-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2015-08-28
2015-09-19
2006
2015-08-20
2015-05-27
2015-04
2015-05-16
2014-07-08
Już od dawna zabierałam się za tę książkę, ponieważ Goethe jest jednym z moich ulubionych autorów, a romantyzm jedną z najciekawszych epok w moim odczuciu.
Po tylu negatywnych opiniach, nie tylko na portalu, obawiałam się, że spotka mnie rozczarowanie. Jakże się ucieszyłam, gdy nic takiego się nie stało!
,,Cierpienia..." jako powieść epistolarna, pozwalają patrzeć na świat oczami Wertera. W pierwszej części radujemy się światem z młodzieńcem, przebywamy razem z nim na łonie przyrody czy fascynujemy się sielskimi obrazami u Homera. W drugim ,,module" sytuacja zmienia się diametralnie - Werter zakochuje się tak mocno w Lotcie, że nie potrafi sobie poradzić z miłością do niej. Niemożność bycia z ukochaną odbiera mu sens życia, przygnębia i nawet przyroda budzi skojarzenia z kochanką. Cóż może więc zrobić? Marnować życie na cierpieniu... albo ,,uwolnić się z więzienia duszy"
Ale to utwór nie tylko o pięknym, nieszczęśliwym uczuciu - to także źródło uniwersalnych sentencji - niektóre na długo zapadną mi w pamięć. Wrażliwy Werter nie zgadza się z porządkiem świata i swoją złość wyładowuje w listach do Wilhelma, które kipią wręcz przemyśleniami. Warto przeczytać ten utwór choćby dla tych wspaniałych refleksji.
Smaku książce dodaje fakt, że większość wydarzeń w niej opisanych zdarzyła się naprawdę. Pierwsza część, ta szczęśliwa, jest odzwierciedleniem biografii Goethego do przybycia do pewnego miasta (powieściowego Wahlheim) i poznania tam pierwowzoru Lotty - Charlotty Buff. Później poeta, w drugiej części, dużo czerpie z przeżyć przyjaciela, Wilhelma Jeruzalema, który m.in. również był nieszczęśliwie zakochany i wyproszony z przyjęcia z powodu niskiego pochodzenia. Na koniec też popełnił samobójstwo, tak jak Werter, strzałem z pistoletu.
Myślę, że ,,Cierpienia...'' otrzymały tak wiele ocen negatywnych, ponieważ jako lektura spotkały się z niezrozumieniem. Dlatego cieszę się, że wycofano je z kanonu, ponieważ sięgną po nie ludzie zainteresowani, a nie przymuszani. Ja bynajmniej się nie zawiodłam, a książka naprawdę przypadła mi do gustu. Wracając do niby nierealnej mocy miłości Wertera do Loty - młodzieniec był prawdopodobnie od tego uzależniony, tak jak niektórzy są od alkoholu czy papierosów - więc wydaje mi się to możliwe.
Nie chcę przeciągać, zwłaszcza że brak mi już słów pochwał dla geniuszu tego utworu. Z czystym sercem mogę polecić książkę ludziom, których interesują nieszczęśliwa miłość czy choćby założenia programowe romantyzmu. Warto ją poznać - może w każdym z nas mieszka nieobjawiony, wrażliwy Werter? Fenomenalna powieść!
Już od dawna zabierałam się za tę książkę, ponieważ Goethe jest jednym z moich ulubionych autorów, a romantyzm jedną z najciekawszych epok w moim odczuciu.
Po tylu negatywnych opiniach, nie tylko na portalu, obawiałam się, że spotka mnie rozczarowanie. Jakże się ucieszyłam, gdy nic takiego się nie stało!
,,Cierpienia..." jako powieść epistolarna, pozwalają patrzeć na świat...
2012
2015-04
2015-03-05
,,Nic bardziej poniżającego niż dopatrywać się zdrajcy w otoczeniu i szukać zdrady w każdej twarzy’’
Te piękne słowa, świadczące o wielkiej dobroci, wypłynęły prosto z serca jednej z najbardziej godnych pożałowania postaci cyklu – królowej Klemencji, która wzbudziła sympatię wielu czytelników, w tym moją, swoim miłosierdziem i litością. Niestety takie zdanie w ustach osoby rodu królewskiego powinno wywołać tylko współczucie, co udowadnia kolejny tom powieści Maurice’a Druona ,,Prawo mężczyzn”. W trakcie akcji książki następuje również wyjaśnienie, dlaczego akurat taki, swoją drogą bardzo odpowiedni, tytuł nosi utwór, który ze wspaniałością opisuje nie tylko historyczne dzieje królestwa, ale i burzliwe losy jego mieszkańców.
Po śmierci Ludwika X Kłótliwego rozgorzała walka o francuską koronę, a każdy z pretendentów ima się różnych sposobów, forteli i przekupstw, aby osiągnąć wymarzony cel. Cykl dnia wyznaczają zdrada, gniew, nienawiść i zazdrość – namiętności idealnie przedstawione przez pełne kunsztu pióro Druona w taki sposób, że nie pozostają żadne wątpliwości o ich haniebnym wydźwięku. W miarę rozwijanych intryg i popełnianych zbrodni następuje popadanie w kolejne bestialstwa i podstępy, z których nikt, nawet poczciwy i ceniony przeze mnie za inteligencję Filip de Poitiers, a zwłaszcza diaboliczna Mahaut d’Artois, nie wyjdzie z czystym sumieniem.
Książka mimo bogactwa wątków i historii nie nudzi, a wręcz przeciwnie – z każdą przeczytaną stroną wciąga coraz bardziej. W jednej chwili jesteśmy świadkami chwilowego tryumfu Roberta d’Artois, aby za moment przenieść się do przesiąkniętej cierpieniem komnaty Marii de Cressay. Bujność błyskotliwych refleksji oraz barwny język przybliżają nam wydarzenia oraz sprawiają, że wnikamy w intymny świat bohaterów powieści i pozwalają, bądź nie, identyfikować się z nimi.
Wiele dziewczynek fantazjuje, aby rządzić jako królowe, wielu chłopców pragnie korony, ale po lekturze książki sądzę, że każdy pomyśli dwa razy, zanim wypowie podobne życzenie. Niestety nieszczęście, tak jak śmierć, nie oszczędza ani władców, ani prostych ludzi, a każdy zmuszony jest walczyć ze swoim losem, spowodowanym przez własne decyzje jak w przypadku Filipa de Poitiers, jak i zgotowanym przez innych, z czym poradzić musiała sobie Maria de Cressay, służąca za doskonały przykład, jak w jednej sekundzie można stracić wszystko, co się kochało oraz jak może zmienić się bieg życia.
Każdy z bohaterów na swój sposób budzi litość, czy to przez nadmierną chciwość (Karol de Valois), czy przez nadmiar ambicji (Mahaut d’Artois). Jednak najbardziej szkoda było mi synka Marii i jej samej, którzy ponieśli najcięższe brzemię, w niczym nie zawiniając.
I tu kolejny raz odwołam się do królowej Klemencji, która słusznie zauważyła, że ludzie nieprzestrzegający żadnych praw wiodą żywot lekki, w przeciwieństwie do ludzi ceniących cnotę, a ciężko przez to doświadczanych. Niestety historię piszą albo spryciarze albo szczęściarze, innymi słowy – zwycięzcy.
Uważam, że książka, nienaszpikowana suchymi faktami, ale posiadająca duszę, spełni wymagania zarówno osób poszukujących zwykłej rozrywki, jak i stawiających na rzetelną dozę informacji historycznych. Słusznie ceni się fenomen i powieści, i cyklu, a ja dołączam do grona usatysfakcjonowanych czytelników :)
,,Nic bardziej poniżającego niż dopatrywać się zdrajcy w otoczeniu i szukać zdrady w każdej twarzy’’
Te piękne słowa, świadczące o wielkiej dobroci, wypłynęły prosto z serca jednej z najbardziej godnych pożałowania postaci cyklu – królowej Klemencji, która wzbudziła sympatię wielu czytelników, w tym moją, swoim miłosierdziem i litością. Niestety takie zdanie w ustach...
,,Chodzi o to, że życie trzeba wytrzymać i przeżyć. Tylko jak przeżyć? - oto jest
problem. Codzienna praca, obowiązki - to nic trudnego. Zostanę sędzią pokoju jak Ambroży, a z czasem członkiem parlamentu. Jak wszyscy w rodzinie, będę szacownym i poważanym obywatelem, godnie uprawiającym ziemię i dbającym o swoich ludzi. I nikt nie odgadnie, jak wielki przygniata mnie ciężar i każdego dnia, nękany wątpliwościami, zadaję sobie pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi. Czy Rachela była niewinna czy winna? Może i tego dowiem się w czyśćcu.”
Każdy z nas miał moment, w którym był czegokolwiek bez odwołania pewien i zna to uczucie, gdy los po raz kolejny zagrał na naszym nosie. W takiej sytuacji został postawiony Filip Ashley, główny bohater powieści Daphne Du Maurier, młody mężczyzna rozpamiętujący przeszłość i z żalem spoglądający na portret prawdziwej miłości – swojego wuja Ambrożego. Wychowywany przez niego i otaczany czułością, poczuł zazdrość na wieść o jego ślubie z tytułową kuzynką Rachelą, którą poznał podczas swoich leczniczych podróży. Można rzec, że tu właściwie rozpoczyna się akcja.
Razem z Filipem podejmujemy się trudu odkrycia prawdy, tak bardzo zaplątanej w szeregu dziwnych i niewytłumaczalnych, a jednocześnie nęcących, zachowań Racheli. Młodzieniec na podstawie listów Ambrożego, zwłaszcza ostatnich, przepełnionych lękiem i widmem zbliżającej się śmierci, buduje obraz kobiety bezwzględnej, okrutnej, dwulicowej. Jak się okazuje, pierwsze spotkanie rozwiewa już te wytwory wyobraźni...
W czasie toku powieści akcja urozmaicana jest tajemniczymi listami wuja Ashleya, które przez niektórych uznawane są za ostatnie symptomy choroby, przez innych za niemą prośbę o ratunek. Dowody obciążające kuzynkę pojawiają się równie często, co oznaki jej dobroci i wspaniałomyślności. Odnajdujemy podejrzaną korespondencję Racheli z jej bliskim włoskim przyjacielem, aby za chwilę zbesztać siebie za podejrzenia o jej niewierność.
Momentami nie byłam pewna, czy Rachela jest diabłem pod postacią anioła, czy manipulowanym, lękliwym stworzeniem. Autorka nie wyjaśnia żadnej z zagadek i nie pokazuje prawdziwej natury przybyłej kuzynki. Podobno Maurier, zapytana kiedyś, czy Rachela jest winna, odpowiedziała, że nie wie. Takie stanowisko i otwarte zakończenie daje czytelnikowi możliwość oskarżenia bądź uniewinnienia Racheli – żadna postawa nie jest negowana przez pisarkę.
Recenzją starałam się oddać klimat powieści – niejasny, tajemniczy, a przede wszystkim skomplikowany i pełen sprzeczności. A to wszystko na tle malowniczej, XIX-wiecznej Anglii i dzikiej przyrody Kornwalii, tak pięknie uwiecznionych za pomocą pióra Maurier. Plastyczność jej języka odzwierciedla rozterki targające Filipem i oddaje głębię jego refleksji. Pozwala cieszyć się niespieszną akcją i obyczajowością epoki, z doskonale rozrysowanymi psychologicznie bohaterami. Z chęcią powrócę do tej książki nieraz i, może w końcu, odkryję zagrzebaną prawdę :)
,,Chodzi o to, że życie trzeba wytrzymać i przeżyć. Tylko jak przeżyć? - oto jest
więcej Pokaż mimo toproblem. Codzienna praca, obowiązki - to nic trudnego. Zostanę sędzią pokoju jak Ambroży, a z czasem członkiem parlamentu. Jak wszyscy w rodzinie, będę szacownym i poważanym obywatelem, godnie uprawiającym ziemię i dbającym o swoich ludzi. I nikt nie odgadnie, jak wielki przygniata mnie ciężar...