Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie czytam powieści z gatunku Young/New Adult. Na wspomnienie Maybe someday Coleen Hoover aż przechodzą mnie ciarki. Mimo to sięgnęłam po Jak powietrze określaną jako pierwszą polską powieść New Adult. Byłam ciekawa jak ten gatunek odnalazł się na polskim rynku. Przyciągająca wzrok okładka, opasłe tomisko i pozytywne głosy w sieci - przystąpiłam do lektury, odkładając na bok inne książki.

Ona i On, dwoje ludzi z bolesną przeszłością... Oliwia to dziewczyna, której niczego w życiu nie brakuje. Ma przystojnego chłopaka, studiuje, mieszka z ojcem w pięknej willi. Po śmierci matki jest bardzo samotna. Dominik to chłopak, który ciężko pracuje by zapewnić dach nad głową i opiekę swemu rodzeństwu - pięcioletnim bliźniakom. Mieszkają w obskurnej kamienicy na Pradze.
Bohaterowie poznają się w dość nietypowych okolicznościach. Oliwia potrąca Dominika samochodem. Pod wpływem (przemyślanego) szantażu Dominika, decyduje się pomóc chłopakowi w opiece nad młodszym rodzeństwem. Z nogą w gipsie byłoby mu ciężko ogarnąć domowe obowiązki.
Między bezpośrednią Oliwią i wycofanym Dominikiem tworzy się nić sympatii.

Oliwia i Dominik - oboje naznaczeni tragiczną przeszłością, szukają w życiu miłości. Oczywiście nie jest to proste. Zazdrosny były chłopak, "życzliwa" przyjaciółka, starcie dwóch różnych środowisk - to tylko niektóre z przeszkód w drodze ku szczęściu. Mimo wszystko warto próbować - o czym przekonują się bohaterowie.

Cała historia przypomina mi bieg z przeszkodami do ołtarza. Wiadomo, że są sobie pisani, jednak autorka po drodze umieściła kilka przeszkód. Oliwia, dziewczyna, której niczego nie brakuje, bywalczyni różnych imprez i klubów, poprzez znajomość z Dominikiem, dostrzega pustkę swojego życia. Przekonuje się o tym co naprawdę ważne i uczy się o to walczyć. Natomiast Dominik, po traumatycznych wydarzeniach z dzieciństwa, daje sobie szansę na bycie szczęśliwym człowiekiem. Bolesne przeżycia kładą się cieniem na teraźniejszość, jednak dzięki obopólnej chęci przezwyciężenia swoich demonów, młodzi ludzie mogą tworzyć swoją własną historię, czemu wyraz daje epilog. Nawiasem mówiąc, świetnie, że autorka go umieściła. Lubię wiedzieć "co było dalej":)

Moje zastrzeżenia dotyczą stylu wypowiedzi. Cierpiętniczy ton w połączeniu z wulgaryzmami nie wypadł moim zdaniem wiarygodnie. Ciągłe rozkminki na temat własnego jestestwa były niekiedy męczące. Miałam wrażenie, że Dominik przeprasza, że żyje. Bohaterowie rozkładają swoje emocje na czynniki pierwsze. Niemal od początku ich znajomości, każdy przypadkowy dotyk czy ukradkowe spojrzenie wywołują salwę uczuć, a co za tym idzie szczegółowe opisy.

Podsumowując - książka mimo powyższych zastrzeżeń podobała mi się. Jest świetnym wyborem na leniwe popołudnie. Mimo swej przewidywalności, nie ukrywam, że byłam ciekawa co będzie dalej. Ma w sobie to coś:) Bardzo przyjemnie spędziłam z tą książką czas.

Nie czytam powieści z gatunku Young/New Adult. Na wspomnienie Maybe someday Coleen Hoover aż przechodzą mnie ciarki. Mimo to sięgnęłam po Jak powietrze określaną jako pierwszą polską powieść New Adult. Byłam ciekawa jak ten gatunek odnalazł się na polskim rynku. Przyciągająca wzrok okładka, opasłe tomisko i pozytywne głosy w sieci - przystąpiłam do lektury, odkładając na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przed lekturą książki Małe życie naczytałam się wielu pozytywnych opinii obfitujących w takie epitety jak: wspaniała, przerażająca, cudowna książka, a nawet arcydzieło. Fabuła nie zaciekawiła mnie szczególnie, mimo to, postanowiłam sprawdzić, czy moje odczucia będą tożsame z powyższymi. Przystąpiłam do lektury ponad 800-stronnicowego monumentu jako tabula rasa - nie oczekiwałam, że powieść mnie zachwyci/porwie/oszołomi.

Małe życie to historia czterech przyjaciół, którzy kończą studia i zaczynają wydeptywać ścieżkę kariery. Malcolm jest architektem, Jean-Baptiste zwany JB to malarz, Willem - aktor, natomiast Jude wybrał karierę prawnika.
Przez 40 lat - tyle trwa czas akcji - obserwujemy codzienne życie bohaterów, ich drogę zawodową, związki, porażki i wzloty.

Autorka kreśli rysy postaci, zdradzając czytelnikowi co nieco z ich przeszłości, ukazuje ich bliskich i pochodzenie. Po kolei poznajemy trochę faktów z życia czwórki przyjaciół, aż w pewnym momencie następuje skupienie uwagi na Judzie St. Francis. To na nim koncentruje się zdecydowana część powieści.
Ile wiemy o drugim człowieku? Ile wiedzą o sobie bliscy przyjaciele? Skryty Jude wzbudza ciekawość, a zarazem irytację - nigdy nie opowiada o sobie. Kiedy padają pytania o przeszłość, wycofuje się i zamyka w sobie. Co go spotkało?

Pisarka stopniowo dawkuje czytelnikom skrawki z życia Jude'a. Bez patosu i górnolotnych słów opisuje traumatyczne przeżycia z dzieciństwa bohatera. Taka forma opisu paradoksalnie jest bardziej wstrząsająca niż rozwlekłe opisy przeżyć wewnętrznych. Bez zbędnych słów uderza w czytelnika ogromem cierpienia dziecka, młodego chłopca i wreszcie dorosłego mężczyzny. Autorka obnaża sekrety młodego prawnika, porażając brutalnością jego przeżyć i sposobem radzenia sobie z traumą.Samotność i wewnętrzny smutek postaci zostały tu mocno zaznaczone. Okazuje się, że nie zawsze miłość wszystkiemu zaradzi, wszystko zwycięża i przetrzyma... Czasem to za mało.

Małe życie ukazuje 40 lat z życia bohaterów, ich wzajemne relacje i zmiany w tych relacjach. To nie jest książka, którą czyta się z wielkim pędem. Wymaga uwagi i podążania tropem postaci krok w krok. Przyznam, iż na początku trudno mi było przebrnąć przez pierwsze 100 stron, styl pisarki wydawał mi się wręcz męczący i ciężkostrawny. Za to kiedy akcja skupiła się na życiu Jude'a - nie mogłam odłożyć książki choć na chwilę, a przynajmniej było mi trudno:)

To monumentalne studium cierpienia, przyjaźni i miłości przedstawia historię naznaczoną okrucieństwem i samotnością. Ile jest w stanie znieść dziecko, młody chłopak, dorosły mężczyzna? Czy można sobie w jakikolwiek sposób z tym poradzić? O tym między innymi traktuje Małe życie.

Lektura wstrząsnęła mną i pozostawiła w głębokim smutku. To jedna z tych książek, których nie sposób ot tak, odłożyć na półkę i zacząć czytać coś nowego. Wielka powieść, wielka literatura. Jakkolwiek patetycznie to brzmi, z pewnością nigdy nie zapomnę Małego życia i emocji, jakie mi towarzyszyły podczas czytania.

Przed lekturą książki Małe życie naczytałam się wielu pozytywnych opinii obfitujących w takie epitety jak: wspaniała, przerażająca, cudowna książka, a nawet arcydzieło. Fabuła nie zaciekawiła mnie szczególnie, mimo to, postanowiłam sprawdzić, czy moje odczucia będą tożsame z powyższymi. Przystąpiłam do lektury ponad 800-stronnicowego monumentu jako tabula rasa - nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Katarzyna Puzyńska jest jedną z autorek, których książki czytam bardzo chętnie. Każda zapowiedź nowej powieści wprawia mnie w stan radosnego oczekiwania. Z zainteresowaniem śledziłam posty pisarki na portalu społecznościowym dotyczące nowej książki, aż wreszcie przyszła data premiery i Łaskun trafił w moje ręce. Kto lub co tym razem grasuje w Lipowie i okolicach?

Fabułę powieści rozpoczyna makabryczna inscenizacja; morderca połączył zwłoki pewnego sędziego i kobiety.Na miejscu zbrodni funkcjonariusze odnajdują dowód obciążający Daniela Podgórskiego. Sytuacja aspiranta wygląda niewesoło, tym bardziej, że okazuje się, iż istnieje związek między zamordowaną kobietą a Danielem.

Daniel ucieka, policja rozpoczyna swoje śledztwo, a Klementyna swoje. Tak, Klementyna wraca do gry i to na własnych zasadach. Ekscentryczna komisarz po "wybrykach" znanych z Utopców staje się cywilem. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym nie złamał jej i nie nadwątlił ciętego języka.

Jak to w Lipowie i okolicach bywa, okazuje się, że mieszkańcy mają swoje mniej lub bardziej ukrywane sekrety. Okazuje się, że zło tkwi w najmniej spodziewanych ku temu osobach, ludziach, których spotykamy codziennie na ulicy, wymieniając uśmiech lub kilka słów. Niby banalne, ale po lekturze powieści - jakże prawdziwe.

Akcja szóstej części sagi o Lipowie nie sprawiła, że poczułam się jak podczas jazdy kolejką górską. Przez pierwsze 200 stron miałam wrażenie, że policjanci kręcą się w kółko i czytam właściwie o jednym i tym samym. Momentami było nieco nużąco, jednak wciąż byłam ciekawa jak Daniel się z tego wywinie i o co chodzi z tytułowym Łaskunem. Zakończenie wprawiło mnie w totalne osłupienie, było po prostu świetne! Katarzyna Puzyńska kolejny raz zaskoczyła rozwiązaniem zagadki i pomysłem na fabułę.W tej części zwraca uwagę pogłębiony rys psychologiczny postaci. Tytułowy łaskun budzi wiele sprzecznych uczuć; od niechęci po głębokie współczucie.
Ostatnie zdania stanowią ciekawą zajawkę kolejnej części sagi Dom czwarty. Czekam z niecierpliwością na premierę.

Myślę, że sympatycy Lipowa będą usatysfakcjonowani. Łaskun zawiera ciekawych bohaterów, element zaskoczenia i niepowtarzalny klimat pozornie "wsi spokojnej, wsi wesołej". Mimo, iż całość nie utrzymała mego zainteresowania na równym poziomie, polecam lekturę tej książki, chociaż by poznać TAKIE zakończenie całej historii.

Katarzyna Puzyńska jest jedną z autorek, których książki czytam bardzo chętnie. Każda zapowiedź nowej powieści wprawia mnie w stan radosnego oczekiwania. Z zainteresowaniem śledziłam posty pisarki na portalu społecznościowym dotyczące nowej książki, aż wreszcie przyszła data premiery i Łaskun trafił w moje ręce. Kto lub co tym razem grasuje w Lipowie i okolicach?

Fabułę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyszedł czas pożegnania z Wiktorem Forstem. Trawers to trzeci i zarazem ostatni tom cyklu o niepokornym komisarzu. Nie jest to mój ulubiony bohater literacki, ale przyznam, że zrobiło mi się przykro z tego powodu. Cóż, nie lubię pożegnań. Pora przestać smęcić, tylko przejść do rzeczy.

Zaczynając lekturę, miałam nadzieję na rozwiązanie wszystkich wątków i wymierzenie sprawiedliwości. Nie do końca te mrzonki się spełniły, ale o tym potem. Czas na finał bestsellerowej trylogii. Grupa uchodźców zakwaterowana w okolicy budzi skrajne uczucia funkcjonariuszy policji i zwykłych mieszkańców. Nie trzeba długo czekać aż pojawia się trup, a po nim następne. Czy to nie doskonały pretekst do szukania kozła ofiarnego wśród uchodźców? Rusza lawina wydarzeń, a w niej Forst, Dominika Wadryś-Hansen, Edward Osica i Bestia z Giewontu. Czas zagasić ostatni pożar.

Jak na Autora przystało powieść zawiera kilka zwrotów akcji przypominających małe trzęsienia ziemi. Charakterne postaci, dynamiczna akcja, nieszablonowe zakończenie - to cenię sobie w kryminałach i to wszystko Trawers zawiera. Lektura była wielką przyjemnością. Starałam się czytać w żółwim tempie, żeby oddalić moment pożegnania z bohaterami, lecz nie dało się - ta powieść mknie niczym błyskawica.Nie możesz przestać czytać, nim nie dowiesz się co dalej. Zresztą podobne uczucia towarzyszyły mi podczas lektury pozostałych książek Remigiusza Mroza.

Autor dość obszernie odniósł się do kwestii uchodźców; wątek ten mnie znudził. Przekomarzanki między bohaterami, kto za, kto przeciw w moim odczuciu tylko zajmowały miejsce. Bez większego entuzjazmu podeszłam to tego tematu, nie mogąc doczekać się przejścia do ciekawszych wątków.

Udało mi się wcześniej prawidłowo wytypować Bestię, jednak scena w której kurtyna idzie w górę była bardzo emocjonująca.
Zakończenie podobało mi się. Nutka nostalgii i człowiek poharatany przez życie, zaczynający wszystko od nowa - tak mogę określić ostatnią scenę.
Kwestia Olgi Szrebskiej - scena konfrontacji rzekomej Olgi z Forstem - mistrzowski zamysł! To było największe zaskoczenie w całej trylogii. Żałuję, że nie było dane czytelnikom poznać dokładnych losów tej postaci. Domysły Forsta w tej kwestii nie zaspokoiły mojej ciekawości. Wątek Olgi był dla mnie najbardziej emocjonujący, więc takie zakończenie mnie rozczarowało.
Trawers stanowi wyśmienite zakończenie trylogii z komisarzem Forstem. Po lekturze całej serii góry już nie są dla mnie tym samym miejscem... Czas spędzony z Wiktorem i resztą bohaterów był niezapomnianą przygodą. Gorąco polecam lekturę wszystkim sympatykom gatunku i nie tylko.

Przyszedł czas pożegnania z Wiktorem Forstem. Trawers to trzeci i zarazem ostatni tom cyklu o niepokornym komisarzu. Nie jest to mój ulubiony bohater literacki, ale przyznam, że zrobiło mi się przykro z tego powodu. Cóż, nie lubię pożegnań. Pora przestać smęcić, tylko przejść do rzeczy.

Zaczynając lekturę, miałam nadzieję na rozwiązanie wszystkich wątków i wymierzenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja przygoda z sagą królowej szwedzkiego kryminału zbliża się ku końcowi. Tom zatytułowany Niemiecki bękart dosłownie pochłonęłam w ekspresowym tempie i uważam tę część za najlepszą z dotychczas przeczytanych. Bardzo lubię książki, w których dzieje bohaterów mają związek z II wojną światową, także z przyjemnością poddałam się lekturze.

Pewnego dnia Erika znajduje na strychu pamiątki po matce. Jej uwagę przykuwa zakrwawiony dziecięcy kaftanik i hitlerowski medal. Znalezisko nie daje pisarce spokoju, postanawia dowiedzieć się, skąd u matki takie niecodzienne rzeczy. Decyduje się poprosić o pomoc miejscowego pasjonata historii, który niedługo potem staje się ofiarą morderstwa. Czy ma to związek z medalem? Ktoś nie chce by stare sprawy ujrzały światło dzienne.

Fabuła powieści pochłonęła mnie całkowicie. Perypetie Eriki, Patrika i reszty bohaterów są tu nieco na drugim planie. Owszem, została popełniona zbrodnia, jednak klucz do jej rozwiązania tkwi w starym pamiętniku matki Eriki. Osią kryminału są wydarzenia lat 40 ubiegłego wieku. Dzięki pamiętnikowi Elsy poznajemy historię zauroczenia, tragedii i zemsty. Czwórka przyjaciół na zawsze zapamiętała wydarzenia tamtego lata. Wszyscy zapłacili za to najwyższą cenę. Kto zajmuje się porządkowaniem starych spraw? Tego dowiadujemy się na końcu.

Finał wydarzeń opisywanych w pamiętniku jest zaskakujący. Czytelnik jest wodzony za nos do samego końca. Nagle patrzymy na współczesną akcję przez nowy pryzmat. Zakończenie całkowicie mnie usatysfakcjonowało. Niemal czułam emocje bohaterów, których nie sposób jednoznacznie ocenić. Autorka perfekcyjnie ukazała ludzi naznaczonych piętnem wojny, zbrodni i nieustannych wyrzutów sumienia.

Bohaterowie "wojenni" są istotami z krwi i kości. Niestety nie można tego powiedzieć o Erice i reszcie postaci, których działania są przewidywalne. Mimo to, uważam ten tom za najlepszy wśród cyklu. Z pewnością nie raz zawitam do Fjallbacki:) Polecam sięgnąć po tę książkę, jak i całą sagę

Moja przygoda z sagą królowej szwedzkiego kryminału zbliża się ku końcowi. Tom zatytułowany Niemiecki bękart dosłownie pochłonęłam w ekspresowym tempie i uważam tę część za najlepszą z dotychczas przeczytanych. Bardzo lubię książki, w których dzieje bohaterów mają związek z II wojną światową, także z przyjemnością poddałam się lekturze.

Pewnego dnia Erika znajduje na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem świeżo po lekturze książki, która swego czasu niemal opanowała blogosferę. Wszędzie było o niej głośno. Myślałam: ot, kolejna historyjka o biegu z przeszkodami do ołtarza. Na jakiś czas zapomniałam o tej książce, do czasu podsumowań czytelniczych minionego roku na blogach. W końcu, korzystając z atrakcyjnej promocji w internetowej księgarni, skusiłam się na tę pozycję. Jak wypadła moja konfrontacja z Po prostu bądź?

Paulina, zwana Polą opuszcza rodzinny dom by studiować architekturę. Dziewczyna jest ambitna i chce coś osiągnąć w życiu - ku niechęci rodziców, którzy widzą jej przyszłość na gospodarstwie. Wyjazd z domu to trudne zerwanie z dotychczasowym życiem. Na studiach Pola poznaje Aleksandra - rodzi się zakazana miłość w konfiguracji studentka - wykładowca. Wielka miłość, ciąża, ślub - szczęście tej pary nie zna granic. Niestety do czasu... Pola zostaje sama. Towarzyszy jej malutka istota pod sercem, bajoński kredyt, depresja i przyjaciel Łukasz. Dziewczyna musi poskładać na nowo świat, który listopadowej nocy rozsypał się na miliony kawałków o ostrych krawędziach. Czy Pola poukłada swoje życie i pozwoli sercu otworzyć się na nową miłość?

Książkę przeczytałam jednym tchem, w jeden wieczór. Napisana jest prostym, aczkolwiek naładowanym ładunkiem emocjonalnym językiem. Czyta się przyjemnie, historia Poli, Aleksa i Łukasza wciąga od pierwszej strony i nie pozwala odłożyć lektury na bok. Jest to powieść przewidywalna, ale z pewnością nie nudna. Koleje losu bohaterów wzruszają i skłaniają do refleksji nad kondycją własnego życia. Autorka porusza tak ważne tematy jak bariery komunikacyjne między pokoleniami, homoseksualizm, nieszczęśliwa miłość...
Książka pokazuje, że każdego dnia należy doceniać życie. Jesteśmy ty tylko na chwilę, nie wiedząc kiedy Mojry przetną swoje nici. Autorka pokazuje też, że zawsze należy być otwartym na miłość, która czasem jest bliżej niż się zdaje...

Mimo, iż opis wydawcy jest nieszczególnie porywający, powieść Magdaleny Witkiewicz ma w sobie coś. Dramatyczne losy bohaterów towarzyszą wciąż mojej głowie. Po prostu bądź wyciska łzy z oczu, skłania do refleksji, ukazuje miłość i wszystkie jej kolory.
To jedna z tych książek, które otulają ciepłem w zimny dzień i przywracają wiarę w dobro, miłość, sens życia...

Jestem świeżo po lekturze książki, która swego czasu niemal opanowała blogosferę. Wszędzie było o niej głośno. Myślałam: ot, kolejna historyjka o biegu z przeszkodami do ołtarza. Na jakiś czas zapomniałam o tej książce, do czasu podsumowań czytelniczych minionego roku na blogach. W końcu, korzystając z atrakcyjnej promocji w internetowej księgarni, skusiłam się na tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziś o książce, którą przeczytałam w ramach dwóch wyzwań Bookathonu - książka z czymś czerwonym na okładce oraz książka polskiego autora. Można powiedzieć, że upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu:) Jakie zło tym razem czai się w pozornie sielskim Lipowie?

W trzecim tomie sagi o policjantach z Lipowa poznajemy dawne dzieje. Retrospekcje przenoszą nas do 1998 roku, w którym doszło do tragedii, która wstrząsnęła Lipowem. Zginęły wtedy cztery niewinne osoby, w tym Roman Podgórski i Jan Kamiński - ojcowie Daniela i Pawła. Bolesna sprawa powraca wraz z wyjściem na wolność podpalacza Tytusa Weissa.
Kolejnym ciekawym wątkiem jest sprawa sekty, urzędującej swego czasu w okolicznym lesie. Sprawę sprzed lat bada naukowiec Jerzy Grala. W latach 60-tych 35 osób popełniło zbiorowe samobójstwo, sprawa powraca wraz z odnalezieniem tajemniczego szkieletu. Z czasem pojawia się zbyt dużo zbiegów okoliczności, by traktować sprawę podpalenia i sekty oddzielnie.

Ponownie wychodzą na jaw sprawy, które dawno zostały pogrzebane lub objęte klauzulą milczenia. Okazuje się, że zwykli, szarzy ludzie noszą w sobie ciężar tajemnic, które nie dają im spokoju.
Daniel Podgórski i Paweł Kamiński małymi krokami odkrywają prawdę, która wywraca do góry nogami ich wyobrażenie o strasznym listopadowym dniu 1998 roku - dniu śmierci ich ojców. Zwłaszcza Paweł musi skonfrontować kryształowy portret ojca z rzeczywistością. Odkryte fakty zasiewają ziarno niepewności... Czytelnik poprzez retrospekcje poznaje szokującą prawdę o feralnym dniu, lecz Daniel - nie do końca.

Z największą przyjemnością przeczytałam kryminał Katarzyny Puzyńskiej. Lipowo jest mi bardzo bliskie. O ile dwa poprzednie tomy sagi, czyli Motylek i Więcej czerwieni podobały mi się, to w przypadku Trzydziestej pierwszej jestem po prostu zachwycona. Książka rozbudziła moją ciekawość już od pierwszej strony. Prawdziwi mordercy okazali się dużym zaskoczeniem! Budzący grozę las, samotna osada owiana złą sławą, sekretne tunele, zaginiony klejnot i odkryty po latach szkielet - czy to nie brzmi zachęcająco?

Autorka porusza także częsty problem mieszkańców małych miejscowości - bezrobocie, alkohol, przemoc domowa...

Zakończenie powieści sugeruje rewolucję w osobistym życiu Daniela. Mam nadzieję na rozwinięcie tego wątku w kolejnym tomie, który na szczęście mam na półce:)
W Trzydziestej pierwszej spotykamy starą gwardię policjantów, z wyjątkiem wąsatego Rosoła i kontrowersyjnej Klementyny Kopp. Poznajemy nową policjantkę - Emilię Strzałkowską, która zdaje się pozostać w Lipowie na dobre, zwłaszcza, że... ale zaraz, to już musicie doczytać sami, nie chcę psuć przyjemności z lektury:)

Polecam tę książkę, jak i pozostałe Katarzyny Puzyńskiej. To wspaniała rozrywka nie tylko dla fanów kryminałów. Tło obyczajowe za każdym razem zaskakuje mnie swoją realnością i znajomością ludzkiej mentalności. Zagadka - jak zwykle - nieprzewidywalna. Bohaterowie - barwni i z tak zwaną przeszłością. Warto przeczytać.

Dziś o książce, którą przeczytałam w ramach dwóch wyzwań Bookathonu - książka z czymś czerwonym na okładce oraz książka polskiego autora. Można powiedzieć, że upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu:) Jakie zło tym razem czai się w pozornie sielskim Lipowie?

W trzecim tomie sagi o policjantach z Lipowa poznajemy dawne dzieje. Retrospekcje przenoszą nas do 1998 roku, w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wraz z nowym wydaniem książki Przeminęło z wiatrem (wydawnictwa Albatros) postanowiłam nieco odświeżyć tę historię przez ponowne przeczytanie. Powieść tę poznałam już wiele lat temu, jednak chętnie powróciłam do dziejów nonkonformistycznej Scarlett. Będąc nastolatką bardzo podobały mi się piękne suknie bohaterek, szarmanccy dżentelmeni, bale i wspaniałe posesje bogatych plantatorów. I tak jest do dziś. Wtedy jednak nie dostrzegałam o czym naprawdę jest ta książka... Jeśli macie ochotę posłuchać o upadku Południa, czytajcie dalej.

Rok 1861. Szesnastoletnia Scarlett O'Hara wiedzie beztroski żywot panny z dobrego domu. Żyje od balu do balu, zawsze otoczona wianuszkiem wielbicieli. Zna wszystkie kobiece sztuczki, wabiące młodych mężczyzn. Trzepoczące rzęsy i przymrużone zielone oczy wraz z umiejętną konwersacją, nikogo nie pozostawią obojętnym. Lubi flirtować i jest świadoma uroku, jaki wokół rozsiewa. Marzy o małżeństwie z ideałem męskiego rodu, mieszkającym w Dwunastu Dębach Ashleyem Wilkesem. Kiedy dowiaduje się o zaręczynach "wybranka" z Melanią Hamilton, jej świat prawie wali się w gruzy. Na złość Ashleyowi wychodzi wkrótce za mąż za brata Melanii, a po dwóch miesiącach zostaje wdową. Południe staje w obliczu wojny secesyjnej. Dla kolegów Scarlett jest to przygoda i okazja do "pogonienia" Jankesów. Wkrótce okaże się, jak bardzo się mylili...

Życie Scarlett obfituje w tak liczne przeżycia, że mogłaby nimi obdarzyć kilka kobiet. Wciąż darzy uczuciem Asleya, który jest niczym niezdobyta twierdza. Po śmierci męża , przenosi się do Atlanty, by zamieszkać z Melanią i jej ciotką. Wtedy zaczyna flirtować z poznanym wcześniej zawadiaką, uwodzicielem i przemytnikiem - Rhettem Butlerem. Co z tego, że jest w żałobie? Przecież nie do twarzy jej w czarnym kolorze, zresztą chce się bawić. Scarlett kilkakrotnie naraża na szwank swoją dobrą opinię, siejąc zgorszenie swoim zachowaniem, np. tańcami podczas żałoby. Nie pasuje do konserwatywnych dam Atlanty i wcale się tym nie przejmuje. Żyje tak jak chce, napominana przez piastunkę Mammy i podziwianą matkę obiecuje oprawę, jednak na obietnicach się kończy.

W czasie wojny podstępem wychodzi drugi raz za mąż, ponownie za człowieka, którego nie kocha. Wojna uczyniła z niej zimną i wyrachowaną istotę - zrobi wszystko by zdobyć pieniądze, potrzebne na uratowanie rodzinnego domu - Tary. Dowiaduje się się czym jest nędza i głód. Wtedy właśnie postanawia zrobić wszystko, żeby już nigdy nie być głodną. Z czasem staje się bogatą kobietą, właścicielką tartaków. To także budzi sprzeciw i niechęć mieszkańców. Co jakiś czas pojawia się wokół niej Rhett Butler, w końcu dochodzi do małżeństwa. Oczywiście w atmosferze skandalu. Powiernicą bohaterki jest uosobienie szlachetności i wielkiej dobroci - Melania, która nie dostrzega niechęci bratowej wobec swojej osoby.

Scarlett miała wszystko. Pogoń za pieniędzmi przysłoniła jej życie rodzinne. Nie doceniła miłości człowieka, który ją kochał. Całe życie pragnęła kogoś, kto był idealnym wyobrażeniem miłości, jednak tej prawdziwej - nie dostrzegała.

Przeminęło z wiatrem to historia upadku wielkiego Południa. Wskutek wojny zostaje zniszczone życie bogatych panów, właścicieli wielkich plantacji bawełny i pięknych dam. Pycha i duma obywateli została zmieciona z powierzchni ziemi, niczym ich okazałe majątki. Beztroska odchodzi w zapomnienie razem z wielkimi dworami, balami, armią niewolników. Role się odwracają. Uciemiężeni niewolnicy stają się wolnymi obywatelami, mają prawo do głosowania i decydowania o własnym losie. Niejednokrotnie dochodzi do scysji między białymi a czarnymi. Natomiast bogacze Południa - niektórzy zbudowali swoje życie od nowa, ciężko pracując, co przed wojną było nie do pomyślenia, inni - tak jak Ashley, określają powojenny czas jako "zmierzch bogów", nie umieją odnaleźć się w nowych czasach. Ciężko uprawiać ziemię rękami, które niegdyś przewracały kartki wielkich dzieł literatury czy grały na fortepianie... Ashley nie widzi swojej roli w nowym ustroju politycznym, czuje się bezużyteczny. Jest słabą jednostką, która nie widzi sensu życia i podobnie jak Scarlett - żyje ułudą, nie docenia tego, co ma...

Powieść Margaret Mitchell to także historia upadku Scarlett. Dziewczyny, usilnie wychowanej na damę, która wskutek ciężkich przeżyć wojennych staje się nastawioną wyłącznie na zysk i korzyści osobą. Mężczyzn traktuje przedmiotowo. Godnym przeciwnikiem okazuje się dopiero Rhett Butler - podobny do niej egoista, w głębi duszy skory do miłości człowiek. Całe życie wzdychała do Ashleya, nie dostrzegając szczęścia u swego boku. Świadomość przyszła za późno...

Powieść zawiera mnóstwo ciekawych postaci. Na szczególną uwagę zasługuje Melania Hamilton - z pozoru nudna i bezbronna mała istotka, od początku do końca wierna swoim ideałom, to prawdziwa ostoja południowców; Rhett Butler - według mnie najtragiczniejsza postać tej powieści; Mammy - pełna godności i mądrości murzyństa piastunka Scarlett, Gerald O'Hara - irlandzki dorobkiewicz, wypowiadający sławny cytat o ziemi, jako jedynej wartości, dla której warto żyć. Jego córka w swoim czasie przekonuje się, ile prawdy jest zawarte w słowach ojca.

Przeminęło z wiatrem to wspaniała, epicka powieść o "zmierzchu bogów", napisana pięknym językiem, pełnym porównań i plastycznych opisów. Posiada tyle ciekawych wątków i epizodów, że nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Wszystko podane z solidną porcją historii, która pasjonuje. Polecam lekturę absolutnie każdemu. Moim zdaniem to nie jest historia o miłości, a przynajmniej nie tylko. To właśnie "zmierzch bogów", upadek wielkiego Południa i zmiany w ludzkiej mentalności.

Wracając po latach do tej powieści, delektowałam się tą lekturą. Zachwyciłam się wizerunkiem niezłomnych ludzi Południa, wyrazistymi charakterami bohaterów, a także perypetiami Scarlett, która co prawda nie wzbudza mojej sympatii, jednak na końcu tej historii budzi moje współczucie.

Pomyślę o tym wszystkim jutro, w Tarze. Zniosę to wtedy lepiej. (...) Mimo wszystko, życie się dzisiaj nie kończy.

Wraz z nowym wydaniem książki Przeminęło z wiatrem (wydawnictwa Albatros) postanowiłam nieco odświeżyć tę historię przez ponowne przeczytanie. Powieść tę poznałam już wiele lat temu, jednak chętnie powróciłam do dziejów nonkonformistycznej Scarlett. Będąc nastolatką bardzo podobały mi się piękne suknie bohaterek, szarmanccy dżentelmeni, bale i wspaniałe posesje bogatych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny - głosi napis na okładce Chłopca w pasiastej piżamie. 200 stron o znajomości bez szans przeżycia. Oto książka, która nikogo nie pozostawi obojętnym...

Szanowana niemiecka rodzina przeprowadza się z Berlina do miejscowości Po-świecie. Dziewięciolatek Bruno z niechęcią opuszcza Berlin, zostawiając tam kolegów i poręcz do zjeżdżania. Przeprowadza wiąże się z pracą ojca, niemieckiego oficera, z którym "Furia" wiąże wielkie nadzieje.

- Ja myślę, że to bez sensu - oznajmił Bruno kilka godzin po przyjeździe, gdy Maria rozpakowywała na piętrze jego bagaże. (...)

- Myślenie, nas nie stać na taki luksus - stwierdziła matka (...) - Wszelkie decyzje podejmują za nas pewne osoby.

Chłopiec otoczony niemal samymi dorosłymi, nudzi się i zaczyna zwiedzać okoliczne tereny, pod niespokojnym okiem matki, która zdaje się być niezadowolona z całej sytuacji. Dla ojca natomiast ważniejsza jest praca i obowiązki wobec wyższej władzy. Pewnego dnia, znudzony Bruno odkrywa okolicznych mieszkańców. Widzi druciane ogrodzenie, niskie budynki i unoszący się z wysokich kominów dym. Mało tego: odkrywa, że mieszkają tam dorośli i dzieci. Niedługo potem spotyka chłopca mieszkającego za ogrodzeniem. Podobnie jak Bruno, ma 9 lat i obchodzi urodziny tego samego dnia. Między dziećmi zawiązuje się nić przyjaźni. Nowy znajomy to Szmul - syn żydowskiego zegarmistrza. Mimo swych dziewięciu lat, wie czym jest wojna i jakie niesie konsekwencje. Co przyniesie ta znajomość? Nietrudno się domyślić, że to historia pozbawiona hollywoodzkiego zakończenia.

Drut kolczasty odgradzający chłopców urasta do rangi symbolu. Dzieli świat ludzi i tych, którzy zdaniem niemieckich żołnierzy, nie są godni miana człowieka. Stanowi granicę między bezpiecznym światem Bruna a światem zagłady, niesprawiedliwości i cierpienia.
Bruno nie rozumie tego, co dzieje się po drugiej stronie. Próbuje po dziecięcemu tłumaczyć to sobie, mówiąc przykładowo o zabawie.

Inaczej pojmuje świat dwunastolenia siostra Bruna - Gretel. dziewczynka jest przykładem, jak łatwo zmanipulować umysł młodego człowieka. Gretel chłonie ideologię niemieckich nazistów niczym gąbka - jest nią zafascynowana i z wielkim oddaniem powtarza hasła hitlerowskie. Stanowi idealny materiał do organizacji Hitlerjugend. Początkowo bawi się lalkami, potem okleja pokój nazistowskimi plakatami - oto jeden z przykładów propagandy. Podobnie jak dorośli, gardzi mieszkańcami baraków. Uważa ich za coś gorszego.

W książce widoczne jest umiłowanie do czystości rasy, liczy się dobre pochodzenie. Niewygodni ludzie, czy tacy, co do których istnieją jakiekolwiek podejrzenia na temat przodków są natychmiast eliminowani. Tak było z nadużywającym władzy porucznikiem Kotlerem - wraz z wyjściem na jaw przeszłości jego ojca, Kotler został natychmiast oddalony. Podobnie z babcią Bruna - kontakty zostały mocno ograniczone, po bezpośrednim wyrażeniu swoich poglądów i jawnego niezadowolenia wobec profesji syna.

Warto zwrócić uwagę na niezgodność historyczną. W czasie panowania hitlerowców, nie mogłoby dojść do jakichkolwiek kontaktów więźniów obozu z osobami z zewnątrz. Nikt nie mógłby podejść do ogrodzenia, nie mówiąc już o zabawie w piłkę czy grze w warcaby. Autor nie wspomina o wieżach wartowniczych czy strażnikach. Nierealne jest również wykonanie podkopu i przedostanie się do obozu, omijając przy tym napięcie w ogrodzeniu. Jednak w tym przypadku, gdy bohaterami są dzieci, nie razi aż tak bardzo.

Praca ojca Bruna okazała się mieczem obosiecznym. Sam decydował o ludzkim życiu, aż w końcu ostrze zwróciło się przeciwko niemu. Los okrutnie zadrwił z niemieckiego oficera.

John Boyne przedstawia w powieści brutalne zderzenie dwóch światów - bezpiecznego świata Bruna z przerażającym, naznaczonym konsekwencjami wojny światem Szmula. Te dwie postaci przypominają nieco Małego Księcia. Obaj poszukują odpowiedzi na nurtujące pytania i nie do końca rozumieją czas, w którym przyszło im żyć. Są równolatkami, ale jakże różnie naznaczonymi przez los. Bruno charakteryzuje się dziecięcą naiwnością, Szmul dźwiga na wątłych barkach ciężar obozowych doświadczeń - stratę rodziny i okrutne traktowanie.

Dzieli ich wszystko, jednak wobec śmierci są tacy sami.
Jeden z nich znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Drugi był Żydem - tyle i aż tyle.

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny - głosi napis na okładce Chłopca w pasiastej piżamie. 200 stron o znajomości bez szans przeżycia. Oto książka, która nikogo nie pozostawi obojętnym...

Szanowana niemiecka rodzina przeprowadza się z Berlina do miejscowości Po-świecie. Dziewięciolatek Bruno z niechęcią opuszcza Berlin, zostawiając tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ten mroczny, niczym ze skandynawskiego kryminału poranek, postanowiłam napisać nieco o pierwszym tomie lubianej przeze mnie sagi o rodzinie Dollangangerów. Nie ukrywam, że do sięgnięcia po tę książkę, zaintrygował mnie opis. Nie wierzyłam, że jest to powieść obyczajowa. według wydawcy jest to wciągająca powieść o rodzinnych tajemnicach i zakazanej miłości. Jakie są moje wrażenia? Zapraszam do dalszej lektury.
Kwiaty na poddaszu opowiadają o rodzinie Dollagangerów. Kiedy głowa rodziny ginie w wypadku, matka z czwórką dzieci wraca do rodzinnego domu, zwanego Foxworth Hall, z którego uciekła w atmosferze skandalu przed wielu laty. Powodem ucieczki było małżeństwo z bliskim krewnym, co wzbudziło sprzeciw rodziców. Dziadkowie uważają swoje wnuki za przeklęte.
Dzieci - Chris, Cathy oraz bliźniaki - Cory i Carrie, zostają umieszczeni na strychu wspaniałej rezydencji Foxworthów. Matka tłumaczy to obawą przed gniewem dziadka. Ma bowiem nadzieję odzyskać jego "miłość i łaskę", czyli stać się z powrotem bogatą, opływającą w luksusy kobietą. Ze względu na stan zdrowia ojca sądzi, że wkradanie się w jego łaski nie potrwa długo.

W czasie gdy Corrine żyje sobie beztrosko, uczestnicząc w przyjęciach i wycieczkach, jej dzieci żyją na poddaszu, niczym w więzieniu. Pozbawieni światła słonecznego, możliwości swobodnego wyjścia, zaczynają powoli przypominać zwiędłe kwiaty - zwłaszcza dwoje młodszych dzieci. Wciąż żyją nadzieją i złudzeniami. Liczą na powrót matki i normalne życie. Ta odwiedza ich coraz rzadziej. Dzieci znajdują się pod nadzorem surowej babki, która wydaje się wyzuta ze wszelkich ciepłych uczuć. Jest zimną i okrutną kobietą. Dopatruje się we wnukach najgorszych cech i wciąż sugeruje powtórzenie grzechu Corrine. Życie czwórki beztroskich, radosnych dzieci diametralnie się zmienia. Żyją w ciągłym strachu przed demoniczną babcią. Na dodatek między Cathy a Chrisem tworzy się szczególna więź... Czy kiedykolwiek opuszczą poddasze? W ich głowach powstaje pewien plan...

Kwiaty na poddaszu to owszem, powieść obyczajowa, ale mroczna niczym niejeden kryminał. Cieżko opisać tę gestą atmosferę niejasności i tajemnic rodu Foxworthów. Na podium wysuwa się tu postać babki i matki. Od samego początku krucha, delikatna Corrine miała swój niecny plan, który konsekwentnie realizowała - dosłownie po trupach. To bez dwóch zdań najczarniejszy charakter tej książki. Nie cofnie się przed niczym, by znów osiągnąć pozycję bogatej arystokratki. Nie ma wyrzutów sumienia, nie dostrzega krzywdy swoich dzieci. Kupuje im drogie zabawki i ubrania, jako rekompensatę swojej ciągłej nieobecności. Trzymanie dzieci pod kluczem i chciwość matki doprowadziły do tragedii i nieodwracalnych skutków, mających wpływ na kolejne pokolenia rodu.


Rodzeństwo spędziło na poddaszu 3 lata i 5 miesięcy...

Bóg nie pisał scenariuszy dla małych graczy tu, na dole. Sami je sobie pisaliśmy - każdym przeżytym dniem, każdym słowem, każdą myślą wyrytą w pamięci. Mama też napisała scenariusz. był bardzo zły. Kiedyś miała czworo dzieci, które uważała za absolutnie doskonałe. Teraz nie miała żadnego. Kiedyś miała czworo dzieci, które ją kochały i uważały za absolutnie doskonałą - teraz nie miała żadnego, które by tak uważało.

Ta książka to wstęp do dalszych zawirowań tej rodziny. To niezwykle barwna opowieść, ukazująca do czego prowadzi bezwzględna próżność. Polecam lekturę tego, jak również kolejnych czterech tomów.

W ten mroczny, niczym ze skandynawskiego kryminału poranek, postanowiłam napisać nieco o pierwszym tomie lubianej przeze mnie sagi o rodzinie Dollangangerów. Nie ukrywam, że do sięgnięcia po tę książkę, zaintrygował mnie opis. Nie wierzyłam, że jest to powieść obyczajowa. według wydawcy jest to wciągająca powieść o rodzinnych tajemnicach i zakazanej miłości. Jakie są moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znajomość z twórczością królowej szwedzkich kryminałów - Camilli Lackberg zaczęłam dość nietypowo. Dlaczego? Kilka lat temu, podczas fali polularności autorki w naszym kraju, sięgnęłam po Księżniczkę z lodu. Uczucia targające mną po lekturze nie były na tyle silne, żeby sięgnąć po kolejne tomy. W ciągu tych lat pamięć o Lackberg nieco przygasła, do czasu, kiedy wydano Pogromcę Lwów. Następstwem fascynującej (tym razem) lektury był zakup pozostałych tomów, mieszczących się pomiędzy Księżniczką z lodu a Pogromcą.
Przyszedł czas na drugi tom serii czyli Kaznodzieję. Co o nim sądzę?

Akcja rozgrywa się w małej szwedzkiej miejscowości o nazwie Fjallbaca. Spokój mieszkańców zaburza wieść o morderstwie młodej kobiety, której ciało zostaje podrzucone w uczęszczanym Wąwozie Królewskim. Czyn jest tym bardziej makabryczny, że zwłokom towarzyszą jeszcze dwa szkielety. Okazuje się, że morderstwo ma związek z zaginięciami sprzed dwudziestu pięciu lat. Policjanci pod przewodnictwem Patrika Hedstroma rozpoczynają dochodzenie. Wkrótce morderca przypomina o swoim istnieniu, uprowadzając kolejną dziewczynę.

Policyjnemu dochodzeniu towarzyszy wątek poboczny w postaci osobistego życia bohaterów - głównie Eriki, która spodziewa się dziecka i jej ukochanego Patrika. Jesteśmy obserwatorami zmagań Eriki z nieproszonymi gośćmi, co momentami jest komiczne (wspaniała scena z miejscem docelowym obiadu), a także troski o maltretowaną siostrę Annę.
Szwedzkie kryminały kojarzą się zwykle z zimową aurą - wszędzie biało, mroźno, złowieszczo... W tym przypadku jest inaczej - mamy upalne lato. Łatwo było mi się wczuć w położenie bohaterów, nadal mając w pamięci wcale nie tak dalekie 38stopniowe upały.

Książka zaczyna się ciekawie. Morderstwo mające związek z pogrzebaną sprawą sprzed wielu lat, dwie wrogie sobie rodziny, kontrowersyny tytułowy Kaznodzieja i jego synowie vel ręce, które leczą, tajemnice i dawne niesnaski. Ciekawy materiał lecz w moim subiektywnym odczuciu - słabsze wykonanie.
Historia dłuży się, wręcz nudzi, niby są zwroty akcji, ale to za mało, żeby przyciągnąć moją uwagę. Pojawiają się nowe dane, wtedy akcja nieco przyspiesza, ale w żaden sposób nie mogę nazwać jej mianem wartkiej. Przyznam, że bardziej ciekawił mnie wątek obyczajowy - perypetie Eriki z gośćmi czy kłopoty Anny z byłym mężem i nowy romans z podejrzanym typem.

Książkę czyta się bardzo szybko, jest to przyjemna i odprężająca lektura. Zabrakło jednak tej iskry, która sprawia, że nie mogę się oderwać od czytania, a w myślach typuję sprawcę - który notabene w tym wypadku jest łatwy do zdemaskowania. Mam nadzieję, że kolejne tomy okażą się ciekawsze.

Znajomość z twórczością królowej szwedzkich kryminałów - Camilli Lackberg zaczęłam dość nietypowo. Dlaczego? Kilka lat temu, podczas fali polularności autorki w naszym kraju, sięgnęłam po Księżniczkę z lodu. Uczucia targające mną po lekturze nie były na tyle silne, żeby sięgnąć po kolejne tomy. W ciągu tych lat pamięć o Lackberg nieco przygasła, do czasu, kiedy wydano...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po świetnej Kasacji, z największą ciekawością czekałam na pojawienie się na półkach księgarni drugiego tomu.
I oto nadszedł wyczekiwany dzień 22 października, a wraz z nim Zaginięcie albo Chyłka&Zordon powracają.
Byłam niezwykle ciekawa kolejnych perypetii prawników kancelarii Skylight oraz intrygi, która sprawi, że jak mantrę będę powtarzać "Jeszcze jeden rozdział i idę spać" oczywiście tego nie czyniąc. Czym tym razem uraczył czytelników Remigiusz Mróz? Zapraszam do dalszej lektury.

Tytułowe Zaginięcie traktuje o zaginięciu trzyletniej Nikoli Szlezyngier - córki dobrze sytuowanych ludzi. Dziewczynka zniknęła jak kamfora. Rodzice zarzekają się, że zostawili dziecko w pokoju, okna i drzwi zostały zamknięte, dodatkowo przez całą noc był włączony alarm. Dziecko wyparowało czy zostało porwane przez pozaziemską cywilizację? Nic z tych rzeczy. Joanna Chyłka vel Jadowity Język i Kordian Oryński podejmują się obrony (tak, obrony!) sprawy niemalże beznadziejnej -wszystko wskazuje na winę rodziców. Rzecz jasna nikt nic nie widział i nie słyszał. Do czasu...

Akcja rozgrywa się w małej miejscowości Sajenko. Dom potentata branży logistycznej sąsiaduje z lasem i jeziorem. Jest to głusza, gdzie nadepnięcie na gałązkę dźwięczy w uszach niczym hałas na autostradzie. Co się stało z Nikolą? Zaginięcie, uprowadzenie, morderstwo? Opinia publiczna wydała wyrok, tymczasem przed tandemem prawników ze Skylight batalia w sądzie.
Na jaw wychodzą ciemne sprawki oskarżonych, a także mieszkańców okolicy. Pojawiają się tropy, wychodzą na jaw pewne zależności i związki. Chyłka i Zordon nie zdają sobie sprawy jak daleko ta sprawa ich zaprowadzi... Zawodowo i prywatnie.
Remigiusz Mróz barwnie odmalował klimat małej miejscowości z duszną atmosferą sprawek z przeszłości, wzajemnych relacji, swego rodzaju wykluczenia pewnych osób.Tutaj każdy ma swoją historię, nie ma ludzi bezpłciowych. Autor ukazał kontrast między postrzeganiem człowieka przez innych a tym jakim jest naprawdę.

Najciekawszy duet polskiej palestry w postaci Chyłki i Zordona nie zawodzi. Aplikant nabiera pewności siebie, coraz bardziej rozwija skrzydła, pierwszy raz występuje sam na sali sądowej. Czy to wpływ togi czy patronki? Natomiast Chyłka mająca w zanadrzu ripostę na każdą okazję chwilowo wypada z gry, jednak imponuje ponadprzeciętnym zaangażowaniem w sprawę i intuicją. Ich słowne potyczki to błyskotliwa gra pełna zadziorności, niedopowiedzeń i mimo wszystko - sympatii.

Autor stworzył rewelacyjne portrety postaci; począwszy od oskarżonych, z których każde prowadzi własną grę, poprzez starszego człowieka z mroczną przeszłością, z którego los w perfidny sposób zadrwił, nikotynowego księcia, któremu pieniądz przysłonił definicję honoru, po lalusia bez moralnych zahamowań.

Siłą napędową tej książki jest mistrzowska intryga. Rozwiązanie zwala z nóg. I nie, to nie koniec zaskoczeń. Kolejna bomba napakowana związkiem zaskoczenia i niedowierzania spada na samym końcu. Akcja od początku chwyta za gardło i nie puszcza. I to cenię w książkach Remigiusza Mroza.
Zaginięcie to kolejny bestseller wirtuoza nieprzewidywalnych zakończeń.
REWELACYJNA lektura, której warto poświęcić swój czas.

Po świetnej Kasacji, z największą ciekawością czekałam na pojawienie się na półkach księgarni drugiego tomu.
I oto nadszedł wyczekiwany dzień 22 października, a wraz z nim Zaginięcie albo Chyłka&Zordon powracają.
Byłam niezwykle ciekawa kolejnych perypetii prawników kancelarii Skylight oraz intrygi, która sprawi, że jak mantrę będę powtarzać "Jeszcze jeden rozdział i idę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wczoraj przyszła do mnie paczka z dwiema wyczekiwanymi premierami tej jesieni; jedną z nich była książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt. Skazani na ból. Twórczość pisarki nie jest mi obca, dlatego wiedziałam czego się spodziewać. Jednak nie tym razem...

Skazani na ból to historia trudnej miłości Amelii i Aleksa. Ona - osiemnastolatka z zasadami, dobra uczennica, wychowywana nieco pod kloszem przez nader troskliwych rodziców. On - skinhead, nacjonalista, głęboko wierzący w ideały swojej subkultury. Pewnego dnia spotykają się i zaczyna się burzliwa znajomość czy raczej jazda po równi pochyłej.

Wraz z rozwojem akcji bohaterowie odkrywają swoje karty, wychodzą na jaw skrywane żale, zadry z przeszłości i tajemnice.Okazuje się, że Amelia nie jest taka kryształowa na jaką wygląda, z kolei Aleks pod maską twardego mężczyzny, kryje wrażliwą i bardzo zranioną duszę.Dziewczyna naznaczona tragedią i bardzo samotny, niedostępny chłopak zakochują się w sobie. Amelia poznaje świat neonazistów i nie potrafi, a także nie chce go zrozumieć. Uwielbienie dla Hitlera, rasizm, skrajny nacjonalizm to ideologie, które nie mieszczą jej się w głowie.Będąc częścią bractwa, Aleks zagłusza swoją samotność, brak porozumienia z rodzicami i przyrodnim bratem. Pielęgnowanie wyższości białej rasy, tzw. zadymy i poczucie, że gdzieś przynależy stają się niejako sposobem na życie.


Wskutek nieprzewidzianych zdarzeń świat dwojga osób rozbija się na kawałki. Chłopak musi dokonać najgorszego z możliwych wyboru - pójście za sercem czy tym, w co wierzy.
W pewnym sensie ideały Aleksa stały się dla niego obosieczną bronią.Jest takie powiedzenie o wojowaniu mieczem, jednak Autorka stawia w powieści jasny przekaz: Nie oceniaj...
Dzieliło ich wszystko - pochodzenie, relacje rodzinne, sposób bycia, towarzystwo, podejście do świata. Łączyła - miłość.Trudna, skazana na niepowodzenie i ból...

Prawda jest taka, że ty i ja to wyzwanie. Dla nas i dla świata nas otaczającego. Ja jestem gotowa je podjąć. A Ty?

Ta historia nie kończy się wyświechtanym i żyli długo i szczęśliwie. Jest przykładem czegoś wyjątkowego, co trwało zaledwie chwilę. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że lektura tej opowieści głęboko mną poruszyła, zwłaszcza scena z listem. Po lekturze nie mogłam pozbierać myśli.
Agnieszka Lingas-Łoniewska poprzez pryzmat bohaterów pokazuje, że dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Nie można pozwolić na destrukcję własnych uczuć i zagłuszanie głosu serca tym co łatwiejsze i wygodniejsze. Podążanie za większością również nie jest dobrym pomysłem.Trzeba pielęgnować w sobie wrażliwość i otworzyć swoje serce na drugiego człowieka - bo nigdy nie wiadomo, kiedy Mojry przetną swoje nici...

Wczoraj przyszła do mnie paczka z dwiema wyczekiwanymi premierami tej jesieni; jedną z nich była książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pt. Skazani na ból. Twórczość pisarki nie jest mi obca, dlatego wiedziałam czego się spodziewać. Jednak nie tym razem...

Skazani na ból to historia trudnej miłości Amelii i Aleksa. Ona - osiemnastolatka z zasadami, dobra uczennica,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po lekturze pierwszego tomu z malowniczym Lipowem w tle, wiedziałam, że przeczytanie kolejnych książek Katarzyny Puzyńskiej to tylko kwestia czasu. Na pozór senna atmosfera Lipowa oczarowała mnie. Zaczynając czytanie Więcej czerwieni wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Miałam nadzieję, że książka okaże się równie ciekawa, jak poprzedniczka, czyli Motylek. Jak wypadła konfrontacja? Czytajcie dalej...

Trwa upalne lato, żar leje się z nieba (brzmi znajomo?), asfalt topi się niczym wosk. Sprawa zabójstwa zakonnicy zdążyła już przycichnąć. Pewnego dnia w okolicach Lipowa zostają znalezione dwa ciała. Miejscowość zaczyna budzić się do życia... Dwie młode dziewczyny zostały zamordowane i okaleczone w bestialski sposób. Nikt nic nie widział nikt nie słyszał, nikt nic nie wie... Tymczasem morderca zaczyna pogrywać sobie z policjantami prowadzącymi śledztwo.

Jedna z ofiar, potocznie zwana Kózką to powszechnie lubiana, skromna dziewczyna, pracująca w okolicznym sklepie spożywczym. Druga - Śmieszka, jak same przezwisko wskazuje to typ dziewczyny, której wszędzie pełno. Obie dziewczyny pracowały w miejscowym ośrodku wypoczynkowym Słoneczna Dolina. Pada podejrzenie, że za tymi zdarzeniami stoi seryjny morderca - wkrótce do dwóch ofiar dołączają kolejne - Olga Brodnicka i Kamil Mazur - ratownik w Słonecznej Dolinie i syn policjanta biorącego udział w śledztwie. Na uwagę zasługuje fakt, że niegdyś zamordowani uczęszczali do jednej klasy. Atmosfera zaczyna gęstnieć i mrocznieć...

Śledztwo przejmuje Komenda w Brodnicy. W tym momencie spotykamy znajomych z pierwszego tomu - Daniela Podgórskiego i Klementynę Kopp. Dołączają do brodnickiej ekipy policjantów, prowadzących śledztwo. Śledztwo zbiega się z kryzysem w związku Daniela i Weroniki Nowakowskiej. Także Klementyna ujawnia rąbek swojej przeszłości.Co ciekawe - tym razem morderca jest w szczególny sposób związany z ekscentryczną panią komisarz.

Katarzyna Puzyńska wprowadziła wątek humorystyczny w postaci nadkomisarza Wiktora Cybulskiego. Ten człowiek to uosobienie elegancji, wyszukanego gustu (także kulinarnego), kultury wysokiej i skarbnica sentencji w jednym! Niektórych bohaterów te cechy kłują w oczy (i uszy), co przejawia się niechęcią i traktowaniem Cybulskiego jak nadętego ważniaka, tzw. miastowego.
Centrum dowodzenia pełni Komenda w Brodnicy, także w tej części nie spotkamy Marka Zaręby, Janusza Rosoła, Pawła Kamińskiego czy dobrej duszy komisariatu - pani Marii. Mamy za to prokuratora Czarneckiego, współpracującą psycholog Julię Zdrojewską i Romana Mazura.

Niemal każda z postaci ma w zanadrzu jakąś tajemnicę. Autorka sugestywnie przedstawiła realia życia młodych ludzi na wsi. wielu chce się stąd wyrwać i zamieszkać w mieście, atmosfera małej wsi dusi bowiem i przytłacza. Jak to często bywa, problemem są pieniądze. Katarzyna Puzyńska pokazuje w swej powieści, do czego zdolne są osoby, w tym przypadku młodzi ludzie, którym zależy na rozpoczęciu nowego, lepszego życia. Czasem pogarda dla własnych czynów pojawia się za późno...

Pisarka umieściła na kartach Więcej czerwieni ważny temat przemocy. Powszechnie wiadomo, jak okrutne potrafią być dzieci. Okazuje się, że po wielu latach rana u pokrzywdzonych jest ciągle żywa, natomiast sprawcy także nie mogą zaznać spokoju - sumienie wciąż przypomina o tym, co stało się przed laty. W tej książce słowo przemoc ma kilka wymiarów; chodzi także o przemoc wobec kobiet - temat wciąż aktualny i bolesny. Są krzywdy, które nie zostaną zapomniane.

Idąc drogą eliminacji, po jakimś czasie można wytypować mordercę. Jednak akcja nie kończy się na ujęciu przestępcy. Zakończenie, jak to mówią, zwala z nóg - górę wzięły osobiste porachunki. Tego się nie spodziewałam!

Więcej czerwieni jak najbardziej polecam. Bardzo polubiłam Lipowo, okolice i mieszkańców. Książka może nie trzyma w napięciu tak jak Motylek, ale gwarantuje równie dobrą rozrywkę.

Po lekturze pierwszego tomu z malowniczym Lipowem w tle, wiedziałam, że przeczytanie kolejnych książek Katarzyny Puzyńskiej to tylko kwestia czasu. Na pozór senna atmosfera Lipowa oczarowała mnie. Zaczynając czytanie Więcej czerwieni wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Miałam nadzieję, że książka okaże się równie ciekawa, jak poprzedniczka, czyli Motylek. Jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Swego czasu widziałam tę książkę dosłownie wszędzie. Jako że miałam co czytać, nie zainteresowałam się bliżej Pochłaniaczem. Mimo to w głowie ciągle szumiała mi rekomendacja jednego z moich ulubionych pisarzy - Zygmunta Miłoszewskiego. Nadszedł czas, kiedy wreszcie mogłam się przekonać czy Katarzyna Bonda zasłużyła na zaszczytne miano królowej polskiego kryminału.

Pierwsze karty powieści witają nas prologiem. Akcja rozgrywa się w 1993 roku. Poznajemy rodzinę Staroniów, w tym czarną owcę rodu bliżej znaną jako "Słoń. Pisarka odkrywa zalążek ciemnych interesów wspomnianej osoby - na co dzień jubilera. Mamy bliźniaków - Marcina i Wojtka - siostrzeńców Słonia, którzy są niemal nie do odróżnienia; przynajmniej zewnętrznie. Ich ojciec pomaga Słoniowi w interesach, jednak ze względu na charakter całego procederu nie podchodzi do tego entuzjastycznie. Szybkie samochody, narkotyki, młoda dziewczyna, nastolatki wplątane w szemrane interesy - to musi skończyć się źle. Dwa niewinne życia zostają zakończone... Bliźniacy zostają rozdzieleni; można powiedzieć że rodzina zostaje rozbita.

Wtedy akcja przenosi się do 2013 roku. Poznajemy Saszę Załuską, uzdolnioną profilerkę,doktorantkę uniwersytetu w Huddersfield, a na dodatek tak zwaną kobietę z przeszłością. Sasza usiłuje iść do przodu mimo całego bagażu doświadczeń. Nawiązuje współpracę z policją jako niezależny ekspert. Ma pomóc w rozwiązaniu zagadki morderstwa gwiazdy przeboju Dziewczyna z północy - Janka "Igły" Wiśniewskiego. Okazuje się, że trop do rozwiązania zagadki znajduje się w starym hicie.

W tym momencie poznajemy całą feerię postaci. Mnogość osób, siatka powiązań mogą przyprawić o zawrót głowy. Początkowo trudno się połapać kto z kim i dlaczego, jednak stopniowo te pojedyncze puzzle tworzą zgrabną całość. Każda z przedstawianych postaci posiada mniej lub bardziej barwną lub mówiąc inaczej:zagmatwaną przeszłość. Dawne porachunki i przewinienia wychodzą na jaw...Niektóre powinny na zawsze zostać zapomniane...

Książka przypomina mi nieco pewien film Patryka Vegi. Katarzyna Bonda ukazuje mafiosów pod przykrywką prawych obywateli, ich porachunki i wzajemne zobowiązania. Poznajemy od wewnątrz ten brutalny światek, w którym nie ma sentymentów, a liczą się władza i pieniądze. Poznajemy poczynania bohaterów sprzed 20 lat i obecnie - niekiedy stanowi to uderzający kontrast. Katarzyna Bonda stworzyła prawdopodobny obraz rzeczywistości. Przemyt samochodów, narkotyki, usuwanie świadków i niewygodnych osób, bezkarność mafijnych bossów - czy nie o tym słyszymy co chwila w mediach?


Pochłaniacz to pierwszy z czterech tomów sagi o Saszy Załuskiej; z biegiem fabuły pojawiły się pewne niejasności, zajawki z przeszłości, których obecność sugeruje ciekawe wątki w następnych tomach. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ lubię, kiedy fakty z życia bohatera odkrywane są stopniowo. Jestem niezmiernie ciekawa, jak rozwinie się wątek Czerwonego Pająka.

Lektura miejscami jest nieco chaotyczna, trudno się odnaleźć w natłoku bohaterów, jednak przyznam, że podobały mi się fragmenty opisujące ich przeszłość. Całość jest mroczna i niepokojąca i co gorsza prawdopodobna - za każdym razem kiedy czytam lub oglądam "coś" w tej tematyce, uderza mnie brutalna prawda, że tak mniej więcej wygląda rzeczywistość, w której żyjemy - zakłamanie, bezkarność, korupcja...
Katarzyna Bonda przedstawia także ważne problemy zwykłych ludzi,typu alkoholizm czy ciąża u nastoletniej dziewczyny, a tym samym obnaża gorzką prawdę o nas samych - jak ludzie radzą sobie w takiej sytuacji. Właśnie: radzą czy zamiatają problemy pod dywan?

Autorka stworzyła całą siatkę powiązań między bohaterami - na uwagę zasługuje logiczne połączenie wszystkich postaci, a jest ich co niemiara:)

Zakończenie - do przewidzenia. Całość oceniam pozytywnie, choć wolę kryminały, które nieustannie trzymają w napięciu. W tym wypadku tego nie uświadczyłam.

Swego czasu widziałam tę książkę dosłownie wszędzie. Jako że miałam co czytać, nie zainteresowałam się bliżej Pochłaniaczem. Mimo to w głowie ciągle szumiała mi rekomendacja jednego z moich ulubionych pisarzy - Zygmunta Miłoszewskiego. Nadszedł czas, kiedy wreszcie mogłam się przekonać czy Katarzyna Bonda zasłużyła na zaszczytne miano królowej polskiego kryminału.

Pierwsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po lekturze pierwszego tomu Parabellum Prędkość ucieczki, kolejny przyszedł do mnie następnego dnia. Pierwszy tom rozbudził moją ciekawość do tego stopnia, że kolejny tom w rękach okazał się wyjątkowym uśmiechem losu.
Maria i Staszek, ekipa Bronka, kapitan Obelt, Christian Leitner - każda z wymienionych postaci znajduje się na zakręcie, z którego nie ma już powrotu. Można tylko iść przed siebie, będąc przygotowanym właściwie na wszystko. Najmniejsze potknięcie może powodować tragiczne skutki. Stawki są wysokie, a lodowaty oddech śmierci towarzyszy dniem i nocą...


W życiu bohaterów poznanych w pierwszym tomie cyklu, dużo się dzieje. Aż za dużo jak na jednego śmiertelnika.
Staszek i Maria muszą uciekać z Rawitscha. Pozbawieni dokumentów tożsamości, kluczą po lasach i kontynuują morderczy marsz ku pozornie bezpiecznej Francji. Droga wiedzie przez siedlisko nazistowskiej bestii. Scenariusz odgrywania roli Austriaków nie ma racji bytu. Ich sytuacja jest tym bardziej skomplikowana iż w razie jakiejkolwiek kontroli nie posiadają absolutnie niczego, co mogłoby potwierdzić ich tożsamość.

Bronek natomiast decyduje wraz z chorążym Chwieduszko o zaprzestaniu szukania kapitana Obelta. Decyzją obu, ekipa zmierza do Baranowicz - czyli miejsca zamieszkania ukochanej Bronka (czy tylko jego?) Anieli.

Kapitan Obelt trafia do oflagu, czyli obozu dla oficerów. Swoją postawą i przeżyciami, wzbudza niemały respekt i szacunek wśród innych jeńców.

I wreszcie Christian Leitner - zdegradowany w hierarchii, rozpoczyna osobistą rozgrywkę, której stawką jest własny honor. Na dodatek staje się pionkiem w czyjejś grze.

Trudno pisać coś więcej o fabule, nie zdradzając przy tym istotnych szczegółów. W życiu każdej postaci dzieje się mnóstwo. Jeśli tempo pierwszego tomu Parabellum było zawrotne, w tym przypadku określiłabym je jako porażające. Jest coś, co łączy bohaterów i czytelnika - oboje nie mają czasu na głębszy oddech.

W Horyzoncie zdarzeń obserwujemy metamorfozę postaci Staszka. Kiedy wymaga tego sytuacja staje się zimny i wyrachowany. Ma bowiem cel - dotrzeć z Marią do Francji. Momentami Maria nie poznaje narzeczonego. Gdzie podział się ten spokojny i łagodny barani łeb? Otóż Staszek w drugim tomie Parabellum DZIAŁA i to skutecznie. Niekiedy nawet po trupach... Kiedy trzeba zdobywa środek transportu, pieniądze, jedzenie - w sposób daleki od ogólnie przyjętego. Ma jednak swój honor i jest uczciwy - "pożyczone" rzeczy planuje oddać z nawiązką. Kiedy powodzenie planu ucieczki wisi na włosku nie waha się skorzystać z ostatecznego, radykalnego rozwiązania... A może wybiera mniejsze zło?

Zmianie ulegają relacje na linii Zaniewski - Chwieduszko. Wskutek wspólnych przeżyć zawiązuje się pomiędzy nimi nić braterskiej przyjaźni. Już nie skaczą sobie do gardeł. Jeden jest gotów stanąć w obronie drugiego. Dawne niesnaski odchodzą w niepamięć. Oboje dojrzewają.

Niemal każda postać posiada tajemnicę; niektóre wychodzą na jaw, inne czekają na wybicie swojej godziny. Nie umiem zdecydować czy bardziej zaskoczyło mnie pokrewieństwo dwóch zbrodniarzy, sekret podwójnego agenta czy losy Anieli, nie wspominając o przeszłości Marii.

W książce moją uwagę zwrócił kontrast dwóch światów. Polska nagle przestaje istnieć, ludzie każdego dnia walczą o życie. Ich cieniem są głód, strach, prześladowania. Natomiast we Francji życie toczy się spokojnie. Ludzie spotykają się w kawiarniach, chodzą do teatru, spacerują pięknymi ulicami. Życie kulturalne w pełnym rozkwicie.Nikt nie ucieka i nie spieszy się. Jednak wierność swoim zasadom powoduje chęć powrotu do dawnej Polski, o czym miał okazję przekonać się Stan.

Remigiusz Mróz wkomponował w tok akcji niezwykle mocne sceny, poruszające struny wrażliwości nawet największego stoika. Kres życia Lucasa, uderzająca w ludzką godność sześćsetkilometrowa podróż wagonem bydlęcym, ukazanie najgorszych ludzkich instynktów, uprzedmiotowienie człowieka, przypisywanie sobie roli pana życia i śmierci - tych literackich obrazów nie sposób wyrzucić z pamięci.

Finał, jak przystało na Autora, widowiskowy. Remigiusz Mróz to wirtuoz budowania napięcia.
Maria, Staszek, Bronek, Obelt, Holzer, Leitner - wszyscy minęli swój własny horyzont zdarzeń. To droga, z której się nie wraca...

Po lekturze pierwszego tomu Parabellum Prędkość ucieczki, kolejny przyszedł do mnie następnego dnia. Pierwszy tom rozbudził moją ciekawość do tego stopnia, że kolejny tom w rękach okazał się wyjątkowym uśmiechem losu.
Maria i Staszek, ekipa Bronka, kapitan Obelt, Christian Leitner - każda z wymienionych postaci znajduje się na zakręcie, z którego nie ma już powrotu. Można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego wrześniowego dnia buszując po Empiku, natrafiłam na jedyny egzemplarz powieści Remigiusza Mroza Prędkość ucieczki z cyklu Parabellum. Niemal podskakiwałam z radości, gdyż ciężko znaleźć pierwszy tom (przynajmniej tam, gdzie zwykle się zaopatruję).

Każdą wolną chwilę przeznaczałam na czytanie, niestety zbyt wielu ich nie było, stąd powolne tempo lektury. Z perspektywy czasu myślę, że to lepiej. Dlaczego? Czytajcie dalej...
Sama okładka powieści sugeruje, że mamy do czynienia z lekturą wojenną. I faktycznie, tak jest. Akcja rozgrywa się w sierpniu i wrześniu 1939 roku - znamienita data dla narodu polskiego. Historia sprawia, że życie dwóch braci Zaniewskich zmieni się raz na zawsze.

Młodszy Bronek jest sierżantem służącym w brygadzie na granicy z Rumunią. Jego nadpobudliwy i wybuchowy charakter często przysparza mu kłopotów. Sytuacja się zaostrza, kiedy dochodzi do bójki z przełożonym - chorążym Chwieduszko. Wkrótce wszelkie antagonizmy przestają być ważne. Wskutek napaści wrogów narodu na Polskę, oddział zostaje rozbity w pył. Przy życiu ostali się dwaj przeciwnicy, czyli Bronek, Chwieduszko, kapitan Obelt i młody szeregowy Kiljan. W tym momencie życie tej czwórki całkowicie się zmienia.


Mniej więcej w tym czasie, starszy z braci Zaniewskich - Staszek, wraz z narzeczoną Marią decydują się uciec do Francji. Tym bardziej, że Maria jest Żydówką, co samo w sobie stanowi wyrok śmierci. Towarzyszy im tajemniczy Holzer - znajomy rodziny Marii, człowiek z gatunku tych, których lepiej omijać po zmierzchu. Dzięki jego pomocy, przejęli tożsamość austriackich dziennikarzy. Wraz z rozwojem akcji spotykają na swojej drodze kapitana Wehrmachtu Christiana Leitnera, co przyniesie całej trójce, a zwłaszcza Marii i Staszkowi nieprzewidywalne skutki.

Ciężko jest pisać dalej o losach bohaterów, ponieważ chcąc nie chcąc musiałabym za wiele zdradzić, co mogłoby popsuć przyjemność z czytania osobom, które jeszcze nie miały okazji przeczytać pierwszego tomu Parabellum

Remigiusz Mróz przyzwyczaił już Czytelników do niebywałego tempa akcji - tak jest i w przypadku Prędkości ucieczki (co za znamienity tytuł). Akcja prowadzona jest dwutorowo - wątek Bronka i jego towarzyszy przeplata się z wątkiem Marii i Staszka, a nawet Christiana Leitnera. Autor przyjął strategię urywania wątku w najbardziej pasjonującym momencie - wtedy przenosimy się do innych bohaterów.
Tempo akcji jest zawrotne, co mi się ogromnie podobało. Skok ciśnienia gwarantowany:)

Niewątpliwą siłą tej powieści są bohaterowie, osadzeni w trudnych czasach. Mamy przedstawicieli Wojska Polskiego; Bronek Zaniewski to bohater wzbudzający wielką sympatię, ma poczucie humoru, jest honorowym zawadiaką całym sercem oddanym Ojczyźnie, a także pięknej kresowiance Anieli. Przykładem wielkiego heroizmu i hartu ducha jest kapitan Obelt. Podczas wymyślnych, ciężkich do wyobrażenia tortur, nie złamał się. Słowem nie zdradził swego oddziału. W najgorszych chwilach nie stracił nadziei. Postać ziemianina Kremmera to przykład komizmu postaci - jego dysputy były niezrównane! Posługując się stylistyką języka postaci, stwierdzam że podejmował bezskuteczne próby podjęcia dyskursu:). Mamy też mrukliwego chorążego Chwieduszko i szeregowego Kiljana, który w ciągu jednego popołudnia pożegnał beztroskie lata.

Staszek i Maria - to para jak ogień i woda. Ona bystra, komunikatywna dziewczyna, która potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji; on nieco wycofany, oaza spokoju. Dodam tylko, że oaza irytująca. Postać ta niejednokrotnie wytrącała mnie z równowagi. W tym związku zdecydowanie rządzi kobieta.
Podczas ucieczki towarzyszy im Holzer - dla mnie to najciekawsza postać powieści, może przez to że najbardziej tajemnicza. Typ spod ciemnej gwiazdy, o niejasnej przeszłości. Wiadomo, że prowadził ciemne interesy, przez swoje wpływy potrafi załatwić wiele rzeczy. W końcowej części książki pojawia się pewna sugestia co do pochodzenia Holzera - jak dla mnie to wyśmienita przystawka do drugiego tomu cyklu.

Z wątkiem Staszka i Marii od pewnego momentu związany jest żołnierz Wehrmachtu Christian Leitner. Jest to postać przecząca stereotypowemu wizerunkowi Niemca. Otóż, nie zgadza się z wszystkimi ideami Hitlera; jest honorowy i sprawiedliwy. Respektuje prawo każdego człowieka do godności, bez względu na pochodzenie. Nie odbiera życia bez powodu lub co gorsza - dla zabawy. Ten niezwykle charyzmatyczny dowódca wzbudza szacunek swoich żołnierzy, ale także zainteresowanie kogoś z góry... Jestem ogromnie ciekawa tego wątku w kolejnym tomie. Jego losy wskutek pewnego zdarzenia nierozerwalnie splotły się z działaniami Stanisława i Marii. Myślę, że dopiero teraz zacznie się dosłowna prędkość ucieczki...

Prędkość ucieczki to porywająca powieść, magnetyzująca swoim urokiem - nie sposób się oderwać od czytania. Co rozdział Autor serwuje mniejsze lub większe zaskoczenie. Zakończenie rozbudziło wielką ciekawość i ochotę na więcej. Cieszę, że kolejny tom Horyzont zdarzeń mam już w zanadrzu. Jednak mimo wielkiego zainteresowania muszę nieco odetchnąć od tej książki, a może tematyki... Sceny tortur poraziły mnie całą mocą swego okrucieństwa; ciężko było przez nie przebrnąć. Jednak musiały się tam znaleźć - uwiarygodniły postać najczarniejszego charakteru Prędkości ucieczki i pokazały heroizm jednego z bohaterów.

Zakończenie jak na Remigiusza Mroza przystało - mistrzowskie. Wśród wielu emocji towarzyszących mi podczas lektury zwycięża chyba nadzieja - na pomyślne wyjście z pułapek zastawionych na bohaterów.
Po raz kolejny przekonałam się, że nazwisko Mróz w polskiej literaturze oznacza gwarancję wartościowej literatury.

Pewnego wrześniowego dnia buszując po Empiku, natrafiłam na jedyny egzemplarz powieści Remigiusza Mroza Prędkość ucieczki z cyklu Parabellum. Niemal podskakiwałam z radości, gdyż ciężko znaleźć pierwszy tom (przynajmniej tam, gdzie zwykle się zaopatruję).

Każdą wolną chwilę przeznaczałam na czytanie, niestety zbyt wielu ich nie było, stąd powolne tempo lektury. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Będąc dzieckiem zaczytywałam się w baśniach Andersena i braci Grimm. Do dziś pamiętam zapach już wtedy pożółkłych kartek i oddziałujące na wyobraźnię ilustracje. Świat niezwykłych wydarzeń i postaci zafascynował mnie totalnie.
Jakiś czas temu przeczytałam, że książki Virginii C. Andrews to baśnie braci Grimm dla dorosłych. To hasło przywołało wspomnienia. Nie minęło wiele czasu, jak pogrążyłam się w lekturze Rodziny Casteel.
Powieść ta otwiera pięciotomową sagę o losach wspomnianej rodziny. Główną bohaterką jest Heaven Leigh Casteel. Dziewczyna mieszka z dziadkami, macochą, ojcem i rodzeństwem w najbiedniejszej części miasteczka Winnerow. Są pogardzani i nazywani hołotą z gór. Żyją w skrajnej nędzy, często nie mają co jeść ani co na siebie włożyć.Mieszkanie tej rodziny to raczej jednoizbowa lepianka. Dziewczyna ciężko pracuje, pomagając w domowych obowiązkach. Mimo życia w brudzie, głodzie i braku wsparcia ze strony rodziny, Heaven ma ambicje i nadzieję na lepsze życie.

Ojciec traktuje ją jak powietrze, ponieważ obwinia dziewczynę o śmierć jej matki, zmarłej podczas porodu, macocha zmusza do ciężkiej pracy, siostra Fanny wciąż przyprawia zmartwień. Jedyną bratnią duszą jest brat Tom.
Dziadkowie nieustannie usprawiedliwiają ojca Heaven, który prowadzi szemrane interesy i jest niemal wciąż nieobecny, skazując rodzinę na łaskę losu.


Marzenia dziewczyny są zabijane bezlitosną prozą życia. Na domiar złego, rodzeństwo zostaje rozdzielone w najgorszy z możliwych sposobów. Heaven trafia do domu przybranych opiekunów - niezrównoważonej Kitty i jej męża pantoflarza - Cala. Można powiedzieć, że trafia z deszczu pod rynnę. Ciężko pracuje w roli pomocy domowej, ku ciągłemu niezadowoleniu demonicznej opiekunki.
To dopiero początek historii, która trwa przez kolejne pięć tomów.

Po lekturze całej sagi, stwierdzam, że faktycznie znajdziemy tu postaci rodem z baśni - mamy Kopciuszka, złą siostrę, okrutną macochę, młodego księcia. Jednak nie wszystkie są czarno-białe. Postaciami sterują motywy z przeszłości, które prędzej czy później wychodzą na jaw.

Warunki życia Heaven zostały bardzo naturalistycznie przedstawione. Czytelnik jest zaskakiwany dosadnymi opisami wnętrza i obejścia chatki (a właściwie lepianki), wyglądem zmęczonych życiem dziadków bohaterki, czy krajobrazu - przyroda nie jest tu sprzymierzeńcem człowieka.

Virginia C. Andrews stworzyła barwne postaci, z których każda ma wyrazisty charakter. Tajemniczą postacią z przeszłości jest zmarła matka Heaven, po której została tylko lalka. W pewnym sensie tajemniczy jest też Luke - ojciec Heaven, ponieważ jednoznacznie nie wiadomo, dlaczego tak lekceważąco traktuje córkę. Dziadkowie to niemal relikty przeszłości - nie znają lepszego życia, więc nie mają ambicji, by poprawić swój byt. Przykładem czarnego charakteru są dwie macochy: pierwsza bez instynktu macierzyńskiego, druga samozwańcza i niezrównoważona psychicznie. Śledzenie jej poczynań wywoływało moje niedowierzanie i dreszcz negatywnych emocji. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że sceny z udziałem Kitty napawają grozą. Niejednoznaczną postacią jest też przybrany opiekun Cal - z biegiem czasu jego wszystkie postępki ujrzą światło dzienne.

Rodzina Casteel to historia dziewczyny, której ambicje przerastają trudne życie w górach. Mimo wszystkich złych rzeczy, które ją spotkały nie poddała się i wciąż miała nadzieję na lepsze jutro dla siebie i dla brata Toma. Współczułam jej, a zarazem gorąco kibicowałam.

Tę historię czytałam z zapartym tchem; los co chwilę szykował nowe "niespodzianki" dla Heaven. Momentami czułam się jak podczas seansu filmu grozy. Książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Sam prolog rozpoczyna się tak mroczną sceną, że na samą myśl, przechodzą mnie dreszcze.
Autorka stopniuje napięcie, co jakiś czas ujawniając tajemnice z przeszłości. Moje zainteresowanie plasowało się wciąż na wysokim poziomie. Rodzinę Casteel, jak i całą sagę - przeczytałam z przyjemnością.

Będąc dzieckiem zaczytywałam się w baśniach Andersena i braci Grimm. Do dziś pamiętam zapach już wtedy pożółkłych kartek i oddziałujące na wyobraźnię ilustracje. Świat niezwykłych wydarzeń i postaci zafascynował mnie totalnie.
Jakiś czas temu przeczytałam, że książki Virginii C. Andrews to baśnie braci Grimm dla dorosłych. To hasło przywołało wspomnienia. Nie minęło wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wsi spokojna, wsi wesoła...
Sielski krajobraz, pola, lasy, senne życie zwykłych ludzi i nieboskie stworzenie życzące dobrej nocy - czy wszyscy na sali już śpią? Objęcia Morfeusza nie ukołyszą was zbyt długo, ponieważ wieś Lipowo z książki Katarzyny Puzyńskiej Motylek - hola hola, o tym będzie później.

Akcja powieści rozgrywa się w małej miejscowości Lipowo. Punktami odniesienia na mapie tego malowniczego zakątka są kościół, posterunek policji, przystanek autobusowy, sklep spożywczy. Pewnego dnia dochodzi do makabrycznej zbrodni, burzącej porządek mieszkańców - zostaje zamordowana zakonnica. Takie rzeczy wśród porządnych ludzi! Kto to widział! Zaczyna się śledztwo pod przewodnictwem młodszego aspiranta Daniela Podgórskiego, syna lokalnego bohatera poległego w akcji. Z biegiem czasu na światło dzienne wychodzą skrzętnie skrywane tajemnice i przewinienia - zarówno mieszkańców i ofiar. Tak, ofiar, bowiem na zabójstwie jednej osoby się nie skończy.

Niemal każdy z bohaterów ma coś na sumieniu. Jak to mówią: Everyone has a little dirty laundry. Wszelkie rewelacje z życia wsi publikowane są na portalu internetowym, prowadzonym przez anonima, który zdaje się mieć wiedzę absolutną - nic się przed nim nie ukryje.

Pozory - jak wielu ludzi utkało z nich swoje życie... Każdego dnia wkładają maski i grają swoje role. W imię czego? Zakonnica, młody sługa boży, atrakcyjna blondynka, ceniony obywatel i ojciec, twarda strażniczka prawa, miejscowy osiłek, wzorowa uczennica - czy są tymi, za kogo się podają? Jakie są prawdziwe motywy ich postępowania?

W powieści Katarzyny Puzyńskiej poznajemy feerię ciekawych i wyrazistych charakterów. Nie ma tu miejsca dla nijakich postaci. Ciekawy jest też przekrój społeczny, mamy przedstawicieli wszystkich stanów (stylistyka mojej wypowiedzi naznaczona jest niedawno przeczytanymi Filarami ziemi Kena Folleta - proszę o wyrozumiałość:)): miejscowa elita finansowa w osobie Ryszarda Kojarskiego, częściej zwanego Seniorem, jego sporo młodszej żony Blanki, syna i synowej, mamy kilku przedstawicieli prawa, duchowieństwa, młodzież, osoby w sile wieku, lekarza, tajemniczą sklepikarkę. Interesujące, a zarazem kluczowe postaci przywołują również retrospekcje.

Autorka ukazała typowe problemy społeczne - nie tylko małych miejscowości. Poruszyła tak bolesne tematy jak przemoc domowa, alkoholizm, uzależnienie od leków, brak porozumienia między rodzicem a dzieckiem.

Nie spotkałam się jeszcze z kryminałem, w którym zostałby tak rewelacyjnie oddany klimat małej miejscowości.Ludzie żyją plotkami i sensacjami wyczytanymi w sieci, spotykają się na zabawie w remizie, młodzi ludzie szukają sposobu na lepsze życie (nie zawsze legalnych) , kobiety poprawiają sobie humor u fryzjerki, młode dziewczyny często pakują się w kłopoty. Wszystko to osnute pięknym zimowym krajobrazem.
Intryga - perfekcyjna.
Postać zabójcy - wielowymiarowa.
Lektura - obowiązkowa dla miłośnika kryminałów.

Wsi spokojna, wsi wesoła...
Sielski krajobraz, pola, lasy, senne życie zwykłych ludzi i nieboskie stworzenie życzące dobrej nocy - czy wszyscy na sali już śpią? Objęcia Morfeusza nie ukołyszą was zbyt długo, ponieważ wieś Lipowo z książki Katarzyny Puzyńskiej Motylek - hola hola, o tym będzie później.

Akcja powieści rozgrywa się w małej miejscowości Lipowo. Punktami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzadko sięgam po książki historyczne. Być może to "skaza" z wczesnych lat szkolnych, kiedy czytałam Krzyżaków czy W pustyni i w puszczy. Do dziś pamiętam tę udrękę:) Wtedy powieść historyczna oznaczała dla mnie nudę, żmudne uważne czytanie, żeby nie stracić ważnych szczegółów, niekończące się opisy walk, uzbrojenia, krajobrazów.

Pewnego dnia, buszując po zapowiedziach książkowych, natknęłam się na "Zapomniany Legion" Bena Kane'a. Przyznam, że przyciągnęła mnie okładka plus liczba stron - uwielbiam cegiełki. Kupiłam. Już pierwsze strony powieści utwierdziły mnie w przekonaniu, że ta pozycja zmieni moje wyobrażenie czy też podejście do powieści historycznej raz na zawsze.

Rzecz dzieje się w starożytnym Rzymie.Akcja osnuta jest wokół czterech pierwszoplanowych bohaterów:
- Brennus to ostatni ocalały potomek dawnego plemienia, gladiator dążący do wolności
- Romulus - młody chłopak urodzony jako niewolnik, sprzedany do szkoły gladiatorów
- Fabiola - siostra bliźniaczka Romulusa, sprzedana do domu publicznego
- Tarkwiniusz - wojownik i wróżbita

Od samego początku akcja jest niezwykle wciągająca; im dalej tym trudniej się oderwać. Bohaterowie bardziej lub mniej świadomie wypełniają dawne przepowiednie; ich losy splatają się w najmniej oczekiwanych momentach. Każdy z nich ma w życiu jakiś cel - zemsta, wolność, zapłata za czyny z przeszłości czy wypełnienie własnego przeznaczenia.

Pisarz potrafi świetnie opisywać sceny batalistyczne, nie nużąc przy tym czytelnika - czyta się z zapartym tchem, zadając sobie pytanie: "przeżyje czy nie"?
Interesująco wypada także przekrój społeczny - od arystokracji do biedoty. Wyzysk biednych, tania siła robocza, niesprawiedliwość społeczna to oklepane tematy jednak nie w tym przypadku.w każdym rozdziale czeka na czytelnika zaskakujący zwrot akcji, dzięki czemu trudno składać obietnice typu: "jeszcze jeden rozdział i idę spać". Przeżywamy emocje razem z bohaterami, zwłaszcza, że sytuacja każdego z nich jest nie do pozazdroszczenia. Trudno zachować spokój gdy matka traci swoje dzieci w najpodlejszy sposób - zostają sprzedane lub gdy wojownik patrzy na płonącą wioskę, w której znajduje się jego żona i dziecko.

Język powieści jest barwny - przy odrobinie chęci łatwo wyobrazić sobie klimat tamtych dni - zamykam oczy i widzę wielkie areny, krwawe walki gladiatorów, zatłoczone place i uliczki, czuję zapach kadzideł, a przede wszystkim widzę ludzi, którzy mimo przeciwności losu nie poddali się i walczyli o lepsze życie.

Rzadko sięgam po książki historyczne. Być może to "skaza" z wczesnych lat szkolnych, kiedy czytałam Krzyżaków czy W pustyni i w puszczy. Do dziś pamiętam tę udrękę:) Wtedy powieść historyczna oznaczała dla mnie nudę, żmudne uważne czytanie, żeby nie stracić ważnych szczegółów, niekończące się opisy walk, uzbrojenia, krajobrazów.

Pewnego dnia, buszując po zapowiedziach...

więcej Pokaż mimo to