-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2024-04-15
2016-02-06
Z tyłu okładki dowiadujemy się, że "Alienista" to połączenie powieści historycznej, kryminału i thrillera psychologicznego. Powieść historyczna wyszła autorowi świetnie - Nowy Jork z końca XIX wieku opisał bardzo przekonująco, zarówno jego wygląd, jak i ówczesne problemy natury społecznej i obyczajowej. Carr poruszył takie kwestie, jak rasizm (zarówno wobec Murzynów, jak i Indian), homofobię, dyskryminację kobiet, aż po korupcję ówczesnej policji. Z całej książki te elementy są chyba najbardziej udane.
Jeśli chodzi o kryminał, mamy seryjnego mordercę, stosującego rytualne okaleczenia, mamy też przedstawione raczkujące wówczas takie metody śledcze, jak daktyloskopia (badanie odcisków palców), czy tworzenie portretu psychologicznego sprawcy. To też było świetne - obserwować, jak policyjny światek reaguje na tak "nowatorskie", "kontrowersyjne" metody, które przed stu laty były tak rzadko spotykane. Był to bardzo ciekawy zabieg ze strony autora: pokazać, jak metody działania, tak dla nas oczywiste, traktowano wówczas niczym szarlatanerię i wróżenie z kart.
Thriller psychologiczny? No niestety pod tym kątem autor poległ na całej linii. Carr w ogóle nie tworzy napięcia, poczucia zagrożenia, zaszczucia ofiary. Miałam wrażenie, że fabuła wręcz pełznie, co jeszcze pogarszał fakt, że wielu zdarzeń domyśliłam się już wcześniej. Za tę przewidywalność, no i po łebkach napisane zakończenie, o którym wspominali już inni czytelnicy, nie mogę dać więcej niż 6 gwiazdek - książka dobra. Bo jest to książka dobra, warto ją przeczytać - choćby dla samych tylko wątków historycznych i obyczajowych.
Z tyłu okładki dowiadujemy się, że "Alienista" to połączenie powieści historycznej, kryminału i thrillera psychologicznego. Powieść historyczna wyszła autorowi świetnie - Nowy Jork z końca XIX wieku opisał bardzo przekonująco, zarówno jego wygląd, jak i ówczesne problemy natury społecznej i obyczajowej. Carr poruszył takie kwestie, jak rasizm (zarówno wobec Murzynów, jak i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-28
Trylogia Gemmella "Troja" obrosła (nomen omen) legendą, do 2016 roku ciężko było ją dostać, na Allegro znaleźć ją można było bardzo rzadko, a jeśli już, to po astronomicznych cenach. Na szczęście doczekaliśmy się ponownego wydania, co prawda już nie w twardej okładce w obwolucie, ale cóż, liczy się treść! Jako wielka fanka fantastyki tego autora, w tym serii Rigante czy sagi o Drenajach, musiałam się przekonać, czy autor sprawdzi się w klimatach historycznych.
Jakie są moje wrażenia po lekturze? Spora dawka czytelniczej satysfakcji, z niewielką domieszką zawodu. To jest po prostu bardzo dobra fikcja historyczna, ale jednak odrobinę bardziej wolę fantastykę autorstwa Gemmella. Może to kwestia kreacji świata (Gemmell musiał podporządkować się do tamtejszych realiów, zamiast tworzyć je od podstaw), dość powiedzieć, że książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, ale bez rewelacji.
To, co pozostaje silną stroną każdej książki Gemmella, niezależnie od serii czy gatunku, to kreacja bohaterów. Są oni różnorodni, charakterni, największą moją sympatię zdobył Argurios z Myken; może dlatego, że trochę przypomina mi najlepsze postacie, które wyszły spod pióra autora - Waylandera, czy Drussa. Argurios to stary wojownik, weteran wielu wojen, który jednocześnie stara się postępować honorowo, zgodnie z własnym sumieniem. Słowem - typowo gemmellowska postać.
Pierwszy tom "Troi" otrzymuje ode mnie "na zachętę" 7/10 gwiazdek - książka bardzo dobra, a ja trzymam kciuki, żeby kolejne tomy okazały się równie dobre, albo i jeszcze lepsze.
Trylogia Gemmella "Troja" obrosła (nomen omen) legendą, do 2016 roku ciężko było ją dostać, na Allegro znaleźć ją można było bardzo rzadko, a jeśli już, to po astronomicznych cenach. Na szczęście doczekaliśmy się ponownego wydania, co prawda już nie w twardej okładce w obwolucie, ale cóż, liczy się treść! Jako wielka fanka fantastyki tego autora, w tym serii Rigante czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-18
Po raz pierwszy przeczytałam "Krzyk w niebiosa" mając lat naście i pamiętam, że zrobił na mnie ogromne wrażenie. Teraz mając lat trzydzieści postanowiłam powtórzyć to doświadczenie i przeczytać powieść Anne Rice raz jeszcze. Było warto.
Autorka umiejętnie maluje słowami XVIII-wieczne Włochy, z ich barwnością i różnorodnością. Najpierw poznajemy Wenecję, pełną przepychu i wytworności, acz chylącą się już ku politycznemu i gospodarczemu upadkowi; Neapol, miasto sztuki i muzyki, wreszcie zaś kapryśny Rzym o wiecznie niezadowolonej, trudnej do zaspokojenia publiczności. Poznajemy też świat muzyki, wraz z kolejnymi stronami towarzyszą nam partytury, zapierające dech w piersiach arie operowe oraz ciągła rywalizacja między samymi śpiewakami.
Równie barwni są też stworzeni przez autorkę bohaterowie: odważny, zdeterminowany Tonio, którego kastracja zlecona przez najbliższą osobę nie zdołała pozbawić szlachetności i niezłomności ducha; maestro Guido, który nieumyślnie przyłożył ręki do ciągu zdarzeń, które do tej kastracji doprowadziły, a który został nauczycielem śpiewu Tonio i wreszcie, jego kochankiem. Czy wreszcie Marianna, nieszczęśliwa matka chłopaka, która przez całe życie cierpiała z powodu jednego błędu popełnionego w młodości.
"Krzyk w niebiosa" to poruszająca do głębi powieść o miłości, przyjaźni, pożądaniu, nienawiści, zdradzie i zemście. Małe ostrzeżenie: autorka nie unika w niej scen erotycznych, zarówno hetero-, jak i homoseksualnych (homofobom tej lektury zdecydowanie nie polecam). Jest to zarazem powieść, która bardzo mocno gra na emocjach czytelnika, łatwo jest bowiem wczuć się w losy bohaterów oraz wraz z nimi odczuwać ich radości i smutki.
Książka zdecydowanie warta przeczytania.
Po raz pierwszy przeczytałam "Krzyk w niebiosa" mając lat naście i pamiętam, że zrobił na mnie ogromne wrażenie. Teraz mając lat trzydzieści postanowiłam powtórzyć to doświadczenie i przeczytać powieść Anne Rice raz jeszcze. Było warto.
Autorka umiejętnie maluje słowami XVIII-wieczne Włochy, z ich barwnością i różnorodnością. Najpierw poznajemy Wenecję, pełną przepychu i...
2018-05-08
2017-12-31
2021-03-23
Książka nie dla mnie, kompletnie nie trafiła w mój gust czytelniczy - więc nie oceniam. Niestety z historią czy filozofią nie jestem zbytnio za pan brat, więc ilość historycznych szczegółów, niuansów, dat, postaci, po prostu mnie przerosła. Dla fanów historii to będzie majstersztyk. Dla mnie niestety pozycja nietrafiona.
Książka nie dla mnie, kompletnie nie trafiła w mój gust czytelniczy - więc nie oceniam. Niestety z historią czy filozofią nie jestem zbytnio za pan brat, więc ilość historycznych szczegółów, niuansów, dat, postaci, po prostu mnie przerosła. Dla fanów historii to będzie majstersztyk. Dla mnie niestety pozycja nietrafiona.
Pokaż mimo to2019-04-23
"Ogień z niebios" czytałam z przerwami około 4 miesięcy, co jest moim niechlubnym rekordem. Ukazuje to jednak moje ogólne wrażenia z lektury: pomiędzy pojedynczymi fragmentami, które faktycznie mnie zaciekawiły, w powieści Mary Renault dzieje się raczej niewiele, a przynajmniej nie na tyle, żeby na dłużej przykuć mnie do lektury. Nie jest to jednak książka zła, raczej dla cierpliwego, niespiesznego czytelnika, który doceni jej drobiazgowość i wierność historyczną (na ile to możliwe na podstawie dostępnych źródeł), a któremu nie będzie wadzić wolno tocząca się akcja. "Ogień z niebios" kończy się bowiem w momencie, w którym tak naprawdę narodziła się legenda Aleksandra: w chwili śmierci jego ojca, Filipa. Cała powieść jest niejako preludium do podbojów Aleksandra, których w tej części, poza nielicznymi potyczkami, jeszcze nie uświadczymy.
"Ogień z niebios" czytałam z przerwami około 4 miesięcy, co jest moim niechlubnym rekordem. Ukazuje to jednak moje ogólne wrażenia z lektury: pomiędzy pojedynczymi fragmentami, które faktycznie mnie zaciekawiły, w powieści Mary Renault dzieje się raczej niewiele, a przynajmniej nie na tyle, żeby na dłużej przykuć mnie do lektury. Nie jest to jednak książka zła, raczej dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-04
"Bracia Hioba" pomimo tytułu, który sugerowałby ciężką rozprawę historyczno-religijną, jest tak naprawdę świetną powieścią przygodową, wypełnioną po brzegi akcją, pościgami, przygodą i tajemnicą. W swojej kategorii "wagowej" to naprawdę rewelacyjna pozycja, nie nudziłam się przy niej ani przez chwilę. Dodając do tego tło historyczne XII wiecznej Anglii oraz nietypowych bohaterów (m.in. bliźniaków syjamskich, chłopaka z padaczką, rycerza cierpiącego na amnezję), otrzymujemy w ten sposób intrygującą hybrydę przygodowo-historyczną, którą czyta się lekko i przyjemnie niczym pospolite czytadło, ale która daje posmak nieco ambitniejszej literatury.
Z mojej strony "Braci Hioba" serdecznie Wam polecam.
"Bracia Hioba" pomimo tytułu, który sugerowałby ciężką rozprawę historyczno-religijną, jest tak naprawdę świetną powieścią przygodową, wypełnioną po brzegi akcją, pościgami, przygodą i tajemnicą. W swojej kategorii "wagowej" to naprawdę rewelacyjna pozycja, nie nudziłam się przy niej ani przez chwilę. Dodając do tego tło historyczne XII wiecznej Anglii oraz nietypowych...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-30
Mam spory problemy z oceną tej książki - z jednej strony doceniam niesamowitą wiedzę autora, ogrom pracy, mnogość wątków. Z drugiej jednak strony, nie do końca jestem chyba targetem pana Stephensona. O ile rozkminianie szyfrów jest mega ciekawe, o tyle nigdy nie jarałam się historią drugiej wojny światowej, i jarać się nie będę. Do tego dosadny momentami język, te wszystkie cycki i rżnięcie, trochę jednak odstręczają. Ja wiem, że w taki sposób myślą żołnierze, a może i ogólnie faceci, ale to tylko potwierdza, że to nie jest lektura dla mnie.
Mam spory problemy z oceną tej książki - z jednej strony doceniam niesamowitą wiedzę autora, ogrom pracy, mnogość wątków. Z drugiej jednak strony, nie do końca jestem chyba targetem pana Stephensona. O ile rozkminianie szyfrów jest mega ciekawe, o tyle nigdy nie jarałam się historią drugiej wojny światowej, i jarać się nie będę. Do tego dosadny momentami język, te wszystkie...
więcej Pokaż mimo to