-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
Bogaci ludzie, mafia-przestępczość zorganizowana i zakazany romans między wredną dziewczyną a złym chłopcem.
“Złodziej mojego serca” to książka, której opis natychmiast mnie zachwycił. Wprowadzenie do fabuły bardzo mnie zaintrygowało – dwoje przeciwieństw, on biedny, ze złej strony “podwórka”, o nic nie dba i niczego się nie obawia. Ona bogata, uprzywilejowana i równie arogancka, co nieustraszona. Są do siebie nie tyle uprzedzeni, co nawzajem się nienawidzą. Tak jak powinni. Aczkolwiek już od pierwszego spotkania robią na sobie wrażenie.
Historia zapowiadała się ogromnie ciekawie, gdyby nie to, że bardzo szybko okazało się, że nic z tej książki nie rozumiem, a próby jej ogarnięcia to katusze. Nie jestem pewna, czy winą jest styl pisania czy tłumaczenie – myślę, że możemy tu mówić o obu, ponieważ często odnosiłam wrażenie, że bohaterowie mówią o rzeczach zrozumiałych tylko dla siebie, a tłumaczenie bywało bardzo mechaniczne. Niektóre zdania nie miały dla mnie większego sensu, czasami całe konwersacje zdawały się wyciągnięte z kontekstu i pozbawione znaczenia. Jakim słuchała dwójki obcych ludzi, siedzących dwa stoliki dalej, tylko że ja przysiadłam się w połowie rozmowy.
Z początku myślałam, że to celowy zabieg, by dodać enigmy historii i że autorka powoli rozwinie fabułę, a razem z nią wiele tajemnic i faktów na temat bohaterów, które rzucą trochę światła na sytuację. Niestety nie było dane mi się o tym przekonać, bo nie udało mi się dokończyć tej książki. Nie potrafiłam się zmusić, żeby doczytać ją do końca. Choć intrygująca, aczkolwiek mocno specyficzna relacja Rocklin i Bassa naprawdę miała potencjał, nie polubiłam się z piórem Meagan Brandy.
Bogaci ludzie, mafia-przestępczość zorganizowana i zakazany romans między wredną dziewczyną a złym chłopcem.
“Złodziej mojego serca” to książka, której opis natychmiast mnie zachwycił. Wprowadzenie do fabuły bardzo mnie zaintrygowało – dwoje przeciwieństw, on biedny, ze złej strony “podwórka”, o nic nie dba i niczego się nie obawia. Ona bogata, uprzywilejowana i równie...
2024-04-29
Tego dnia, gdy żołnierze stają na progu jej domu i December dowiaduje się, że jej ukochany ojciec już nigdy nie wróci do domu, jej świat zmienia się diametralnie. Jej matka się załamuje, młodsze rodzeństwo nie radzi sobie ze stratą, związek się psuje i nagle jej plany na przyszłość zupełnie się rozpadają. Na szczęście dla Ember, w jej życiu ponownie pojawia się Josh – kiedyś starszy chłopak, w którym podkochiwała się w liceum, dziś trener hokeja jej młodszego braciszka, który niespodziewanie wyciąga do niej pomocną dłoń, gdy nikt inny tego nie robi. Choć dziewczyna nie jest do końca pewna, czy w jej życiu jest dla niego miejsca, wkrótce będzie musiała podjąć ważną decyzję, szczególnie gdy pozna trudną prawdę na temat ukochanego.
Moje odczucia wobec tej książki są bardzo niejednoznaczne, ponieważ bardzo trudno mi ją ocenić. Jest to debiut pisarski autorki i to widać. Dostajemy tu inny klimat niż w innych jej historiach. Z jednej strony czyta się ją szybko i przyjemnie – poruszony zostaje temat rodziny, żałoby, przyjaźni i pierwszej miłości – z drugiej, niektóre postacie poboczne są bardzo kartonowe i prostolinijne, przez co ciężko mi potraktować tę fabułę poważniej.
Bardzo polubiłam Josha, który przez większość czasu był materiałem na chłopaka książkowego; pozostawał w bliskim kontakcie z młodszym braciszkiem Ember, ją również traktował dobrze i bardzo ją wspierał, gdy tego potrzebowała, ale jego postać była nieco niespójna. Autorka próbowała go pokazać jako typowego “playboya” i “łamacza serc” a jednocześnie idealnego i wiernego chłopaka, który wpadał z jednej roli w drugą.
Z kolei nie przepadałam za główną bohaterką, która nieustannie mnie irytowała swoim dziecinnym zachowaniem. Mimo że miała 20 lat, nie potrafiła sama się domyślić, że powinna iść na zakupy, gdy jej matka się załamała i w domu zabrakło jedzenia. Wolała pozostawać ślepa na zachowania ludzi, którzy o nią nie dbali, a wolała wykazać się nieufnością wobec tych, którzy okazywali jej dobroć. Nie potrafiłam jej współczuć sytuacji, w której się znalazła.
Początek i koniec książki sprawiły, że uroniłam łezkę, ale naprawdę nie wiem, co o niej sądzić. Książka z pewnością mogłaby zostać bardziej dopracowana.
Tego dnia, gdy żołnierze stają na progu jej domu i December dowiaduje się, że jej ukochany ojciec już nigdy nie wróci do domu, jej świat zmienia się diametralnie. Jej matka się załamuje, młodsze rodzeństwo nie radzi sobie ze stratą, związek się psuje i nagle jej plany na przyszłość zupełnie się rozpadają. Na szczęście dla Ember, w jej życiu ponownie pojawia się Josh –...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-27
Teraz już rozumiem, co mają na myśli ludzie, gdy piszą, że przewidzieli pierwszy zwrot akcji w tej książce, a drugiego nie... a ja już myślałam, że jestem taka mądra i wszystko wiem, i pewnie nic mnie nie zaskoczy....
“Sabat” to powieść romantasy o czarownicach, na którą czekaliśmy. Akademia. Podział czarownic na kolory w zależności od ich mocy. Ciekawie ukazana więź oraz równowaga pomiędzy magią a jej nosicielami. Od wrogów do… wrogów kochanków. Vibe “Chilling Adventures of Sabrina”. Wszystko to w nieco mroczniejszej odsłonie, z nutką pikanterii i wątpliwej moralności.
Ta książka to guilty pleasure, krótka i przyjemna, idealna na dwa posiedzenia, z bohaterką, która jest charakterna, sarkastyczna, a jednocześnie wrażliwa i gotowa do poświęceń. Jako zielona wiedźma posiada połączenie z naturą, a więź, którą ma ze swoją magią życia została pięknie opisana, z delikatnością, która mnie zachwyciła. Szkoda, że trochę jej rozumu wyleciało przez okno przy Thorne’ie, przez co wiedziałam, dokąd zmierza fabuła, ale wciąż dobrze się bawiłam.
Dyrektor Thorne jest tego rodzaju moralnie szarą postacią, która czaruje czytelnika i wzbudza skrajne odczucia, które przybierają na sile z każdą stroną. Jako naczynie – demon w nieśmiertelnym ciele, pożywiający się czarownicami, by przetrwać, dawał mi ogromny vibe wampira, a jednocześnie wprowadził ciekawy twist na fantastykę o czarownicach. Szkoda, że zdolności innego rodzaju wiedźm nie zostały wyeksponowane, jedynie wspomniane, a ich rola w historii naprawdę niewielka, ale liczę, że to się zmieni w kontynuacji.
Myślę, że “Sabat” można spokojnie potraktować jako wprowadzenie do świata, przedstawienie zasad rządzących magią i akademią, a to co najlepsze dopiero przed nami. Choć dobrze się bawiłam podczas lektury, to jednak szału ani większych zaskoczeń nie było, więc wahał się, czy sięgnę po drugi tom, ale po tym zakończeniu potrzebuję go na już!
Teraz już rozumiem, co mają na myśli ludzie, gdy piszą, że przewidzieli pierwszy zwrot akcji w tej książce, a drugiego nie... a ja już myślałam, że jestem taka mądra i wszystko wiem, i pewnie nic mnie nie zaskoczy....
“Sabat” to powieść romantasy o czarownicach, na którą czekaliśmy. Akademia. Podział czarownic na kolory w zależności od ich mocy. Ciekawie ukazana więź oraz...
2024-04-25
“Fallen Princess” swoim klimatem bardzo przypomniała mi o serii „Save me” autorki, ale akcja umiejscowiona została w paranormalnym świecie. Myślę, że jeśli jedna Wam się spodobała, to i druga pewnie przypadłaby Wam do gustu. Moje odczucia wobec obu są raczej mieszane. Mamy tutaj podział na tych dzieciaków, którzy myślą, że są lepsi i tych, których traktuje się gorzej, z tym, że w tym przypadku o traktowaniu świadczy magia, jaką dana grupa dysponuje.
Jeśli chodzi o fabułę to była bardzo spokojna, slow burn at its finest, zarówno pod względem fabuły, jak i wątku romantycznego. Całość rozwija się stopniowo, a wręcz ośmieliłabym się powiedzieć, że ślamazarnie, przez co pierwsza połowa mnie wynudziła. Magia pojawiała się dość sporadycznie, a bohaterowie raczej skupiają się na rozwikłaniu zagadki morderstwa ucznia, co nie jest opisane jakoś spektakularnie, bo odniosłam wrażenie, że fabuła nie ruszyła do przodu nawet o milimetr, dopóki do nie dotarłam do połowy książki. Aczkolwiek ja bardzo lubię magiczne akademie, więc jakoś bardzo nie męczyłam się podczas czytania.
Postaci niestety wypadły w moich oczach dość kartonowo, były albo zazdrosne albo odgrywały role przyjaciół dla Zoey, albo po prostu sobie były. Nie posiadały jakichś konkretnych cech charakteru, przeszłości ani czegoś, co uczyniłoby ich niezbędnymi dla historii, stanowiły raczej pionki. Potrzebny ktoś, żeby zrobić zamieszanie? Osoba X. Ktoś, kto będzie nas irytował? Osoba Y. Ich jedyna cecha to magia, którą posiadają, ale nawet ona nie odgrywała większej roli w fabule, co mnie rozczarowało. Z Zoey jako Banshee, autorka miała ogromne pole do popisu, ale Zoey jeśli się nie użalała nad sobą, swoją niespodziewaną magią lub chłopakiem, wobec którego zachowań wolała pozostawać ślepa, po prostu… istniała. Jedynym, co w niej polubiłam, była jej determinacja, by szybko się zaadoptować do nowej sytuacji i nie poddawać.
Wydaje mi się, że ciężko jest zakończyć książki w dobry sposób. Rzadko się zdarza, że zakończenie mi się podoba, ale tutaj skończyło się w taki przyjemny, komfortowy sposób, co bardzo mi przypadło do gustu, jednocześnie zostawiając furtkę otwartą na kolejny tom/tomy. Jeszcze nie jestem pewna, czy po nie sięgnę, ale z pewnością ciekawią mnie moce bohaterów, których nie było nam dane za dobrze poznać oraz to jak rozwinie się relacja pomiędzy Zoey a Dylanem.
“Fallen Princess” swoim klimatem bardzo przypomniała mi o serii „Save me” autorki, ale akcja umiejscowiona została w paranormalnym świecie. Myślę, że jeśli jedna Wam się spodobała, to i druga pewnie przypadłaby Wam do gustu. Moje odczucia wobec obu są raczej mieszane. Mamy tutaj podział na tych dzieciaków, którzy myślą, że są lepsi i tych, których traktuje się gorzej, z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
Zarówno seria “Krew i popiół”, jak i “Z ciała i ognia” to moje absolutne guilty pleasure. FBAA dołączyła do grona moich ulubionych serii oraz postaci, mimo że momenty i książki w serii były powtarzalne i niepotrzebnie przeciągnięte na tyle tomów. Jest to poniekąd problem, który miałam ze Światłem w płomieniu. Ta kontynuacja wydała mi się bardziej powtarzalnym zapełniaczem, który powtarzał schematyczny cykl wydarzeń z drugiej połowy pierwszego tomu, mającym na celu przygotować nas na prawidłową akcję, która będzie miała miejsce w A Fire in the Flesh. Fabuła stanęła w miejscu, a wydarzenia stale się powtarzały. Więc choć pojawiły się zgrzyty, tak przyznaję, że właśnie mimo wszystko, była to dla mnie przyjemna lektura.
Jestem w niewielkiej mniejszości, której pierwotna seria podoba się bardziej niż ta, bardziej też czuję się związana z Poppy, Kieranem i pozostałymi, ale w tym tomie Nyktos naprawdę podbił moje serce. O ile wcześniej nie byłam pewna, czy potrafię wybrać między nim a Casem, tak teraz już wiem, że jakimś cudem pokochałam Pierwotnego bardziej (Cas is still my baby). Rozumiem wszystkich, którzy do niego wzdychają – każda scena z jego udziałem była warta przebrnięcia przez ten zamknięty cykl 700 stron. Cieszę się również, że jego więź z Serą się pogłębiła; nie zabrakło momentów szczerości, wrażliwości i bezbronności między nimi, które przypadły mi do gustu.
Niestety Sera, którą uprzednio postrzegałam jako bohaterkę dojrzalszą od Poppy, wiele straciła w moich oczach swoim upartym i lekkomyślnym zachowaniem. Zawsze musiała robić to, co jej się podobało, nawet jeśli oznaczało to ściągnięcie niebezpieczeństwa na ludzi wokół niej, a później użalała się nad ich bezsensownymi śmierciami.
Zakończenia takie jak tej książki nie powinny być dozwolone. To zbrodnia, że nie wiem, kiedy wyjdzie kolejny tom, bo naprawdę chciałabym móc już wiedzieć, co się wydarzy dalej. Ostatnie rozdziały czytałam, siedząc na krawędzi łóżka, i tak też będę oczekiwać na kontynuację. Mam nadzieję, żę autorka zaserwuje nam więcej akcji, rewelacji oraz romantycznych momentów, a mniej skupi się na cielesnym aspekcie relacji Sery i Nyktosa, który zaczynał mi już działać na nerwy, gdy okazało się, że następował zawsze jako rozwiązanie konfliktu.
Zarówno seria “Krew i popiół”, jak i “Z ciała i ognia” to moje absolutne guilty pleasure. FBAA dołączyła do grona moich ulubionych serii oraz postaci, mimo że momenty i książki w serii były powtarzalne i niepotrzebnie przeciągnięte na tyle tomów. Jest to poniekąd problem, który miałam ze Światłem w płomieniu. Ta kontynuacja wydała mi się bardziej powtarzalnym zapełniaczem,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mara Dyer budzi się w szpitalu, nie pamiętając, jak się tam dostała i bez wspomnień tragedii, która zabiła jej przyjaciół, a pozostawiła ją żywą. Podczas gdy próbuje powrócić do normalnego życia w nowym mieście, nowej szkole i spotykając ✨ chłopaka ✨ zdaje sobie sprawę, że wokół niej zaczynają się dziać dziwne, niewytłumaczalne rzeczy – martwe rzeczy. A może to z nią jest coś bardzo nie tak?
✨ dark paranormal YA
✨ szaleństwo
✨ wrażliwe treści/depresja
Ostatnio przeczytałam gdzieś opinię, że Mara Dyer to książka, która zasługuje na 3 gwiazdki, ale czyta się ją jak lekturę 5io gwiazdkową i taki spędza się z nią czas, więc ostatecznie należą jej się 4. 😂
Osobiście mam ogromny sentyment do tej serii, więc mogę nie być obiektywna, ale przepadłam dla niej wiele lat temu. Faktem pozostaje, iż zakochałam się w klimacie – mrocznym, tajemniczym i bardzo specyficznym. Czyta się ją bardzo dobrze, jak każdą inną książkę – YA, trochę przewidywalnie, ale szybko i przyjemnie. Myślę jednak, że jest to lektura, która bardziej przypadnie Wam do gustu, jeśli jesteście wiekowo w grupie docelowej albo na co dzień zaczytujecie się w młodzieżówkach i lubicie ten tajemniczy, supernaturalny klimat. 🤍 Middle school nostalgia, you get it? Ta książka trzyma w napięciu, intryguje i przykuwa uwagę, a jednocześnie ma ten ✨ spooky ✨ klimat.
Wątek romantyczny to 🤌🤌 A Noah Shaw? Pewny siebie, nonszalancki, zabawny, trochę arogancki, ale lojalny. Pewnie przepadniecie dla tego bezwstydnego flirciarza, jedynej osoby, na której może polegać Mara i która jej wierzy, gdy wydaje jej się, że zaczyna tracić zmysły.
Mara Dyer budzi się w szpitalu, nie pamiętając, jak się tam dostała i bez wspomnień tragedii, która zabiła jej przyjaciół, a pozostawiła ją żywą. Podczas gdy próbuje powrócić do normalnego życia w nowym mieście, nowej szkole i spotykając ✨ chłopaka ✨ zdaje sobie sprawę, że wokół niej zaczynają się dziać dziwne, niewytłumaczalne rzeczy – martwe rzeczy. A może to z nią jest...
więcej Pokaż mimo to