-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2024-05-14
2024-05-14
Mam ochotę ponownie obejrzeć film. Fajne, proste, gorzkie.
Mam ochotę ponownie obejrzeć film. Fajne, proste, gorzkie.
Pokaż mimo to2024-04-30
Bardzo grubymi nićmi szyta. Postacie w pierwszej części były zero jedynkowe, natomiast w tej cześci są już wręcz nieudolną kreacją. Nawet brutalność niektórych scen (chleba i igrzysk!) nie wynagradza płaskości i infantylności dialogów, reakcji oraz działań. Nie potrafię też zaakceptować, że dziennik Thunderheada mnie zwyczajnie nudził.
Update: ostatecznie kończę tutaj tę trylogię.
Bardzo grubymi nićmi szyta. Postacie w pierwszej części były zero jedynkowe, natomiast w tej cześci są już wręcz nieudolną kreacją. Nawet brutalność niektórych scen (chleba i igrzysk!) nie wynagradza płaskości i infantylności dialogów, reakcji oraz działań. Nie potrafię też zaakceptować, że dziennik Thunderheada mnie zwyczajnie nudził.
Update: ostatecznie kończę tutaj tę...
2024-04-19
Najbardziej mnie boli, że kosiarze mają TAKI potencjał na bycie potężną historią, a ostatecznie jest to po prostu dobra młodzieżowa książka. Strasznie zero jedynkowi bohaterowie, a Goddard aż krzyczy, żeby zrobić z niego dobrego złola. Ciąg przyczynowo skutkowy też taki bezpieczny, taki czarno biały, momentami wręcz naiwny, ale... cholera! Lubię ten świat (i Rowana). Ostatecznie potrzebuję też takich pozycji w swoim czytelniczym życiu.
Igrzyska śmierci >>>
Najbardziej mnie boli, że kosiarze mają TAKI potencjał na bycie potężną historią, a ostatecznie jest to po prostu dobra młodzieżowa książka. Strasznie zero jedynkowi bohaterowie, a Goddard aż krzyczy, żeby zrobić z niego dobrego złola. Ciąg przyczynowo skutkowy też taki bezpieczny, taki czarno biały, momentami wręcz naiwny, ale... cholera! Lubię ten świat (i Rowana)....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-07
Zostawiam 7 z szacunku do tematyki. Japończycy to naprawdę osobliwi ludzie. Osobliwi w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jakby... nadnaturalni.
Zostawiam 7 z szacunku do tematyki. Japończycy to naprawdę osobliwi ludzie. Osobliwi w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jakby... nadnaturalni.
Pokaż mimo to2024-02-17
"Najstraszniejsze ze wszystkiego jest to, że nigdy nie wiesz, w co nagle zaczniesz wierzyć"
Myślę, że Głębia to książka, której warto poświęcić swój czas ze względu na temat. Po prostu.
"Najstraszniejsze ze wszystkiego jest to, że nigdy nie wiesz, w co nagle zaczniesz wierzyć"
Myślę, że Głębia to książka, której warto poświęcić swój czas ze względu na temat. Po prostu.
2024-01-29
Teoretycznie rozumiem świat przedstawiony w "Ślepnąc", jednak w praktyce nie chcę zaakceptować takiego świata. Nigdy przenigdy nie chciałabym być też aktywną częścią takiej rzeczywistości.
Teoretycznie rozumiem świat przedstawiony w "Ślepnąc", jednak w praktyce nie chcę zaakceptować takiego świata. Nigdy przenigdy nie chciałabym być też aktywną częścią takiej rzeczywistości.
Pokaż mimo to2024-01-11
"Nie lękaj się, możesz powiedzieć wszystko, co ci przychodzi do głowy - odparł Doktor. - Nikt cię nie wyśmieje, bo wszystko jest możliwe. Tylko, niestety, nie wszystko z tego, co jest możliwe, człowiek potrafi zrozumieć."
"Eden" porusza jedną z bardzo trapiących mnie rzeczy - ludzką tendencję do uczłowieczania wszystkiego, co jest poza naszym statystycznym/klasycznym(?) rozumowaniem. Nadajemy ludzkie cechy wszystkiemu, co określilibyśmy mianem nieznanego i absurdalnego, zapominając, że nasze ziemskie zasady nie są zasadami wszechświata.
"Posłannictwo człowieka! Humanitaryzm! Człowiek wśród gwiazd! Prawość! Bałwan jesteś ze swoimi idejkami, rozumiesz?!"
PS. Gdzieś w tym wszystkim bardzo sympatyzowałam z postacią Doktora.
"Nie lękaj się, możesz powiedzieć wszystko, co ci przychodzi do głowy - odparł Doktor. - Nikt cię nie wyśmieje, bo wszystko jest możliwe. Tylko, niestety, nie wszystko z tego, co jest możliwe, człowiek potrafi zrozumieć."
"Eden" porusza jedną z bardzo trapiących mnie rzeczy - ludzką tendencję do uczłowieczania wszystkiego, co jest poza naszym statystycznym/klasycznym(?)...
2023-10-03
"[...] wybuchnąłem potem śmiechem - że boję się zginąć tu, dlatego, że sobie postanowiłem zrobić to gdzie indziej, i ten śmiech przeszedł nagle w łkanie."
Podoba mi się próba przytłoczenia Hala - człowieka "konieczności aniżeli bohaterstwa" (s. 170), światem przyszłości. Chętnie przeczytałabym "Powrót z gwiazd", w którym rezygnujemy z wątku romantycznego na rzecz relacji Hal-Olaf (którego poznania tak nie mogłam sie doczekać).
"[...] wybuchnąłem potem śmiechem - że boję się zginąć tu, dlatego, że sobie postanowiłem zrobić to gdzie indziej, i ten śmiech przeszedł nagle w łkanie."
Podoba mi się próba przytłoczenia Hala - człowieka "konieczności aniżeli bohaterstwa" (s. 170), światem przyszłości. Chętnie przeczytałabym "Powrót z gwiazd", w którym rezygnujemy z wątku romantycznego na rzecz relacji...
2023-09-11
Mam duży sentyment do tej historii, dlatego chwyciłam za książkę. Film jest kompletny, książka zdecydowanie nie (ale i tak poleciała łezka). Mimo wszystko cieszę się, że w końcu ją przeczytałam.
Mam duży sentyment do tej historii, dlatego chwyciłam za książkę. Film jest kompletny, książka zdecydowanie nie (ale i tak poleciała łezka). Mimo wszystko cieszę się, że w końcu ją przeczytałam.
Pokaż mimo to2023-06-30
"Niszczy nas to, co kochamy", co?
Trylogię czytałam dawno temu, ale dla mnie historia Coriolanusa Snowa, mojego ulubionego igrzyskowego bohatera, to najlepsza z części. Łańcuch przyczynowo-skutkowy sam w sobie oraz w odniesieniu do całego uniwersum jest niesamowity. Postacie robią piorunujące wrażenie tym, jak bardzo są realne. Możemy sobie tylko próbować wyobrazić, jak zachowuje się człowiek w tak chronicznie ekstremalnych warunkach. I dalej możemy o wielu rzeczach tylko spekulować, ale Collins daje nam świetny obraz tych spekulacji. Jestem tym światem, Coriolanusem i Lucy, po uszy oczarowana i dotkliwie zatrwożona.
Nie mogę się doczekać filmu.
01.09.23: Po ponownym przeczytaniu trylogii to nadal zdecydowanie najlepsza książka z tego uniwersum
21.11.23: Niestety moje przewidywania na temat filmu się ziściły, szkoda
"Niszczy nas to, co kochamy", co?
Trylogię czytałam dawno temu, ale dla mnie historia Coriolanusa Snowa, mojego ulubionego igrzyskowego bohatera, to najlepsza z części. Łańcuch przyczynowo-skutkowy sam w sobie oraz w odniesieniu do całego uniwersum jest niesamowity. Postacie robią piorunujące wrażenie tym, jak bardzo są realne. Możemy sobie tylko próbować wyobrazić, jak...
2023-05
Zdecydowanie niepotrzebna kontynuacja. Dla mnie Arystoteles i Dante to tylko Ci "odkrywający sekrety wszechświata". Być może po prostu gonienie króliczka jest duużo lepsze niż złapanie go.
Zdecydowanie niepotrzebna kontynuacja. Dla mnie Arystoteles i Dante to tylko Ci "odkrywający sekrety wszechświata". Być może po prostu gonienie króliczka jest duużo lepsze niż złapanie go.
Pokaż mimo to2021-09
Nie jest zaskakująca, ale jest piękna. Można się zakochać w głównych bohaterach, w ich rodzicach, dialogach, indywidualnościach, melancholiach, a przede wszystkim w ich magicznej relacji. Kompletnie nie chciałam, żeby ostatnia strona była ostatnią. Tęsknię za Arystotelesem i Dantem, bardzo chętnie przeczytam ją ponownie. I tak, ja też nienawidzę butów.
Nie jest zaskakująca, ale jest piękna. Można się zakochać w głównych bohaterach, w ich rodzicach, dialogach, indywidualnościach, melancholiach, a przede wszystkim w ich magicznej relacji. Kompletnie nie chciałam, żeby ostatnia strona była ostatnią. Tęsknię za Arystotelesem i Dantem, bardzo chętnie przeczytam ją ponownie. I tak, ja też nienawidzę butów.
Pokaż mimo to2021-09
Serce mi się kraje, kiedy widzę swoją własną ocenę. "Pieśń" nie jest książką piękną, ani dojrzałą, ani grecko wzniosłą. Akcja pędzi w nieokrzesanym tempie (co z kolei powoduje, że można poczuć się wciągniętym, ale nie tędy droga) nie pozwalając samym bohaterom się poznać, a co dopiero umożliwić to w relacji czytelnik-postać. Jest mi podwójnie przykro, bo (dobrych) książek o tematyce lgbt+ nie ma wiele, a relacja Achillesa i Patroklosa zdecydowanie zasługiwała na piękne, wzniosłe i dojrzałe słowa. Najlepiej pamiętam ostatni rozdział - to był piękny rozdział. Nie spodziewałam się, że będę rozczarowana, nie spodziewałam się przeczytać 400-stronicowy fanfik.
Serce mi się kraje, kiedy widzę swoją własną ocenę. "Pieśń" nie jest książką piękną, ani dojrzałą, ani grecko wzniosłą. Akcja pędzi w nieokrzesanym tempie (co z kolei powoduje, że można poczuć się wciągniętym, ale nie tędy droga) nie pozwalając samym bohaterom się poznać, a co dopiero umożliwić to w relacji czytelnik-postać. Jest mi podwójnie przykro, bo (dobrych) książek o...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-09
„-Lenino, nie chciałabyś być wolna?
-Nie wiem, o co ci chodzi. Jestem przecież wolna. Wolna, żeby cieszyć się życiem. Każdy obecnie jest szczęśliwy.
- Tak – roześmiał się – „każdy obecnie jest szczęśliwy”. Zaczynamy to przekazywać dzieciom od piątego roku ich życia. Ale czy nie chciałabyś być wolna od szczęśliwości na jakiś inny sposób? Powiedzmy, na twój własny sposób na przykład; nie na sposób innych.”
Mam pewne wrażenie, że będzie to książka, która pozostanie uniwersalna już na zawsze. Pięknie i boleśnie gorzka. Ile mamy i ile będziemy mieć człowieka w człowieku?
„-Lenino, nie chciałabyś być wolna?
-Nie wiem, o co ci chodzi. Jestem przecież wolna. Wolna, żeby cieszyć się życiem. Każdy obecnie jest szczęśliwy.
- Tak – roześmiał się – „każdy obecnie jest szczęśliwy”. Zaczynamy to przekazywać dzieciom od piątego roku ich życia. Ale czy nie chciałabyś być wolna od szczęśliwości na jakiś inny sposób? Powiedzmy, na twój własny sposób na...
2020-08-03
2020-06-29
2020-05-14
Dokładnie 31.12.2015 pierwszy raz obejrzałam Kompanie. Od razu bez większego namysłu zamówiłam książkę i niezwłocznie po jej przyjściu się za nią zabrałam. Pierwszy raz... drugi raz... trzeci.... czwarty i pewnie też piąty i szósty. Te pięć lat temu nie umiałam jej przeczytać, a serial stał się po pierwszym odcinku moją wielką miłością (na czele z Majorem Wintersem i Kapitanem Speirsem). Udało mi się teraz. Po prostu na nią spojrzałam, chwyciłam i przeczytałam, a właściwie pochłonęłam. To było jedenaście pięknych dni, w których najpierw obejrzałam ponownie serial, a później nastał TEN wielki dzień. Nie żałuję, że nie przeczytałam najpierw książki, czuję, że tak musiało być. Historia w obu formach chwyta za serducho - można się śmiać, bać i wzruszać. Teraz kiedy znam bazę i ekranizację, widzę jak serial dopełnia książkę i jak tradycyjnie książka wyjaśnia niewerbalne niedomówienia ekranu. Bohaterowie (wszyscy bez wyjątku) stali się naprawdę bliscy mojemu serduszku. Currahee!
Dokładnie 31.12.2015 pierwszy raz obejrzałam Kompanie. Od razu bez większego namysłu zamówiłam książkę i niezwłocznie po jej przyjściu się za nią zabrałam. Pierwszy raz... drugi raz... trzeci.... czwarty i pewnie też piąty i szósty. Te pięć lat temu nie umiałam jej przeczytać, a serial stał się po pierwszym odcinku moją wielką miłością (na czele z Majorem Wintersem i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-29
Nie wiem co mam myśleć o tej książce. Ma w sobie coś, co mnie kompletnie nie pociągało. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że bohaterowie byli mi neutralni, nie zapałałam większą ani sympatią, ani antypatią do żadnego. Nie mam tu na myśli, że nie były to postacie barwne.
Dość często utożsamiałam się z ich myślami, postawami i słowami, czułam dwustronne zrozumienie. Pod tym względem powiedziałabym, że była to "moja książka". Była rzeczywista i na wyciągnięcie ręki. Często wracałam do własnych wspomnień, bywało melancholijnie.
Dla mnie książka jest dobra. Gorzka, dotkliwa i czytająca się. Być może oczekiwałam nie wiadomo czego. Na ten moment ocena 6 jest za niska a ocena 7 za wysoka.
Nie wiem co mam myśleć o tej książce. Ma w sobie coś, co mnie kompletnie nie pociągało. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się, że bohaterowie byli mi neutralni, nie zapałałam większą ani sympatią, ani antypatią do żadnego. Nie mam tu na myśli, że nie były to postacie barwne.
Dość często utożsamiałam się z ich myślami, postawami i słowami, czułam dwustronne...
Niesamowite jak coś tak krótkiego może nieść za sobą tyle uniwersalnej wiekowo treści. Mały Książe to po prostu ważna książka.
Niesamowite jak coś tak krótkiego może nieść za sobą tyle uniwersalnej wiekowo treści. Mały Książe to po prostu ważna książka.
Pokaż mimo to