-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Poprzednia książka Ruth Ware mnie nie zachwyciła, ale opis "Pod kluczem" na tyle mnie zachęcił, że postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę.
I to była bardzo dobra decyzja.
Gdy Rowan, opiekunka do dzieci, trafia na bardzo intratną ofertę pracy, nawet się nie zastanawia i wysyła swoje CV.
Nie zniechęca jej nawet fakt, że wokół Heatherbrae House krąży wiele niepokojących historii, a w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, aż cztery nianie zrezygnowały z pracy w tym miejscu.
Gdy zostaje zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną nie posiada się ze szczęścia i zrobi wszystko, aby zdobyć tę posadę.
Piękny, wiktoriański dom, który został wzbogacony o nowoczesne technologie robi na niej ogromne wrażenie.
Wkrótce podejmuje tam pracę...
Co takiego się wydarzyło, że Rowan przebywa teraz w więzieniu i pisze listy do jednego z najlepszych adwokatów, w których prosi, aby ją wysłuchał?
Czy na pewno jest niewinna?
Wiecie co najbardziej podobało mi się w tej książce?
To w jaki sposób autorka budowała napięcie, a jest ono wyczuwalne już od samego początku.
Główna bohaterka przedstawia swoją historię zza krat więzienia, w którym oczekuje na proces. Wiemy, że wydarzyła się tragedia, jednak nie wiemy kogo ona dotyczy, to sprawia, że z każdą kolejną stroną moje zainteresowanie rosło.
Dodatkowo atmosferę zagęszcza fakt, że posiadłość jest położona na uboczu, z dala od społeczeństwa, a teren jaki okala Heatherbrae House, jest tajemniczy i budzi niepokój.
"Pod kluczem" to bardzo intrygujący thriller psychologiczny z lekkim dreszczykiem.
Jestem zdecydowanie na tak!
Poprzednia książka Ruth Ware mnie nie zachwyciła, ale opis "Pod kluczem" na tyle mnie zachęcił, że postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę.
I to była bardzo dobra decyzja.
Gdy Rowan, opiekunka do dzieci, trafia na bardzo intratną ofertę pracy, nawet się nie zastanawia i wysyła swoje CV.
Nie zniechęca jej nawet fakt, że wokół Heatherbrae House krąży wiele...
"Grząska ziemia" - siódmy tom serii Ann Cleeves, i po raz siódmy z ogromną przyjemnością przeniosłam się na Szetlandy, które są naznaczone surowym i dość kapryśnym klimatem.
Jimmy Perez bierze udział w pogrzebie swojego przyjaciela, gdy w skutek ulewnych deszczów osuwa się ziemia, i lawina błota uderza w nieopodal stojący dom.
Podobno był opuszczony, ale Perez udaje się na oględziny, aby sprawdzić czy aby na pewno nikogo w nim nie było.
Ku zaskoczeniu wszystkich okazuje się, że we wnętrzu jest ciało ciemnowłosej kobiety, a jej strój zupełnie nie pasuje do panującej pogody.
Rusza śledztwo, w trakcie którego okazuje się, że kobieta nie żyła, zanim dom został zniszczony, a nikt z mieszkańców jej nie kojarzy...
Ann Cleeves po raz kolejny udowadnia, że potrafi słowem pisanym przenieść czytelnika w swój wykreowany świat.
Niespieszne potęguje napięcie, podsuwa kolejnych podejrzanych, a to wszystko w gęstej, mrocznej atmosferze.
Jimmy Perez wie, że nie będzie łatwo znaleźć sprawcę, bo mieszkańcy Szetlandów to ludzie skryci, niezbyt wylewni, chroniący swoją prywatność.
Ale on potrafi słuchać jak nikt inny, i za punkt honoru stawia sobie rozwikłanie tajemnicy, kim jest kobieta znaleziona na miejscu osuwiska.
"Grząska ziemia" ,tak jak poprzednie części to bardzo dobrze skonstruowany kryminał. Autorka nie tylko skupia się na śledztwie, ale kładzie,też duży nacisk na warstwę obyczajową, kreując bohaterów z krwi i kości, którzy są bardzo ważnym punktem powieści.
Czekam z niecierpliwością na ostatnią część, i nie pozostaje mi nic innego jak gorąco Was zachęcić do sięgnięcia po tę serię.
"Grząska ziemia" - siódmy tom serii Ann Cleeves, i po raz siódmy z ogromną przyjemnością przeniosłam się na Szetlandy, które są naznaczone surowym i dość kapryśnym klimatem.
Jimmy Perez bierze udział w pogrzebie swojego przyjaciela, gdy w skutek ulewnych deszczów osuwa się ziemia, i lawina błota uderza w nieopodal stojący dom.
Podobno był opuszczony, ale Perez udaje się na...
"Myślałam, że to nasza przyjaciółka.
Myślałam, że chce pomóc."
Gdy mąż Tess niespodziewanie umiera, kobieta kompletnie sobie z tym nie radzi.
Jedyna pociecha jaka jej została to syn Jamie.
Pewnego dnia w drzwiach jej domu staje Shelley, która zawodowo zajmuje się pomocą osobom, które borykają się z utratą kogoś bliskiego.
Staje się podporą dla Tess, i wspiera ją w tych trudnych chwilach, a z czasem między kobietami rodzi się przyjaźń.
Jednak, gdy Shelley za bardzo przejmuje kontrolę nad życiem Tess, a ta zauważa, że wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy, nabiera wątpliwości w szczere intencje nowej przyjaciółki.
Czy słusznie?
Dzisiejsza premiera, debiutanckiej powieści Lauren North, to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli thrillerów psychologicznych.
Mimo, że przeczytałam tę książkę dobre dwa miesiące temu, nie mam najmniejszego problemu z przypomnieniem sobie fabuły, bo ta jest bardzo interesująca.
Dodatkowo historia jest przesiąknieta emocjami, bo mamy tu do czynienia z depresją, smutkiem i cierpieniem po stracie bliskiej osoby.
Nie zabraknie też wodzenia za nos, bo niby wiadomo o co chodzi, ale tak naprawdę nie wiemy nic!
Co prawda, w którymś momencie rozgryzłam całą intrygę, jednak absolutnie nie popsuło mi to przyjemności z czytania.
"Zdrada doskonała" to udany debiut literacki, wart poświęcenia mu czasu, choć przyznam, że ciężko mi było się oderwać od lektury.
"Myślałam, że to nasza przyjaciółka.
Myślałam, że chce pomóc."
Gdy mąż Tess niespodziewanie umiera, kobieta kompletnie sobie z tym nie radzi.
Jedyna pociecha jaka jej została to syn Jamie.
Pewnego dnia w drzwiach jej domu staje Shelley, która zawodowo zajmuje się pomocą osobom, które borykają się z utratą kogoś bliskiego.
Staje się podporą dla Tess, i wspiera ją w tych...
Szukacie mocnego kryminału?
Przemysław Piotrowski napisał kawał dobrej lektury, która na pewno zafunduje Wam mnóstwo emocji.
Igor Brudny to policjant z mocnym charakterem, który swoją przeszłość zostawił daleko za sobą i niekoniecznie chciałby do niej wracać.
Wszystko się zmienia, gdy dochodzi do brutalnego morderstwa, a sprawca jest bliźniaczo podobny do komisarza. Ten, aby oczyścić się z podejrzeń musi wrócić do Zielonej Góry.
Sprawę prowadzi inspektor Czarnecki, a pojawienie się Brudnego wzbudza w nim mieszane uczucia, bo czy może ufać mężczyźnie z twarzą mordercy, którego DNA zostaje znalezione na miejscu zbrodni...?
Takie kryminały lubię. Dosadne, brutalne, krwiste, trzymające w napięciu...
Mogłabym użyć tu jeszcze wielu przymiotników, aby Wam opisać jak dobra jest ta książka, ale chyba zabrakłoby mi miejsca.
Oprócz świetnej fabuły, autor uraczył nas także bardzo dobrze nakreślonymi postaciami, zarówno Brudny jak i Czarnecki robią robotę w tej książce.
No i tajemniczy "cień".
Coś co intryguje, i nadaje mroku tej powieści.
Od pierwszych stron nie byłam w stanie się oderwać od tej historii, zachłannie przekręcając strony chciałam więcej i więcej...
Zakończenie mnie zaintrygowało, okazało się, że będzie kontynuacja, i dobra wiadomość jest taka, że już 12 sierpnia będzie miała swoją premierę!
Czekam z niecierpliwością, a Wam polecam "Piętno"
Szukacie mocnego kryminału?
Przemysław Piotrowski napisał kawał dobrej lektury, która na pewno zafunduje Wam mnóstwo emocji.
Igor Brudny to policjant z mocnym charakterem, który swoją przeszłość zostawił daleko za sobą i niekoniecznie chciałby do niej wracać.
Wszystko się zmienia, gdy dochodzi do brutalnego morderstwa, a sprawca jest bliźniaczo podobny do komisarza. Ten,...
Tym razem w moje ręce trafił typowy średniaczek, a mowa tu o najnowszej książce C.L Taylor "Zanim powróci strach"
Lou wraca do rodzinnego miasta po śmierci ojca. Na szczęście nikt nie kojarzy jej osoby ze skandalem jaki miał miejsce wiele lat temu, a którego ona była główną bohaterką.
Choć, jest ktoś kto obwinia ją o zniszczenie małżeństwa...
Tymczasem okazuje się, że mężczyzna, który zgotował kobiecie piekło, przez którego nie może się pozbierać w życiu, ma się całkiem dobrze, i najprawdopodobniej znalazł sobie kolejną ofiarę.
Lou nie może dopuścić do tego, aby kolejna dziewczyna miała złamane życie, i za wszelką cenę chce zapobiec tragedii...
Podejmuje działania, o które sama by się nie podejrzewała...
Trzy kobiety, i on.
Każda z nich ma inną historię, ale łączy je jedno - miłość do tego samego mężczyzny.
Niestety, czasem miłość przeradza się w nienawiść, ale to też nie bez powodu.
Autorka porusza ciężki temat, jakim jest pedofilia, łącząc go z elementami thrillera psychologicznego.
Czy to udany zabieg?
I tak i nie.
Z jednej strony, zachowanie głównej bohaterki nie powinno dziwić, ale z drugiej niektóre wydarzenia były trochę oderwane od rzeczywistości, co lekko psuło mi odbiór całej historii.
Duży plus, za dopuszczenie do głosu, każdej z kobiet. Dzięki temu dowiadujemy się, co nimi kieruje, i dlaczego podejmują takie działania, a nie inne.
Mimo kilku wad, czytało mi się tę książkę całkiem dobrze, i byłam ciekawa jaki będzie finał.
Tak jak wspomniałam na początku, ta książka nie powaliła mnie na kolana, jednak finalnie uważam, że jest całkiem, całkiem.
Tym razem w moje ręce trafił typowy średniaczek, a mowa tu o najnowszej książce C.L Taylor "Zanim powróci strach"
Lou wraca do rodzinnego miasta po śmierci ojca. Na szczęście nikt nie kojarzy jej osoby ze skandalem jaki miał miejsce wiele lat temu, a którego ona była główną bohaterką.
Choć, jest ktoś kto obwinia ją o zniszczenie małżeństwa...
Tymczasem okazuje się, że...
Alicja przebywa w szpitalu psychiatrycznym, i niewiele pamięta z czasu zanim się tu znalazła.
W jej świadomości majaczą skrawki wspomnień, które ciężko jej zlepić w spójną całość.
Wie, że jest sama.
Choć nie do końca, bo poznaje Topornika, mężczyznę, który tak jak ona przebywa w zamknięciu. Ich kontakty ograniczają się jedynie do rozmów prowadzonych przez mysią dziurę w ścianie. Do czasu...
Pewnego dnia wybucha pożar, to szansa na wydostanie się na zewnątrz.
Korzystając z tej okazji, nie wiedzą, że wraz z nimi na wolność wydostaje się Dżaberłak.
Zło wcielone, które będą musieli pokonać, ale zanim to nastąpi, mają jeszcze do załatwienia "stare sprawy", i wkrótce się przekonają, że droga, którą mają do przebycia jest równie niebezpieczna jak i straszna...
"Alicja" Christiny Henry to powieść przepełniona mrokiem, jednak nie do tego stopnia abym się bała, nie.
Bardziej wzbudza przerażenie.
Na próżno tu szukać dobrych charakterów.
Z każdego zakamarka czai się zło, i strach pomyśleć na kogo się trafi. Bo każdy tu pała chęcią zemsty, i okazuje się, że śmierć jest jednym z tych lepszych rozwiązań...
Trochę mnie rozczarowało zakończenie. Z wielką niecierpliwością czekałam na konfrontację, a gdy już do niej doszło, miałam wrażenie, że autorka potraktowała je po macoszemu. Spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego, no ale cóż...
Mimo tego jednego zgrzytu, uważam, że książka jest warta uwagi, nie tylko na treść, ale też na przepiękne wydanie.
Zdecydowanie połączenie horroru i fantasy, autorce się udałao, i tak sobie myślę, że dla miłośników tych gatunków będzie nie lada gratką.
Alicja przebywa w szpitalu psychiatrycznym, i niewiele pamięta z czasu zanim się tu znalazła.
W jej świadomości majaczą skrawki wspomnień, które ciężko jej zlepić w spójną całość.
Wie, że jest sama.
Choć nie do końca, bo poznaje Topornika, mężczyznę, który tak jak ona przebywa w zamknięciu. Ich kontakty ograniczają się jedynie do rozmów prowadzonych przez mysią dziurę w...
Edward Pendrick jest jedynym ocalałym z rozbitego statku. Uratowany od śmierci trafia na tajemniczą wyspę i jak się wkrótce okazuje, to dopiero początek jego kłopotów, ponieważ wyspę zamieszkuje genetyk Moreau, który jest autorem przerażających eksperymentów.
Mężczyzna zajmuje się krzyżowaniem różnych gatunków zwierząt, wzbogacając je o ludzkie cechy. W efekcie powołuje do życia zwierzoludzi, którzy są mu niezwykle posłuszni.
Do Pendricka nie od razu dociera jakie czyha na niego niebezpieczeństwo, a już niedługo przyjdzie mu walczyć o przetrwanie...
"Wyspa doktora Moreau" to krótka, ponadczasowa historia o tym jak daleko może zajść nauka, i że niekoniecznie może to być dobry kierunek.
Jest trochę tajemniczo, dziwnie i przerażająco, a całość na pewno daje do myślenia.
Edward Pendrick jest jedynym ocalałym z rozbitego statku. Uratowany od śmierci trafia na tajemniczą wyspę i jak się wkrótce okazuje, to dopiero początek jego kłopotów, ponieważ wyspę zamieszkuje genetyk Moreau, który jest autorem przerażających eksperymentów.
Mężczyzna zajmuje się krzyżowaniem różnych gatunków zwierząt, wzbogacając je o ludzkie cechy. W efekcie powołuje do...
Gdy skończyłam czytać "Piętno" byłam zachwycona lekturą, i jednocześnie poznając zakończenie trochę skonsternowana, no bo wszystko wskazywało na kontynuację z... wilkołakiem w roli głównej.
Pomyślałam sobie: Serio? To w tę stronę idziemy?
No nie wiem, nie wiem...
Ależ to było błędne myślenie!
Oczywiście, ani chwili się nie zastanawiałam czy sięgnąć po kolejną część, bo po pierwsze Przemysław Piotrowski pisze tak, że nie sposób się oderwać, a po drugie byłam niesamowicie ciekawa co na mnie czeka w "Sforze"
Muszę Wam powiedzieć, że kontynuacja "Piętna" jest świetna.
Po raz kolejny nie miałam ochoty odkładać książki nawet na sekundę, a pod sam koniec nie byłam w stanie od niej odejść dopóki nie poznałam zakończenia.
Nie patrzcie na to, że książka ma nieco ponad 500 stron, gwarantuję Wam, że emocje i napięcie znajdziecie na każdej zapisanej kartce, a Wasza ciekawość będzie rosła z każdą przekręconą stroną.
Ofiary, których przybywa jak grzybów po deszczu, wyścig z czasem oraz mroczne tajemnice z przeszłości to tylko namiastka tego co na Was czeka.
Tym razem Igor Brudny i Julia Zawadzka staną twarzą w twarz z czymś, co mrozi krew w żyłach, tylko czy są w stanie "to" powstrzymać?
Gorąco Wam polecam lekturę "Sfory" a kto jeszcze nie miał okazji czytać "Piętna" koniecznie musi nadrobić tę zaległość.
Gdy skończyłam czytać "Piętno" byłam zachwycona lekturą, i jednocześnie poznając zakończenie trochę skonsternowana, no bo wszystko wskazywało na kontynuację z... wilkołakiem w roli głównej.
Pomyślałam sobie: Serio? To w tę stronę idziemy?
No nie wiem, nie wiem...
Ależ to było błędne myślenie!
Oczywiście, ani chwili się nie zastanawiałam czy sięgnąć po kolejną część, bo po...
Odkąd założyłam #bookstagram zaczęła się też moja przygoda z polskimi autorami. Już chyba nie zliczę ilu pisarzy z naszego rodzimego podwórka poznałam przez ten czas.
I jak się okazało wielu z nich trafiło na listę moich ulubieńców.
Jednym z nich jest Piotr Borlik.
Zaczęło się od "Boskiej proporcji", następnie z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych części tej serii. Serii, która podbiła moje serce.
Niedawno w moje ręce trafiło najnowsze dzieło autora, czyli "Zapłacz dla mnie" i jak się okazuje, po sukcesie jaki odniosły poprzednie książki autora, ten wcale nie osiadł na laurach, pisząc kolejną bardzo dobrą powieść.
Tym razem pierwsze skrzypce gra Jakub Ramon, indywidualista, postać bardzo wyrazista, bezkompromisowa, i dość tajemnicza. To mężczyzna z krwi i kości nie pozbawiony wad, ale kierujący się swoim kodeksem.
Przyznam, że trochę go polubiłam, a trochę nie.
Nie zmienia to jednak faktu, że historia przedstawiona w książce, jest bardzo interesująca.
Z zaciekawieniem śledziłam poczynania Ramona, a dzieje się tu, oj dzieje.
Akcja nabiera tempa od samego początku, i nawet na moment nie zwalnia. Świetnie skonstruowana fabuła, wielowymiarowi bohaterowie wielowątkowość oraz mistera intryga to wszystki znajdziecie w "Zapłacz dla mnie".
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji sięgnąć po książki tego autora, to koniecznie musicie to zmienić, a nie pożałujecie.
Odkąd założyłam #bookstagram zaczęła się też moja przygoda z polskimi autorami. Już chyba nie zliczę ilu pisarzy z naszego rodzimego podwórka poznałam przez ten czas.
I jak się okazało wielu z nich trafiło na listę moich ulubieńców.
Jednym z nich jest Piotr Borlik.
Zaczęło się od "Boskiej proporcji", następnie z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych części tej serii....
Czekając na kolejną książkę Stephena Kinga, zawsze się zastanawiam czym tym razem autor nas zaskoczy.
Jego najnowsze dzieło, czyli "Jest krew" zawiera cztery opowiadania, z czego jedno z nich można uznać za mini powieść.
Pierwsze opowiadanie to "Telefon Pana Harrigana"
To bardzo ciekawa historia przedstawiająca przyjaźń między bogatym starcem, a chłopcem, którego marzeniem jest posiadanie nowego iPhon'a. Mężczyzna pomaga Craigowi zarobić dodatkowe pieniądze w zamian za czytanie mu książek.
To z początku niepozorne opowiadanie z każdą stroną napawa coraz większą grozą.
Bo jak się okazuje nawet śmierć nie musi być końcem wszystkiego, a prawdziwa przyjaźń może przetrwać naprawdę wiele.
To co zdecydowanie wychodzi Kingowi, to pisanie o dojrzewaniu i tak też jest tym razem.
A co do tego ma starzec i telefon?
O tym musicie przekonać się sami.
Kolejne opowiadanie to "Życie Chucka"
Tym razem jest trochę nietypowo, bo historia jest opowiedziana... od końca.
Początek zdecydowanie postapokaliptyczny małymi krokami zmierza ku zakończeniu z zupełnie innego gatunku.
Jest nostalgicznie, refleksyjne i dość interesująco.
Następna w kolejce jest mini powieść "Jest krew"
Jest krew - i jest klapa.
Wiązałam z nią duże nadzieje i niestety bardzo się zawiodłam.
Może dlatego, że liczyłam na coś więcej, niż powtórkę z rozrywki, a mam tu na myśli "Outsaidera"
Bo wspomnieć trzeba, że kto nie czytał wyżej wspomnianej książki absolutnie nie powinien czytać tej powieści, bo znajdziecie tu spoiler za spojlerem.
No i na koniec "Szczur"
Opowieść o pisarzu, któremu kiepsko idzie tworzenie powieści, więc postanawia udać się na odludzie, aby w spokoju móc dokończyć swoje dzieło.
Brzmi znajomo?
Mi od razu przyszło na myśl "Lśnienie".
I mimo, że to zupełnie inne historie to jednak daje się wyczuć podobieństwo.
Podsumowujac: Niestety niczym mnie ten zbiór opowiadań nie zaskoczył, odnoszę wrażenie jakby Kingowi zabrakło trochę pomysłu na coś nowego, świeżego, bo czytając "Jest krew" miałam wrażenie jakbym gdzieś już miała z tym wszystkim do czynienia.
Zdecydowanie wolę pełnowymiarowe powieści autora.
Czekając na kolejną książkę Stephena Kinga, zawsze się zastanawiam czym tym razem autor nas zaskoczy.
Jego najnowsze dzieło, czyli "Jest krew" zawiera cztery opowiadania, z czego jedno z nich można uznać za mini powieść.
Pierwsze opowiadanie to "Telefon Pana Harrigana"
To bardzo ciekawa historia przedstawiająca przyjaźń między bogatym starcem, a chłopcem, którego marzeniem...
Hej!
Wiecie jak jest z niespodziewanymi przesyłkami od wydawnictw? Niby człowieka cieszą, ale zawsze jest cień wątpliwości ( nie mylić z ostrym cieniem mgły 😉) czy będzie chęć i czas akurat na tę książkę, szczególnie w sytuacji, gdy prywatny stosik już czeka od dłuższego czasu na swoją kolej...
I właśnie takie wątpliwości miałam, gdy dotarła do mnie książka Konrada Grześlaka "Miasto Iluzji. Pistolety" od
Ale, skoro już trafiła w moje ręce, to po zapoznaniu się z fabułą postanowiłam sprawdzić cóż to za historia.
I powiem tak.
Nie od razu mnie wciągnęła. Czytałam i czytałam, nie czułam większego napięcia, za to w mojej głowie piętrzyło się coraz więcej pytań, na które nie miałam odpowiedzi.
Jednak po pewnym czasie z każdą kolejną stroną czułam narastające zainteresowanie, bo historia zaczęła nabierać rumieńców.
Czy jest to udana powieść?
Myślę, że tak. Wiadomo, są jakieś niuanse do których można by było się przyczepić, ale nie są tak rażące, żeby wpłynęły negatywnie na odbiór całości, i trzeba mieć na uwadze, że to debiut, więc niewielkie "błędy" są do wybaczenia.
Na pewno dużym plusem jest przyjemny styl autora, książkę czyta się całkiem dobrze, nie ma tu zbędnych dłużyzn, jest trochę humoru, a cała historia pomimo, że z początku jest trochę zagmatwana, na sam koniec skleja się w idealną całość.
Trochę mnie irytował główny bohater, wydaje mi się taki mało konkretny, z resztą, chyba wszystkie postacie męskie w tej książce nie za bardzo dają się lubić, a może właśnie tak miało być?
Na jesieni ma się pojawić kontynuacja tej powieści i myślę, że chętnie się dowiem jak ta historia dalej się potoczyła...
Hej!
Wiecie jak jest z niespodziewanymi przesyłkami od wydawnictw? Niby człowieka cieszą, ale zawsze jest cień wątpliwości ( nie mylić z ostrym cieniem mgły 😉) czy będzie chęć i czas akurat na tę książkę, szczególnie w sytuacji, gdy prywatny stosik już czeka od dłuższego czasu na swoją kolej...
I właśnie takie wątpliwości miałam, gdy dotarła do mnie książka Konrada...
Nastawiłam się na thriller, i szczerze mówiąc nie do końca jestem przekonana czy "Piękne zło" Annie Wars nim jest, ale jest to chyba pierwszy raz kiedy nie mam o to żalu, bo ta historia to bardzo, bardzo dobry dramat obyczajowy, który wciąga od samego początku.
Poznajemy historię Maddie, Iana oraz Jo.
Jest ona przedstawiona z kilku perspektyw i umieszczona w różnych ramach czasowych.
Maddie jest dziennikarką i od zawsze chciała ochłonąć życie pełnymi garściami. Gdy opuściła rodzinne Kansas i wyruszyła do Europy Wschodniej była pewna, że właśnie w tych regionach chce spędzić najbliższy czas,
a do tego całkiem blisko miała do swojej najbliżej przyjaciółki Joanny, która zajmowała się niesieniem pomocy dla uchodźców.
I w pewnym momencie na ich drodze pojawia się Ian. Mężczyzna, który służy w brytyjskiej armii i wyjeżdża na niebezpieczne misje. Mężczyzna u którego doświadczenie obecności śmierci, nieustannego strachu i zagrożenia, odbija się na jego psychice.
Mijają lata.
Co takiego wydarzyło się na przestrzeni czasu, że pewnego dnia pracownik centrum ratunkowego odbiera dramatyczny telefon z błaganiem o pomoc?
Podobała mi się ta historia, podobali mi się bohaterowie, bardzo wyraziści, prawdziwi, niepokojący. Jest przyjaźń, morderstwo, są kłamstwa i tajemnice.
Autorka wyśmienicie nakreśliła ich portrety psychologiczne, lęki i oczekiwania.
Do samego końca nie wiedziałam co mam myśleć, komu wierzyć, i przyznaję, że dałam się zaskoczyć.
Nastawiłam się na thriller, i szczerze mówiąc nie do końca jestem przekonana czy "Piękne zło" Annie Wars nim jest, ale jest to chyba pierwszy raz kiedy nie mam o to żalu, bo ta historia to bardzo, bardzo dobry dramat obyczajowy, który wciąga od samego początku.
Poznajemy historię Maddie, Iana oraz Jo.
Jest ona przedstawiona z kilku perspektyw i umieszczona w różnych...
"Sex disco i kasety video. Polska lat 90" to nic innego jak sentymentalna podróż do przeszłości. Czytając tę książkę powracały do mnie wspomnienia.
Znajdziecie tu wszystko czym żyła Polska w latach 90', to lektura w sam raz dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć ten niezwykle barwny czas.
Gumy Turbo- wspaniały smak dzieciństwa , wypożyczalnie kaset VHS, gdzie trzeba było się pilnować, aby oddać przewiniętą kasetę inaczej czekała nas kara do zapłaty, otwarcie pierwszego MC Donalda, który był obowiązkowym punktem szkolnej wycieczki, i wiele, wiele innych wspomnień. Nie da się w tak krótkiej recenzji opisać wszystkiego o czym wspomniał Wojciech Przylipiak. Zresztą, autor stanął na wysokości zadania tworząc istne kompendium wiedzy na temat tamtych lat.
Dodatkowo książka została opatrzona dużą ilością zdjęć, które wywołują uśmiech na twarzy.
Polecam Wam tę książkę z całego serca, będziecie zachwyceni!
"Sex disco i kasety video. Polska lat 90" to nic innego jak sentymentalna podróż do przeszłości. Czytając tę książkę powracały do mnie wspomnienia.
więcej Pokaż mimo toZnajdziecie tu wszystko czym żyła Polska w latach 90', to lektura w sam raz dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć ten niezwykle barwny czas.
Gumy Turbo- wspaniały smak dzieciństwa , wypożyczalnie kaset VHS, gdzie trzeba było...