Róże Konrad Grześlak 7,0
ocenił(a) na 63 lata temu Konrad Grześlak powraca do Nas z dalszymi losami Marcina Bielawskiego i Andrzeja Rulewskiego. Bohaterowie nadal próbują rozwikłać historię niewyjaśnionego morderstwa sprzed lat, z tą różnicą, że teraz każdy robi to na własną rękę. Oboje jednak mają świadomość, że kluczem do zagadki jest tajemnicza dziewczyna o różnokolorowych oczach. Kto pierwszy wpadnie na jej trop?
.
W maju, podczas premiery "Miasta iluzji. Pistolety" wychwalałam autora za świetny debiut, wciągającą historię, dobrze skrojonych bohaterów. Po lekturze "Miasta iluzji. Róże" mój entuzjazm nieco osłabł. Apetyt był zaostrzony, a mam wrażenie, że dostałam tylko przystawkę i odeszłam od stołu głodna. Szkoda, bo był potencjał w tej opowieści, ale gdzieś po drodze wszystko się rozmyło. Owszem, jest ciekawie, zostają wprowadzeni nowi bohaterowie, nowe wątki, robi się coraz bardziej niebezpiecznie, na scenę wkraczają "grube ryby" show-biznesu, gangsterzy, narkotyki. Ale zabrakło mi tego napięcia, rollercoastera emocjonalnego, ktorego odczuwałam przy pierwszej książce.
.
No i Marcin... Boże, jak ten facet mnie irytuje. Patrzę na niego jako kobieta, no wiadomo. I co widzę? Żona w ciąży, bobas w drodze, a on ugania się za zbirami po mieście i szuka swojego prawdziwego "ja", niezły moment sobie znalazł. Ogarnąłby się chłopak, wziął z życiem za bary, ojcostwo na klatę i pomasował żonie stopy, herbatę zrobił. Żonie, która ma ogromne pokłady cierpliwości, aż miałoby się ochotę zadać jej pytanie, jak się do nich dokopała?
.
No cóż, emocje jakieś są, więc jest dobrze. A jako puentę przytoczę słowa Johna Lennona, zawarte z resztą w książce:
"Życie jest proste, gdy masz zamknięte oczy i nie rozumiesz niczego wokół".
Czasami lepiej odpuścić i pewnych rzeczy nie wiedzieć, dla dobra swojego i rodziny.
.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sonia Draga.
.
Zapraszam również na mój IG: @zaczarowane_slowa