-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2023-01-05
2023-01-02
2022-12-30
To już definitywnie ostatnia książka w 2022 roku.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, harmonii w związkach, satysfakcji z życia i duuużo zdrowia :)
Kiedy czytałem "Błękitną kropkę" jakieś 1352 lata temu, byłem zafascynowany, wręcz zauroczony.
Carl Sagan bajarzem był niedościgłym, nieomal doskonałym, nikt tak jak on nie potrafił mówić o tym, co poza i o tym, co tu, w sposób równie zajmujący i prosty...
A teraz, teraz dorosłem, dorosłem i doczytałem i to jak Sagan mówi, jest nadal ciekawe, czasem nawet daję się porwać jego tokowi myślenia... ale, ale świat się zmienił, wiedzy jest dużo więcej, ówczesne przypuszczenia i intuicje stały się faktami, czasem zaś bzdurami...
Brakuje, brakuje mi takich ludzi jak Sagan, ludzi umiejących w sposób prosty mówić o rzeczach i sprawach niecodziennych i nieoczywistych.
Tylko, tylko nauka przez te bez mała lat trzydzieści szła do przodu, nie oglądając się na to, co autor raczył był zapisać w sztambuchu i czasem coś zgrzytnie głośno, czasem tylko delikatnie zapiska. Forma to jedno i ta jest nieomal równie fascynująca co dawniej, tylko ta treść po latach jak gdyby mniej treściwa...
Przeczytałem o astrofizyce i astronomii dzieł kilka i ciekawie było i wiedza bardziej aktualna, tylko Sagana w nich brak, jego erudycji, jego lekkości, braku zadęcia i samozachwytu.
Polecam Wam do poczytania a astronomom do nauki pisania o Kosmosie.
To już definitywnie ostatnia książka w 2022 roku.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, harmonii w związkach, satysfakcji z życia i duuużo zdrowia :)
Kiedy czytałem "Błękitną kropkę" jakieś 1352 lata temu, byłem zafascynowany, wręcz zauroczony.
Carl Sagan bajarzem był niedościgłym, nieomal doskonałym, nikt tak jak on nie potrafił mówić o tym, co poza i o tym,...
2022-12-25
Powieść rozkręca się dość niemrawo...
Przez co cała historia ciągnie się jak guma do żucia, czasem aż rodzi się chęć, by cisnąć to wszystko w kąt i dać sobie spokój.
Ślamazarne tempo tej książki jest jak mozolna wędrówka po górach, noga za nogą, przerywana jedynie jeszcze bardziej stromymi słownymi podejściami.
Sama koncepcja dualnego świata jest dość ciekawa, ale wykonanie już niestety nie bardzo.
Kres wyraźnie męczy się pisaniem, brak tu lekkości pióra, płynności opowieści, czasem aż czuć wysiłek twórczy, co mnie niestety od literatury rozrywkowej nieco odstręcza. Po raz kolejny podobnie jak tom pierwszy, książka sprawia wrażenie jak gdyby zgrubnie pospawanej z pomniejszych fragmentów. Z pewnością nie jest to literatura wybitna a jedynie dość średnie rzemiosło.
I znów, nie ma tu nikogo na tyle sympatycznego, czy choćby wystarczająco dobrze opisanego, by wzbudzić sympatię.
Dosyć rzadko się zdarza że nie interesuje mnie jak skończy się jakaś opowieść, autorowi jednak się to udało.
Szerń i Aler niestety nie potrafiły wciągnąć mnie na tyle, bym pragnął więcej, żegnam się więc z twórczością Feliksa W. Kresa, przynajmniej na razie.
Powieść rozkręca się dość niemrawo...
Przez co cała historia ciągnie się jak guma do żucia, czasem aż rodzi się chęć, by cisnąć to wszystko w kąt i dać sobie spokój.
Ślamazarne tempo tej książki jest jak mozolna wędrówka po górach, noga za nogą, przerywana jedynie jeszcze bardziej stromymi słownymi podejściami.
Sama koncepcja dualnego świata jest dość ciekawa, ale...
2022-12-19
Stron niby więcej, a jednak...
A jednak nadal cała historia jawi się jako dość skromnie rozrysowana, zawiera wiele wątków (może zbyt wiele?) opisanych dość pobieżnie i jakby naprędce.
Poczytałem sobie trochę opinii o „Królu bezmiarów” i zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno przeczytałem tę samą opowieść?
Część czytelników pisze o wyrazistych, pełnokrwistych postaciach...
To ja już chyba nie wiem, co owe terminy mogą oznaczać. Dla mnie to nadal podobnie jak w tomie pierwszym jedynie jakieś wstępne studia na temat postaci literackich.
Nie znam ich przemyśleń , pragnień, nastawienia i poziomu zrozumienia otaczającej ich rzeczywistości, innymi słowy karton i masa szpachlowa...
Froda Bagginsa można lubić lub nie, ale jednak wiemy, kim on jest, jak postrzega świat, jest jakiś taki namacalny realny, podobnie Wiedźmin. Jo Nesbo opisał nam żulowatego policjanta, gościa do bólu nieprzyjemnego, a jednak mu kibicujemy, gdyż jest wiarygodny, namacalny, znamy go.
Postaci z „Księgi całości” bezszelestnie szlifują powietrze, nie odciskając się na wewnętrznej powierzchni powiek są niepostrzegalne, niezapamiętywalne. Nie mam ochoty ich lubić, nie mam chęci ich nienawidzić, są dla mnie przezroczyste, wręcz obojętne
Duży plus za poszerzenie obrazu uniwersum, w którym rzecz cała dzieje się, ale autor nieopatrznie włączył maszynkę do teleportacji w czasie i przestrzeni, przez co pewne zdarzenia zdają się być dość chaotycznymi i niejasnymi.
Ogólnie rzecz biorąc na plus, nieco lepiej niż w tomie pierwszym, ale nie zauroczyła mnie ta historia.
Stron niby więcej, a jednak...
A jednak nadal cała historia jawi się jako dość skromnie rozrysowana, zawiera wiele wątków (może zbyt wiele?) opisanych dość pobieżnie i jakby naprędce.
Poczytałem sobie trochę opinii o „Królu bezmiarów” i zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno przeczytałem tę samą opowieść?
Część czytelników pisze o wyrazistych, pełnokrwistych...
2022-12-15
Czytając „Północną Granicę”, mam wrażenie, jak gdybym czytał o Mao.
Mao tu głębi geograficznej, zarysy krain liźnięte ledwie przez autora a szkoda.
Mało tu głębi politycznej, przyczyny konfliktu dość mgliste, tłuką się dla idei, ale jakiej?
Mało tu również głębi psychologicznej, postaci namalowane dość rozcieńczonymi farbami wodnymi, rozlane, niewyraźne.
Wszystkiego tu niestety mało, no może poza batalistyką opisaną dość barwnie i obrazowo.
Sama powieść sprawia wrażenie nieco napompowanego opowiadania, do którego Pan Kres powrzucał więcej scen walki, by trochę poszerzyć objętość.
Mnie jednak dość trudno jest zanurzyć się w uniwersum naszkicowanym tak oszczędnie.
Uwielbiam Tolkienowskie pejzaże malowane słowem i tego mi tu niestety brakuje. Zważywszy jednak na to, że to dopiero pierwszy tom, dam autorowi szansę i zanurkuję w drugi.
Czytając „Północną Granicę”, mam wrażenie, jak gdybym czytał o Mao.
Mao tu głębi geograficznej, zarysy krain liźnięte ledwie przez autora a szkoda.
Mało tu głębi politycznej, przyczyny konfliktu dość mgliste, tłuką się dla idei, ale jakiej?
Mało tu również głębi psychologicznej, postaci namalowane dość rozcieńczonymi farbami wodnymi, rozlane, niewyraźne.
Wszystkiego tu...
2022-10-07
Harry kolejny raz, tym razem po pięcioletniej przerwie...
Odpocząłem od emocjonalnej huśtawki, złych snów i obsesji najlepszego detektywa w Oslo.
Książka nieco inna, mniej mroczna, mniej krwawa, a jednocześnie nieoczywista i chyba jeszcze bardziej pogmatwana niż poprzednie.
Harry znów z uporem ćmy gna w stronę płomienia świecy, w stronę samozagłady, nałogi wracają, wracają paranoje.
Jest strata, jest zdrada, jest ból, jest cierpienie.
Są pytania:
czy przyjaźń ma jakiekolwiek znaczenie?
czy cokolwiek ma jeszcze jakąś wartość?
brak nadziei...
Po lekturze „Noża” zastanawiam się, jak niezwykłym czarodziejem słowa jest Nesbø, że potrafi sprawić, iż tak niesympatyczny facet jak Hole, może wzbudzać tak ciepłe uczucia...
Jak już kiedyś wspominałem przy innej okazji, nie jestem koneserem gatunku, jednakże tę książkę, podobnie jak i pozostałe z cyklu o Harrym Hole, serdecznie polecam.
Harry kolejny raz, tym razem po pięcioletniej przerwie...
Odpocząłem od emocjonalnej huśtawki, złych snów i obsesji najlepszego detektywa w Oslo.
Książka nieco inna, mniej mroczna, mniej krwawa, a jednocześnie nieoczywista i chyba jeszcze bardziej pogmatwana niż poprzednie.
Harry znów z uporem ćmy gna w stronę płomienia świecy, w stronę samozagłady, nałogi wracają,...
2022-12-13
2022-12-10
Ćmy zmieniające ubarwienie pod wpływem zanieczyszczenia środowiska sadzami w XIX wiecznej Anglii, po czym powracające do pierwotnego wybarwienia z chwilą jego poprawy w drugiej połowie XX wieku.
Komary przenoszące się do całkowicie sztucznych, nienaturalnych dla nich habitatów, ba zmieniające nawet głównego żywiciela pod wpływem presji środowiskowej.
Pajęczaki pokonujące swój naturalny światłowstręt, by wykorzystać nadarzającą się okazję łowiecką związaną z pojawieniem się sztucznego oświetlenia przyciągającego owady.
Brzmi ciekawie?
A to jeszcze nie wszystko!
Autor opisuje mnóstwo przykładów zwierząt mniejszych i większych z powodzeniem wkraczających w nowe habitaty stworzone przez człowieka.
Papugi i inne egzotyczne ptaki z powodzeniem adaptujące się do życia w Europejskich miastach, ba nawet w Polsce spotyka się już gniazdujące aleksandretty obrożne.
Opisuje też słynne już Londyńskie lisy, gdyby wybrał się do Krakowa, mógłby je spotkać dosłownie kilkaset metrów od Rynku Głównego rozkopujące nocą kretowiska na Błoniach i buszujące w śmietnikach na miejskich osiedlach.
W Krakowie można również bez trudu spotkać: jeże, kuny, łasice czy też wiewiórki ścigające się po chropowatych tynkach bloków i zwisających drutach między słupami.
Książka generalnie dobra i merytoryczna, ale mnie osobiście nie specjalnie podoba się zabijanie zwierząt tylko po to, żeby pobrać ich DNA lub zobaczyć co mają w środku.
Z powyższymi zastrzeżeniami polecam.
Ćmy zmieniające ubarwienie pod wpływem zanieczyszczenia środowiska sadzami w XIX wiecznej Anglii, po czym powracające do pierwotnego wybarwienia z chwilą jego poprawy w drugiej połowie XX wieku.
Komary przenoszące się do całkowicie sztucznych, nienaturalnych dla nich habitatów, ba zmieniające nawet głównego żywiciela pod wpływem presji środowiskowej.
Pajęczaki pokonujące...
2022-12-08
Bardzo lubię czytać i poszerzać swoje horyzonty, aż szkoda, że czasem trafiam na miny takie jak ta.
1. szkoda
2. szkoda
3. szkoda... ehhh
Szkoda nr 1 - Autorka zamiast w sposób zajmujący i barwny opisać prekolumbijskie złote cywilizacje, przedstawić je czytelnikowi, opisać ich wzajemne powiązania (lub też ich brak). Zasypuje nas tonami informacji geograficzno-geologiczno-klimatyczno-architektonicznych, których drobiazgowość w tak skromnym woluminie (388 str.) kradnie po prostu miejsce głównemu tematowi.
Szkoda nr 2 - Sposób poprowadzenia narracji, beznamiętny, suchy aż do bólu powiek, inaczej mówiac klasyczna wyliczanka dat, miejsc i postaci żywcem wyjęta z podręcznika do historii z lat słusznie minionego ustroju.
Szkoda nr 3 - Nieodparte wrażenie podczas wzrokowego kontaktu z lekturą, że ktoś usiłuje wpakować 10 kg towaru do torby przeznaczonej na 5 kg.
Innymi słowy, jakkolwiek byśmy tego nie upychali, poza obrys reklamówki wciąż wystają jakieś części ciała Tolteków, Olmeków czy innych Moche a Inkowie i Aztekowie niezgrabnie wymachują nadmiarowymi kończynami.
Z opisu publikacji:
„Złote cywilizacje Ameryki” to ekscytująca podróż w czasie oraz sposobność poznania kulturowego i materialnego bogactwa prekolumbijskiej Ameryki.
Naprawdę?
Po lekturze odnoszę wrażenie, że czytanie tej książki było równie ekscytujące co jedzenie papieru, na którym została wydrukowana.
Z przykrością stwierdzam, iż autorce udało się rozłożenie na łopatki tak interesującego tematu.
5 gwiazdek jedynie dlatego że lubię takie klimaty.
Bardzo lubię czytać i poszerzać swoje horyzonty, aż szkoda, że czasem trafiam na miny takie jak ta.
1. szkoda
2. szkoda
3. szkoda... ehhh
Szkoda nr 1 - Autorka zamiast w sposób zajmujący i barwny opisać prekolumbijskie złote cywilizacje, przedstawić je czytelnikowi, opisać ich wzajemne powiązania (lub też ich brak). Zasypuje nas tonami informacji...
2021-01-01
2022-12-06
Bardzo fajna książka!
Czyta się ją błyskawicznie, sposób narracji bardzo przystępny i lekki... Ale, tak jak bez trudu można odwiedzić Kioto, Edo czy Tokio, tak odwiedzenie Jokohama czy o zgrozo zbombardowanie Hiroshima, jest w zasadzie niemożliwe (przynajmniej w języku polskim).
Transkrypcja nazw własnych czy imion i nazwisk na stronach tej jakże interesującej pozycji wygląda dość egzotycznie, by nie powiedzieć kuriozalnie...
Autor postawił przed sobą dość ambitne zadanie wyjaśnienia europejskim czytelnikom różnic kulturowych oraz genezy głębokich animozji pomiędzy Japonią, Koreą i Chinami. Zadanie tym trudniejsze, że przecież wielu z nas obraz tych azjatyckich krajów i społeczeństw postrzega w sposób, można by rzec monochromatyczny.
Czy Michael Booth odniósł w tej materii sukces?
Moim zdaniem w dużej mierze tak, książka nie jest opasłym tomiszczem, a mimo tego dość jasno klaruje kulturowe niuanse i historyczne zaszłości pomiędzy tytułowymi krajami.
Polecam książkę wszystkim nieznającym tematów dalekowschodnich zbyt dogłębnie, ja z pewnością sporo się dowiedziałem.
Bardzo fajna książka!
Czyta się ją błyskawicznie, sposób narracji bardzo przystępny i lekki... Ale, tak jak bez trudu można odwiedzić Kioto, Edo czy Tokio, tak odwiedzenie Jokohama czy o zgrozo zbombardowanie Hiroshima, jest w zasadzie niemożliwe (przynajmniej w języku polskim).
Transkrypcja nazw własnych czy imion i nazwisk na stronach tej jakże interesującej pozycji...
2022-12-05
2022-12-02
2022-11-30
2022-11-29
2022-11-27
2022-11-24
2022-11-18
2022-11-17
Polski tytuł tej książki sugeruje, iż jest to pozycja skupiona głównie na dinozaurach.
I nic bardziej mylnego, gdyż omawia ona prawdopodobne zachowania prehistorycznych zwierząt (tak, różnych zwierząt), wywnioskowane z zachowanych do naszych czasów dość "dynamicznych" skamieniałości.
Tytuł oryginału to: "Locked in Time: Animal Behavior Unearthed in 50 Extraordinary Fossils"
Jak więc widać na załączonym obrazku, nie ma w nim słowa o dinozaurach, jest zaś mowa o zamknięciu w czasie, zachowaniach zwierząt i niezwykłych skamieniałościach.
Skąd tak znaczna rozbieżność w tytulaturze dzieła w jego oryginalnej i polskojęzycznej wersji?
Prawdopodobnie w naszym kraju słowa "skamieniałość" czy "skamielina" nie są wystarczająco nośne marketingowo, a "dinozaur" już tak.
Odchodząc od rozbieżności pomiędzy tym, co na okładce, a tym, co poza nią i skupiając się na treści dzieła, powiedzieć muszę, że książka jest po prostu świetna.
Napisana lekkim przystępnym językiem, jest w niej to coś, co sprawia, że sama się czyta.
Autor zawarł w niej wiele ciekawych informacji o pracach wykopaliskowych w różnych częściach świata oraz wiedzy o prehistorycznych stworzeniach.
Inną ciekawą rzeczą są iście detektywistyczne prace studiujące sceny zastygłe w przedwiecznych skałach i próby interpretacji ich prawdziwego znaczenia, nawet pomimo tego, iż niejednokrotnie ktoś już wcześniej wypowiedział się na ten temat.
Serdecznie polecam.
Polski tytuł tej książki sugeruje, iż jest to pozycja skupiona głównie na dinozaurach.
więcej Pokaż mimo toI nic bardziej mylnego, gdyż omawia ona prawdopodobne zachowania prehistorycznych zwierząt (tak, różnych zwierząt), wywnioskowane z zachowanych do naszych czasów dość "dynamicznych" skamieniałości.
Tytuł oryginału to: "Locked in Time: Animal Behavior Unearthed in 50 Extraordinary...