowanie zasługuje na uwagę.
Wracając jednak do fabuły, byłam zadowolona z obrotu spraw i tego jak toczy się akcja. Nie brakowało emocji, ciągle były jakieś zawirowania, a więc nie nudziłam się podczas czytania. Takie coś lubię!
Styl autorki jest lekki. Jej pióro jest bardzo przyjemne w odbiorze, a dzięki temu czyta się z radością i zapałem. Strony znikają w mgnieniu oka i zaskakująco szybko znajdujemy się na samym końcu książki, z którą z bólem się rozstałam.
"Dopóki starczy mi sił" to niesamowita powieść. Jest to historia o walce z demonami przeszłości, a także z przeciwnościami losu. Nie brakuje w niej wzlotów i upadków. Karolina Klimkiewicz stworzyła powieść, która wywołuje u czytelnika ogromną gamę emocji. Zdecydowanie polecam!
Z twórczością Karoliny Klimkiewicz jestem od samego początku. Poznaję jej możliwości i zdecydowanie doceniam twórczość. Tym razem przyszedł czas na zupełnie coś nowego. Autorka postanowiła napisać powieść przeznaczoną dla młodzieży i muszę przyznać, że wyszło jej to bardzo dobrze.
Przede wszystkim podoba mi się pomysł na fabułę, który nie jest oklepany. Jest w nim nutka...
2017-07-27
Marcin Kretkiewicz daje nam naprawdę piękne lekcje na temat życia, które niosą ze sobą nadzieję oraz pokazują, że jesteśmy w stanie dokonać wszystkiego, jeżeli tylko zdobędziemy się na odwagę. Historia Pawła mnie szczerze poruszyła i myślę, że na większości powinna wywrzeć podobne uczucia. To jedna z najpiękniejszych książek jakie przeczytałam i jestem pewna, że nie raz będę do niej wracać.Na długo pozostaje w myślach oraz sercu. Na dodatek sprawiła, że sama chciałabym w przyszłości spróbować zmierzyć się z trasą świętego Jakuba i mam szczerą nadzieję, że uda mi się zrealizować ten plan. Może nie w najbliższym czasie, ale kiedyś na pewno. "Drogę na koniec świata" z całego serca wam polecam - gwarantuję, że nie pożałujecie sięgnięcia po nią.
Więcej na: http://www.bookparadise.pl/2017/07/droga-na-koniec-swiata-marcin_5.html
Marcin Kretkiewicz daje nam naprawdę piękne lekcje na temat życia, które niosą ze sobą nadzieję oraz pokazują, że jesteśmy w stanie dokonać wszystkiego, jeżeli tylko zdobędziemy się na odwagę. Historia Pawła mnie szczerze poruszyła i myślę, że na większości powinna wywrzeć podobne uczucia. To jedna z najpiękniejszych książek jakie przeczytałam i jestem pewna, że nie raz...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-19
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
"Była niegdyś piękna pani
O animuszu wielkim, acz dość niezwykłym
Choć liczni wyznawali miłość
Żaden przyjaźni jej nie zdobył ,
Gdyż wszystkich odprawiała z kwitkiem"
Jeden mur oddzielający dwa światy.
Dwie nienawidzące się osoby.
Nienawiść między magicznymi istotami, a ludźmi.
Jedno polowanie, które zmieniło bieg wydarzeń.
Jedno zabite stworzenie.
Nienawiść, która przerodziła się w piękne uczucie.
Choroba panująca na magicznych ziemiach.
Zło, które szykuje się do ataku.
Jak potoczą się losy bohaterów?
"Nie pragnęłam nic innego, tylko rzucić się na jedzenie, leżące na moim talerzu i nie przestawać jeść, aż przegryzę się przez talerz i dotrę do stołu."
Feyra z pozoru może wydawać się zwykłą, śmiertelną dziewczyną. Przez pięć lat polowała, aby zapewnić swojej rodzinie wyżywienie. Chociaż była najmłodsza, to na nią spadł ten obowiązek.
Dziewczyna, która nienawidzi Fae - "magicznych stworów" żyjących po drugiej stronie muru, oddzielającego od nich ludzi.
Kiedy zabiła wilka, należącego do magicznej krainy - Prythianu, w progu jej domu stanął Tamlin, który zabrał ją ze sobą do swojej posiadłości, znajdującej się po drugiej stronie muru.
Od tamtej pory jej życie uległo zmianie.
Feyra jest bohaterką, której nie polubiłam od razu, jakoś zabrakło między nami chemii, jednak z kolejnymi stronami skradała moje serce. Jest dziewczyną, która bez wątpienia jest mądra. Zanim zacznie działać, zawsze obmyśla plan, tak aby wykonać swoje zadanie jak najlepiej.
Wiele osób może powiedzieć, że śmieszne i absurdalne jest to, że ona przewyższa mądrością magiczne stworzenia, sprawia, że niemożliwe, staje się możliwe.
Jednak należy pamiętać, że akcja książki nie toczy się w XXI wieku, a w czasach, kiedy to ludzie nie byli tacy mądrzy, a jednak ona się wyróżniała - zresztą podczas czytania wszystko zrozumiecie. Dowiecie się, dlaczego ona potrafiła zrobić rzeczy, których magiczne stworzenia nie potrafią.
" - Czy ty kiedykolwiek przestaniesz być tak poważna i nudna?
- Czy ty kiedykolwiek przestaniesz być takim dupkiem?
- Od razu lepiej."
Tamlin jest "okropnym stworem", który zabrał Freye z jej domu. Sprawia wrażenie groźnego, bezlitosnego potwora, który jest brutalny i władczy, a jednak pozory mylą. Tam tak naprawdę jest przecudownym, mądrym mężczyzną, który ma problem z komunikowaniem się. Nie potrafi rozmawiać z innymi, a tym bardziej z kobietami, jednak stara się dotrzeć za wszelką cenę do Feyry i zmienić jej zdanie o swoim gatunku. Próbuje zrobić na niej dobre wrażenie, dając jej drobne prezenty, czy też robić drobne uczynki.
Uwielbiam Tamlina! Jest postacią, którą od razu polubiłam. Jego charakter jest cudowny. To jak dba o swoich ludzi, Feyre, jaki jest odważny, jak opłakuje śmierć niewinnych, jak mądrze postępuje. Zdecydowanie ma wiele pozytywnych cech. Zawsze stara się postępować jak najlepiej i jedyną jego wadą jest wybuchowy charakter.
" - Od tej pory zawsze rób, co ci każę.
- Nie mów mi, co mam robić. I nie gryź mnie jak jakaś dzika bestia."
Rhysand to okrutny, lubiący się zabawić Fae, zamieszkujący na Dworze Nocy. Dużo o nim nie mogę napisać, ponieważ jest kluczową postacią w tej historii i cokolwiek bym chciała wam przekazać, to okazuje się, że byłby to spory spojler i zepsucie niespodzianki.
Niemniej jednak jest to mój ulubiony bohater z tej książki, którego "pokochałam" od razu. No cóż, kobiety uwielbiają niegrzecznych chłopców, a ten jest wyjątkowo brutalny.
I jest jeszcze Lucien, poseł Tamlina, który zgrywa twardziela. Stara się ukrywać swoje uczucia, wzbudzać niechęć Feyry, jednak co do czego przychodzi, stają się najlepszymi przyjaciółmi, a wszystko to za sprawą ich ciętych języków.
Czy go lubię? Oczywiście, że tak! W tej książce polubiłam wszystkich bohaterów, nawet tych złych i wstrętnych i do żadnego nie czuję odrazy.
" - Jeśli tak bardzo potrzebujesz rozładowania napięcia powinnaś zwrócić się do mnie.
- Wieprz."
Dwór cierni i róż, to książka, która bez wątpienia jest bardzo dobra. Historia w niej zawarta przepełniona jest uczuciami. Potrafi rozśmieszyć i doprowadzić do łez.
Zazwyczaj nie płacze podczas czytania, jednak jak już się to zdarzy, to oznacza, że książka jest naprawdę dobra. W życiu bym nie powiedziała, że rozpłacze się podczas czytania fantastyki.
A jednak "Dwór cierni i róż" wzbudził we mnie uczucia, których się nie spodziewałam.
Historia jest obłędna. Ani trochę nie przypomina mi bajki "Piękna i Bestia", do której jest porównywana. Z pewnością ta historia nie jest podobna do tej bajkowej, jednak opiera się na kilku wątkach w niej występujących, takich jak - róże, miłość, pojmanie.
Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, w której nie brakuje akcji i jej zwrotów. Skonstruowana jest tak, że podczas czytania powstaje w głowie mnóstwo pytań, na które odpowiedź poznajemy później. Autorka trzyma nas w niepewności, dzięki czemu możemy tworzyć własną fabułę i wymyślać kolejne zdarzenia, aby później przeżyć szok. Ogromnie podobało mi się, że krwawe sceny są i to mocno nakreślone. Dzięki nim książka nabierała polotu i ma swój charakter.
Miłość między bohaterami stopniowo rośnie, nie rzucają się od razu na siebie, nie zakochują od pierwszego wejrzenia, chociaż może się tak wydawać.
Myślałam, że książka ma wiele niedociągnięć, a niektóre wydarzenia są płytkie, ale później okazało się, że są one tak naprawdę atutem książki. Wszystko było wyjaśniane, gdy brnęłam dalej, wgryzałam się w historię i to mi się naprawdę podobało. Kiedy myślałam, że któryś bohater to postać bezmyślna, samolubna i głupia, autorka zaskakiwała mnie, a zdanie o danym bohaterze momentalnie mi się zmieniało.
Książka jest zdecydowanie cudowna i wiem jedno - pochłonie was, nie będziecie się mogli od niej oderwać, a stopniowo narastająca akcja i jej zwroty wprawią was w osłupienie.
" - Co by się stało, gdybym napiła się tej... wody?
- Jeśli wierzyć legendzie, zyskasz szczęście aż do swego ostatniego oddechu. Może oboje potrzebujemy po kubku.
- Nie sądzę, żeby w moim przypadku wystarczył cały ten staw.
- Dwa żarty w jeden dzień. Prawdziwy cud wysłany przez Kocioł."
Z niecierpliwością czekam na drugą część i jednocześnie się jej obawiam. Ciężko będzie utrzymać ten sam poziom, a tym bardziej wykreować jeszcze lepszą historię. Poprzeczka jest naprawdę wysoka.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
"Była niegdyś piękna pani
O animuszu wielkim, acz dość niezwykłym
Choć liczni wyznawali miłość
Żaden przyjaźni jej nie zdobył ,
Gdyż wszystkich odprawiała z kwitkiem"
Jeden mur oddzielający dwa światy.
Dwie nienawidzące się osoby.
Nienawiść między magicznymi istotami, a ludźmi.
Jedno polowanie, które...
2017-03-05
"Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
Kiedy umierasz, pochłania cię wspaniała, słodka ciemność.
Ale kiedy nie poddasz się, spotkasz na swojej drodze wiele stworzeń.
Nie zabraknie w twoim życiu cierpienia, ale chwile szczęścia i radości wynagrodzą ci to wszystko.
Miłość, przyjaźń, poddani, to będzie liczyło się dla ciebie.
Z łani, staniesz się wilkiem i pokonasz wszelkie przeciwności losu.
Wróg stanie się przyjacielem, a przyjaciel wrogiem.
"Są różne rodzaje ciemności(...) Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek(...) Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra."
Po przeczytaniu "Dworu cierni i róż" nie mogłam doczekać się, aż pojawi się kolejny tom. Pierwszy tom bowiem wywołał u mnie niesamowitego kaca książkowego, wiele emocji, a także zaintrygował swoją fabułą. Świat Prythianu zaparł mi dech, a wydarzenia, które toczyły się tam skradły moje serce. Pokochałam bohaterów, doceniłam ich charaktery, pokochałam przygody, jakie ich spotkały i nie mogłam doczekać się, aż poznam dalsze ich losy.
Sarah J. Maas ma w swoim piórze magnes, który przyciąga. Jej zakończenia sprawiają, że mam chęć walnąć głową o ścianę i obudzić się w momencie, gdy kolejny tom pojawi się na rynku. I kiedy w końcu mogłam dorwać w swoje rączki "Dwór cierni i róż", to nie potrafiłam oderwać się od niego. A gdy pozostało mi ostatnie sto stron do przeczytania, toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę, bowiem chciałam poznać zakończenie, a także nie potrafiłam rozstać się z bohaterami. Jest to ten rodzaj lektur, które sprawiają, że kocha się je całym sercem, pomimo ich wad. I tak właśnie pokochałam pióro Maas i wykreowany przez nią świat, że nie potrafię poradzić sobie z książkowym kacem, który pozostał po przeczytaniu drugiego tomu.
"- On mnie kochał... wciąż mnie kocha, Rhysandzie.
- Problemem nie jest to, czy cię kocha, tylko jak bardzo. Za bardzo. Miłość potrafi być trucizną."
Zacznijmy jednak od bohaterów, bowiem wiem, że moja recenzja będzie dziś chaotyczna. Mam wam do przekazania tyle, że tak naprawdę ciężko zacząć mi od czegokolwiek. Ale dobra, bohaterowie.
Feyra, po wydarzeniach, które miały miejsce pod Górą, stała się całkowicie inna. Już nie jest tą dziewczynką, którą każdy mógł pomiatać. Stała się silną i piękną kobietą, którą niestety dręczą koszmary przeszłości. Jest nieszczęśliwa i nie wie, czego chce, ale w jej żyłach tętni moc, której nie spodziewała się, i która ożywa od nadmiaru emocji. Żyje ze swoim ukochanym Tamlinem, który stał się nieznośnym stwrem. Otrzymała nowe, nieśmiertelne życie, z którym nie potrafi sobie poradzić. Jednak w jej życiu jest ktoś, wróg, który okazał się przyjacielem, i który zmieni wszystko. Przyjaciel stanie się wrogiem, a wróg sprzymierzeńcem.
Hm, hm, hm... zawsze mam problem z głównymi bohaterkami, bo albo je lubię, albo nienawidzę. A Feyra jest tak pomiędzy nimi. Na początku ją lubiłam, akceptowałam jej wewnętrzne rozterki i użalanie się nad sobą. Pomyślałam "Okej, wiele przeżyła, rozumiem, jest jej ciężko". Później przyszedł moment "Mam chęć oderwać jej głowę". Jej wewnętrzne monologi i użalanie są nad swoim życiem zaczęły mnie poważnie wkurzać. Żaliła się i żaliła, a zamiast uciec od tego, co ją dręczy, od osoby, która trzymała ją w klatce, to ta płakała po nocach. Ale! Następnie Feyra zmądrzała i polubiłam ją. Stała się bestią, która miała w sobie ogień i pazur, który był w pierwszym tomie, potrafiła zawalczyć o siebie i w końcu przestała marudzić. I to mi się podobało. Stała się lepsza, mądrzejsza. I chociaż postępowała czasami lekkomyślnie, a jej obrażanie i wścibskość wkurzały mnie, to z drugiej strony fajnie było dzięki temu poznawać nowe informacje.
A więc Feyra jest tak pomiędzy dla mnie, jednak za zakończenie ma ode mnie ogromnego plusa. Uwielbiam jej złą, koszmarną stronę!
"- Jesteś wolna - powiedziała napiętym głosem. - Jesteś wolna.
Nie bezpieczna. Nie chroniona.
Wolna."
Tamlin, tak bardzo go lubiłam w pierwszym tomie! Doceniałam jego szlachetne zachowanie, dbanie o swoich poddanych. Miałam go za przecudownego, mądrego, wspaniałego mężczyznę, którego bardzo polubiłam. Podobało mi się, jak troszczył się o Feyre, jak dbał o nią, zabiegał. A jak dowiedziałam się, że to była tylko bańka, która teraz pękła, byłam w ogromnym szoku! Tamlin się zmienił, stał się osobą, która zagubiła swoje wspaniałe cechy. Chciał posiadać wszystko, uważał, że to czego pragnie, ma stać się jego własnością. Chciał zniewolić Feyre, aby ta była jego klaczą rozpłodową. Już nie było między nimi tej pięknej miłości, która kwitła w pierwszym tomie. Tamlin stał się okrutną bestią, której szczerze nienawidzę. A jego poddani... niby tak ich kocha, a jednak pokazuje coś innego. Jego Dwór, Dwór Wiosny, jest miejscem fałszu i strachu i okazało się, że pozory mylą.
Rhysand, o jak ja kocham tego fae wysokiego rodu! Od pierwszego tomu był moim ulubionym bohaterem. Pokochałam go już wtedy, za jego charakter oraz poczucie humoru, a teraz ta miłość do tego książkowego bohatera powiększyła się.
Rhys jest bardzo mądrym mężczyzną, którego w tym tomie możemy poznać bliżej i od drugiej strony, tej dobrej, wspaniałe i kochanej. I chociaż ma swoje wady, to jest dla mnie takim ideałem. Dba o swoich przyjaciół i poddanych za wszelką cenę. Nie cofa się przed niczym, aby zadbać o nich. Jest niesamowicie inteligentny, a to co robi jest godne podziwu. Spodobała się mi jego otwartość i szczerość, pogląd na świat oraz cudowny charakter. Dodatkowym jego atutem jest poczucie humoru, które jest rewelacyjne. Uwielbiałam, gdy pojawiał się i rozśmieszał wszystkich swoim stylem bycia. Ogromnie go polubiłam i mam nadzieję, że nigdy nie zmieni się.
"Wtedy pojawił się Rhysand.
Uwolnił swoją magię, ukazując, kim naprawdę był. Jego moc wypełniała salę tronową, zamek, górę. Świat. Nie miała końca ani początku.
Bez skrzydeł. Bez broni. Bez żadnego atrybuty wojownika. Elegancki i okrutny książę, za jakiego mieli go wszyscy inni. Dłonie trzymał w kieszeniach, a czarna tunika zdawała się pochłaniać światło. Na jego głowie spoczywała korona z gwiazd.
Ani śladu mężczyzny, który pił na dachu. Ani śladu upadłego księcia klęczącego na swoim łóżku. Emanująca z niego siła groziła zmieceniem mnie pod ścianę.
Oto był najpotężniejszy książę, jaki kiedykolwiek przyszedł na świat."
W tym tomie poznajemy także Kasjana, Azriela, Morrigan, Amrene, czwórkę wspaniałych stworzeń, którzy chociaż kłócą się i ogromnie różnią się między sobą, to tak naprawdę są wspaniałymi przyjaciółmi, oddanymi wobec siebie, i potrafiącymi oddać wzajemnie za siebie życie. Bardzo ich polubiłam, intrygują mnie tajemnice, jakie w sobie skrywają i pragnę poznać ich bliżej. Każdy z nich ma brutalną historię, a tajemniczość skrywa ich prawdziwe oblicze. Szczególnie mocno polubiłam Azriela i to jego myśli chcę poznać. Mam zatem ogromną nadzieję, że kolejny tom przyniesie odpowiedzi na pytania, które kłębią się w mojej głowie.
Bohaterowie są wspaniali, ale fabuła, to jest dopiero totalnie odjechana! Kocham świat, który wykreowała Maas, on jest taki wspaniały, tyle w nim tajemnic i rzeczy, których nie potrafiłabym wyśnić. To wszystko jest tak genialne, że z przyjemnością przeniosłabym się tam. Te wszystkie intrygi, wzajemna nienawiść, tajemnice, zróżnicowane stworzenia. To wszystko jest tak ciężko pojąć, Prythian jest ogromny, ale całość jest wspaniała, niesamowita i niepowtarzalna. Świat, który przedstawiła tutaj autorka jest po prostu nie do opisania. Ciężko wyrazić to wszystko, co odczuwa się podczas poznawania go. Ekscytacja, zamiłowanie, fascynacja, tego z pewnością nie brakuje.
A to wszystko napędza tak niesamowitą akcję, która zaskakuje wielokrotnie. Ciągle coś się dzieje, emocje nie opadają, a ja siedziałam podczas czytania jak na szpilkach. Błagałam wręcz, aby nie zginął żaden z moich ulubionych bohaterów, aby nie zostali ranni. No i cóż... Maas zdecydowanie zmiotła mnie z powierzchni, a ja jednocześnie kocham ją i nienawidzę za to, co ona wyprawiła ze mną, bohaterami, fabułą. Ja nie wierzę w to, co wydarzyło się pod sam koniec, chociaż i wcześniej działo się wiele. Ale ten koniec! Koniec jest po prostu... genialny, wybuchowy, fantastyczny, przecudowny, niesamowity i super wystrzałowy, tak jak cała książka! Aż brakuje mi słów na opisanie emocji, jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Ta fabuła, niesamowity styl autorki, akcja, bohaterowie, całość jest po prostu kosmicznie genialna!
Z całego serca polecam wam obie części. Kiedy zapoznacie się z tą serią, wasze serce będzie pękało i sklejało się, a kac książkowy jest murowany. Nie zabraknie emocji, fascynacji i pragnienia poznania dalszych losów bohaterów. Zachęcam do sięgnięcia, a z pewnością nie pożałujecie! Drugi tom jest jeszcze lepszy niż pierwszy.
"Ukląkł na tych gwiazdach i górach wytatuowanych na jego kolanach. Nie ukłoniłby się przed nikim i niczym... Poza swoją towarzyszką. Kimś równym jemu."
"Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
Kiedy umierasz, pochłania cię wspaniała, słodka ciemność.
Ale kiedy nie poddasz się, spotkasz na swojej drodze wiele stworzeń.
Nie zabraknie w twoim życiu cierpienia, ale chwile szczęścia i radości wynagrodzą ci to wszystko.
Miłość, przyjaźń, poddani, to będzie liczyło się dla ciebie.
Z łani, staniesz się...
2019-06-06
Sięgając po "Dziewczynę bez makijażu" byłam zauroczona opisem. Był tajemniczy i zapowiadał naprawdę ciekawą powieść. I na szczęście nie zawiodłam się i spędziłam z książką przyjemny czas.
Powieść Zuzanny Arczyńskiej jest jedną z tych, które przyjemnie umilają leniwy dzień. Mamy tutaj do czynienia z historią kobiety, która wychowuje czwórkę dzieci, co nie jest łatwe, a finanse jej tego nie ułatwiają. Rodzina jest po prostu bardzo biedna. A na domiar złego jedna z córek z dnia na dzień oznajmia, że wychodzi za mąż, co jest bardzo dziwną i tajemniczą sprawą.
Więcej na http://www.bookparadise.pl/2019/06/dziewczyna-bez-makijazu-zuzanna.html
Sięgając po "Dziewczynę bez makijażu" byłam zauroczona opisem. Był tajemniczy i zapowiadał naprawdę ciekawą powieść. I na szczęście nie zawiodłam się i spędziłam z książką przyjemny czas.
Powieść Zuzanny Arczyńskiej jest jedną z tych, które przyjemnie umilają leniwy dzień. Mamy tutaj do czynienia z historią kobiety, która wychowuje czwórkę dzieci, co nie jest łatwe, a...
2017-01-29
" Mówią, że więzy krwi są najważniejsze, że krew nie woda. A to gówno prawda. Każdy potrzebuje wody do życia. "
Gracz, niesamowicie przystojny i nieprzewidywalny.
Dziennikarka, wykonująca swoją pracę z pasją.
Jedna sytuacja, zmieniająca bieg wydarzeń.
I wiele zwrotów akcji.
" - Dupek.
- I jestem z tego dumny.
- Za tydzień chcę dostać dwie piłki.
- A co? Twoje się skurczyły czy odpadły?
- Pocałuj mnie w dupę. "
Sięgając po "Gracza" nastawiałam się na kolejny erotyk, w którym główni bohaterowie będą zachowywać się jak dzikie, napalone króliki. Nie oszukujmy się, ale w dobie dzisiejszej literatury erotycznej właśnie takie książki w większości dostajemy. Ale Vi Keeland potrafiła mnie zaskoczyć, a to, co dostałam było czymś, czego się nie spodziewałam.
Okazało się, że "Gracz" tak naprawdę nie jest erotykiem. Klata, która znajduje się na okładce jest tylko iluzją, która ma nas zmylić. Ta książka jest pełnym namiętności romansem z nutką dramatu oraz historią, która zaskakuje i trzyma w napięciu.
Kiedy zaczęłam czytać od razu się wciągnęłam w całość. Przede wszystkim odpowiadał mi styl autorki, który jest niesamowicie lekki i przyjemny. Książkę pochłonęłam w zaledwie kilka godzin. Bardzo szybko czyta się ją, a kiedy już weźmie się to cudeńko w swoje łapki, to przepada się, aż nie nastanie koniec.
" - Dziękuję za twoje... piłki.
- Żaden problem.
- Zrobiłeś to tylko po to, żebym musiała ci za nie podziękować, prawda?
- Nie. To był zwykły bonus. Zrobiłem to, żeby zabrała je ze sobą do domu i myślała o mnie za każdym razem, gdy na nie spojrzysz.
- Mam dla nich idealne miejsce.
- W twojej sypialni?
- W piwnicy. Tam jest ciemno i strasznie. Będą pasować idealnie. "
Fabuła jest wyjątkowa, a bohaterzy ze stałym, niezmiennym charakterem. Mamy dziennikarkę, która nie ma szczęścia w miłości, nie jest łatwą i puszczalską latawicą. Delilah umawia się na randki, ale do zbliżenia między nią, a facetem, dochodzi tylko wtedy, gdy już trochę się znają i są w związku. Aktualnie przechodzi swój "proces półrocznego oczyszczania", który polega na nie umawianiu się i nie współżyciu z facetami.
Właśnie dostała bardzo ważne zadanie. Ma przeprowadzić wywiad z niesamowitym Brodym Eastonem, aroganckim, nieprzewidywalnym i skandalicznym graczem, który ma swoje plany wobec niej. Skutecznie zawstydził ją podczas wywiadu, a ich drogi od tamtej pory się skrzyżowały. I chociaż Delilah jest uparta, on nie odpuszcza.
Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to bardzo ją polubiłam. Przede wszystkim ogromnym plusem jest jej charakter i trzymanie się swoich wartości. Nareszcie otrzymałam dobry erotyko-romans, w którym bohaterka mnie nie irytowała. Ogromnym plusem dla niej jest także poczucie humoru oraz oddanie swojej pracy, którą wykonuje z pasją.
I mamy też Brody'ego, który oczywiście jest nieziemsko przystojny, władczy, zdobywa to, czego chce, ma swoje marzenia, pragnienia oraz fantazje, ale także skrywa tajemnicę. Jest sportowcem, nieokrzesanym, który nie owija w bawełnę i prosto z mostu pokazuje to lub mówi o tym, czego chce.
Bardzo go polubiłam za jego podejście do życia. Jest bezpośredni, wyraża swoje zdanie i nie przejmuje się opinią innych. Ponadto jest niesamowicie pozytywną postacią, która z zewnątrz odważna i twarda, okazuje się być osobą o ciepłym sercu. I to jego poczucie humoru! Coś niesamowitego!
" - Jesteś urocza, gdy zżera cię zazdrość.
- Nie byłam zazdrosna.
- Właśnie, że byłaś.
- Nie jestem typem zazdrośnicy.
- Naprawdę?...
- Tak.
- Kłamczucha z ciebie.
- Wcale nie.
- A założyłabyś się o to?
- Chcesz się założyć, że sprawisz, że będę zazdrosna?
- Tak.
- No to dawaj, przegrany robi masaż.
- Dobra. Ale nie plecy będziesz mi masować. "
Fabuła wydaje się być podobna to mnóstwa innych książek, jednakże obrót spraw, który tutaj następuje oraz momenty napięcia, sprawiają, że wyróżnia się ona na tle innych. Jest to także książka, która pokazuje współczesny świat, przekazuje sporo mądrości, jak na tak prostą lekturę. Dzięki niej możemy zobaczyć, że ludzie czasami wyciągają pochopne wnioski, los potrafi się na nas uwziąć, a duchy przeszłości nadchodzą w nieoczekiwanych momentach.
Bardzo mi się spodobał sposób, w jaki autorka przedstawiła życie bohaterów, które jest odzwierciedleniem naszego. Spędziłam z nią kila miłych godzin i było ciężko się rozstać z Brodym oraz Delilah, chociaż czasami miałam chęć przerzucić strony na koniec, żeby sprawdzić, jak potoczyła się dana sytuacja. Nie spodziewałam się, że erotyk może trzymać mnie w napięciu.
Gorąco polecam tę książkę i z niecierpliwością czekam na marzec, aż ukaże się kolejna książka Vi Keeland.
" Tak wiele nauczyłaś mnie w ciągu ostatnich lat. By nigdy się nie poddawać. By kochać kogoś, kto jest tego wart, ze wszystkimi jego wadami. Ale nauczyłaś mnie również jednej rzeczy, której teraz najbardziej potrzebuję - gdy życie powala cię na ziemię, wstań i rozejrzyj się za jedną pozytywną rzeczą, bo zawsze jakaś będzie. I trzymaj się tej dobrej rzeczy. "
" Mówią, że więzy krwi są najważniejsze, że krew nie woda. A to gówno prawda. Każdy potrzebuje wody do życia. "
Gracz, niesamowicie przystojny i nieprzewidywalny.
Dziennikarka, wykonująca swoją pracę z pasją.
Jedna sytuacja, zmieniająca bieg wydarzeń.
I wiele zwrotów akcji.
" - Dupek.
- I jestem z tego dumny.
- Za tydzień chcę dostać dwie piłki.
- A co? Twoje się...
2017-01-15
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Historię Harrego zna cały świat i zapewne wielu z was także. Nie znam osoby, która nie wie, kim jest ten słynny Harry. I chociaż mogliście nie czytać żadnej książki o jego przygodach, czy też nie widzieliście filmu, to i tak wiecie, kim jest ten chłopiec.
Ja miałam przyjemność przeczytania wersji pięknie wydanej, ilustrowanej, magicznej. Oczywiście ta wersja nieco różni się od tej zwykłej, bo jest wzbogacona obrazkami, co nie zmienia faktu, że nadal jest na niesamowicie wysokim poziomie.
Jednak zacznijmy od samego początku.
Harry, tytułowy bohater, jest chłopcem, który cieszy się z drobiazgów. Jego życie jest nudne, pełne nienawiści, samotności. Dotychczas spędził je w komórce pod schodami, aż nagle pewnego dnia okazuje się, że jest czarodziejem, stworzonym do wielkich rzeczy. Los się do niego uśmiechnął i wyleciał z domu, jak pisklę z gniazda i zaczął poznawać nowy, nieznany świat.
Jednak w książce mamy nie tylko Harrego, ale także wielu innych, wspaniałych bohaterów, którzy sprawiają, że książka staję się czymś niesamowitym. Weźmy chociaż gajowego. Hagrid jest niezwykłą postacią i zdecydowanie najlepszą ze wszystkich. Jest mistrzem przekazywania informacji, nie owija w bawełnę, mówi to, co przyjdzie mu na myśl, coś w stylu "Harry, twoi starzy nie żyją, zostali ukatrupieni". Mój ulubieniec!
Wydawałoby się, że to tylko kolejna, zwykła książka. A jednak... To nie tylko zwykła historia. Ma w sobie głębsze przesłanie i wzbogacona jest w piękną oprawę graficzną. Pokazuje jak niesprawiedliwy jest świat, ile należy wycierpieć, aby otrzymać lepsze życie. To świat przedstawiony oczami chłopca, którego życie zmienia się w mgnieniu oka.
Harry Potter to niesamowita fantastyka, jakiej brakuje dzisiaj. Ciągle tworzone są historie o wampirach, wilkołakach, płytkich czarownicach. A tutaj... Tutaj dostaliśmy historię pełną magii, eliksirów, tajemnic, niebezpieczeństwa, sowiej poczty, różdżek... To wszystko sprawia, że ta powieść staje się magiczna Dzięki nim nabiera ona charakteru i wyjątkowości. Ta książka ma w sobie "coś" tak niesamowitego, że aż nie potrafię tego nazwać.
J.K. Rowling pisze z niesamowitą lekkością, która sprawia, że książka wciąga i nie można się od niej oderwać.
Dziś jednak nie będziemy skupiać się na fabule. Dzisiaj skupimy się na ilustrowanej wersji Harrego, która jest niesamowita.
Zacznijmy od tego, że wydanie jest naprawdę rewelacyjne. Wydawnictwo na niczym nie oszczędzało. Okładka twarda jest wielkim plusem, który daje komfort czytania. Mamy tutaj dwie wersje okładkowe. Papierową oraz malowaną. Jedną z nich można ściągnąć i ujrzeć drugą. Wygląda to naprawdę przepięknie.
Piękne są prawda? Bogate zdobienie zdecydowanie robi swoja. Wersja po prawej wygląda jak taka stara książka, którą aż przyjemnie się ogląda. Przypomina mi klimat Hogwartu i ksiąg czarodziejskich. Natomiast lewa wersja jest przepełniona kolorami, które zachwycająca. Nie można oderwać wzroku od obu, od razu przykuwają uwagę i do dziś nie mogę się zdecydować, którą wersję okładkową wyeksponować, ponieważ obie są rewelacyjne.
Ale okładki to dopiero początek rewelacji i całej frajdy z posiadania tego wydania.
Kiedy tylko otworzyłam książkę, pierwsze słowa, jakie wypowiedziałam, to "WOW!". Byłam zachwycona tym, co ujrzałam na tytułowej okładce. Zachwycił mnie taki mały, cudowny rysunek. I pomyślcie sobie, co było później? Czysta rozkosz!
Przy każdej kolejnej stronie, stawałam się coraz większym szczęśliwcem. Zostałam dumnym posiadaczem tego wydania.
Z każdą stroną moje oczy świeciły się jak żarówki i były wielkie jak pięć złotych. Te wszystkie malowidła są tak niesamowite, że aż nie potrafię ich opisać. Wszystkie barwy, realizm, dokładność, sprawiły, że całość wygląda fantastycznie. Kolorystyka jest rozmaita. Każdy rysunek wygląda jak zdjęty z kinowego ekranu. Czułam się, jakbym oglądała film.
Ilustracje są genialne. Włożono w nie mnóstwo pracy i serca. Jim Kay, twórca tych perełek, stał się moim ulubionym artystą. Dla mnie niepodważalnie stał się osobą, która potrafi stworzyć niesamowite dzieła. Jego prace nadały Harremu Potterowi wyjątkowy klimat, który sprawił, że ilustrowaną wersję pochłania się w zaledwie kilka godzin i za nic w świecie nie chce się jej odłożyć na regał.
Warto pamiętać, że ilustrowany Harry Potter jest lepszy od standardowej wersji. Tekst nie jest skrócony, chociaż sprawia takie wrażenie, a ilustracje są dodatkowym plusem.
Wersję tę polecam przede wszystkim osobom, które uwielbiają twórczość J.K. Rowling, jak również filmy, które powstały na podstawie jej powieści. Idealnymi odbiorcami tego pięknego wydania są dzieci, bowiem lektura jest mniej przerażająca, niż pierwotna wersja, ponieważ obrazki łagodzą najdrobniejszy przejaw strachu.
Uważam jednak, że osoby, które nigdy nie miały do czynienia z powieściami Rowling, mimo wszystko będą świetnie bawić się podczas czytania tej wersji Harrego, a nawet lepiej.
Gorąco wam ją polecam i zachęcam do sięgnięcia po tę perełkę.
Recenzja również na http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Historię Harrego zna cały świat i zapewne wielu z was także. Nie znam osoby, która nie wie, kim jest ten słynny Harry. I chociaż mogliście nie czytać żadnej książki o jego przygodach, czy też nie widzieliście filmu, to i tak wiecie, kim jest ten chłopiec.
Ja miałam przyjemność przeczytania wersji pięknie...
2017-02-04
Dziś będzie nietypowo, inaczej niż zawsze.
J.K. Rowling jest autorką, którą z pewnością wszyscy chociażby kojarzymy, a jej seria opowiadająca o przygodach Harrego Pottera jest jeszcze bardziej znana.
A co powiecie na to, że dopiero pierwszy raz sięgnęłam po drugi tom opisujący przygody tego niezwykłego chłopca? Dziwne, wiem, ale najpierw obejrzałam wszystkie filmy, w których jestem dogłębnie zakochana. A teraz moja miłość do Harrego zwiększyła się jeszcze bardziej. Dzięki pięknym, ilustrowanym wydaniom powieści Rowling zaczęłam kolekcjonować wiele wspaniałych perełek. Mam nowe wydanie nieilustrowane.
Malowanek także u mnie nie brakuje, bo lubię poczuć się jak dziecko, a gdy mam możliwość zatopić się poprzez nie w świecie czarodziei i mugoli, jestem wniebowzięta! I nieważne, że nie koloruję ich często, po prostu lubię mieć wszystko co związane z Harrym u siebie.
I nawet te w angielskiej wersji znajdują się u mnie.
Nie brakuje także innych bajeranckich. czarodziejskich książeczek oraz notesów, których nigdy nie zapełnię, bo mi ich szkoda. Jedynie cytaty z Harrego znajdą się w nich.
A może Harry Potterowe koszulki? Tak! U mnie też się znajdą!
Mapy, postery, plakaty, także wiszą na moich ścianach. Naszyjniki również mam i chociaż ich nie noszę, to świetnie prezentują się zwieszone na regałach.
Posiadam również zakładki, którymi chętnie dzielę się z czytelnikami bloga. Wykonuję je sama, więc to dla mnie nie problem. Harrego trzeba poznawać, taka jest prawda!
Ale to nie one wzbudziły moją miłość do serii. Zrobiły to piękne wydania ilustrowane Harrego, którymi jestem zachwycona od samego początku. Niedawno opowiadałam o pierwszym tomie, dziś jednak chciałabym się skupić na drugim. I nie będziemy omawiać tutaj dogłębnie treści, bo nie oszukujmy się, ale każdy z nas zna przygody Harrego, chociaż o nich słyszał, a dla tych, którzy nie mieli takiej przyjemności (chociaż nie znam takich osób) w skrócie zarysuję fabułę.
Moja miłość do Harrego powstała zaledwie miesiąc temu i od tamtej pory zgromadziłam tak wiele fantów. To właśnie zrobiła twórczość Rowling ze mną. Zostałam Harroholikiem. Teraz pozostało czekać mi na list z Hogwartu, tylko skubany nieco się spóźnia, tak o kilka lat.
W czacie, gdy ja czekam na list, wy poznajcie Harrego.
Ten niezwykły chłopiec ma już dwanaście lat! Właśnie spędził jeden cudowny rok w szkole magii i czarodziejstwa, w co nadal nie może uwierzyć. Ciągle myśli, że to był wspaniały sen. No bo jak to tak? On? Zwykły chłopiec, który mieszka z największymi mugolami, jacy chodzą po świecie?
A jednak prawda jest miła i jednocześnie obciążająca.
Harry urodził się, aby wypełnić misję, która jest mu z góry narzucona. To on jest tym silnym, młodym czarodziejem, który nie boi się Sami Wiecie Kogo. Kiedy ostatni raz go spotkał, udało się mu wyjść z tego cało, teraz ma wakacje, nudny, mugolski odpoczynek, od którego chce uciec. Brakuje mu przyjaciół oraz magii.
Jednak jego życie potrafi zaskoczyć go w najmniej oczekiwanym momencie. Pewnego dnia pojawił się w domu Dursleyów niespodziewany gość, który ostrzegł Harry'ego, aby ten nie wracał do Hogwartu, ponieważ czeka tam na niego śmiertelne niebezpieczeństwo.
Ale młody czarodziej nie zamierza siedzieć potulnie w domu swojego wujostwa i wyrusza do swojej ukochanej szkoły.
J.K. Rowling zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na to, że miała bardzo dobry pomysł na swoją serię. On jest nawet fenomenalny i nietuzinkowy, ale na uwagę zasługuje także styl autorki. To właśnie on mnie zaskoczył. Rowling pisze w taki nietypowy sposób. Nie skupia się na nieważnych rzeczach, pędzi ze swoją powieścią czasami wręcz chaotycznie, ale to właśnie jest tutaj wspaniałe. Niesamowicie spodobało mi się to, w jaki sposób ona skonstruowała cały tekst. Po prostu rewelacja!
Ale wracając do pomysłu, to ja stwierdzam, że jest on kosmicznie genialny! Trzeba być naprawdę uzdolnionym geniuszem i jednocześnie mieć zakręcone pomysły, żeby taką powieść napisać.
Uwielbiam całą akcję, która się tutaj dzieje, niczego nie brakuje, po prostu ciągle płyniemy na fali. Akcji nie brakuje, a momenty napięcia są i to jeszcze jakie! Uwielbiam ten cały magiczny świat! To niesamowite, że po obejrzeniu filmu jestem w stanie odczuwać tyle emocji podczas lektury. Brawo Jane!
Ale przejdźmy teraz do tej najlepszej części i nacieszmy oko wspaniałymi ilustracjami, które stworzył niesamowity Jim Kay. Jaki ten facet ma talent! Rewelacyjne ilustracje są wspaniałym uzupełnieniem całości. To dzięki nim mamy jeszcze większą przyjemność rozkoszowania się fabułą. Widać, że ich twórca włożył w nie wiele pracy oraz serca. One nadają książką Rowling niesamowitego charakteru! Sprawiają, że zakochujemy się w przygodach Harrego jeszcze bardziej.
Ogromnie podoba mi się to wydanie, ponieważ jest całe przepełnione ilustracjami. I nie jest ich tylko kilkanaście. Dosłownie na każdej stronie jest wyjątkowy rysunek, a ja za każdym razem jestem zachwycona, chociaż przeglądałam całą książkę wiele razy.
Dodatkowym plusem jest format A4 oraz twarda oprawa. O wiele wygodniej czyta się tę książkę dzięki takiemu połączeniu.
Fajną sprawą jest również podwójna okładka. Na twardą, skromną, nałożona jest papierowa, wytrzymała i przepełniona kolorami. Tak bogatego wydania jeszcze nigdy nie spotkałam! Zdecydowanie jest to moje ulubione przedstawienie powieści.
Mnóstwo ciepłych barw dodaje książce mocy oraz wyrazistości. Te wszystkie ilustracje sprawiają, że dzieciaki mogą śmiało czytać książkę, ponieważ łagodzi ona strach przed nieznanym. Testowałam to na bracie i zdecydowanie mu się spodobały, a więc jak najbardziej zachęcam was do podarowania takiego cudeńka młodszym czytelnikom, a nawet tym, którzy jeszcze nie rozpoczęli swojej przygody z czytaniem, to będzie idealny początek.
Jednakże oczywiście nie tylko dzieci zachęcam do sięgnięcia po nią! Każdy dorosły powinien chociaż raz zapoznać się z tym wydaniem, gwarantuję wam, że każdy będzie bawił się z nią dobrze.
Uważam, że "Harry Potter i Komnata Tajemnic" jest wyjątkową powieścią, którą powinien poznać każdy. Intryguje i budzi ciekawość samym zarysem fabuły. Jest to książka, która przedstawia prawdziwą przyjaźń, która jest trwała i potrafi pokonać wszelkie przeciwności losu. Obrazuje trudne życiowe sytuacje, z których zawsze jest jakieś wyjście. Niesamowita fabuła jest po prostu czymś przepięknym. Widać, że autorka miała pomysł i idealnie przeniosła go na papier, wzbogacając swoim lekkim i przyjemnym językiem. A bohaterowie są po prostu NIESAMOWICI! Ich zróżnicowanie charakterów i zainteresowań dały naprawdę wyjątkowy efekt. Każdego z nich lubi się na swój własny sposób.
"Harry Potter i Komnata tajemnic" to książka nietypowa, wyjątkowa oraz nieczęsto spotykana. Nie brakuje tutaj momentów śmiechu, dziecinnej niewinności oraz ciekawości.
Całość czyta się naprawdę szybko. Wystarczy usiąść z książką i od razu się przepada na kilka przyjemnych chwil. Książka zdecydowanie skrada serca i na długo zapada w pamięć.
Recenzja: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Dziś będzie nietypowo, inaczej niż zawsze.
J.K. Rowling jest autorką, którą z pewnością wszyscy chociażby kojarzymy, a jej seria opowiadająca o przygodach Harrego Pottera jest jeszcze bardziej znana.
A co powiecie na to, że dopiero pierwszy raz sięgnęłam po drugi tom opisujący przygody tego niezwykłego chłopca? Dziwne, wiem, ale najpierw obejrzałam wszystkie filmy, w...
2017-07-26
Czy znacie to uczucie, gdy po przeczytaniu książki macie tak wielkiego kaca, że nie jesteście w stanie sięgnąć po żadną inną powieść? Ten moment, kiedy lektura wywarła na was tak silne emocje, że ciężko otrząsnąć się z nich?
Ja właśnie poznałam kolejną książkę, jedyną i niepowtarzalną, która sponiewierała moje serce, rozum, myśli, duszę, emocje. Czytałam ją z zapartym tchem, łzami w oczach, rozchwianiem emocjonalnym i nadzieją na lepsze jutro dla bohaterów. Te wszystkie tajemnice, problemy życia codziennego i niepewna przyszłość zrobiły ze mnie miękką kluchę. Z jednej strony czytałam książkę z zapartym tchem, a z drugiej płakałam.
Jeśli tylko to wspaniała książka, która obrazuje problemy, z jakimi borykają się ludzie w codziennym życiu, takie, które bardzo często są błahe i spowodowane przez ludzką głupotę. Ale są też tutaj ukazane tragedie, jakie dotykają wielu ludzi, niewinne istoty. Każda strona przekazuje mnóstwo nowych doświadczeń, burzę emocji, napięcia. Z kartki na kartkę chłonie się coraz to wspanialsze słowa oraz wiele mądrości. Historia jest obrana w piękne słowa i przedstawiona pięknym, melodyjnym językiem, przez który każde słowo spija się jak dobry owocowy mus.
Dawno żadna książka nie wywołała u mnie tak wielu emocji, a już na pewno nie łez. Bardzo rzadko ronię łzy podczas czytania, ale historia przedstawiona w Jeśli tylko rozerwała moje serce i wycisnęła ogromny potok łez. Te wszystkie wzruszające momenty oraz wszechogarniające problemy doprowadziły do tego, że szalałam z emocji. Pragnęłam więcej i więcej książki, nie mogłam oderwać się od niej i stanowczo zbyt wcześnie się skończyła. I chociaż czytałam ją dwa razy, to mogłabym to robić jeszcze i jeszcze, bo jest tak wspaniała, że na to zasługuje.
To, co autorka robi z czytelnikiem jest nie do opisania, a jej książka jest po prostu rewelacyjna i brakuje mi słów na oddanie tego, co czułam po jej przeczytaniu. Obłęd, po prostu obłęd. Uwielbiam i nienawidzę Karolinę za to, co zrobiła ze mną jej powieść. Koło tej książki nie można przejść obojętnie, to jest wręcz zakazane.
Czy znacie to uczucie, gdy po przeczytaniu książki macie tak wielkiego kaca, że nie jesteście w stanie sięgnąć po żadną inną powieść? Ten moment, kiedy lektura wywarła na was tak silne emocje, że ciężko otrząsnąć się z nich?
Ja właśnie poznałam kolejną książkę, jedyną i niepowtarzalną, która sponiewierała moje serce, rozum, myśli, duszę, emocje. Czytałam ją z zapartym...
Twarda, solidna okładka i duży format, sprawiają, że książeczka nie rozpadnie się w czasie zabaw (bo wszyscy wiemy, że dzieci potrafią korzystać z rzeczy nie zawsze zgodnie z ich przeznaczeniem), duże oznacza w języku dzieci również – „fajne”, więc pozycja nadaje się idealnie na prezent dla przedszkolaka.
http://www.bookparadise.pl/2017/07/alfabet-aktywnie-praca-zbiorowa.html
Twarda, solidna okładka i duży format, sprawiają, że książeczka nie rozpadnie się w czasie zabaw (bo wszyscy wiemy, że dzieci potrafią korzystać z rzeczy nie zawsze zgodnie z ich przeznaczeniem), duże oznacza w języku dzieci również – „fajne”, więc pozycja nadaje się idealnie na prezent dla przedszkolaka.
więcej Pokaż mimo tohttp://www.bookparadise.pl/2017/07/alfabet-aktywnie-praca-zbiorowa.html