-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2024-01-14
2024-01-27
Historia miała potencjał, ale wszystko zepsuła koślawa narracja.
Po pierwsze narratorka, Grace, jest postacią na wskroś płytką i nijaką. Do tego wkurzającą, atencyjną, niekontaktującą z rzeczywistością staruszką. Mając 90-parę lat nadal nie pogodziła się z przeszłością i nagle traci przytomność, bo coś sobie przypomniała. Serio?
Kolejna rzecz to wręcz na siłę budowane napięcie i zakończenie przeciągnięte tak bardzo, jak się dało. Od początku dowiadujemy się, że zadziała się jakaś tragedia na balu. Więc kiedy w końcu narracja dociera do tego momentu, to scena jest pominięta, ale opisują, co się stało po niej. Tylko po to, żeby kulminacyjny bal był na końcu. Ładny koncept, ale psuje większość przyjemności z czytania. Takie prowadzenie historii spowodowało u mnie tak dużą frustrację, że na początku oceniałam książkę na takie 6,5, jednak z czasem było co raz gorzej.
Podobno inne książki autorki są lepsze, więc pewnie dam im kiedyś szansę.
Historia miała potencjał, ale wszystko zepsuła koślawa narracja.
Po pierwsze narratorka, Grace, jest postacią na wskroś płytką i nijaką. Do tego wkurzającą, atencyjną, niekontaktującą z rzeczywistością staruszką. Mając 90-parę lat nadal nie pogodziła się z przeszłością i nagle traci przytomność, bo coś sobie przypomniała. Serio?
Kolejna rzecz to wręcz na siłę budowane...
2021-09-18
Lepsza niż poprzedni tom, ale nadal słaba... Tak w skrócie: Mroczny Wymiar był fajny, ale niewinna Elana całująca Damona, jakby nic się nie stało już nie.
Lepsza niż poprzedni tom, ale nadal słaba... Tak w skrócie: Mroczny Wymiar był fajny, ale niewinna Elana całująca Damona, jakby nic się nie stało już nie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-06
2023-10-11
2023-10-08
Początkowo przytłoczył mnie smutek bijący z opowieści, ponieważ akcja zaczyna się w niemieckim obozie pracy, jednak wojna szybko się kończy. Dalsze losy rodziny bardzo przyjemnie się czytało. Każdy jak umiał, układał sobie życie w nowej, powojennej rzeczywistości, początkach PRL. Niesamowicie dużym plusem jest to, że opowieść oparta jest na prawdziwej historii. Do tego emanuje z niej ciepło i przytulna atmosfera.
Mimo tych wszystkich pozytywów, książka nie jest bez wad. Brakowało mi trochę wczucia się w główną bohaterkę. Autorka skupiała się na faktach, mniej na emocjach. Przez to miałam wrażenie sporego dystansu między czytelnikiem, a bohaterami.
Książkę jednak bardzo polecam, chociażby po to, aby zobaczyć, jak niezwykle toczyły się losy ludzi w tych niestety "ciekawych" czasach (w końcu każdy wie, że "obyś żył w ciekawych czasach" to nie bez przyczyny starożytna klątwa).
Początkowo przytłoczył mnie smutek bijący z opowieści, ponieważ akcja zaczyna się w niemieckim obozie pracy, jednak wojna szybko się kończy. Dalsze losy rodziny bardzo przyjemnie się czytało. Każdy jak umiał, układał sobie życie w nowej, powojennej rzeczywistości, początkach PRL. Niesamowicie dużym plusem jest to, że opowieść oparta jest na prawdziwej historii. Do tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-10-16
2023-11-15
Jako totalnie zakochana w Kieranie moja opinia brzmi tak:
+ Te wszystkie chwile, kiedy Kieran trzymał ją za rękę, odgarniał jej włosy z twarzy, przyciskał swoje czoło do jej czoła i spał koło niej w wilkołaczej postaci
- Noż k... Jak można było tak zepsuć scenę połączenia?! "Może obaj znaleźli się we mnie tej nocy, a może tylko jeden poruszał się we mnie". Rly? Kiedy dotyka jej Casteel, to musi opisać każdy najdrobniejszy szczegół. Za każdym razem. Mimo że dotyka jej 50 razy dziennie. A jak Kieran? To nawet nie powie, czy się kochali, czy nie...
Zadziwia mnie cały czas naiwność głównych bohaterów. Ojeju, naprawdę Krwawa Królowa się spodziewała, że przyjdziemy uwolnić Casteela? Jak to się mogło stać, że nas złapała? Cały czas grają tak, jak im wróg zagra. No świetni władcy, naprawdę.
Z każdym kolejnym tomem zmienia się też zdanie bohaterów, czym jest Poppy. Niby rozumiem, że póki trwa selekcja, to tego nie widać. No ale bez przesady! Od śmiertelnika do największego boga, jaki kiedykolwiek istniał? Serio? Jak można pomylić boga ze śmiertelnikiem?
Czy Casteel musi ją ruchać kilka razy dziennie i za każdym razem musimy czytać ten sam opis? Pod tym względem dużo bardziej podobała mi się ta część książki przed uwolnieniem Casteela.
No i ucieczka z Casteelem... Zatrzymajmy się na kilka dni w stolicy. Może nie zaczną nas szukać. O nie, znaleźli nas? Jakim cudem? Czy naprawdę nikt z nich nie myśli?
Chyba jedyne, co trzymało mnie przy tej serii to bohaterowie, których polubiłam. Kieran oczywiście miłością życia <3. Wiedziałam, że autorka coś dla niego szykuje, ale jednak nie spodobało mi się to, w jaką stronę to poszło. W tym tomie pojawia się Reaver, który też jest bardzo fajną postacią (lubi palić ludzi i rozrywać im gardła zębami). Millicent również dołączyła do grona moich ulubionych. Cudownie ekscentryczna! Nie mam pojęcia, czemu nikt z bohaterów jej nie polubił. Ale chyba nawet to mnie nie skusi do przeczytania "Cienia w żarze" (domyślam się, że to właśnie o niej jest ta książka).
Na szczęście ten tom skończył się w taki sposób, że bez wyrzutów sumienia mogę porzucić w tym miejscu serię i udawać, że wszystko dobrze się skończyło.
Jako totalnie zakochana w Kieranie moja opinia brzmi tak:
+ Te wszystkie chwile, kiedy Kieran trzymał ją za rękę, odgarniał jej włosy z twarzy, przyciskał swoje czoło do jej czoła i spał koło niej w wilkołaczej postaci
- Noż k... Jak można było tak zepsuć scenę połączenia?! "Może obaj znaleźli się we mnie tej nocy, a może tylko jeden poruszał się we mnie". Rly? Kiedy dotyka...
2023-10-02
W końcu akcja! W końcu! Mniej za to rozwoju relacji międzyludzkich. Tak jakby relacje już osiągnęły swoje maksimum i dodajemy tylko więcej przyjaciół przez opis, że jakiś wilkołak cały czas za Poppy chodzi, a ona się wzrusza, że ktoś się o nią troszczy.
Znajdziemy też jeden nowy sukces autorki, bo udało jej się napisać coś w stylu "Przebrali się, pogadali i wyszli" zamiast opisywać, jak się myją, przebierają i rozmawiają w międzyczasie.
Ten tom bardziej mi się podobał, bo w końcu są jakieś przygody, nawet z chęcią sięgnę po kolejny. Mam nadzieję, że jakoś rozwinie się wątek Kierana i że też na koniec dostanie jakąś wybrankę serca, bo niestety tak jak w poprzednich tomach była jakaś nadzieja na trójkąt, tak w tym tomie Kieran trzymał się mocno z boku.
Jedna rzecz mnie tylko przeraża... Czemu ma być więcej niż jeden następny tom?! Wydaje się, że akcji pozostało akurat na jedną kolejną książkę. Jak autorka może to tak rozwlekać?
W końcu akcja! W końcu! Mniej za to rozwoju relacji międzyludzkich. Tak jakby relacje już osiągnęły swoje maksimum i dodajemy tylko więcej przyjaciół przez opis, że jakiś wilkołak cały czas za Poppy chodzi, a ona się wzrusza, że ktoś się o nią troszczy.
Znajdziemy też jeden nowy sukces autorki, bo udało jej się napisać coś w stylu "Przebrali się, pogadali i wyszli" zamiast...
2023-09-27
Dobrze, skoro teraz wszyscy już wiemy, że to książka wampirzo-wilkołacza, to mogę mówić otwarcie. Jak zwykle jestem team wilkołaki! (A tak szczerze to do dziś jestem rozdarta między Edwadem, a Jacobem...)
Naprawdę poczułam się oszukana, że nikt mnie nie uprzedził, że to o wampirach. Dowiadujemy się tego dopiero pod koniec pierwszej części, a przez całą książkę tylko miałam nadzieję, żeby moje obawy się nie spełniły. Nie, serio, gdybym wiedziała wcześniej, to chyba by mnie ominęła wątpliwa przyjemność czytania tego cyklu.
W pierwszej części lubiłam tylko Rylana i Victera, ale niestety obaj umarli. Na szczęście zostali zastąpieni lepszymi postaciami (co nie było trudne), mianowicie Kieranem i Delano. Takie słodkie pieski. Kierana lubię za wieczny poker face, ironię i momentami nawet czarny humor. Za to Delano jest cichym, słodkim, troskliwym śnieżnobiałym wilczkiem. No jak go nie lubić? Jakby stworzyć postać o charakterze Kierana, ale wyglądzie Delano, to powstałby wilk idealny.
Tak jak wkurza mnie scena łóżkowa co około 30 stron (i to do tego większość to tylko palcówki!), tak na myśl o trójkącie z Kieranem aż poczułam lekką ekscytację.
Już widać zasadę, na jakiej autorka buduje te powieści. Większość książki jest przegadana, od czasu do czasu da się jakąś walkę i tak przez 500 stron, żeby na koniec dać jakiś mega wielki plot twist i na tym zakończyć tom.
Ta część jest lepsza od poprzedniej. Trochę ciekawsza, trochę więcej akcji. Nawet jakaś prawie wielka bitwa była. Ale główni bohaterowie są jeszcze bardziej nieznośni. Poppy jest rozwydrzoną gówniarą, która w jednej chwili uważa, że wszystko jej się należy, a w następnej mówi, że jest nikim. Casteel jest biednym, skrzywdzonym przez życie chłopcem, który odreagowuje swoje traumy poprzez bycie zaborczym kochankiem. Przy wszystkich nosi maskę, a przed Poppy w końcu się otwiera i okazuje to szepcząc sprośności do uszka i właściwie przymuszając ją do seksu. Ale tylko rękami i językiem. Bo żeby włożył w nią swoje przyrodzenie, to już musi usłyszeć prośbę. Taki jest łaskawy. Już nie mówiąc o tym, że czytanie przez całą książkę, jak główna bohaterka wmawia sobie, że go nie kocha, bo musi w sobie pielęgnować urazę, jest bardzo męczące.
Fajny wydawał się pomysł z empatami, bo to takie trochę żywiołaki umysłu z Heroesów, ale no cóż, okazuje się, że empaci rzeczywiście wyginęli.
Naprawdę ta seria to mocny średniaczek. Szkoda na nią czasu.
Dobrze, skoro teraz wszyscy już wiemy, że to książka wampirzo-wilkołacza, to mogę mówić otwarcie. Jak zwykle jestem team wilkołaki! (A tak szczerze to do dziś jestem rozdarta między Edwadem, a Jacobem...)
Naprawdę poczułam się oszukana, że nikt mnie nie uprzedził, że to o wampirach. Dowiadujemy się tego dopiero pod koniec pierwszej części, a przez całą książkę tylko miałam...
2023-09-21
Pierwsze 400 stron to właściwie był wstęp do historii. Naprawdę było za dużo tej nudy. Końcówka w końcu dała akcję i nawet oczekiwanie na jakieś ciekawsze wydarzenia w kolejnym tomie. Ale nie mam dużych nadziei. Autorka mam wrażenie opisuje wszystko, co się da... Obiad, spacer, to że ktoś się spojrzał. Bezsenność opisywana jest chyba co noc. To naprawdę jest denerwujące!
A główny wątek romantyczny jest po prostu popieprzony. To nie jest rodzaj miłości, o której lubię czytać. Wolę zdrowe relacje międzyludzkie.
Do tego umierają jedyne postacie, które wzbudzają moją sympatię (np. Rylan już w pierwszych rozdziałach zaraz po tym, jak był przedstawiony, więc chyba nie spoiluję za dużo).
Ostatnio miałam ciężki czas z fantasy i ta książka niestety nie przełamuje mojej złej passy.
Pierwsze 400 stron to właściwie był wstęp do historii. Naprawdę było za dużo tej nudy. Końcówka w końcu dała akcję i nawet oczekiwanie na jakieś ciekawsze wydarzenia w kolejnym tomie. Ale nie mam dużych nadziei. Autorka mam wrażenie opisuje wszystko, co się da... Obiad, spacer, to że ktoś się spojrzał. Bezsenność opisywana jest chyba co noc. To naprawdę jest denerwujące!
A...
2016-11-26
2023-04-23
Ona jest piękna, więc on znalazł jakąś wymówkę, żeby ją zdobyć. Ona go polubiła, bo mu współczuła trudnego dzieciństwa. Nie brzmi to jak materiał na miłość. Fabuła bez sensu, zero chemii między bohaterami, no słabo.
Ona jest piękna, więc on znalazł jakąś wymówkę, żeby ją zdobyć. Ona go polubiła, bo mu współczuła trudnego dzieciństwa. Nie brzmi to jak materiał na miłość. Fabuła bez sensu, zero chemii między bohaterami, no słabo.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dużym minusem jest to, że autorka nie jest osobą wierzącą. Dla osoby, która chociaż przez jakiś czas uczestniczyła w życiu religijnym, pytania autorki często wydają się wręcz infantylne. Może przed wywiadami autorka przeczytała coś na wikipedii, czy różnych stronach o życiu zakonnym, ale brak empirycznych doświadczeń życia religijnego odcisnął mocne piętno na tej pozycji.
Autorka próbuje zrozumieć, dlaczego dziewczyny i kobiety decydują się na życie zakonne. Jednak nie jest w stanie wyobrazić sobie, że ktoś może kochać Boga, a właściwie to jest dosyć oczywista odpowiedź. W każdym wywiadzie jest to samo pytanie i podobna odpowiedź. Patrzy na to bardzo praktycznie i przyziemnie, jak na wybór np. zawodu. W ogóle nie rozumie pojęcia duchowość. A temat posłuszeństwa? Wymuszony. Każdą siostrę stara się o to pytać, ale to nie jest główny temat rozmów. Jest tylko jeden wywiad, który się na tym skupia - wywiad z byłą siostrą zakonną. Który jest swoją drogą mocny, bo opowiada o bardzo patologicznym zakonie, który działa w Warszawie. Czasami miałam wrażenie, że autorka chce trochę na siłę wcisnąć swoją tezę, mówiąc "wiele sióstr zakonnych mówi...", a potem podaje tezę, która nie wynika z jej rozmów. Więc z jakimi wieloma siostrami o tym rozmawiała? Nie wiem.
Do tego sporo uproszczeń. Np. we wstępie powiedziane jest, że siostry noszą habity i zmieniają imię, dołączając do zakonu. To tylko częściowa prawda. Bo są też zakony bezhabitowe. W nie każdym zakonie też zmienia się imię. Zależy to od reguły zakonu.
Dobór rozmówców dosyć udany. Wszystkie siostry miały coś ciekawego do powiedzenia. Jedyny wywiad, który totalnie był od czapy, to wywiad z panią psycholog. Na początku rozmowy powiedziała, że nie miała nigdy pacjentki, która jest siostrą zakonną, więc cała rozmowa to było gdybanie. Kilka wątków trafnych i w temacie, ale ogólnie nijak nie pasowało to do reszty książki.
Ocena właściwie za sympatyczne rozmówczynie, bo praca dziennikarska jak dla mnie wypadła słabo.
Dużym minusem jest to, że autorka nie jest osobą wierzącą. Dla osoby, która chociaż przez jakiś czas uczestniczyła w życiu religijnym, pytania autorki często wydają się wręcz infantylne. Może przed wywiadami autorka przeczytała coś na wikipedii, czy różnych stronach o życiu zakonnym, ale brak empirycznych doświadczeń życia religijnego odcisnął mocne piętno na tej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to