-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać325
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2024-05-17
2024-05-07
2024-05-02
Całkiem przyjemnie się czytało. Jednak... Decyzje głównej bohaterki były dla mnie niezrozumiałe. Jane była damą, a dwa razy podjęła absurdalnie głupie decyzje, zupełnie niepasujące do jej stanu (których nie przytoczę, żeby nie zdradzać fabuły, ale kto czytał, pewnie domyśli się, o co chodziło). Ale książę udany. Na pierwszy rzut oka wydaje się zadufanym w sobie hulaką, a okazuje się dżentelmenem z silnym kręgosłupem moralnym. Tylko nadal nie wiem, jak wymówić jego imię... Co to ma być za imię? Jocelyn...
Mary Balogh jest zręczną opowiadaczką. Jak zwykle u niej wciągnęły mnie emocje, te powoli budzące się pożądanie, które nie wiadomo kiedy przekształciło się w coś więcej. Jednak zakończenie wypadło słabo. W ostatniej rozmowie między nimi sama się zgubiłam, czy ona w końcu go chce, czy nie. W ogóle dlaczego go nie chciała? Coś tu nie zagrało.
Całkiem przyjemnie się czytało. Jednak... Decyzje głównej bohaterki były dla mnie niezrozumiałe. Jane była damą, a dwa razy podjęła absurdalnie głupie decyzje, zupełnie niepasujące do jej stanu (których nie przytoczę, żeby nie zdradzać fabuły, ale kto czytał, pewnie domyśli się, o co chodziło). Ale książę udany. Na pierwszy rzut oka wydaje się zadufanym w sobie hulaką, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-11
2024-04-27
Opinią ostatniego tomu trochę podsumuję całą serię. Dobrze się przy niej bawiłam, mimo kilku rażących błędów.
1. Zdecydowanie za długo trwają wątki początkowe, które potem, po odzyskaniu pamięci przez Gniew i Emilię, okazują się mało znaczące. Większość ważnej akcji jest w ostatnim tomie, a dwa pierwsze tomy są zdecydowanie za długie względem trzeciego.
2. Wiele wątków nie zostało należycie rozwiniętych lub w ogóle rozwiązanych. Wspomniane jest, że każdy z braci odczuł skutki klątwy, ale w ogóle niepotrzebnie, bo tylko rozbudziło to ciekawość, która nie została zaspokojona. Cały czas było mówione, że wiedźmy coś kombinują, a wątek ten został w ogóle porzucony i nierozwiązany. Nie mówiąc już o Claudii...
3. Duuuużo błędów edytorskich. Czasem pomylone imiona, albo mówią, że idą na inny dwór, niż w rzeczywistości poszli. W trzecim tomie dodatkowo dużo literówek, które pojawiły się już w polskim tłumaczeniu.
4. Sporo relacji jest czysto na papierze. Cały czas powtarza, że jest przyjaciółką Claudii, a w ogóle tego nie czuć. Tak samo z Florą.
To moje drugie zetknięcie z romantasy i było lepiej niż przy poprzednim (Krew i popiół). Tutaj też jest wątek taki, że dziewczyna myśli, że jest zwykłą śmiertelniczką, a nie jest, ale było to dużo lepiej i sensowniej poprowadzone.
Opinią ostatniego tomu trochę podsumuję całą serię. Dobrze się przy niej bawiłam, mimo kilku rażących błędów.
1. Zdecydowanie za długo trwają wątki początkowe, które potem, po odzyskaniu pamięci przez Gniew i Emilię, okazują się mało znaczące. Większość ważnej akcji jest w ostatnim tomie, a dwa pierwsze tomy są zdecydowanie za długie względem trzeciego.
2. Wiele wątków nie...
2024-04-30
Moja opinia nie jest obiektywna w żadnym wypadku. Do mikola (mikol = miłośnik kolei) z prawdziwego zdarzenia trochę mi brakuje, ale zdecydowanie lubię pociągi i siedzę w branży jako, że mój zawód związany jest z koleją. W środowisku kolejowym było o niej głośno w 2019 roku, aż wstyd, że przeczytałam ją dopiero w 2024 r.
Była to mocno emocjonalna podróż po przewodniku bezsensownego tracenia infrastruktury przez nasze państwo. W czasach, kiedy na zachodzie kolej przeżywała renesans, w Polsce zlikwidowano 1/4 linii kolejowych. Minęło już 30-parę lat od czasu zmiany ustroju, a polska kolej to nadal patologia i system niewłaściwie zarządzany. Jest lepiej niż było. Jednak nadal aktualnie kolej przewozi 374 mld pasażerów (dane z 2023 roku) i chwali się, że to najwyższy wynik od 1999 roku, a w 1985 było to prawie 3 razy więcej. Rząd nam powie, że to wina tego, że ludzie wolą samochody. Tylko ciekawe, że sporo mniejsze Czechy mają więcej pasażerów, mimo że ludzie tam nie są biedniejsi i też stać ich na samochody...
Naprawdę wielokrotnie byłam wkurzona, czytając jak bezsensowne decyzje były podejmowane w sprawie kolei. Było mi smutno po bezpowrotnie straconych połączeniach i tysiącach ludzi odciętych od świata, bo komuś coś się nie kalkulowało na papierze.
Z perspektywy przeciętnego czytelnika za dużo może być tu liczb, raportów i wykresów. Jednak jeżeli lubicie kolej, interesujecie się pociągami, to jest to pozycja obowiązkowa.
Moja opinia nie jest obiektywna w żadnym wypadku. Do mikola (mikol = miłośnik kolei) z prawdziwego zdarzenia trochę mi brakuje, ale zdecydowanie lubię pociągi i siedzę w branży jako, że mój zawód związany jest z koleją. W środowisku kolejowym było o niej głośno w 2019 roku, aż wstyd, że przeczytałam ją dopiero w 2024 r.
Była to mocno emocjonalna podróż po przewodniku...
2024-04-24
Fajna, bo rzeczywiście porusza ważny temat. Zarówno autyzm jak i ADHD są rzadziej diagnozowane u kobiet, bo kryteria diagnostyczne są robione pod mężczyzn, którzy często mają inne (bardziej widoczne) objawy. Autorka w ankiecie diagnostycznej miała pytanie "Czy interesujesz się pociągami?". No nie, ale za to zna atlas ptaków na pamięć. Dobrze, że ktoś o tym pisze.
Ale nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła... Sporo jest powtórzeń. Autorka wspominała, że nie lubi, jak ludzie opowiadają jej tę samą historię po kilka razy, a sama powiela treści. Czasami w różnych rozdziałach, a raz nawet w ramach jednego. Do tego za dużo jest analizy poezji, która często była prawie off topem. Miała pokazać, że poetka była autystką, ale nie potrzeba do tego analizy jej twórczości ciągnącej się na kilka stron. Miejscami jest konkretnie i ciekawie, a miejscami miałam wrażenie, że czytam o niczym. Dało się to ładniej, zgrabniej opisać. Co nie zmienia faktu, że nadal uważam, że naprawdę warto przeczytać.
Fajna, bo rzeczywiście porusza ważny temat. Zarówno autyzm jak i ADHD są rzadziej diagnozowane u kobiet, bo kryteria diagnostyczne są robione pod mężczyzn, którzy często mają inne (bardziej widoczne) objawy. Autorka w ankiecie diagnostycznej miała pytanie "Czy interesujesz się pociągami?". No nie, ale za to zna atlas ptaków na pamięć. Dobrze, że ktoś o tym pisze.
Ale nie...
2024-04-05
Trochę się wciągnęłam w losy Augusty, Niemki będącej żoną przemysłowca w rosyjskim Białymstoku. Ciekawe charaktery (nawet psy je miały), realia życia w nietuzinkowej mieszaninie Polaków, Kozaków, Niemców i Rosjan w II połowie XIX wieku.
Jednak... Trąci naiwnością, momentami denerwuje ciągła zmiana narratora, no i czuć mocno ten kult Polski walczącej. Nie mam takiej wiedzy historycznej, by oceniać, czy było to wierne oddanie polskiego ducha tamtych czasów, ale z pewnością było jednostronne i mitologizowane.
W skrócie całkiem przyjemna, lekka lektura, z ciekawym tłem historycznym, która mimo to raczej nie zostanie ze mną na dłużej.
Trochę się wciągnęłam w losy Augusty, Niemki będącej żoną przemysłowca w rosyjskim Białymstoku. Ciekawe charaktery (nawet psy je miały), realia życia w nietuzinkowej mieszaninie Polaków, Kozaków, Niemców i Rosjan w II połowie XIX wieku.
Jednak... Trąci naiwnością, momentami denerwuje ciągła zmiana narratora, no i czuć mocno ten kult Polski walczącej. Nie mam takiej wiedzy...
2024-04-20
Wszyscy mówią, że to najlepsza część, a według mnie nie. Przez większość książki nic się nie działo. Cały tom Emilia udawała głupią, a nagle na koniec okazało się, że niespodziewanie wszystko wie i ma plan. Jakieś to niespójne było. Nudziłam się przy tej książce.
Tak jak wcześniej zastanawiałam się, czy można to nazwać romantasy, to teraz się nie waham. Można. Jak mnie w pracy zdenerwowali, to potem nawet lepiej mi wchodziły sceny erotyczne. O dziwo były całkiem miłe w odbiorze, nie wywoływały we mnie wstrętu ani cringu, co w innych książkach się zdarzało.
Wszyscy mówią, że to najlepsza część, a według mnie nie. Przez większość książki nic się nie działo. Cały tom Emilia udawała głupią, a nagle na koniec okazało się, że niespodziewanie wszystko wie i ma plan. Jakieś to niespójne było. Nudziłam się przy tej książce.
Tak jak wcześniej zastanawiałam się, czy można to nazwać romantasy, to teraz się nie waham. Można. Jak mnie w...
2024-04-16
2024-04-10
Zapowiadało się fajnie. Początek bardzo mi się podobał. XIX-wieczne Włochy. Rodzinna trattoria prowadzona przez rodzinę wiedźm. Wszystko się zmienia, kiedy umiera jedna z sióstr bliźniaczek. Główna bohaterka zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie jej zabójstwa. Aby odkryć tajemnicę, jest gotowa zrobić wszystko, nawet wezwać demona. A że jest słaba z łaciny, to przez przypadek się z nim zaręcza. Wspominałam już, że demon jest bardzo przystojny?
No i potem zaczyna się gorzej. Bohaterka staje się niekonsekwentna. Jakby jej się zmieniał charakter co chwilę. W którymś momencie ogłupiała i przestała myśleć. Nie rozumiała bardzo oczywistych rzeczy, a na początku wydawała się całkiem rozumna. Za dużo jest niewiadomych i dziwnych mechanik świata, które niepotrzebnie wprowadzają zamęt. Do teraz zastanawiam się nad wątkami, które się kupy nie trzymają i liczę, że w kolejnych tomach się wyjaśni.
Ostatecznie całkiem mi się podobało, bo nastawiłam się na bardzo słabą lekturę, a była całkiem przyjemna. Wciągnęła mnie i szybko się czytało, mimo tych wszystkich wad. Bałam się, że będzie to typowe romantasy, za którym chyba nie przepadam, ale jednak nie było źle. Chociaż stało to całkiem blisko romantasy.
Zapowiadało się fajnie. Początek bardzo mi się podobał. XIX-wieczne Włochy. Rodzinna trattoria prowadzona przez rodzinę wiedźm. Wszystko się zmienia, kiedy umiera jedna z sióstr bliźniaczek. Główna bohaterka zaczyna prowadzić śledztwo w sprawie jej zabójstwa. Aby odkryć tajemnicę, jest gotowa zrobić wszystko, nawet wezwać demona. A że jest słaba z łaciny, to przez przypadek...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
Tytuł może być trochę mylący, bo książka wcale nie przedstawia rozwiązań. Z oczywistego powodu. Nie ma jednej słusznej metody. Jeżeli ktoś kiedyś miał do czynienia z nauką, to pewnie wie, że im głębiej wnika się w temat, tym więcej się nie wie. Tak jest też tutaj. Bierzemy na tapet problemy w jakiś sposób ważne we współczesnym świecie (m. in. migracja, wolny rynek, świadczenia socjalne), następnie zadajemy sobie pytanie, czy rzeczywiście jest tak, jak się powszechnie uważa? A odpowiedź zawsze jest "to zależy". Okazuje się, że jak coś działa w Malezji, to niekoniecznie musi też działać np. w Wietnamie. Że jeżeli szukamy początku dzisiejszego sukcesu Chin, to nie da się go wytłumaczyć bez cofania się o kilkaset lat do tyłu. Że wolny rynek czasem pomaga, a czasem przeszkadza w rozwoju. Że ludzie nie zachowują się tak, jak nam się wydaje, że powinni.
Jak dla mnie świetna dawka wiedzy, mocno uświadamiająca złożoność makroekonomii, ale takim językiem, że zrozumiał to nawet taki ekonomiczny laik jak ja :). Do tego mega duża dawka pokory! Zarówno ze strony autorów, jak i przekazywana czytelnikowi. Bo po tej lekturze dużo trudniej oceniać chociażby decyzje polityków, wiedząc, że skutki ich decyzji wcale nie są tak łatwe do przewidzenia, jakby się wydawało.
Dlaczego książka zasłużyła aż na 10/10? Bo tak powinny wyglądać takie książki. Rzetelne, z jasnym celem, co chcemy przekazać czytelnikowi, do tego pełne pokory i empatii, budujące nowe pokłady dobroci w czytelniku. Do tego właśnie powinniśmy wykorzystywać naukę, by próbować uczynić świat choć trochę lepszym, a tu mamy cudowną cegiełkę w tym kierunku. Bo w końcu ekonomiści myślą o tym, co zrobić, by ludziom na świecie lepiej się żyło, a nie jak zwiększyć PKB.
Tytuł może być trochę mylący, bo książka wcale nie przedstawia rozwiązań. Z oczywistego powodu. Nie ma jednej słusznej metody. Jeżeli ktoś kiedyś miał do czynienia z nauką, to pewnie wie, że im głębiej wnika się w temat, tym więcej się nie wie. Tak jest też tutaj. Bierzemy na tapet problemy w jakiś sposób ważne we współczesnym świecie (m. in. migracja, wolny rynek,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-27
Mam mieszane odczucia.
Poznajemy 6 historii, z których każda dzieje się w innych czasach. Mamy wiek XIX, lata 30. XX wieku, lata 70. XX wieku, czasy współczesne, świat przyszłości z zaawansowaną technologią i postapo. Po pierwsze wielki szacunek dla autora (i tłumaczki!) za niesamowite zdolności językowe. Historie przeszłe pisane są językiem archaicznym, zaś historie przyszłe to dobrze, spójnie zrobiona nowomowa. Dodatkowo każda historia to też trochę inna narracja i gatunek literacki. Mamy dziennik, listy, pamiętnik, kryminał, wywiad, opowieść. Do tego podoba mi się pomysł konstrukcji powieści, która jest symetryczna. Najpierw zaczynamy od najdawniejszych czasów, dochodząc do najpóźniejszych, a potem znów się cofamy, by skończyć na początku. Do tego każda historia łączy się z następną, by ostatecznie dojść do wspólnego wniosku.
Trigger warning: książka jest bardzo smutna i zostawia silne poczucie beznadziei.
Bo jest to o ludzkości i wszystkim co złe z nią związanym. O chciwości, żądzy władzy, które nie przemijają. Były i będą największą siłą. Tempora mutantur, a my nie. Najmniej jest tego w historii o współczesnych czasach. Czy to jest sugestia autora, że jesteśmy w najlepszych czasach i lepiej już nie będzie?
A dlaczego mieszane uczucia? Mimo wielu pozytywów, o których pisałam wyżej, książkę czyta się ciężko i wolno. Z niektórymi historiami się męczyłam, by przez nie przebrnąć. Tylko po to, żeby zobaczyć, że wszystkie są o tym samym. Więc mimo tego, że jest to dobrze napisana książka ze smutnym przesłaniem, to jest ona mało czytalna. A to jednak spory minus.
Mam mieszane odczucia.
Poznajemy 6 historii, z których każda dzieje się w innych czasach. Mamy wiek XIX, lata 30. XX wieku, lata 70. XX wieku, czasy współczesne, świat przyszłości z zaawansowaną technologią i postapo. Po pierwsze wielki szacunek dla autora (i tłumaczki!) za niesamowite zdolności językowe. Historie przeszłe pisane są językiem archaicznym, zaś historie...
2024-03-07
Babcia i niania Ogg jak zwykle świetne, ale smuteczek, bo w tej części nie występuje moja ulubiona Magrat ;< Jak one w ogóle mogą myśleć o jej zastąpieniu? Przecież to ona zwołała pierwszy sabat!
Babcia i niania Ogg jak zwykle świetne, ale smuteczek, bo w tej części nie występuje moja ulubiona Magrat ;< Jak one w ogóle mogą myśleć o jej zastąpieniu? Przecież to ona zwołała pierwszy sabat!
Pokaż mimo to2024-03-15
2024-03-06
Temat ważny, bardzo emocjonalny.
Autor na wstępie zaznacza swoje stanowisko w sprawie. Sam jest na diecie wegańskiej i jest mocno przeciwny przemysłowi mięsnemu. Ujawnia wielką patologię, która się za tym kryje. Z perspektywy pracowników branży, mieszkańców okolicznych terenów i samych zwierząt (w których imieniu wypowiadają się działacze organizacji broniących praw zwierząt). Część rzeczy już wiedziałam, bo akcje uświadamiające cierpienie zwierząt hodowanych na mięso wielokrotnie do mnie docierały. Część faktów jednak mnie zaskoczyła, bo nie miałam o nich pojęcia. Nie wiedziałam, jak długo wykrwawiają się jeszcze żywe zwierzęta z uboju rytualnego. Albo że każdy ujeżdżany koń cierpi. Konno jeżdżą ludzie kochający zwierzęta, a nie wiedzą, że zadają im ból. Nie wiedziałam o koniach hodowanych na krew. Albo jak dużo na świecie jest ludzi otyłych w porównaniu do tych cierpiących głód...
Szkoda, że autor nie zdecydował się jednak poszerzyć książki o inne zwierzęta (sam na koniec pisze, że jest jeszcze dużo na ten temat do powiedzenia, ale nie ma już siły na więcej cierpiących zwierząt). Bardzo dużym tematem na pewno są owce, ale o tym wiem, a na pewno jest jeszcze dużo zwierząt, o których cierpieniu nie wiem...
Jedyny minus to forma książki. Co najmniej jej część powstała na podstawie artykułów prasowych autora i to czuć, że format miejscami nie do końca pasuje do książki. Jest to jednak bardzo nieznaczny minus, biorąc pod uwagę całą masę merytorycznych treści.
Temat ważny, bardzo emocjonalny.
Autor na wstępie zaznacza swoje stanowisko w sprawie. Sam jest na diecie wegańskiej i jest mocno przeciwny przemysłowi mięsnemu. Ujawnia wielką patologię, która się za tym kryje. Z perspektywy pracowników branży, mieszkańców okolicznych terenów i samych zwierząt (w których imieniu wypowiadają się działacze organizacji broniących praw...
2024-01-14
Dużym minusem jest to, że autorka nie jest osobą wierzącą. Dla osoby, która chociaż przez jakiś czas uczestniczyła w życiu religijnym, pytania autorki często wydają się wręcz infantylne. Może przed wywiadami autorka przeczytała coś na wikipedii, czy różnych stronach o życiu zakonnym, ale brak empirycznych doświadczeń życia religijnego odcisnął mocne piętno na tej pozycji.
Autorka próbuje zrozumieć, dlaczego dziewczyny i kobiety decydują się na życie zakonne. Jednak nie jest w stanie wyobrazić sobie, że ktoś może kochać Boga, a właściwie to jest dosyć oczywista odpowiedź. W każdym wywiadzie jest to samo pytanie i podobna odpowiedź. Patrzy na to bardzo praktycznie i przyziemnie, jak na wybór np. zawodu. W ogóle nie rozumie pojęcia duchowość. A temat posłuszeństwa? Wymuszony. Każdą siostrę stara się o to pytać, ale to nie jest główny temat rozmów. Jest tylko jeden wywiad, który się na tym skupia - wywiad z byłą siostrą zakonną. Który jest swoją drogą mocny, bo opowiada o bardzo patologicznym zakonie, który działa w Warszawie. Czasami miałam wrażenie, że autorka chce trochę na siłę wcisnąć swoją tezę, mówiąc "wiele sióstr zakonnych mówi...", a potem podaje tezę, która nie wynika z jej rozmów. Więc z jakimi wieloma siostrami o tym rozmawiała? Nie wiem.
Do tego sporo uproszczeń. Np. we wstępie powiedziane jest, że siostry noszą habity i zmieniają imię, dołączając do zakonu. To tylko częściowa prawda. Bo są też zakony bezhabitowe. W nie każdym zakonie też zmienia się imię. Zależy to od reguły zakonu.
Dobór rozmówców dosyć udany. Wszystkie siostry miały coś ciekawego do powiedzenia. Jedyny wywiad, który totalnie był od czapy, to wywiad z panią psycholog. Na początku rozmowy powiedziała, że nie miała nigdy pacjentki, która jest siostrą zakonną, więc cała rozmowa to było gdybanie. Kilka wątków trafnych i w temacie, ale ogólnie nijak nie pasowało to do reszty książki.
Ocena właściwie za sympatyczne rozmówczynie, bo praca dziennikarska jak dla mnie wypadła słabo.
Dużym minusem jest to, że autorka nie jest osobą wierzącą. Dla osoby, która chociaż przez jakiś czas uczestniczyła w życiu religijnym, pytania autorki często wydają się wręcz infantylne. Może przed wywiadami autorka przeczytała coś na wikipedii, czy różnych stronach o życiu zakonnym, ale brak empirycznych doświadczeń życia religijnego odcisnął mocne piętno na tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-02
W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę, ale sam nie wie, na co.
Widzę oczami wyobraźni koncept tej książki... On, latynos, zabójczo przystojny, o szemranej przeszłości, uwodziciel, którego ciągnie do pieniędzy. Tańczy tango z bogatą, piękną mężatką i rodzi się między nimi płomienna namiętność, która aż boli. Jednak nie jest im pisane być razem.
Początkowo jeszcze jest ciekawość, ale po odkryciu kolejnych kart jest tylko gorzej.
W skrócie: historia faceta, który robił wszystko, by być nieszczęśliwym. Główni bohaterowie spotykają się trzy razy: jak mają 20-parę lat, 30-parę lat i 60-parę lat. Przez te lata niczego się nie nauczyli. Cały czas upierają się przy swoich głupich postanowieniach. Są nieszczęśliwi na własne życzenie. Po co to czytać? Wynurzenia staruszka, który ma jeszcze na coś ochotę,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-13
Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Miałam wcześniej trochę do czynienia z literaturą japońską i odniosłam wrażenie, że charakteryzuje ją raczej prosty, wręcz oschły styl. Dlatego tak zdziwiło mnie ciepło i przytulność w "Zanim wystygnie kawa".
Nasza kawiarenka to mała, rodzinna firma w Tokio. Mimo umiejscowienia w wielkim mieście, czuć w niej małomiasteczkowy klimat, bo wszyscy się znają. Miejsce dodatkowo jest niezwykłe, bo umożliwia przeniesienie się w czasie. Mało kto się na to zdobywa, bo dużo jest dziwnych zasad. W książce poznajemy cztery historie ludzi, którzy mimo to się na to decydują i dokonuje to pięknych rzeczy w ich sercach. Historie te są trochę smutne, trochę wzruszające... Mi się podobało i chętnie sięgnę po kolejny tom.
Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Miałam wcześniej trochę do czynienia z literaturą japońską i odniosłam wrażenie, że charakteryzuje ją raczej prosty, wręcz oschły styl. Dlatego tak zdziwiło mnie ciepło i przytulność w "Zanim wystygnie kawa".
Nasza kawiarenka to mała, rodzinna firma w Tokio. Mimo umiejscowienia w wielkim mieście,...
2024-02-26
Nie było ochów i achów z mojej strony, bo gdzieś to już czytałam. A, tak, w "Pokutniku" tego samego autora. Tutaj mamy Lublin i Warszawę, tam było USA i Jerozolima. Tutaj mamy prostych ludzi, tam byli intelektualiści i ludzi sukcesu. Co nie zmienia faktu, że jest to dobra powieść o przemianie wewnętrznej. A w Lublinie do dziś odbywa się największy w Polsce zlot cyrkowców.
Nie było ochów i achów z mojej strony, bo gdzieś to już czytałam. A, tak, w "Pokutniku" tego samego autora. Tutaj mamy Lublin i Warszawę, tam było USA i Jerozolima. Tutaj mamy prostych ludzi, tam byli intelektualiści i ludzi sukcesu. Co nie zmienia faktu, że jest to dobra powieść o przemianie wewnętrznej. A w Lublinie do dziś odbywa się największy w Polsce zlot...
więcej Pokaż mimo to