Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dawno nie czytałam czegoś tak złego... Ksiązka chyba nawet przebija Greya, bo o ile Grey nie ma ambicji być literaturą wysokich lotów, o tyle sięgając po Jeźdżca licyzłam na cos wiecej.
Jest to historia miłości Rosjanki Tatiany i oficera rosyjskiej armii Aleksanrdra. Tatiana to młodziutkie, naiwne, słodkie aż do bólu dziewczę. Ma tak dobre serce, że a mdli. Sama będzie glodować, ale odda ostatni kawałek chleba. Daje sobie pomiatać i wszędzie robi za służaca, na każde skinienie. Najpierw w domu rodzinnym usuługuje matce, siostrze, kuzynce. Potem trafia do dalszej rodziny i tam też sprząta, gotuje, pierzze itp. Jej ukochany Aleksander jest chłopakiem jej siostry Daszy. Ona oczywiście nie zawalczy o swoje, będzie wzdychać do ukochanego i patrzeć jak on klei się do Daszy. Co ciekawe, on też ją kocha, chociaż jest w związku z jej siostrą... Nie, nie może zostawić dziewczyny i być z kobietą którą kocha. Dlaczego? To dobre pytanie... W tej książce niestety kompletnie brakuje logiki. Temat zakazanej miłosci ciągnie się jak makaron przez poł książki. Trzeba przebrnąć przez mnóstwo drętwych dialogów.
Jedyny ciekawy fragment to opisy Leningradu pogrążonego w wojnie i dramatyczna ucieczka sióstr na wieś. Główni bohaterowie odnajdują się po kilku miesiącach. Ani Tatiana, ani Aleksander nie wpadli na to, żeby po prostu napisac list z powiadomieniem, że żyją (ale już pisałam, że brak w tej książce logiki).
Dasza nie żyje, wreszcie mogą być razem, więc padają sobie w ramiona... I z dramatycznych opisów wojny, głodu, przeskakujemy w porno. Stępsknieni bohaterowie pie****ą się przez ponad 100 stron. A są to opisy dość szczegółowe, dowiadujemy się dokładnie gdzie i w którą dziurkę Aleksander wkłada Tatianie swoje przyrodzenie. To wygląda tak, na jednej stronie kończą, na następnej zaczynają znów.
Potem jednak znowu następuje dramatyczny zwrot akcji, on wyjezdza, ona chce jechać z nim, ale on jej zabrania (kolejne kilkadziesiąt stron drętwych dialogów). W koncu on wyjeżdża, ale nie przysyła listów (a nie przysyła bo jest ranny, więc nie pisze w ogóle, żeby dziewczęcia nie martwić). Dziewczę jednak się martwi, wiec jedzie go szukać. Oczywiście w jej poprzednim mieszkaniu mieszkają dzicy lokatorzy. Co robi Tatiana? Zajmuje we włastym domu gorszy i nieogrzewany pokój, żeby nielegalnym lokatorom mieszkało się lepiej. Jakimś cudem go odnajduje, planują ucieczkę, i tu znow następują drętwe dialogi w kółko o tym samym, że on nie chce jej narażać ze wzgledu na jej ciążę, ale ona jednak chce... nie bede juz zdradzać wydarzeń końcowych...
Ksiązka przebija Greya w kategorii "powieść o niczym" bo ma jeszcze więcej stron.
Okropne, patetyczne, przegadane, ciężkostrawne tomiszcze. Książce w ogole brak logiki, głowni bohaterowie nie potrafią się porozumiec poza łóżkiem. Omawiają w kółko ten sam temat, przez kilkanaście stron, dialogami typu: "nie wyjedziesz", "wyjadę", "nie pozwole ci", "i tak wyjade". Mnóstwo błędów (najbardziej mnie rozbawiło jedno sprostowanie, autorka sama się pogubiła w fabule książki)... Dobiłam do konca męcząc się okrutnie. Oczywiscie zakonczenie jest otwarte, urywa sie, i trzeba sięgnąć po kolejne dwa tomy. Poczytałam opinie, te dwa tomy są jeszcze gorsze niż część pierwsza, więc na pierwszej poprzestanę.

Dawno nie czytałam czegoś tak złego... Ksiązka chyba nawet przebija Greya, bo o ile Grey nie ma ambicji być literaturą wysokich lotów, o tyle sięgając po Jeźdżca licyzłam na cos wiecej.
Jest to historia miłości Rosjanki Tatiany i oficera rosyjskiej armii Aleksanrdra. Tatiana to młodziutkie, naiwne, słodkie aż do bólu dziewczę. Ma tak dobre serce, że a mdli. Sama będzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Francja, rok 2022. Wykładowca akademicki Francois wiedzie spokojne, choć nieco puste życie. W tym samym czasie trwają też wybory, które wygrywa, ku zaskoczeniu wielu, Bractwo Muzułmańskie. Od tej chwili życie Francuzów zmienia się, nowy rząd ingeruje m.in w edukację. Jak odnajdzie się Francois w nowej, zupełnie innej Francji?

Muszę przyznać, dawno żadna książka aż tak mnie nie zmęczyła. Sięgnęłam po nią ze względu na ciekawą i aktualną tematykę, dostałam jakiś bełkot. Książka miała mną wstrząsnąć, zmusić do zastanowienia itp, a tylko wynudziła. Pamiętam jak polonistki dawno temu pisały uczniom na wypracowaniach "praca nie na temat". Niestety, tak można podsumować tę książkę, połowa to rozważania filozoficzne, kompletnie niezgodne z tematem książki. Właśnie przez to tak ciężko przebrnąć przez tą lekturę - nie ma tu treści. Bohater jeździ to tu to tam, myśli sobie o różnych sprawach, a muzułmanie spokojnie wprowadzają nowy porządek.

Główny bohater? Żenujący. Podstarzały wykładowca wiodący puste życie. Jest samotny, wg mnie tylko i wyłącznie z własnej winy. Jedyny związek do którego jest zdolny to korzystanie z prostytutek na telefon (a opisy łóżkowych przygód są wyjątkowo obleśne). Musi strasznie nienawidzić kobiet, może to dlatego że z żadną mu się nie udaje. Imponuje mu wizerunek muzułmańskiej żony owiniętej w burkę i rodzącej kolejne dzieci (biedak musi być zakompleksiony). Według bohatera nie ma innych kobiet niż prostytutki lub studentki pakujące się do łóżka wykładowcom i muzułmanki - uległe mężom. A wszystkie inne kobiety "pomiędzy" - wykształcone i wyzwolone ale nie pakujące się do łóżka każdemu? Nie istnieją wg naszego bohatera, albo on ich nie widzi.

Największym minusem książki jest nuda, ciężki styl, przerost formy nad treścią. Przez chwilę pomyślałam sobie, że to książka jest genialna, a ja nie rozumiem o co chodzi? Czytając recenzje widzę, że jednak nie jestem jedyna...

Francja, rok 2022. Wykładowca akademicki Francois wiedzie spokojne, choć nieco puste życie. W tym samym czasie trwają też wybory, które wygrywa, ku zaskoczeniu wielu, Bractwo Muzułmańskie. Od tej chwili życie Francuzów zmienia się, nowy rząd ingeruje m.in w edukację. Jak odnajdzie się Francois w nowej, zupełnie innej Francji?

Muszę przyznać, dawno żadna książka aż tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka po prostu wyskakuje z lodówki. Jest mocno reklamowana, w każdym sklepie stoi na półce wśród najlepiej sprzedających się książek. Wielu znajomych czyta lub ma na liście książek do przeczytania. Skoro wszyscy czytają tę książkę, musiałam przeczytać i ja. I... rozczarowałam się.

Bohaterką książki jest Rachel, bezrobotna alkoholiczka wciąż opłakująca nieudane małżeństwo. Codziennie jeździ pociągiem, codziennie mija te same domy i widzi z okna tych samych ludzi. Jedno z małżeństw mieszkających w szeregowych domkach wzbudza jej zainteresowanie. Rachel obserwuje ich codziennie, fantazjuje o ich idealnym życiu. I nagle dochodzi do tragedii... Jedynym świadkiem jest Rachel, ale czy pamięta cokolwiek, skoro była kompletnie pijana?

To co mogę pozytywnego napisać o książce - czyta się ją bardzo szybko, jest dobrze napisana i wciąga. Informacje dawkowane są stopniowo, przez co chce się czytać do samego końca, dopóki wszystko się nie wyjaśni. Całkiem dobry pomysł, żeby ostatnią osobą która widziała ofiarę żywą, jest pijana Rachel. A jak każdy będący "pod wpływem" nie pamięta zbyt dużo. Świetny pomysł, choć nie do końca wykorzystany.

Niestety, książka nie powala na kolana. Jest to łatwa do czytania lektura (wydaje mi się że ze względu na język), ale czegoś tu brakuje. Akcja nie galopuje. Doczytałam do końca, bo byłam ciekawa rozwiązania zagadki.

Książka jest opisywana jako thriller psychologiczny, też nie do końca się z tym zgodzę. Żaden z bohaterów nie jest jakoś bardzo złożoną psychologicznie postacią. W thrillerach psychologicznych zazwyczaj rozpracowuje się postać mordercy, jego związek z ofiarą itp. Jest dokładnie wyjaśnione dlaczego doszło do zbrodni. Tu nic takiego nie ma.

Thriller to też za duże słowo dla tej książki. Jest to powieść obyczajowa, opowiadająca o 3 kobietach i ich życiu oraz związkach z mężczyznami, a morderstwo przewija się gdzieś w tle. Zamiast skupić się na wątku morderca - ofiara, akcja kręci się dookoła Rachel i jej życiowych klęsk. Zamiast kryminału, jest historia o kobiecie której w życiu się nie udało, więc użala się nad sobą, płacze, pije i tak w kółko.

Sam wątek kryminalny oceniam na plus (i to jest ta część książki, która powoduje że chce się czytać dalej) szkoda że został on zdominowany przez wątki obyczajowe.

Jest to taka książka którą łatwo się czyta i łatwo o niej zapomina. Przeczytałam niedawno a już niewiele z tej książki pamiętam. Jestem zawiedziona tą lekturą, bo spodziewałam się czegoś lepszego.

Ta książka po prostu wyskakuje z lodówki. Jest mocno reklamowana, w każdym sklepie stoi na półce wśród najlepiej sprzedających się książek. Wielu znajomych czyta lub ma na liście książek do przeczytania. Skoro wszyscy czytają tę książkę, musiałam przeczytać i ja. I... rozczarowałam się.

Bohaterką książki jest Rachel, bezrobotna alkoholiczka wciąż opłakująca nieudane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, sięgnęłam po tę pozycję (jednak słowo książka to za dużo w tym przypadku) z czystej ciekawości. Wiedziałam, że to nie będą najwyższe loty, ale aż tak złej lektury się nie spodziewałam.

Anastasia Steele, młoda studentka, poznaje tajemniczego i przystojnego Christiana Greya. Zakochują się w sobie, okazuje się że on lubi sado - maso, więc proponuje jej układ. Wysyła jej umowę na kilkadziesiąt stron, a ona czyta i myśli, czy podpisać (toż to dylemat!). Ale przecież ona go koooooocha więc na pewno pod wpływem jej miłości on się zmieni i da przekonać do "normalnego" seksu, zwanego uroczo waniliowym.

Gdyby ktoś mi kazał streścić te kilkaset stron, miałabym problem...
Pół książki to sceny seksu, długie i nudne, ona przygryza wargę i rozpada sie na kawałki...Jako przerywnik następują pogaduszki mailowe o niczym, i potem tak dla odmiany znów sceny seksu. Kilka stron przerywnika, np lecą sobie szybowcem, i znów następują długaśne sceny seksu...

Śmieszne, podobno autorka w życiu nie była w sex shopie, co nie przeszkadzało jej zabrać się za książkę o wielbicielu ostrego seksu i gadżetów.

Postacie są tak bardzo płytkie, że właściwie nawet nie wiem co o nich napisać. Anastasia jest żałosna w swojej niezaradności. A Grey jest taaaaki przystojny (niestety, nie ma w książce ani jednego opisu jego wyglądu, musimy uwierzyć autorce na słowo). On zachowuje się jak burak, ale ona i tak go koooooocha.

Grey jest też nieprzyzwoicie bogaty (o jeju, bogaty i przystojny - marzenie każdej kobiety!), kupuje jej komputer (!), komórkę (!) i audi. Ja rozumiem, że można nie mieć audi. Ale komórka i komputer? W XXI wieku? Serio, serio? Woooowww... Mało tego, Grey ma licencję pilota, więc zabiera dziewczę na przelot szybowcem. A zapomniałabym, on ma jeszcze helikopter...

Styl tego czegoś aż ciężko skomentować. Dialogi na poziomie podstawówki. Brak właściwie opisów (poza scenami seksu), brak jakiejkolwiek charakterystyki bohaterów. Do tego Święty Barnaba i Wewnętrzna bogini... W pewnym momencie padłam ze śmiechu.

To wybitne dzieło kończy się w takim momencie, że nic sie nie wyjaśnia i trzeba sięgnąć po kolejny tom. Czyli zdzieranie kasy od czytelniczek na kolejne dwa gnioty. Ja niestety nie mam zamiaru kontynuować tej "historii", nie dowiedziałam się więc co boli pana Greya.

Każda przeczytana książka skłania mnie do wielu refleksji, nie inaczej jest w przypadku 50 twarzy Greya. Oto one: o czym są część druga i trzecia, skoro pierwsza jest o niczym? No i o czym jest część czwarta, pisana z perspektywy Greya? O tym samym, co pierwsza? A o czym jest film, skoro książka nie ma fabuły?

Niestety, pozostaje tylko siąść i zapłakać nad tym, że czytelnictwo osiągnęło taki poziom. Ocena zero zasłużona :)

Cóż, sięgnęłam po tę pozycję (jednak słowo książka to za dużo w tym przypadku) z czystej ciekawości. Wiedziałam, że to nie będą najwyższe loty, ale aż tak złej lektury się nie spodziewałam.

Anastasia Steele, młoda studentka, poznaje tajemniczego i przystojnego Christiana Greya. Zakochują się w sobie, okazuje się że on lubi sado - maso, więc proponuje jej układ. Wysyła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Pałkiewicz, podróżnik i reporter, członek towarzystwa geograficznego. Książka "Pasja życia" to zbiór relacji z wypraw z całego świata. Wraz z autorem przemierzamy piaski Sahary, odwiedzamy miejsca niebezpieczne, jak Somalię, docieramy do miejsc zapomnianych przez turystów, wspinamy się na himalajskie szczyty. A to wszystko wzbogacone pięknymi zdjęciami.

Lubie książki podróżnicze, wydawało mi się, że od tej nie będę mogła się oderwać. Niestety, zawiodłam się, męczyłam ją bardzo długo. Styl pana Pałkiewicza jest okropny i suchy. Zamiast fascynujących przygód mamy suche daty i fakty, jakby czytało się podręcznik geografii czy encyklopedię. Sięgając po książkę podróżniczą chcę poczytać o przygodach i doświadczeniach (np jak wygląda przejście przez dżunglę czy pustynię), fakty znajdę sobie w Wikipedii.
Męczący, ciężki styl pisania sprawia, że nie da się tej książki chłonąć, tak jak chłonęłam książki Cejrowskiego (mimo że Cejrowskiego nie trawię, rewelacyjnie opisuje swoje przygody). Czy można napisać przerażająco nudną książkę na temat podróży w tak fascynujące części świata jak np Borneo? Panu Jackowi się udało. A szkoda.

Jeszcze jeden minus tej książki, sam autor. Wystawił sobie laurkę. W książce możemy przeczytać jaki on wielki, wspaniały, jaką ma wiedzę, co zrobił i gdzie to on nie był. Jakim jest wspaniałym mężem i ojcem, do jakich należy towarzystw, że ma własną szkołę survivalu, oczywiście najlepszą... Bla bla bla... Ja tego nie kupuję. Podróżnik powinien być osobą pełną pokory i skupiać się na otaczającym go świecie, ludziach, a nie na sobie.

Wydaje się, że nie da się zepsuć książki podróżniczej (skoro nawet Cejrowskiemu to wychodzi). A jednak. Jest kilka ciekawych rozdziałów, są piękne zdjęcia, ale nic poza tym. Nuda, nieprzystępny styl i samozachwyt, te trzy rzeczy odstraszają. Wielka szkoda, bo oczekiwałam czegoś zupełnie innego.

Jacek Pałkiewicz, podróżnik i reporter, członek towarzystwa geograficznego. Książka "Pasja życia" to zbiór relacji z wypraw z całego świata. Wraz z autorem przemierzamy piaski Sahary, odwiedzamy miejsca niebezpieczne, jak Somalię, docieramy do miejsc zapomnianych przez turystów, wspinamy się na himalajskie szczyty. A to wszystko wzbogacone pięknymi zdjęciami.

Lubie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Od początku do końca Olga Morawska, Piotr Morawski
Ocena 7,1
Od początku do... Olga Morawska, Piot...

Na półkach:

Książka napisana przez życie. Poznajemy w niej młode małżeństwo Olgę i Piotra. Miłość spada na nich jak grom z własnego nieba. Biorą ślub i chciałoby się napisać, że żyli długo i szczęśliwie. Tymczasem kilka miesięcy po ślubie Piotr wyrusza w Himalaje, na swoją pierwszą wyprawę. Z czasem góry stają się jego pasją, poświęca im coraz więcej swojego czasu. 8 kwietnia 2009 roku, podczas jednej z wypraw, Piotr ginie, pozostawiając Olgę i dwójkę małych dzieci.

Podczas swoich wypraw w góry Piotr pisał dziennik. Ten dziennik postanowiła wydać żona Piotra, uzupełniając go o swoje zapiski i przemyślenia. Tak powstała książka "od początku do końca".

Książkę przeczytałam jednym tchem, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ma ona wiele wątków. Jednym z nich są opisy gór, piękna przyrody.
Już wiem co ciągnie ludzi w takie miejsca, co sprawia że ryzykują zdrowie i życie - cisza, majestat gór i piękno. Piotr pięknie opisywał kolejne wyprawy, możemy zobaczyć, jak mały i słaby jest człowiek w górach. Przy okazji jeśli ktoś marzy o wyprawach w Himalaje, może też poczytać jak Piotr przygotowywał się do kolejnych wejść.

Jest też wątek osobisty - miłość, małżeństwo. Możemy zobaczyć jak miłość państwa Morawskich ewoluuje w przeciągu lat. Między młodymi, zakochanymi ludźmi stanęły góry. Czytając zapiski Olgi i Piotra zadałam sobie pytanie, co by było, gdyby nie te góry. Dla Piotra była to piękna pasja, z której nie potrafił zrezygnować. Była to też pasja niebezpieczna i wymagająca. Z zapisków wyłania się wielki dylemat, jak pogodzić posiadanie rodziny z taką pasją? Z czego zrezygnować?
Zapiski Olgi, dla mnie bardzo istotna część książki i bardzo potrzebna. Możemy zobaczyć, jak wyglądało to wszystko od strony kobiety, żony, matki. Czym były góry dla niej? Pasją męża, którą należy wspierać? A może wielką rywalką, która jej tego męża kradła na kilka miesięcy, a w końcu zabrała na zawsze?

Książka bardzo daje do myślenia. Pokazuje himalaizm z ludzkiej strony. Nie są to tylko suche opisy wypraw. Poznajemy tu ludzi z krwi i kości, ich wybory i dylematy. Książka pozostawia z mieszanymi uczuciami. Co wybrać, pasję, czy rodzinę? Zostawić w domu żonę, zaryzykować? Ja w zapiskach Piotra zobaczyłam człowieka zakochanego w górach. Gdyby zrezygnował ze wspinaczki, pewnie dziś by żył. Ale czy byłby szczęśliwy?

Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, to wartościowa lektura. Polecam ją wszystkim, którzy kochają podróżować. Polecam tym, którzy tak jak Piotr są rozdarci pomiędzy pasją a prozą życia. Polecam także tym, którzy sceptycznie podchodzą do takich osób jak Piotr. Czytam ile przykrych rzeczy pisze się pod każdą informacją o śmierci kogoś w górach. Jak strasznie obrywa się Martynie Wojciechowskiej za to, że stara się łączyć macierzyństwo z podróżami. I uważam że każdy kto wypisuje takie komentarze i ocenia innych z perspektywy kapci i fotela, powinien przeczytać książkę Morawskich.

Wydanie też zrobiło na mnie wrażenie, piękne zdjęcia gór.

p.s Po książkę sięgnęłam nie przez przypadek, sama straciłam kolegę. Ten młody, wspaniały człowiek i obiecujący podróżnik, również zginął w Himalajach. Książka państwa Morawskich pomogła mi zrozumieć tę wielką stratę, którą bardzo przeżyłam. Bardzo dziękuję pani Oldze za udostępnienie zapisków męża w formie pięknej książki.

Książka napisana przez życie. Poznajemy w niej młode małżeństwo Olgę i Piotra. Miłość spada na nich jak grom z własnego nieba. Biorą ślub i chciałoby się napisać, że żyli długo i szczęśliwie. Tymczasem kilka miesięcy po ślubie Piotr wyrusza w Himalaje, na swoją pierwszą wyprawę. Z czasem góry stają się jego pasją, poświęca im coraz więcej swojego czasu. 8 kwietnia 2009...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miniaturzystka to udany debiut Jessie Burton.

Młodziutka Petronella Ortman wydana za mąż z rozsądku, przyjeżdża do domu swojego męża, bogatego kupca. Dziewczyna niewiele wie o swoim mężu i jego rodzinie. Na początku spotyka ją wielkie rozczarowanie, dom nie jest przyjazny, siostra męża też nie wita szwagierki z otwartymi ramionami, a mąż... w ogóle nie zagląda do sypialni świeżo poślubionej żony. Petronella otrzymuje od męża bardzo nietypowy prezent - piękny domek dla lalek, który postanawia wypełnić malutkimi mebelkami. Znajduje adres miniaturzysty, u którego składa zamówienie. Jednak w paczce przychodzi znacznie więcej rzeczy, niż zamówiła...

Książka napisana ładnym stylem, wciąga niemal od pierwszej strony. Wychodzące na jaw kolejne szokujące tajemnice sprawiają, że nie sposób się oderwać od lektury. Okazuje się, że każdy w tej książce ma jakiś sekret, włącznie z tajemniczym miniaturzystą.

Plus to bardzo interesujący opis Amsterdamu XVII wieku. Dowiadujemy się jak wyglądało życie kupców, otrzymujemy z resztą dosyć ciekawy przekrój społeczeństwa. Książka porusza też temat rasizmu, homoseksualizmu i cudzołóstwa, rzeczy nie akceptowanych w tych czasach. Cóż, te kilkaset lat temu ludzie zmuszeni byli do życia według jednego wzorca, co wcale nie znaczy, że nie grzeszyli. Każdy kto splamił się grzechem, narażał się na potępienie bezmyślnego tłumu. I właśnie próba ukrycia własnej tożsamości i pragnień, ukrycia swoich tajemnic, doprowadziła w tej książce do dwóch tragedii. A apogeum głupoty drobnomieszczańskiego tłumu, widać pod sam koniec książki.

Postacie w książce są świetne. Główna bohaterka jest raczej obserwatorką tego co się dzieje. Ale już na przykład szwagierka Petronelli jest postacią złożoną i intrygującą.

Jedyne, za co obcięłam punkty, to zakończenie, moim zdaniem urwane. Nie została wyjaśniona historia tytułowej miniaturzystki. Ale może autorka chciała zostawić czytelnika z pewnym niedosytem, żeby to czytelnik zdecydował, co stało się dalej z Petronellą?

Z tą książką jest jak z domkiem dla lalek Petronelli. Domek dla lalek jest śliczny, można godzinami przed nim stać i sie przyglądać. Ale okazuje się, że laleczki nie żyją a mebelki nie przydadzą się do niczego. Kto chce tylko popatrzeć, będzie zachwycony, kto chce czegoś więcej - rozczaruje się.
W Miniaturzystce czytelnik może zachwycić się malowniczymi opisami, śledzić z wypiekami na twarzy kolejne tajemnice. Tylko ci nastawieni na głębszą i bardziej ambitną lekturę mogą czuć się zawiedzeni, stąd negatywne opinie.

Ja zaliczam się do tych, których książka nie zawiodła. Nie ma co liczyć na głębsze refleksje, ale to przyjemna lektura. A pod koniec akcja tak galopuje, że nie mogłam się wręcz oderwać. Polecam jako lekturę na długie, zimowe wieczory.

Miniaturzystka to udany debiut Jessie Burton.

Młodziutka Petronella Ortman wydana za mąż z rozsądku, przyjeżdża do domu swojego męża, bogatego kupca. Dziewczyna niewiele wie o swoim mężu i jego rodzinie. Na początku spotyka ją wielkie rozczarowanie, dom nie jest przyjazny, siostra męża też nie wita szwagierki z otwartymi ramionami, a mąż... w ogóle nie zagląda do sypialni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niemieckie małżeństwo Ralph i Barbara, pragnąć ratować swoje małżeństwo, postanawia spędzić Boże Narodzenie w Anglii. Ten wyjazd bardzo szybko zamienia się w koszmar - dom zostaje zasypany przez śnieżycę, a bohaterowie odcięci od świata, bez prądu, ogrzewania, działającego telefonu i jedzenia.
Barbara szukając czegoś na opał, przypadkowo znajduje zapiski Frances Gray, poprzedniej mieszkanki domu sióstr. I tak staje się świadkiem wydarzeń, które działy się w tym domu, poznaje tragiczne losy rodziny Gray.

Książka jest świetna, czyta się ją jednym tchem. Jest również pięknie napisana. Dla wszystkich lubiących sagi rodzinne jest to obowiązkowa lektura. Towarzyszymy Frances Gray od momentu, kiedy jest młodą, zbuntowaną dziewczyną aż do momentu kiedy jest już dojrzałą kobietą. Te losy Francess oraz jej rodziny - rodziców, siostry i brata, a także sąsiadów, są bardzo dobrze opisane. Mamy przed sobą ludzi z krwi i kości, których charakter i postępowanie zmienia się wraz z wiekiem i kolejnymi przeżyciami. Nie ma tu podziału na dobrych i złych, każdy z bohaterów jest człowiekiem, który popełnia w zyciu błędy. Autorka nie ocenia postaci, ocena należy do czytelnika.

Frances Gray to bardzo ciekawa i świetnie napisana postać. Kobieta bardzo silna, wydaje mi się że jako jedyna ze wszystkich opisanych postaci potrafiła stawić czoło wszystkim wydarzeniom. Ta postać bardzo przypomina mi Scarlet O' Harę z Przeminęło z wiatrem (i prawdę mówiąc jedna ze scen w Domu sióstr jest skopiowana z klasyka Mitchell). Obie bohaterki są silne, po każdym ciosie potrafiły wstać, oblizać rany i iść dalej, emocje tłumiąc w sobie. Obie też były oceniane przez otoczenie jako zimne i bezduszne.

Dom sióstr jest też książką psychologiczną, opowiada o wyborach dokonywanych przez ludzi i konsekwencji tych wyborów. Każdy z bohaterów ma swoją historię, za wieloma wyborami kryje się drugie dno. Można potem długo się zastanawiać nad postępowaniem każdej z postaci. Autorka serwuje nam też solidną porcję emocji, jest tu i miłość i nienawiść, namiętność i rezygnacja. Ucieczka od problemów w nałogi lub samotność ale też odwaga w stawieniu im czoła. No i są też elementy historyczne, jak na przykład opisy obu wojen czy walka kobiet o prawa wyborcze.

Polecam tę niesamowitą lekturę, od której nie sposób się oderwać.

Niemieckie małżeństwo Ralph i Barbara, pragnąć ratować swoje małżeństwo, postanawia spędzić Boże Narodzenie w Anglii. Ten wyjazd bardzo szybko zamienia się w koszmar - dom zostaje zasypany przez śnieżycę, a bohaterowie odcięci od świata, bez prądu, ogrzewania, działającego telefonu i jedzenia.
Barbara szukając czegoś na opał, przypadkowo znajduje zapiski Frances Gray,...

więcej Pokaż mimo to